poniedziałek, 29 lipca 2013

29. Komplikacje & Dziwne uczucie.

"Prawdziwej miłości nigdy się nie zapomina, nawet jeśli straciłeś pamięć."
*Oczami narratora.*
W środku nocy stan Rossa Lyncha gwałtownie się pogorszył. Lekarze musieli robić mu masaż serca, ale to nie pomogło. Procedura przywracania tlenu w jego płucach trwała pół nocy i na szczęście lekarzom się to udało. Jednak po badaniach odkryli, że obie nerki pacjenta oraz wątroba nie pracują tak jak powinny. Konieczna była operacja, dlatego też doktor zadzwonił do rodziców blondyna i wszystko im wyjaśnił. Oni zgodzili się na operację, bo innego wyjścia nie mieli. Jak to oni powiedzieli "zrobią wszystko aby ich dziecko przeżyło." Operacja odbyła się o 5:00 rano, a zakończyła o 7:00. W tym czasie w szpitalu pojawili się wszyscy, którzy byli tam poprzedniego dnia oraz rodzice rodzeństwa Lynchów. Lekarz wyszedł z OIOM'u z nieciekawą miną i powiedział. - Wątroba pana Rossa pracuje już w miarę normalnie, powoli wraca do ciebie, ale mam dla państwa także złą wiadomość. Żadna z nerek pacjenta nie pracuje normalnie i dlatego konieczny będzie przeszczep. - Rodzice Rossa bez wahania się zgodzili i zlecili doktorowi zrobić badania czy mogą być oni dawcami. Okazało się, że nerkę może oddać pan Mark. Lekarze od razu przeprowadzili kolejną, trzecią już operację, Rossa. Tym razem trwała ona o wiele krócej, bo godzinę. Po wszystkim Ross został odwieziony do sali, w której był wcześniej i wszyscy "modlili się", aby było z nim wszystko dobrze. Laura jak zawsze przeżywała to wszystko najbardziej ze wszystkich. Mniej więcej o godzinie 10:00 lekarz podszedł do wszystkich oczekujących i powiedział. - Pan Ross już się budzi, ale żeby go nie stresować może wejść do niego tylko jedna osoba. Najlepiej będzie jak znaczy dla niego najwięcej. - Wszyscy popatrzyli na Laurę, a ona już wiedziała, że to właśnie ona powinna tam wejść. Powoli podeszła do drzwi i chwyciła za klamkę. Wzięła głęboki wdech i weszła do sali.
*Oczami Rossa.*
Nagle poczułem, że się budzę i zaczynam powoli nabierać sił. Nie czułem już takiego potwornego bólu brzucha, ani żołądka. Nadal jednak bolała mnie głowa i lewa noga. Zobaczyłem, że przed moim łóżkiem stoi duże lustro, widziałem w nim moje odbicie. Nie będę owijał w bawełnę, wyglądałem potwornie. Miałem na głowie bandaż, bo rozcięła mi się głowa i miałem wstrząs mózgu. Byłem cały posiniaczony na twarzy, rękach, ogólnie wszędzie. Jedyną rzeczą, która wyglądała najlepiej ze wszystkiego była moja złamana noga. Można mnie było określić jednym słowem - koszmar. W pewnym momencie usłyszałem, że do sali ktoś wchodzi. Po chwili w drzwiach pojawiła się dziewczyna o szczupłej sylwetce. Miała kręcone, brązowe włosy z blond końcówkami, które sięgały jej za ramiona. Miała brązowe oczy które były czerwone, pewnie płakała. W momencie gdy weszła do sali poczułem dziwne uczucie, tak jakbym tą dziewczynę już kiedyś widział, co było dziwne, bo zupełnie nic nie pamiętam. - "Zaraz, zaraz - pomyślałem - przecież to dziewczyna z mojego snu." - Dziewczyna podeszła bliżej mojego łóżka i usiadła na krzesełku obok niego. - Ross - zaczęła, a ja nie chciałem jej przerywać - wiem, że nic nie pamiętasz, ale nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że nic ci nie jest. - Widziałem w jej oczach ulgę, ale też strach. Ja też tak samo jak ona bałem się, ale musiałem ją o to zapytać.
- Jak masz na imię?
- Laura, a na nazwisko Marano.
- A kim dla mnie jesteś?
- Ja? - Było widać, że Laura trochę się bała mojego pytania, ale po chwili namysłu odpowiedziała - Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi, ale nie dawno to się zmieniło.
- Ale jak to się zmieniło?
- Od 2 tygodni jesteśmy parą. - Zdziwiła mnie ta odpowiedź. Zupełnie się tego nie spodziewałem. Nie wiem co w tej chwili czuję do Laury i muszę jej to powiedzieć, bo chcę być z nią szczery.
- Laura, ale ty wiesz, że ja tracąc pamięć zapomniałem też co czuję do innych ludzi, prawda?
- Wiem, ale jeśli tylko chcesz możemy jakoś odbudować nasze relacje.
- Bardzo bym chciał..... Wiesz co? Skoro już mówimy o nas to muszę ci powiedzieć, że już dwa razy mi się śniłaś, choć cię nie pamiętam? - Widziałem w jej oczach zdziwienie, ale też w jakimś stopniu radość. Mówiłem jednak dalej. - Dlatego też wydaje mi się, że jednak w jakimś stopniu, nawet tym najmniejszym, wciąż cię pamiętam. - Laura nie wytrzymała i mnie przytuliła. Ja, choć bardzo bolała mnie klatka piersiowa, odwzajemniłem ten gest. Potem rozmawiałem z Laurą do późnej nocy. Dziewczyna chciała ze mną posiedzieć do rana, ale ja stanowczo odmówiłem mówiąc, że powinna odpocząć. Ja sam zrobiłem tak samo po jej wyjściu. Niemal od razu zasnąłem. Miałem kolejny sen od czasu gdy straciłem pamięć. Nie należał on do najmilszych. Tym razem w tym śnie pojawiła się nie tylko Laura. "W parku są: Ross, Laura, jakaś niska szatynka i wysoki rudzielec. Ostatnia dwójka, jak to ma od jakiegoś czasu w zwyczaju, trzyma się za ręce. Nagle Ross dostaje SMS'a z zaskakującą treścią, która mówi mu aby jak najszybciej razem z Laurą udał się pod hotel, bo tam coś się dzieje i oboje muszą to koniecznie zobaczyć. Chłopak powiedział o wszystkim dziewczynie i w dwójkę udali się jak najszybciej w opisane miejsce. To co tam zobaczyli na zawsze odmieniło ich życie, a także sprawiło, że stali się nieszczęśliwi. W jednym z zaułków całowali się szatynka i brunet, którzy do tej chwili byli w związku z Rossem i Laurą. Ten widok dla tej dwójki był bardzo przytłaczający. To był najgorszy dzień w ich życiu."
*W następnym rozdziale.*

