piątek, 30 sierpnia 2013

(38) 2. Pobudka & Słodkie śniadanie.

"Niektórzy ludzie potrafią nas zaskakiwać, jedni w miły sposób, a drudzy w niemiły." - Laura Marano.
*Oczami Laury.*
Następnego dnia obudziłam się dość wcześnie, bo o 8:00, a biorąc pod uwagę, że zasnęłam dość późno, powinnam obudzić się najwcześniej po 10. Zauważyłam, że nie ma obok mnie Rossa. Trochę się zdziwiłam, ale pomyślałam, że pewnie musiał iść wcześniej do domu. Podeszłam do mojej szafy, wybrałam ciuchy i weszłam do łazienki. Tam wykonałam poranne czynności i przebrana zeszłam na dół, ale usłyszałam dziwny dźwięk dobiegający z kuchni. Postanowiłam to sprawdzić, ale okazało się, że to Ross, który właśnie kończył robić śniadanie. Bardzo ucieszyłam się, że jednak został i jeszcze zrobił śniadanie. - Jak się spało, moja księżniczko? - Zapytał i pocałował mnie w czoło.
- Świetnie, a to dlatego, że był przy mnie mój książę. - Powiedziałam po czym się uśmiechnęłam, a blondyn odwzajemnił mój gest.
- Heh, to twój książę poda zaraz swojej księżniczce królewskie śniadanie. - Powiedział i oboje wybuchliśmy śmiechem. Ross podał mi zrobione przez niego naleśniki z owocami. Sam też nałożył sobie dwa. Powiem szczerze te naleśniki były wyborne, nigdy nie jadłam lepszych. Czuję, że Ross to urodzony kucharz. - I jak? Smakują ci? - Zapytał w czasie posiłku.
- Oczywiście, że tak, nigdy nie jadłam lepszych. - Powiedziałam najszczerszą prawdę.
- Dziękuję, schlebia mi to. - W tej chwili Ross spojrzał na swój zegarek i powiedział. - Jest już 9.00, więc lepiej będzie jak wrócę do domu. - Pocałował mnie w policzek i zmierzał w kierunku drzwi wejściowych, ale szybko krzyknęłam.
- Poczekaj! - Podeszłam do niego bliżej i patrząc w te jego piękne brązowe oczy powiedziałam. - A może pójdziesz do domu się przebrać i potem tu wrócisz, bo nie chcę czekać sama na moich rodziców i siostrę. - Ross uśmiechnął się do mnie po czym powiedział.
- Z chęcią, daj mi pół godziny, bo muszę wziąć prysznic, przebrać się i jeszcze rodzice coś ode mnie chcieli, więc muszę z nimi porozmawiać, ale za góra 30 minut jestem. - Powiedział stojąc już na zewnątrz.
- Ok. - Powiedziałam, a chłopak odszedł w kierunku swojego domu. Zamknęłam za nim drzwi i weszłam do swojego pokoju. Z szuflady w biurku wyjęłam pamiętnik i zaczęłam w nim pisać.
Drogi pamiętniku!
Moje życie jest cudowne. Mam najlepszego chłopaka pod słońcem, który sprawia, że każdego ranka budzę się z uśmiechem na twarzy i chce mi się żyć. Przyjaciół i rodzinę, którzy mnie wspierają. Chodzę do wymarzonej, a zarazem najlepszej szkoły muzycznej w Stanach. Jestem szczęśliwa i nie zamieniłabym mojego życia na żadne inne. Zazwyczaj jestem optymistką, ale mam tylko nadzieję, że nic już nigdy nie zniszczy ani mojego szczęścia, ani moich przyjaciół............. Całuski Laura <3
Gdy skończyłam pisać w moim domu rozległ się dzwonek do drzwi. - "To pewnie Ross." - Pomyślałam i zbiegłam na dół po schodach co wcale nie należało do prostych czynności ponieważ miałam na nogach obcasy. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam, a za nimi oczywiście stał nikt inny jak sam Ross. Wpuściłam chłopaka do środka i razem usiedliśmy na kanapie w salonie. Ross objął mnie ramieniem, a ja wtuliłam się w niego. W tej pozycji oglądaliśmy telewizję. Moi rodzice oraz Vanessa wrócili do domu o 14:00, czyli tak jak mi napisała mama. Ross zachował się jak prawdziwy dżentelmen ponieważ zaproponował pomoc we wnoszeniu walizek. Rodzice zgodzili się, bo blondyn nalegał. Ross siedział u nas jeszcze godzinę, aż powiedział. - No nic ja już chyba będę się zbierał. - Wstał z kanapy w salonie i zmierzał w kierunku drzwi gdy nagle moja mama krzyknęła.
- Poczekaj Ross, może zostaniesz u nas na obiedzie? - Stanowczo byłam za.
- Serio? A nie będę się narzucał? - Zapytał Ross.
- Ależ skąd? Będzie nam nawet miło jak zostaniesz u nas dłużej. - Powiedział mój tata. Widać było, że moja rodzina bardzo polubiła mojego chłopaka.
- To skoro tak to oczywiście, że zostanę. - Odpowiedział chłopak i z powrotem usiadł obok mnie na kanapie.
*Oczami narratora.*
Wszyscy zasiedli do stołu o 15:30 w celu zjedzenia obiadu. Ross chociaż był gościem pomagał w przygotowaniu posiłku razem z Laurą. Nikt o tym nie wie, ale nasz blondyn skrycie interesuje się gotowaniem i wychodzi mu to znakomicie, choć on sądzi, że jego dania są zwyczajne. W czasie obiadu pan Damiano zadał Rossowi pytanie. - Ross, czy możesz pójść ze mną na chwilę do kuchni, chciałem cię o coś zapytać. - Chłopak odpowiedział twierdząco i razem udali się do kuchni. Pan Damiano od razu zaczął rozmowę z chłopakiem jego młodszej córki. - Wiesz Ross, nie będę ukrywał, że polubiłem cię od naszego pierwszego spotkania. Cieszę się, że moja córka jest właśnie z kimś takim jak ty. Wierzę, że jej nie skrzywdzisz, ale właściwie jedno pytanie ciągle nie daje mi spokoju.
- Jakie? - Zapytał spokojnie chłopak, choć tak naprawdę nie wiedział, czy ma się bać, czy nie.
- Czy moja córka nadal jest dziewicą? - Rossa speszyło to pytanie, więc nic dziwnego, że kiedy je usłyszał zrobił wielkie oczy. Laura podsłuchiwała całą tą rozmowę i tak samo jak on zdziwiła się, że jej tata zadaje takie pytanie. Ross w końcu odpowiedział na nie.
- Mogę pana zapewnić, że jest. Myślę, że ja i Laura nie dorośliśmy jeszcze nawet do tego, aby rozmawiać na takie tematy. Po tym co Laura przeżyła gdy dowiedziała się, że Avan ją zdradził, stała się bardziej nieufna. Z resztą ja też, ale jedno jest pewne, nawet gdybym chciał, nie zmusiłbym Laury do czegoś czego nie chce, proszę pana. Może mi pan wierzyć. - Laura była zadowolona z tego co powiedział jej chłopak. Pan Marano klepnął przyjacielsko Rossa po ramieniu.
- Mów mi Damiano. - Powiedział. - Z takim podejściem, mówię ci od razu, masz u mnie wielki plus chłopcze. Mogę powierzyć ci moją córkę bez obawy, że ją wykorzystasz. Po tym co was oboje spotkało, jestem pod wrażeniem, że tak dobrze się trzymacie, szczególnie ty Ross.
- Tak, ja też, ale po prostu starałem się wtedy myśleć tylko o Laurze, o tym co ona czuje, a swoje uczucia zostawiłem na sam koniec.
- Podziwiam cię chłopcze, witaj w naszej rodzinie. - Po tych słowach Damiano przytulił chłopaka swojej córki. Był wzruszony tym co powiedział, ale starał się to ukryć. - Pamiętaj, że zawsze jesteś tu mile widziany. - Dodał gdy już go puścił.
- Dziękuję. - Ross i Damiano wyszli z kuchni. Laura już wcześniej zdążyła się ulotnić z tamtych okolic. Wszyscy dokończyli jeść obiad w miłej atmosferze. Po 16 Ross pożegnał się z domownikami, bo musiał już wracać do domu. Laura zaproponowała, że odprowadzi go do furtki gdyż jego dom był tylko 6 domów od niej, a nie chciała wracać sama. Przez całą drogę nic nie mówili. Dopiero przy furtce dziewczyny Ross powiedział. - Wiem, że słyszałaś jak twój tata ze mną rozmawiał w kuchni. - Dziewczyna była zdziwiona, ale odpowiedziała.
- Chciałam tylko sprawdzić o co cię wypytuje, ale.... - Chłopak dokończył za nią.
- Nie spodziewałaś się, że zapyta właśnie o to, prawda?
- Tak, ale cieszę się, że właśnie tak mu odpowiedziałeś.
- Mówiłem całą prawdę.
- A to o tym, że odstawiłeś swoje uczucia i myślałeś o mnie, to też prawda?
- Oczywiście. Wtedy tylko ty się dla mnie liczyłaś.
- Aww, to słodkie Ross.