Ross odkrywa zaskakującą rzecz, ale nie może jej sobie przypomnieć choć bardzo się stara. Postanawia porozmawiać o wszystkim z Laurą, której teraz najbardziej ufa.
*********
Hej, to znowu ja. Wiem, że trochę się spóźniłam z dodaniem tego rozdziały, ale wczoraj cały dzień byłam w Warszawie, ale najgorsze było to, że byłam tam w pełnym słońcu i wypiłam 4 duże butelki wody. A tak z innej beczki, dzisiaj mam imieninki.
Do napisania <3

czwartek, 25 lipca 2013

28. Pobudka & Wielki szok.

"Nie pamiętać niczego jest łamigłówką, ale mieć wrażenie, że coś się pamięta to dopiero zagadka." - Ross Lynch.
*Oczami narratora.*
Następnego dnia wszyscy przyjaciele Rossa oraz jego rodzeństwo byli w szpitalu już o 7:30. Siedzieli w poczekalni i czekali, aż chłopak wybudzi się ze śpiączki. Ciągle żyli w przekonaniu, że tak się stanie i może mieli rację, ale zawsze mogło się stać tak, że chłopak po prostu umrze. Tym razem jest większe ryzyko niż podczas jego poprzedniej wizyty w tym szpitalu. Przyjaciele byli zmartwieni, bo sytuacja z Rossem nie jest już na żarty. Była godzina 12:00, gdy nagle z sali Rossa wyszedł lekarz. Podszedł do dzieci i powiedział. - Pan Ross powinien się obudzić w ciągu 20 może 30 minut. Jego organizm jest wyniszczony, więc obudzi się i dość szybko zaśnie. Gdy to się stanie będą musieli państwo go zostawić w spokoju i wrócić do domów, a jak jutro się obudzi to będzie miał już więcej siły na dłuższą rozmowę. Teraz jednak musicie poczekać, a gdy pacjent się obudzi, poinformuję was o tym osobiście. - Lekarz zniknął w drzwiach swojego gabinetu, a wszyscy odetchnęli z ulgą i zaczęli się cieszyć, że Ross już niedługo się obudzi. Siedzieli w poczekalni jeszcze przez kilka minut do czasu gdy lekarz do nich podszedł i znów powiedział. - Pan Ross już się budzi, ale może do niego wejść tylko jedna osoba. - Przyjaciele postanowili, że osobą, która do niego wejdzie będzie Riker ponieważ to właśnie on uratował mu życie. W sali Rossa Riker siedział 10 minut, a potem wyszedł ze smutnym wyrazem twarzy. Wszyscy do niego podeszli i zaczęli zasypywać pytaniami.
- Jak on się czuje? - Zapytał Calum.
- Czemu masz taką minę? - Dopytała Rydel.
- Ross jest nadal w kiepskim stanie, strasznie boli go głowa i jest cały posiniaczony, ale stało się coś jeszcze gorszego.
- Co takiego? - Zapytała przestraszona Laura. Riker do niej podszedł i powiedział.
- Ross, on..... nic nie pamięta.
- Co? - Szatynka nie dowierzała i zaczęła płakać.
- Przykro mi Laura. - Powiedziała Vanessa i przytuliła swoją młodszą siostrę.
- Ale Riker, on nie pamięta zupełnie nic? - Zapytała Rydel.
- No, nie do końca, pamięta tylko jak się nazywa i pamięta też swoje bardzo dawne dzieciństwo. Ale niestety nie pamięta jak założyliśmy zespół, jak zaczął grać w serialu i całej reszty.
- Nawet mnie? - Zapytała już całkiem zapłakana Laura.
- Tak, niestety. Ale nie martw się Laura, lekarz mówił, że powinien z tego wyjść. - Wszyscy odetchnęli z ulgą. - On teraz śpi, więc lepiej będzie jak stąd pójdziemy i wrócimy jutro. - Wszyscy posłuchali blondyna i wypełnili jego polecenie.
<Tymczasem u Rossa (jego oczami)>
"Pewna dziewczyna, na oko siedemnastoletnia, o brązowych oczach i włosach siedzi na ławce pod drzewem. Wtem podchodzi do niej, od tyłu, blondyn o brązowych oczach, w tym samym wieku co dziewczyna i siada obok niej. Dziewczyna zaczyna coś do niego mówić, ale najważniejsze są te trzy ostatnie słowa, które wypowiedziała "Podobasz mi się", po tych pięknych słowach dziewczyna zamyka oczy i milczy. Nagle z nieba zaczyna padać deszcz, ale pomimo tego para nadal siedzi na ławce i ani myśli o zmienieniu miejsca. Chłopak decyduje się zrobić ten pierwszy krok. Bierze twarz dziewczyny w obie dłonie, a na jej ustach składa namiętny pocałunek. Dziewczyna jest widocznie zdziwiona jego gestem, ale odwzajemnia ten pocałunek. Potem chłopak mówi, że szatynka także mu się podoba i wracają do hotelu trzymając się za ręce." W tej chwili się obudziłem, choć byłem całkiem wycieńczony. - "Ten sen był dziwny." - Pomyślałem. Ten chłopak, był podobny do mnie, co ja mówię, to byłem ja, ale ta dziewczyna, nie mam pojęcia. Nie pamiętam nic co się wydarzyło w moim życiu, prócz bardzo wczesnego dzieciństwa. Riker powiedział mi, że to on znalazł mnie pobitego w jakieś ciemnej uliczce, a ja nic z tego nie pamiętam. Wiem, jednak jedno, zostałem pobity i mam nadzieję, że sobie przypomnę, a sprawca odpowie za to, że przez niego prawie umarłem. Byłem bardzo wykończony, więc niespodziewanie zasnąłem. Znów miałem sen, ale ten był zupełnie inny. W tym śnie znów pojawiłem się ja i ta tajemnicza dziewczyna. Nie pamiętam, żebym ją kiedykolwiek wcześniej spotkał. Kogo ja oszukuję, przecież ja nic nie pamiętam. Tym razem byliśmy na jakieś polanie, była piękna. Siedzieliśmy na kocu pod drzewem i rozmawialiśmy. Świetnie się przy tym bawiliśmy. Ciekawy jestem czy ta dziewczyna na prawdę istnieje.
*W następnym rozdziale.*

W szpitalu dochodzi do komplikacji, które przeżywa Ross, ale czy to przeżyje? A może pożegna się ze swoim życiem?
********
I jak wam się podoba nowy rozdział? Jak widziałam w komentarzach niektórzy z was spodziewali się takiego zwrotu akcji. Od razu przepraszam was za to, że rozdział jest krótki, ale jeśli to was choć trochę pocieszy zdradzę wam, że w drugim sezonie rozdziały będą dłuższe, już mam 7 rozdziałów i zaraz idę kończyć 8.
Do napisania <3

poniedziałek, 22 lipca 2013

27. Koszmar & Krzyk.

"Strach jest rzeczą przed, którą czasem nie ma ucieczki." - Laura Marano.
*Oczami narratora.*
"W szpitalu jest tylko jedna osoba, siedemnastoletnia dziewczyna o brązowych oczach oraz włosach tego samego koloru. Siedzi na krześle w poczekalni czekając na lekarza, który powie jej jak się czuje jej chłopak - Ross po operacji decydującej o jego życiu. Po chwili pojawia się wyczekiwany przez dziewczynę lekarz z nieciekawym wyrazem twarzy. - Przykro mi, ale pan Ross niestety nie żyje. - Mówi i znika. Nagle jakiś tajemniczy głos mówi "Nie masz na co liczyć, Ross nie przeżyje tej operacji." Dziewczyna zaczyna krzyczeć i......" się budzi. Nad sobą zastaje swoją starszą siostrę, która jest przestraszona.
- Laura. Cii, to był tylko zły sen. - Dziewczyna nic nie odpowiedziała tylko przytuliła swoją siostrę najmocniej jak tylko mogła. - Wszystko będzie dobrze, zobaczysz.
- Nie Vanessa, nic nie będzie dobrze. On umrze, wiem to. - Powiedziała zapłakana szatynka.
- Laura, on cię kocha, więc się tak łatwo nie podda.
- Wiem o tym, ale i tak on może umrzeć.
- Tak, ale nie możemy przestać wierzyć w to, że przeżyje. Teraz idź spać, a jutro ubierz się ładnie, bo chyba nie chcesz, aby Ross widział cię w takim stanie. - Dziewczyna miała rację, Laura przez łzy wyglądała potwornie. Miała czerwone oczy i poczochrane włosy. Próbowała zasnąć z wielkimi trudnościami, ale w końcu się jej to udało. Następnego dnia obudziła się dość wcześnie, bo o 6:30. Podeszła do szafy i starała się wybrać odpowiednie ubrania. Po pół godzinnych poszukiwaniach w końcu znalazła strój odpowiedni na odwiedziny w szpitalu. Wyglądał on tak:


Poszła jeszcze do łazienki i się "ogarnęła". Przed wyjściem z pokoju wzięła jeszcze torebkę w beżowym kolorze chowając do niej klucze, telefon, błyszczyk i zdjęcie, na którym była razem z Rossem, aby móc powspominać stare dobre czasy. Wyszła z hotelu i wsiadła do samochodu swojej siostry, która wraz z Calumem i Raini już na nią czekali. W czwórkę pojechali do szpitala, a w nim zastali już rodzeństwo Rossa i Ellingtona. Rydel podeszła do Laury z poważnym wyrazem twarzy. - W nocy skończyła się operacja Rossa, ma złamaną nogę, poważnie uszkodzone obie nerki, duży wstrząs mózgu, - Zaczęła - ale najważniejsze jest to, że teraz jest w śpiączce i jeśli wybudzi się w ciągu 24 godzin to przeżyje. Dlatego też pozostaje nam tylko czekać.
- A czy mogę do niego wejść? - Zapytała Laura ze łzami w oczach.
- Nie wiem, musisz się zapytać lekarza, tam stoi. - Pokazała na faceta w białym fartuchu trzymającego w ręce jakieś akta.
*Oczami Laury.*
- Ok - odpowiedziałam blondynce i podbiegłam do doktora. - Przepraszam - zaczęłam - jestem dziewczyną Rossa Lyncha i mam takie pytanie, czy mogłabym do niego teraz wejść?
- Ależ oczywiście, nie widzę przeciw wskazań, ale muszę pani coś powiedzieć..... Pan Ross stracił bardzo dużo krwi uderzając mocno o kąt, a potem o beton, więc miał duży wstrząs mózgu. Dodatkowo został pobity co sprawiło, że jego narządy wewnętrzne na tym poważnie ucierpiały, więc jeśli mam być z panią w 100% szczery, to mówię, że jest 40% szans, że on przeżyje. Proszę mieć jednak nadzieję, bo jak to mówią "Nadzieja umiera ostatnia" oj przepraszam.
- Nigdy nie stracę nadziei.
- A i jeszcze jedno, w jednej z kieszeni jego spodni znaleźliśmy kartkę zaadresowaną do pani, proszę bardzo. - Mężczyzna podał mi pogniecioną kartkę. Ja mu ładnie podziękowałam i weszłam do sali, w której leżał Ross. Usiadłam na krześle obok jego łóżka i postanowiłam sprawdzić co jest na kartce zaadresowanej do mnie. Okazało się, że to piosenka, którą blondyn napisał specjalnie dla mnie. Wzruszyłam się i schowałam tekst piosenki do swojej torebki. Wyciągnęłam z niej też moje wspólne zdjęcie z Rossem.
Zrobiono je nam gdy udzielaliśmy wywiadu. - "Stare dobre czasy" - pomyślałam. Położyłam to zdjęcie na szafce obok łóżka Rossa, abym zawsze przy nim czuwała i się uśmiechnęłam. - Wyjdziesz z tego, na pewno. - Powiedziałam na głos do śpiącego chłopaka. Z tym szpitalem, w którym obecnie przebywa mój chłopak wiąże się tak wiele wspomnień. To właśnie w tym miejscu uświadomiłam sobie jaki poważny błąd popełniłam nie słuchając głosu mojego serca. - Ross, słyszysz mnie? Jeśli tak to muszę ci powiedzieć, że nie możesz się poddać, kocham cię, rozumiesz? Kocham cię. - Powiedziałam łapiąc jego dłoń. W szpitalu byłam jeszcze kilka godzin, a potem razem z siostrą i przyjaciółmi wróciłam do hotelu, a tam zasnęłam.
*W następnym rozdziale.*

Następnego dnia wszyscy znów pojawiają się w szpitalu. Ross na szczęście się budzi, ale już nic nie jest takie jak dawniej. Co się zmieniło?
******
I jak? Podoba wam się? Wybaczcie, że taki krótki, ale w ramach rekompensaty zdradzę wam, że następny rozdział będzie dłuższy. Serdecznie was pozdrawiam i zachęcam do brania udziału w moich dwóch sondach. Jeśli macie jakieś propozycje co do 2 sezonu to śmiało piszcie (moje namiary macie w zakładce "KONTAKT").
Do napisania <3

piątek, 19 lipca 2013

26. Odkrycie & Telefon.

"Czasami przechodzisz sobie spokojnie ulicą i nawet nie masz pojęcia, że możesz tym uratować komuś życie." - Riker Lynch.
*Oczami narratora.*
Ross nadal się wykrwawia w zaułku, w którym został pobity. Ale czy to już koniec? Czy to wszystko musi się właśnie tak skończyć? A może tak właśnie miało być. Może nie ma innego wyjścia z tej sytuacji. Tylko jeśli Ross umrze, czy bedzie to słuszne wyjście?
*Oczami Laury.*
Czekałam na Rossa ponad pół godziny. - "Co jest? On nigdy się nie spóźnia. - Myślałam - Na pewno coś się stało." - Czekałam tak jeszcze 10 minut, aż nagle dostałam SMS'a. Miałam nadzieję, że jest on od Rossa i nie myliłam się, ale jego treść bardzo mnie zaskoczyła i też zasmuciła. Ta wiadomość brzmiała tak: "Laura, nie mogę już tego dalej ciągnąć. Wyjeżdżam, więc musimy zerwać. Żegnaj na zawsze, Ross." - Co? Zerwać? Przecież jeszcze wczoraj mówił coś innego. I czemu chce wyjechać? Umówił się tu ze mną tylko po to, aby mi to powiedzieć? Byłam wściekła na Rossa. Zadzwoniłam do niego, aby wyjaśnić całą tą sprawę, ale niestety nie odebrał. - "Mówi się trudno" - Pomyślałam i wróciłam do swojego pokoju.
*Oczami Rikera.* (NOWOŚĆ)
Właśnie przechodziłem ulicami pięknej, jak zawsze, Kalifornii. Wybierałem się na plażę, a żeby tam dotrzeć trzeba przejść przez taką ciemną uliczkę. Szedłem trochę niepewnie, ale nie chciałem zawrócić, bo nie chcę, aby strach ciągle ze mną wygrywał. Szedłem dalej, aż nagle zauważyłem, że coś leży na środku na ziemi jakieś 10 metrów przede mną. W zaułku było ciemno, więc nie wiedziałem co to może być. Szedłem dalej i gdy chciałem "to coś" ominąć, doznałem szoku. - Ross!!!! - Krzyknąłem ze łzami w oczach. Widziałem, że mój młodszy brat jest nieprzytomny, a dodatkowo leży w kałuży krwi. Wyglądał koszmarnie, jego ciało było zimne i blade. Nigdy w życiu nie widziałem człowieka w gorszym stanie niż on. Sprawdziłem mu tętno. - Żyje. - Powiedziałem i odetchnąłem z ulgą. Szybko zadzwoniłem na pogotowie, a oni na szczęście pojawili się bardzo szybko. Bardzo się spieszyli do szpitala, więc nie musiałem ich długo błagać i pozwolili mi jechać z Rossem. W karetcie pogłaskałem blondyna po jego lodowatym czole i powiedziałem. - Wyjdziesz z tego Ross, obiecuję ci to. - W szpitalu Rossa zawieźli na OIOM, bo musiał przejść operację decydującą o jego życiu. Szybko wybrałem numer do Laury, bo ona powinna o tym wiedzieć pierwsza, w końcu to z nią Ross się wcześniej umówił i jest jego dziewczyną.
ROZMOWA TELEFONICZNA
R. (Riker) - Laura, musisz przyjechać do szpitala.
L. (Laura) - A co się stało? - Powiedziała dziwnym głosem. Wywnioskowałem z tego, że dziewczyna płakała.
R. - Ross jest w szpitalu. Został pobity.
L. - Co??!! O matko zaraz tam będę. Vanessa mnie podwiezie.
KONIEC ROZMOWY
Potem zadzwoniłem do Rydel i powiedziałem jej to samo co Laurze. Ona z kolei powiedziała, że wszyscy będą za dziesięć minut. I tak się stało, po dziesięciu minutach w szpitalu byli wszyscy: Laura, Vanessa, Calum, Raini, Ellington oraz reszta mojego rodzeństwa. Wszyscy od razu na mnie naskoczyli. Wszyscy, oprócz Laury. Ona stała na uboczu ze spuszczoną miną. Powiedziałem wszystkim jak to się stało oraz to, że Ross walczy teraz o życie. Wszyscy zaczęli wtedy płakać. Nawet ja uroniłem jedną może dwie łzy. Vanessa opanowała się najszybciej i chciała pocieszyć Laurę, ale jej nie było. Wszystkie dziewczyny postanowiły sprawdzić damską toaletę, więc udały się tam bez chwili zwłoki.
*Oczami narratora.*
Laura weszła do jednej z kabin i zaczęła gorzko płakać. - "Mój kochany może tego nie przeżyć. - Myślała. - Co ja wtedy zrobię?" - Nagle usłyszała, że ktoś wchodzi do toalety i woła jej imię. Domyśliła się, że to Vanessa, Rydel i Raini. - Laura, jesteś tu? - Zapytała Rydel. Dziewczyna nie musiała odpowiadać, bo przyjaciółki usłyszały jej płacz, więc już wiedziały, że dziewczyna jest w tym miejscu. Szatynka szybko wybiegła z kabiny i rzuciła się w ramiona swojej starszej siostry.
- A co jeśli on tego nie przeżyje? - Powiedziała przez łzy.
- Laura, może tak się stać, ale lekarz mówił, że jest jeszcze szansa na to, że przeżyje. - Powiedziała Raini i wszystkie trzy zaczęły ją pocieszać.
- Właśnie.- Zaczęła Rydel - Pamiętaj, że Ross to twardy chłopak i z miłości do ciebie pokona nawet śmierć.
- Dziękuje wam.
- Ok, chyba musimy dołączyć do chłopaków. - Powiedziała Vanessa. - Będą się martwić.
- Idźcie, ja zaraz dołączę do was. - Powiedziała Laura.
- Ok. - Dziewczyny wyszły, a Laura została sama. W momencie gdy Rydel wypowiedziała słowa "Pamiętaj, że Ross to twardy chłopak i z miłości do ciebie pokona nawet śmierć." już wiedziała, że ten SMS nie był od Rossa, bo on nie wyjechał tylko został pobity. "Tylko przez kogo? Kto mógł go tak potraktować?" - Te pytania zadawała sobie w głowie. Podjęła, jednak decyzję, że nie podda się puki nie znajdzie sprawcy pobicia chłopaka. Siedziała w łazience jeszcze przez 5 minut, a gdy już doszczętnie pozbyła się śladów po łzach, wróciła do przyjaciół. Wszyscy siedzieli w szpitalu do 22:30, ale poczuli falę zmęczenia, więc wrócili do swoich miejsc obecnego zamieszkania. Laura zasnęła z wielką trudnością, jednak śnił się jej koszmar z Rossem w roli głównej.
*W następnym rozdziale.*