- Dzięki. - Ross i Laura spojrzeli sobie w oczy i zaczęli się do siebie zbliżać. Po kilku sekundach nastąpił pocałunek. Był czuły i szczery, jak zawsze. Całowali się 15 - 20 sekund, ale żadne z nich nie chciało przerywać tej pięknej chwili. Gdy skończyli Ross pocałował jeszcze dziewczynę w policzek i odszedł mówiąc "pa". Dziewczyna odpowiedziała tym samym i wróciła do swojego pokoju. Nie wiedziała jednak, że całą tą sytuację obserwowali jej rodzice. Byli zadowoleni, że ich córka jest właśnie z tym, a nie innym chłopakiem. Wszyscy siedzieli w swoich pokojach do 21, ale Laura musiała iść wcześniej spać ponieważ jutro szkoła. Umyła się, przebrała w piżamę i zadowolona zasnęła.
********
Ta da, o to kolejny rozdział. Mam nadzieję, że wam się podoba. Jestem pod wielkim wrażeniem liczby osób głosujących w ankiecie odnoście par w finale 2 sezonu, nie przypuszczałam, że będzie was aż tyle.
.Całuski :-* Marta Lynch

wtorek, 27 sierpnia 2013

(37) 1. Stare miasto & Nowe życie.

"Wszystko zaczyna się na nowo, nowe przygody, nowi ludzie, nowe kłopoty." - Marta Lynch.
*Oczami narratora.*
Życie naszych bohaterów zmieniło się diametralnie, oczywiście, jak na razie, na lepsze. Są teraz o rok starsi i stali się bardziej dojrzali. Ross i Laura są razem bardzo szczęśliwi. Avan i Maia, którzy okazali się sprawcami pobicia Rossa zastali skazani na 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na 3 lata. Dodatkowo byli zobowiązani zwrócić rodzinie Rossa koszty leczenia chłopaka, a były one niemałe. To samo stało się z pozostałymi członkami napadu. Bardzo wstydzili się tego co zrobili, więc zamieszkali na stałe w Australii i obiecali już nigdy więcej nie zbliżać się do Rossa, ani do jego przyjaciół i rodziny. Zmieniło się także miejsce akcji. Teraz wszyscy mieszkają w mieście aniołów, zwanym potocznie „Los Angeles”. Chodzą tam do szkoły artystycznej i czują, że to jest ich miejsce na ziemi. Laura, Ross i Raini zapisali się na wydział aktorsko - muzyczny, a Calum aktorsko - filmowy. Żadne z nich nie zamierza się stąd nigdzie indziej ruszać. Laura siedziała teraz w swoim pokoju i przygotowywała się na swoją randkę z Rossem. Satysfakcjonował ją fakt, iż po wielu niedogodnościach ze strony losu w końcu odnaleźli wspólne szczęście. Pokój tejże nastolatki znajdował się na pierwszym piętrze w domku rodziny Marano. Był on całkiem duży i pełen dziewczęcych i młodzieżowych barw - fioletu i szarości. Na wprost jasnobrązowych drzwi, pod oknem, znajdowało się biurko, na którym leżał notebook firmy ACER w kolorze błękitu. Obok stał różowy regał na książki i inne bzdety. Po lewej zaś stronie drzwi stała szara trzy - szufladowa komoda z czarnymi bokami i pomarańczowymi uchwytami. Na wprost niej znajdowało się duże dwuosobowe łóżko w kolorze jasnego fioletu. Przy samych drzwiach stała jasnobrązowa szafa. Na ścianach tego właśnie pokoju można było dostrzec plakaty różnych celebrytów i zespołów takich jak: Selena Gomez, One Direction, a także R5, który Laura wręcz uwielbiała. Wisiały na nich również pojedyncze półki. W tej właśnie chwili Laura podeszła do swojej szafy i zaczęła przebierać w ubraniach w celu znalezienia odpowiedniego stroju na randkę. Po kilkuminutowych poszukiwaniach szatynka zdecydowała się na ciemnozieloną sukienkę przed kolana. Nie była ona zbyt wyzywająca, więc między innymi dlatego dziewczyna się na nią zdecydowała. Do tego dopasowała szeroki złoty pasek oraz czarne sandały na małym koturnie. Zadowolona weszła do łazienki i