Ross nadal jest w śpiączce i jest z nim źle. Czy się obudzi? A może to jeszcze nie koniec niespodzianek.
*****
Witajcie, rozdział dodaję teraz ponieważ o 16 jadę z koleżanką i jej rodzicami do Centrum Nauki Kopernik. a potem jeszcze może zobaczyć występ przy fontannie, więc jak wrócę będzie za późno na dodawanie rozdziału.
Do napisania <3

wtorek, 16 lipca 2013

25. Plan & Kolejne nieszczęście.

"Po wielu smutkach jesteś w szczęśliwym związku z dziewczyną, którą kochasz. Zdarza się jednak nieplanowana przez ciebie rzecz, która sprawia, że czujesz nie tylko smutek, czujesz też wielkie cierpienie." - Ross Lynch.
*Oczami narratora.*
Niektórzy z was zastanawiają się pewnie czymże jest prawdziwa miłość. Czy to tylko zwykłe uczucia rodzące się w ludzkich sercach? A może kryje się za tym wszystkim coś więcej? Odpowiedź jest prosta, życie bez miłości jest jak gwiazda bez promieni, jak dolina bez strumieni, jak ciało bez duszy. O miłość trzeba dbać każdego dnia. Przykładem prawdziwej i bezinteresownej miłości są nasze młode gołąbeczki - Ross i Laura. Oni kochają się bezgranicznie. Chodzą na randki i spacery. Jednym słowem, są ze sobą po prostu szczęśliwi. Nikt z ich najbliższego otoczenia nie życzy im źle, ale są dwa takie rodzynki, które są zazdrosne o ich szczęście i planują ich ze sobą rozdzielić. Może niektórzy z was domyślają się kim są owi kombinatorzy, ale ja lepiej tego nie będę zdradzała. Dowiecie się wszystkiego w odpowiednim czasie. Powróćmy może jednak do naszych kombinatorów. Są to bardzo przebiegłe istoty, które nie poddadzą się puki nie osiągną upragnionego celu. W ich planie jest "lekkie uszkodzenie" Rossa Lyncha. Może lepiej opowiem jak do tego wszystkiego doszło...... Był, jak zwykle, ciepły dzień w mieście o nazwie Kalifornia. Pomimo, że panował tam miesiąc - Listopad, było ponad 30 stopni celcjusza w cieniu. Był dokładnie 14 listopada. Z racji tego, że urodziny Laury (29 listopada) były już niedługo, Ross postanowił poszukać odpowiedniego prezentu dla swojej dziewczyny. Zaplanował już imprezę niespodziankę, na którą zaprosił już gości. Została tylko kwestia prezentów. Długo chodził po sklepach, aż w końcu zdecydował się zajrzeć do jubilera. Szukał tam biżuterii, która pasowałaby do stylu jego dziewczyny. Po długich poszukiwaniach udało mu się znaleźć prezent idealny. Był to naszyjnik w całości wykonany ze złota. Jego zawieszką było pięknie wykonane imię "Laura". Naszyjnik ten był wprost niesamowity i nawet nie kosztował zbyt dużo, bo tylko 25 dolarów. Zdecydowanie był on wart swojej ceny. Zadowolony wrócił do hotelu i schował naszyjnik w bezpieczne miejsce, aby nikt inny, poza nim, go nie znalazł. Po wykonaniu tej czynności wziął do rąk gitarę i zaczął na niej grać. Grał melodię, której dotychczas nikt nie znał. Po chwili zaczął także śpiewać. Okazało się, że tworzy piosenkę, taką prosto z serca. Była ona oczywiście o Laurze, a brzmiała tak:
Zeszłego lata, gdy się poznaliśmy
Zaczęliśmy jako przyjaciele.
Nie mogę ci powiedzieć, jak to wszystko się stało.
I wtedy przyszła jesień
I już nigdy nie byliśmy tacy sami.
W te noce wszystko wydawało się takie magiczne
I zastanawiam się, czy ty również tęsknisz za mną.
Jeśli nie, jest jedna rzecz,
Którą chciałbym, żebyś wiedziała.
Myślę o tobie
Każdego ranka, gdy otwieram moje oczy.
Myślę o tobie
Każdego wieczora, gdy gaszę światło.
Myślę o tobie
O każdej porze, każdego dnia mojego życia.
Jesteś w moim umyśle cały czas, to prawda.
Tak długo póki nie przestanę udawać.
To, co mamy nigdy się nie kończy.
Oh ohh
Jeśli my wszyscy jesteśmy tylko chwilą,
Nie zapomnij o mnie, bo
Nie pomogę i nie mogę sobie pomóc.
Myślę o tobie ooohh
Myślę o tobie ooohh
Każdego ranka, gdy otwieram moje oczy.
Myślę o tobie
Każdego wieczora, gdy gaszę światło.
Myślę o tobie
O każdej porze, każdego dnia mojego życia.
Jesteś w moim umyśle cały czas, to prawda.
Myślę o tobie, tobie, tobie, tobie, tobie.
(I Think About You - Ross Lynch)
Chłopak postanowił, że ta piosenka także będzie prezentem dla szatynki. Bardzo się za nią stęsknił, więc wysłał jej SMS'a z propozycją spotkania. Jego wiadomość brzmiała następująco: "Laura, co ty na to żebyśmy spotkali się w parku za dwadzieścia minut?" Długo nie musiał czekać na odpowiedź, bo dziewczyna odpowiedziała niezwłocznie. "Bardzo chętnie się z tobą spotkam. Już nie mogę się doczekać." - Tak brzmiała wiadomość zwrotna. Ross nic już nie odpisał tylko uśmiechnął się do ekranu telefonu. Podszedł do szafy i przebrał się w inne ubrania. Ze względu na panujący za oknem upał, ubrał się w niebieskie spodenki i białą podkoszulkę. Na nogi założył klapki. Wyglądał bardzo przystojnie. Zakładając na nos okulary przeciwsłoneczne i chowając telefon oraz kartkę z jego nową piosenką do kieszeni spodni wyszedł z hotelu i powolnym krokiem powędrował w stronę umówionego miejsca spotkania. Przez cały czas czuł na sobie czyiś wzrok, więc postanowił przyspieszyć. W momencie gdy szedł jedną z ciemnych uliczek ktoś go wciągnął w jeden z zaułków i zaczął nakładać pięściami. Chłopak był w szoku i mimo iż bardzo chciał, nie miał jak się bronić, bo nagle zamiast jednego napastnika pojawiło się ich kilkoro i wszyscy go bili. Gdy jeden z bandziorów wymierzył ostatni cios, chłopak nieszczęśliwie upadł uderzając przy tym głową o jakiś ostry kąt. Stracił dużo krwi i zemdlał. Wcześniej widział, jednak twarze wszystkich napastników. Po tym gdy stracił przytomność jeden ze sprawców wyjął z jego kieszeni telefon i wysłał z niego SMS'a. Potem go wyłączył i schował z powrotem. Wszystkich jedenastu, bo tyle ich tam było, uciekli z miejsca zbrodni, a Ross nadal tam został i był cały zakrwawiony.
*W następnym rozdziale.*

Ross nadal leży pobity i zakrwawiony w zaułku. Nie ma już dla niego nadziei, ale czy to już koniec? Czy jego krótkie i w końcu szczęśliwe życie dobiegnie końca? Odpowiedzi znajdziecie w następnym rozdziale.
**********
Witajcie moi mili, to znowu ja. Rozdział ten pojawił się o późniejszej godzinie z jednej prostej przyczyny, no może dwóch. Pierwsza jest taka, że pojechałam dzisiaj z rodzicami do Warszawy i wróciłam dopiero po 17, a komputer włączyłam po 18, a potem bolał mnie brzuch, więc nie miałam siły, aż do teraz. Jednak nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, wczoraj i dzisiaj napisałam nowy rozdział do 2 sezonu, cieszycie się? Ja bardzo. Według mnie ten rozdział, który teraz dodaję nie jest jakiś najlepszy, ale liczy się, że jest, prawda? Mam nadzieję, że wam się podoba. Jak skończy się ten sezon wstawię wam zapowiedź i bohaterów drugiego sezonu. Ok nie rozpisuję się, bo się zanudzicie.
Do napisania <3

sobota, 13 lipca 2013

24. Wyznanie prawdy & Wielka radość.

"Ich związek jest pełen miłości i namiętności." 
*Oczami Laury.*
Następnego dnia wstałam o 7:00, lecz poczułam, że ktoś mnie obejmuje. Na początku byłam przestraszona, ale gdy się odwróciłam uspokoiłam się, bo obok mnie leżał nie kto inny jak Ross. Zaczęłam sobie przypominać co stało się poprzedniego wieczora. Pamiętam, że byłam z Rossem w kinie, a potem wróciliśmy do hotelu. Zaczęliśmy oglądać jakiś film i musieliśmy zasnąć. Nadal leżałam w tej samej pozycji co tuż po obudzeniu się. Miałam otwarte oczy i myślałam. "Mam najlepszego chłopaka na świecie. Wciąż nie mogę w to uwierzyć i nadal nie powiedziałam o tym wszystkim Vanessie i Raini. Po prostu nie miałam czasu się z nimi widywać, bo cały swój wolny czas spędzałam tylko z Rossem." - Jak się spało? - Usłyszałam nagle głos za sobą, który sprawił, że gwałtownie zeszłam na ziemię. Szybko się zreflektowałam, że właścicielem owego głosu jest Ross. Tak bardzo byłam zamyślona, że nawet nie zauważyłam kiedy wstał.
- Dzięki tobie, świetnie. - Odpowiedziałam i pocałowałam go w policzek w podzięce. On tylko się uśmiechnął, a ja po chwili zrobiłam to samo. Mniej więcej o 9:30 Ross poszedł do siebie, aby się przebrać. Umówiliśmy się o 14:00 w naszym ulubionym parku. Ja wzięłam poranną kąpiel, a potem przebrana w nowe, świeższe ubrania. O godzinie 10:00 zapukałam do drzwi pokoju mojej starszej siostry. Otworzyła mi po niecałej minucie. - Dawno u ciebie nie byłam. - Powiedziałam. Dziewczyna pokazała mi ręką abym weszła, a ja tak zrobiłam. Przez cały ten czas na mojej twarzy gościł szeroki uśmiech od ucha do ucha. Nie schodził on nawet na sekundę. Cały czas uśmiechałam się z jednej, ale prostej przyczyny, byłam po prostu szczęśliwa. Szczęśliwa jak nigdy wcześniej. Kiedyś zastanawiałam się jak to możliwe, że jedna osoba tak bardzo może uszczęśliwić drugą, ale teraz już wszystko jest zupełnie inaczej. Ross sprawia, że chce mi się żyć. To dla niego chcę codziennie wstawać. Dzięki niemu na mojej twarzy gości szczery i serdeczny uśmiech. Vanessa patrzyła na mnie dziwnie. - Co się stało? - Zapytałam.
- To raczej ja powinnam o to zapytać. - Odpowiedziała.
- Nie rozumiem.
- Jak ostatnio cię widziałam to byłaś w opłakanym stanie i mówiłaś ciągle, że jesteś nieszczęśliwie zakochana w Rossie, a teraz? Jesteś jakoś dziwnie.... szczęśliwa?
- A to jakaś zbrodnia?
- Nie, ale po prostu chcę wiedzieć co jest tego powodem.
- Po prostu świat jest piękny.
- Czyli?
- No, bo wiesz...... kilka dni temu stało się coś niezwykłego.
- Czyli co? - Pytała z coraz większym zaciekawieniem.
- Wtedy ja..... się..... pierwszy raz całowałam.
- Laura, to super wiadomość. - Vanessa mnie przytuliła, a potem spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem po czym rzekła. - I jak się wtedy czułaś? Ty pocałowałaś jego, czy on ciebie? I, co najważniejsze..... z kim się całowałaś? - Taką serię pytań zadała moja kochana siostrzyczka, a ja i tak musiałam na nie odpowiedzieć, bo w końcu to ja zaczęłam temat.
- To on mnie pocałował. - Zaczęłam. - Czułam się jak księżniczka. Bo to wszystko odbyło się tak. Siedziałam z nim na tej ławce w parku pod drzewem. Powiedziałam mu co czuję i zamknęłam oczy, aby nie patrzeć w jego oczy. A on zrobił najromantyczniejszy gest na ziemi, po prostu mnie pocałował. Czułam wtedy, że wszystko inne przestaje istnieć, a jesteśmy i liczymy się tylko my.
- Ale to romantyczne. Ok...... a teraz gadaj mi szybko, kto zrobił ten piękny gest?
- Ten gest? Jego autorem był....... Ross. - Vanessa była z deka zdziwiona moją odpowiedzią, ale po chwili zaczęła się cieszyć i ponownie mnie przytuliła.
- Tak się cieszę, że jednak cię kocha. Od zawsze wiedziałam, że prędzej czy później będziecie razem.
*Oczami narratora.*
Ross powiedział to samo swojej rodzinie, a oni byli szczęśliwi z tego powodu. Cieszyli się niezmiernie, że Ross, po swojej nieciekawej przygodzie z Maią w końcu znalazł szczęście. On też bardzo cieszył się, że Laura jest jego dziewczyną, ale oboje nie zdawali sobie sprawy z tego, że jest ktoś kto nie podziela ich szczęścia i chce ich za wszelką cenę rozdzielić. Tak jak było wcześniej powiedziane, spotkali się w parku równo o godzinie 14:00. Przytulili się na przywitanie. - To, gdzie idziemy? - Zapytała zaciekawiona Laura.
- Może na lody.
- Ok. - Weszli do lodziarni i zamówili swoje ulubione lody - truskawkowe. W czasie spożywania deseru, ciągle rozmawiali. Do swoich pokoi wrócili po 22 i dość szybko zasnęli.
*W następnym rozdziale.*
Szczęście Rossa i Laury nadal trwa, ale do czasu kiedy zdarza się rzecz, która zmienia wszystko, a w szczególności ich szczęśliwy do tej pory związek. Co to będzie? Jakie będą tego skutki?
*******
Hej, hej to znowu ja. Jestem dziś w całkiem dobrym humorze, bo oglądałam na YouTube nowy odcinek Austin & Ally "Tunes & Trials". Szkoda tylko, że się nie zeszli, ale ta piosenka była sweet. A to co Austin tam mówił też było słodkie. Jeśli chcecie to wam tak trochę to streszczę, bo trochę zrozumiałam, ale też nie wszystko. Dziś zamiast piosenki z YouTube dodam piosenkę mojego autorstwa, która pasuje do tego rozdziału. Nie jest ona jakimś hitem, ale mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu. Piszcie w komciach co o niej myślicie.