przebrana zaczęła robić sobie makijaż. Usta pomalowała jasnoczerwonym błyszczykiem, a oczy podkreśliła czarnym tuszem do rzęs. Paznokcie na dłoniach pomalowała na czarno, zaś te na stopach na czerwono. Włosy zostawiła rozpuszczone. Zadowolona z efektu swojej krótkiej, aczkolwiek ciężkiej pracy zdjęła z haczyka swoją czarną torebeczkę i włożyła do niej niezbędne według niej rzeczy m. in. telefon, chusteczki higieniczne, portfel z pieniędzmi oraz błyszczyk do ust. Laura gotowa już w stu procentach spojrzała po raz ostatni na swoje odbicie w lustrze gdy nagle w domu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Jak każdy przypuszcza był to oczywiście Ross. Dziewczyna poprawiając się jeszcze raz złapała za klamkę i schodząc po drewnianych schodach przywitała się z chłopakiem, którego wcześniej wpuściła mama dziewczyny. Gdy była już na dole przytuliła go zupełnie tak jakby nie widzieli się co najmniej rok, chociaż tak naprawdę trwało to tylko parę godzin. Ross pochwalił wygląd szatynki, a ta podziękowała mu. Zakomunikowała swojej rodzinie, że wychodzi i już po ułamkach sekundy razem ze swoim ukochanym znaleźli się poza "rezydencją" rodziny Marano. Szli wolno, ciągle przy tym rozmawiając i śmiejąc się. Pogoda była słoneczna, więc mogli być spokojni o to, że na pewno nie będzie tego dnia deszczu. Postanowili przed randką wybrać się do pobliskiego parku na spacer. Tam też się wybrali. Park znajdował się niedaleko centrum miasta. Rosły w nim drzewa, krzewy oraz różnego rodzaju kwiaty. Na samym jego środku znajdowała się fontanna, a wokół niej ławki. W parku tym było bardzo zielono i ładnie. Nasza ukochana para usiadła na jednej z ławek i zaczęła ze sobą rozmawiać na różne ciekawe tematy. Nagle ze strony Laury pojawiło się pytanie, którego nigdy wcześniej nikomu nie zadała. - Za co mnie kochasz? - Zapytała. Ross spojrzał na nią po czym się uśmiechnął.
- Za co cię kocham? To proste, kocham cię za to, że zawsze umiesz mnie pocieszyć i rozśmieszyć. Kocham cię za twoją mądrość i twój talent. Za twoją charyzmę i osobowość. Kocham cię za wszystko, nawet wady..
- Aww, to słodkie. Cieszę się, że kochasz mnie za te wszystkie rzeczy, które wymieniłeś, a nie tak jak mówią inni, za urodę i wygląd.
- Pamiętaj, nie kocham cię, bo jesteś piękna, jesteś piękna, bo cię kocham.
- Aww, to mega słodkie Ross. - W ramach podziękowania dziewczyna pocałowała blondyna w policzek. - Dziękuję, że tak mówisz.
- Nie ma za co. Idziemy już na tą randkę?
- Jasne. - Wstali z ławki i udali się w stronę kawiarni "Raj", bo tam mieli zjeść razem obiad. Zamówili swoje wspólne ulubione danie – naleśniki z owocami i bitą śmietaną. Posiłek jedli ciągle przy tym rozmawiając. Na każdej randce zachowywali się normalnie, jak przyjaciele, a nie idealna para, której nie ma. Pod dom Laury Ross odprowadził ją po godzinie 18. Rozmawiali jeszcze długo przed furtką, a na ostateczne pożegnanie pocałowali się namiętnie. Laura weszła do swojego domku, a Ross stał jeszcze chwilę przy furtce, a potem ruszył w stronę swojego domu. Laura nie zastała nikogo w swoim domu. Dostrzegła za to na stole w kuchni karteczkę zaadresowaną do niej.
Droga Lauro!
Ja, tata i Vanessa musieliśmy jechać do babci i wrócimy jutro po 14. Dom masz do swojej dyspozycji. Możesz zaprosić na noc Rossa tylko nie szalejcie za bardzo.
Kocham Mama.