Ross i Laura to zakochana para
Zawsze cudowna i zawsze wspaniała.
Ross i Laura to zakochana para
Zawsze cudowna i zawsze wspaniała.

Choć tyle przeciwności losu napotkali
To nadal szczęśliwi pozostali.

Ross i Laura to zakochana para
Zawsze cudowna i zawsze wspaniała. 
Ross i Laura to zakochana para
Zawsze cudowna i zawsze wspaniała.

Na początku tylko przyjaciółmi byli,
Ale po tragedii, którą przeżyli,
Zdanie o sobie na zawsze odmienili.

Ross i Laura to zakochana para
Zawsze cudowna i zawsze wspaniała. 
Ross i Laura to zakochana para
Zawsze cudowna i zawsze wspaniała. 

I choć tyle się zdarzyło
Oni nadal kochają się
I planują ze sobą zostać, aż do końca swoich dni.
Nie wiedzą jednak, że ktoś im mówi "nie".

Ross i Laura to zakochana para
Zawsze cudowna i zawsze wspaniała. 
Ross i Laura to zakochana para

Zawsze cudowna i zawsze wspaniała
Do napisania <3

środa, 10 lipca 2013

23. Czerwona róża & Randka

"Pierwsza randka z chłopakiem lub dziewczyną jest inicjacją wejścia w dorosłość." 
*Oczami Laury.*
Mniej więcej o godzinie 9:00 usłyszałam pukanie do drzwi. Okazało się, że po drugiej stronie stoi Ross. Pocałował mnie na przywitanie w policzek i wręczył czerwoną różę. - A z jakiej to okazji? - Zapytałam.
- A tak sobie. - Wstawiłam różę do wazonu i wróciłam do Rossa. - Ufasz mi? - Zapytał nieoczekiwanie. Nie wiedziałam o co mu chodzi, ale bez wahania odpowiedziałam.
- Jasne, a o co chodzi?
- Choć ze mną.
- Ok. - Złapał moją rękę i wyszliśmy z hotelu. Gdy byliśmy w parku kazał mi zamknąć oczy, więc tak zrobiłam. Szliśmy jeszcze jakieś 10 minut, a gdy na jego pozwolenie otworzyłam oczy, wprost oniemiałam. Znajdowaliśmy się na małej polanie daleko za miastem. Pod drzewem był rozłożony koc, a widoki wszędzie wokół były niesamowite. Nie wiedziałam co powiedzieć, więc przytuliłam mojego chłopaka.
- Wiedzę, że ci się podoba. - Rzekł.
- Nawet nie wiesz jak bardzo. Jesteś najlepszym chłopakiem na świecie. - Po tych słowach znów go przytuliłam. - Mam to traktować jako randkę?
- Tak. - Potem usiedliśmy na kocu i zaczęliśmy naszą randkę. Nigdy tak dobrze się nie bawiłam. Ross potrafi mnie rozśmieszyć nawet beż użycia jakichkolwiek słów. W czasie randki nie byłam spięta, po prostu byłam sobą. Przy Rossie czuję, że mogę się otworzyć i wyznać mu wszystkie moje problemy. Jest moim chłopakiem, a jednocześnie najlepszym przyjacielem. Kocham go całym swoim sercem. Gdy dowiedziałam się co zrobił Avan, przestałam komukolwiek ufać. Dopiero pewien siedemnastoletni blondyn, a zwie się on Ross Lynch sprawił, że inaczej patrzę na świat. Widzę dookoła cieplejsze i jaśniejsze barwy. Gdy do mnie dotarło, że go kocham, byłam najszczęśliwszą dziewczyną na świecie, ale jeszcze szczęśliwsza byłam w momencie gdy mnie pocałował. Nigdy nie zapomnę tej chwili, w której wszystko zmieniło się na lepsze. Nigdy nie pozwolę, aby coś nas rozdzieliło. Muszę się jeszcze tym wszystkim pochwalić Vanessie i Raini, że jestem w szczęśliwym związku, bo one, jak na razie, nadal myślą, że Ross mnie nie kocha, więc muszę im jak najszybciej zdradzić najnowsze newsy. - O czym myślisz? - Zapytał nagle blondyn powodując tym samym moje zejście na ziemię.
- O tobie.... o mnie... o nas.
- O nas?
- Tak. Doszłam do wniosku, że z toba jestem w końcu szczęśliwa.
- Też tak myślę.... Wiesz, po zdradzie Mai straciłem nadzieję na to, że jeszcze kiedyś będę szczęśliwy, ale to się zmieniło gdy zacząłem inaczej patrzeć na naszą relację.
- A właśnie, jak to się stało, że się we mnie zakochałeś?
- A to całkiem ciekawa historia. - Powiedział. Spojrzałam na niego wzrokiem aby mówił dalej, a on zaczął. - Może zacznę od dnia, w którym wylądowałem w szpitalu. Gdy tak spałem to słyszałem wszystko co się wokół mnie dzieje. Tak naprawdę to słyszałem też jak mówiłaś, że mnie kochasz, tylko jeszcze wtedy myślałem, że tak po przyjacielsku. W nocy, w której spałaś w szpitalu, miałem sen, a moja podświadomość mówiła wtedy "Zajrzyj w głąb siebie, a zobaczysz kogo kochasz najbardziej na świecie." Gdy wróciłem do hotelu długo się nad tym zastanawiałem, ale odciągałem od siebie myśl, że mógłbym cię pokochać. Jednak to się zmieniło gdy usłyszałem jak rozmawiasz z Raini i Vanessą i mówisz, że słyszałaś moją rozmowę z Calumem i, że jesteś nieszczęśliwie zakochana. W tamtej właśnie chwili zdałem sobie sprawę jak bardzo cię kocham. Żałuję tylko jednej rzeczy.
- Jakiej? - Zapytałam z zaciekawieniem, ale też strachem w oczach.
- Że dopiero twój smutek doprowadził do tego, że odkryłem moje uczucia do ciebie.
- Ale najważniejsze jest to, że je odkryłeś.
- W sumie, też racja. Teraz ty mi opowiedz.
- O czym.
- Jak ty się we mnie zakochałaś?
- Ok. Tak naprawdę to od zawsze cię kochałam tylko nie mogłam tego zaakceptować. Mogę ci teraz powiedzieć, że swoje uczucia do ciebie odkryłam gdy zobaczyłam jak cię operują. Byłam z tego powodu szczęśliwa, a gdy mnie pocałowałeś, byłam najszczęśliwszą dziewczyną na świecie, bo wiesz....... to..... to był mój pierwszy pocałunek.
- Serio?
- Tak.
- Wiesz..... mój też.
- Wow, czyli dla nas obojga to była nowość.
- Na to wygląda.
- Ross, muszę ci coś powiedzieć.
- Co takiego? - Widziałam w oczach blondyna strach, ale też, w większym stopniu, zaciekawienie.
- Prawdą jest, że ja będąc w związku z Avanem czułam coś do ciebie.
- Serio?
- Tak, ale zignorowałam te uczucia co było moim największym błędem, bardzo tego żałuję.
- Laura, choć tu. - Po tych słowach chłopak mnie przytulił. Dzięki niemu czuję się w końcu doceniona i szanowana, ale też, co najważniejsze kochana. Od zawsze pragnęłam takiej miłości od drugiej osoby, a po zdradzie Avana straciłam na to nadzieję. Do czasu gdy Ross mnie pocałował. - Wiesz co? Mam tu coś dla ciebie. - Chłopak wyjął z kieszeni dwa bilety. - Kupiłem dwa bilety na  film, który chciałaś zobaczyć.
- "Miłość i inne takie."?
- Oczywiście.
- Kochany jesteś.
- Wiem o tym.
- A kiedy jest ten seans?
- Dzisiaj o 18:00.
- Aha. - Potem jeszcze "chwilę" porozmawialiśmy i się rozeszliśmy. O 17:00 jednak znów się spotkaliśmy o poszliśmy na ten seans. Było magicznie, przez cały czas się obejmowaliśmy.
*W następnym rozdziale.*
Laura mówi o tym, że ma chłopaka Vanessie, a Ross rodzinie. Jak zareagują? Spodoba im się to? A może wręcz przeciwnie?
******
I jest nowy rozdział. Przepraszam, że dzisiaj tak późno, ale obudziłam się po 4 rano, musiałam jechać do Warszawy, a jak wróciłam miałam siłę tylko na oglądanie idealnej niani. Już nie długo w moim opowiadaniu wydarzy się rzecz, która zmieni cały bieg historii, więc bądźcie gotowi na moment kulminacyjny.
Do napisania <3