Dziewczyna pomyślała tylko – "Mamo, daj spokój". - Szybko wybiegła na dwór w celu zatrzymania Rossa. Na szczęście nie odszedł za daleko jej domu. - Ross! - Krzyknęła, a chłopak odwrócił się w jej stronę i podszedł bliżej dziewczyny. - Nikogo nie ma w moim domu, a ja nie chcę siedzieć sama, więc może zostaniesz u mnie na noc. Co ty na to?
- Sam nie wiem.
- Proszę, mama mi pozwoliła.
- To skoro tak to chętnie. Zapytam się tylko rodziców.
- Ok. - Dziewczyna weszła do domu, a blondyn został na zewnątrz i zadzwonił do rodziców. Po jakiś dziesięciu minutach rozmowy przez telefon wszedł do domku Laury i powiedział.
- Rodzice pozwolili mi u ciebie zostać na noc, więc, co robimy?
- Może obejrzymy jakiś film.
- Ok, to ty wybierz, a ja zrobię przekąski.
- Spoko. - Szatynka poszła do salonu, a blondyn do kuchni. Laura długo szukała odpowiedniego filmu, aż w końcu wybrała seans pt. "3 metry nad niebem." W tym czasie Ross przygotowywał popcorn oraz dwie cole z lodem i słomkami. Po pięciu minutach razem usiedli na kanapie w salonie i zaczęli oglądać film. Wkrótce, jednak seans zszedł na drugi plan, bo nasza para zaczęła się do siebie przytulać, aby po chwili zacząć się namiętnie całować. Całowali się już jakiś czas i żadne z nich nie chciało przerywać tej pięknej chwili. Jednak musieli gdyż do Laury niespodziewanie zadzwonił telefon. Dziewczyna chcąc nie chcąc musiała go odebrać, gdyż okazało się, że to jej mama. - Tak mamo, coś się stało? - Zapytała odbierając połączenie.
- Nie nic tylko tak dzwonię z zapytaniem jak się bawicie. - Odpowiedziała jej kobieta.
- Dobrze, oglądamy film w salonie.
- Ok, ale pamiętaj, nie szalejcie za bardzo.
- Mamo!!
- Ok, ok, bawcie się dobrze.
- Dzięki mamo, kocham cię.
- Ja ciebie też. - Po skończonej rozmowie Laura opowiedziała wszystko Rossowi. Pominęła jednak jeden nieistotny fakt. Film dokończyli oglądać już bez żadnych przygód. Potem obejrzeli jeszcze jeden - "LOL", a potem zdecydowali się na horror. Wybrali horror pod tytułem "Mama". Dla szatynki był on zbyt straszny, więc co minutę musiała się ze strachu przytulać do blondyna.
- Nie bój się. - Powiedział Ross. - Jestem przy tobie i zawsze będę. - Dziewczynie od razu zrobiło się lepiej i wtuliła się w Rossa z czułością i miłością. On z kolei objął ją ramieniem. W tej pozycji dokończyli oglądać film. Seans skończył się po 1 w nocy, więc mieli jeszcze dużo czasu, aby się czymś zająć. Postanowili trochę porozmawiać, jednak po przegadaniu wszystkich możliwych tematów woleli się do siebie trochę poprzytulać. - Kocham cię. - Powiedział blondyn. Laura spojrzała Rossowi w oczy i powiedziała w pełnym przekonaniu.
- Ja też cię kocham. - Po jakiś 30 minutach Laura zasnęła na ramieniu blondyna, a on nie miał serca jej budzić, więc wziął dziewczynę na ręce i wchodząc po schodach zaniósł do jej pokoju. Ułożył szatynkę wygodnie na łóżku, przykrył kołdrą, a gdy miał już zamiar opuścić pokój, dziewczyna złapała go za rękę i powiedziała mając nadal zamknięte oczy. - Ross, proszę śpij dzisiaj ze mną. - Chłopak nie protestował i już po kilki sekundach znalazł się obok dziewczyny. Objął ją ramieniem, a ona za to wtuliła się w niego kładąc głowę na jego torsie (klatce piersiowej). W tej właśnie pozycji oboje zasnęli.
*********
Proszę bardzo, tak jak obiecałam tak zrobiłam, nowy rozdział dodałam w wyznaczonym przeze mnie czasie. Pewnie zauważyliście, że nie ma na końcu "W następnym rozdziale", ale to dlatego, że teraz będę umieszczać to obok wpisów. Za chwilę dodam ankietę odnoście 2 sezonu i zachęcam was do głosowania.
Całuski ;-* Marta Lynch
P. S. Piszcie w komach jeśli spodziewaliście się innego rozpoczęcia.