czwartek, 4 lipca 2013

22. Deszcz & Pierwszy pocałunek.

"Najpiękniejszej chwili w swoim życiu nigdy się nie zapomina." 
*Oczami narratora.*
Ross wybiegł za Laurą nie zważając na nic innego swojej uwagi. Chciał dowiedzieć się czemu dziewczyna się tak dziwnie zachowuje. Podszedł do niej od tyłu, ale nie odezwał się od razu. Dopiero po chwili, gdy nabrał odwagi, zapytał siadając obok niej.
- Czemu uciekłaś?
- Ross, proszę zostaw mnie samą. - Odpowiedziała dziewczyna i skinęła smutno głową.
- Nie dopóki nie wyjaśnisz mi o co chodzi.
- Ok, skoro chcesz,...... wczoraj słyszałam jak rozmawiałeś z Calumem o mnie.
- Aha to o to chodzi, ja też słyszałem jak o tym mówiłaś Raini i Vanessie.
*Oczami Laury.*
- Ross, ty nic nie rozumiesz. Dotknęło mnie to, że powiedziałeś, że mnie nie kochasz, a stało się tak ponieważ, podobasz mi się. Tym chłopakiem, o którym ci mówiłam jesteś ty.
- Wiem o tym.
- Wiem, że mnie nie kochasz, ale po prostu musisz dać mi trochę czasu, abyśmy nadal mogli być najlepszymi przyjaciółmi. Proszę daj mi szansę się poprawić. - Po tych słowach zamknęłam oczy, ponieważ bałam się spojrzeć blondynowi w jego brązowe i hipnotyzujące mnie ślepia. Nagle znikąd zaczął padać deszcz, ale ja i Ross nadal siedzieliśmy na ławce już trochę przemoczeni. Pomimo tego nawet na chwilę nie otworzyłam oczu choć bardzo ciekawiła mnie mina blondyna w tej właśnie chwili. Chłopak zrobił coś czego się zupełnie nie spodziewałam. Pewnie pragnęłaby tego każda dziewczyna będąca na moim miejscu. Ross najzwyczajniej w świecie wziął moją twarz w obie dłonie, a na moich ustach złożył szczery i namiętny pocałunek. Byłam trochę zdziwiona gestem chłopaka, ale bez wahania odwzajemniłam go. To był mój pierwszy pocałunek i czułam się wręcz magicznie. Marzyłam o takiej właśnie chwili od bardzo dawna. Nagle niespodziewanie na niebie nie było już deszczowych chmur tylko piękne słońce. Całowaliśmy się dobre 15 - 20 sekund, a gdy się od siebie oderwaliśmy, otworzyłam oczy i uśmiechnęłam się serdecznie do chłopaka. Ross odwzajemnił mój gest, a ja powiedziałam.
- Nie ma lepszego sposobu na wyrażanie uczuć jak ten, ale co właściwie sprawiło, że to zrobiłeś?
- Po prostu zdałem sobie sprawę, że ty też mi się podobasz.
- Aww, to takie słodkie.
- Laura, mogę zadać ci jedno, ale bardzo ważne dla mnie, pytanie?
- Jasne, że tak.
- Zostaniesz moją dziewczyną?
- Oczywiście, że tak Ross. - Przytuliłam blondyna po tej odpowiedzi. W tej chwili byłam najszczęśliwszą dziewczyną na świecie. Ross odprowadził mnie do drzwi mojego hotelowego pokoju, a ja weszłam do niego, całując chłopaka wcześniej na pożegnanie w policzek. Gdy weszłam do pomieszczenia, wyjęłam pamiętnik i zaczęłam w nim pisać. Mój wpis wyglądał tak:
Drogi pamiętniku!!!
Dzisiaj się pierwszy raz całowałam i było magicznie. Ross jest taki czuły i opiekuńczy. Naprawdę nie spodziewałam się w tamtej chwili, że on mnie pocałuje. Gdy to się jednak stało, czułam się jak księżniczka. Ten pocałunek był lepszy niż te, które widziałam w najbardziej romantycznych filmach. Nigdy nawet nie pomyślę, aby zapomnieć tej najpiękniejszej chwili w moim życiu.
<3 Love Laura <3
Po tym jak skończyłam, umyłam się i szczęśliwa zasnęłam. Następnego dnia wstałam z uśmiechem od ucha do ucha na twarzy, ponieważ śnił mi się Ross. Podeszłam do szafy i postanowiłam wybrać jakieś ciuchy. Po długim dobieraniu mój strój wyglądał tak.
 *W następnym rozdziale.*
Ross i Laura wybierają się na swoją pierwszą randkę i wszystko wychodzi wręcz idealnie. Potem idą do kina, a tam też jest idealnie.
********
Jest nowy rozdział, trochę krótki, ale jest. Wybaczcie, że tak późno, ale wcześniej nie miałam na to czasu.
Do napisania <3

środa, 3 lipca 2013

21. Podsłuchana rozmowa & Rozpacz.

"Nieszczęśliwa miłość jest o wiele gorsza niż skrzywdzenie przez drugą osobę." - Laura Marano.
*Oczami narratora.*
- Calum, ja i Laura razem? Przecież to śmieszne. - Powiedział Ross, a Laurze napłynęły łzy do oczu.
- Serio, bo mi się wydaje, że ty coś do niej czujesz.
- Ale to nieprawda. Ja i Laura się tylko i wyłącznie przyjaźnimy, nic więcej. Z resztą ona zakochała się w jakimś chłopaku. - Laura nie chciała już więcej słuchać tej rozmowy, więc szybko wbiegła do swojego pokoju i zapłakana rzuciła się na łóżko. Nie usłyszała jednak wszystkiego co mówił Ross.
*Oczami Rossa.*
- Ok skoro chcesz, ale ja i tak wiem swoje. - Powiedział Calum. Gdy wyszedł usiadłem na łóżku i myślałem. "Zajrzyj w głąb siebie." Te słowa wypowiedziane przez moją podświadomość wciąż chodziły po mojej głowie. Postanowiłem posłuchać tej rady i wyciszony próbowałem posłuchać głosu serca."No serce, jesteśmy tu sami, więc rób co masz robić." - Mówiłem sam do siebie, ale to nie poskutkowało. Postanowiłem się przejść i na świeżym powietrzu spróbować wszystko dokładnie jeszcze raz przemyśleć. Przechodziłem akurat obok pokoju Laury, gdy  w ucho rzucił mi się damski płacz. Był to płacz Laury. Słyszałem też dwa inne głosy. Wywnioskowałem, że były to głosy Vanessy i Raini. Ta pierwsza mówiła coś w stylu "Laura czemu płaczesz?", a ona odpowiedziała "Bo jestem nieszczęśliwie zakochana. Słyszałam jak Ross rozmawia z Calumem i mówi, że mnie nie kocha." W tej chwili mnie zatkało. Wróciłem szybko do pokoju i intensywnie nad tym myślałem. Laura mnie kocha? To ja jestem tym chłopakiem, o którym mi tyle opowiadała? W tym momencie poczułem wewnętrzną.... radość? Tak, to zdecydowanie była radość. Nie mógłbym pomylić tego uczucia z żadnym innym. Teraz jestem już w stu procentach pewny, że te właśnie uczucia towarzyszą mi z prostej przyczyny. Ja po prostu zakochałem się w Laurze. Jestem z tego powodu szczęśliwy jak jeszcze nigdy wcześniej. Zdałem sobie sprawę, że moja jedyna i prawdziwa miłość była na wyciągnięcie ręki, a ja głupi tego nie dostrzegałem. Czyli, jednak Calum miał w tej sprawie rację, moja rodzina także. Ja od zawsze kocham Laurę, a gdy myślałem, że podoba mi się Maia to było to tylko zwykłe zauroczenie jej osobą. Te wszystkie uczucia, które towarzyszyły mi gdy wyjaśniałem Laurze czym jest miłość, to już wtedy było coś więcej niż tylko przyjaźń. Moje serce od zawsze wiedziało, że to ją kocham najbardziej na świecie, ale problemem był tylko mój rozum. W tej właśnie chwili cały świat nabrał sensu. Widziałem bardziej niebieskie niebo niż było w rzeczywistości. Trawa była bardziej zielona, a ptaszki śpiewały weselsze melodie. Tak właśnie działa na mnie prawdziwa miłość. - Kocham Laurę Marano. - Wykrzyczałem nagle do samego siebie. Szybko wybrałem numer do mojego przyjaciela i powiedziałem. - Masz rację Calum, zawsze ją miałeś. Ja kocham Laurę. - Rudowłosy od razu zaczął mi gratulować. Potem się rozłączył, a ja opadłem szczęśliwy jak nigdy na łóżko. - Kocham cię, Laura. - Szepnąłem sam do siebie i nawet nie wiem kiedy zasnąłem. Następnego dnia wstałem dość szybko, wziąłem do rąk gitarę i napisałem piosenkę o Laurze.

Czekasz na tę jedną chwilę, 
serce jak szalone bije, 
zrozumiałem, po co żyję, 
wiem, że czujesz to co ja.

Ej, za krótko trwa godzina, 
niech się chwila ta zatrzyma, 
moim szczęściem chcę nakarmić
calutki świat, zdziwiony tak. 

Wielka miłość nie wybiera, 
czy jej chcemy nie pyta nas wcale, 
wielka miłość, wielka siła
zostajemy jej wierni na zawsze.

Miną lata, gwiazdy zgasną, 
fotografie w głowie zgasną,
gdy nas ludzka złość rozłączy 
jak i tak odnajdę Cię,
kiedy rozum każe zwątpić,
czekaj, zadrży świecy płomień
bo po drugiej rzeki stronie,
jak dobrze wiem, tam ogród jest.

Wielka miłość nie wybiera, 
czy jej chcemy nie pyta nas wcale, 
wielka miłość, wielka siła
zostajemy jej wierni na zawsze.
(Wielka miłość - Seweryn Krajewski)
*Oczami Laury.*
Gdy usłyszałam jak Ross mówi Calumowi, że mnie nie kocha, poczułam, że tracę grunt pod nogami. Jednak inni mają rację mówiąc, że nieodwzajemniona miłość boli bardziej niż skrzywdzenie przez drugą osobę. Mam w tych sprawach spore doświadczenie. Zasnęłam z wielką trudnością. Następnego dnia wstałam dopiero o godzinie 10:00 i zeszłam na śniadanie. Usiadłam przy wolnym stoliku, a po chwili dosiadł się do mnie rozpromieniony blondyn i Calum. - A ty czemu taki rozpromieniony? - Zapytałam bez entuzjazmu biorąc widelec do ręki. Wiem, że to nie była wina Rossa. Nie musi mnie kochać, ale po prostu te słowa mnie zabolały.
- Miłość tak na niego działa. - Wyjaśnił rudowłosy. Poczułam wielkie ukłucie w sercu. Ross się w kimś zakochał? To na pewno nie we mnie. Nie chcąc już tego wszystkiego słuchać, odniosłam nietknięte przeze mnie śniadanie do okienka i wróciłam do pokoju, a tam zrozpaczona opadłam na łóżko. Po jakiś dziesięciu minutach usłyszałam pukanie do drzwi. Niechętnie, ale je otworzyłam. Okazało się, że po drugiej stronie stoi Ross, który chciał ze mną porozmawiać.
- Laura, możemy porozmawiać? - Zapytał.
- Ross wybacz, ale nie. - Po tych słowach szybko stamtąd uciekłam. Pobiegła do parku i usiadłam na ławce pod drzewem. Byłam nieszczęśliwa jak jeszcze nigdy wcześniej. Po tym wszystkim nie potrafiłam nawet spojrzeć Rossowi w oczy.
*W następnym rozdziale.*
Laura przeżywa najpiękniejszą chwilę w swoim życiu i jest najszczęśliwszą dziewczyną na świecie. Potem wszystko zapisuje w swoim pamiętniku i szczęśliwa zasypia. Jakie nagłe zdarzenie gwałtownie zmienia jej uczucia i humor?
********
Jest nowy rozdział. Mam nadzieję, że przypadł wam do gustu. Dzisiaj u mnie jest ponad 27 stopni celcjusza, a u was? Następny rozdział będzie przełomem w tym opowiadaniu. Mam nadzieję, że on także was zadowoli i nie rozczaruję was. Życzę wam miłego dnia.
Do napisania <3