Drobna zmiana planów.

Ten post dotyczy rozdziału,  który miał się dzisiaj pojawić. O tuż rozdział się dzisiaj pojawi, ale dopiero po 19. Na moje usprawiedliwienie napiszę wam, że dzisiaj jechałam po zeszyty na nowy rok szkolny i inne bzdety,  a za chwilę jadę odebrać książkę, więc ten wpis to tak na szybko z mojego nowego tableta. Mam nadzieje, że nie będziecie mi mieli za złe, że wstawie go z takim opóźnieniem,  ale dzisiaj jestem w ciągłym biegu.
Całuski ;-* Marta.

sobota, 17 sierpnia 2013

Informacja o 2 sezonie.

W dzisiejszej notce chciałabym  was poinformować kiedy konkretnie  możecie  się  spodziewać pierwszego rozdziału 2 sezonu. W ten wtorek jadę do wujka na wakacje i wracam 26 sierpnia, a potem jeszcze mam do zrobienia zakupy uzupełniające na nowy rok szkolny. Może w między czasie znajdę czas na wystawienie tego rozdziału, ale jeszcze nie wiem. Chcę, jednak abyście wiedzieli, że jak tylko będę  mogła to go wstawie.
Całuski :-* Marta Lynch.
P. S. Jak naradzie planuje rozdział wstawić ok 27. 08.

piątek, 16 sierpnia 2013

36. Bieg & Odprawa. (FINAŁ)

"Czy prawdziwa miłość naprawdę zawsze zwycięża?" - Laura Marano.
*Oczami narratora.*
Ross nadal biegł na lotnisko w zaskakującym tempie. Ciągle dzwonił do Laury, ale ona nie odbierała. W tym czasie na lotnisku zaczęła się już odprawa. Laura i Vanessa stały ostatnie w kolejce. Mogły sobie w tym czasie porozmawiać. - Vanessa - Zaczęła niepewnie Laura, a siostra spojrzała na nią wzrokiem, aby mówiła dalej. - Możesz mi powiedzieć, czy prawdziwa miłość naprawdę zawsze zwycięża? - Dziewczyna dziwnie spojrzała na swoją młodszą siostrę, ale po chwili na jej twarzy zagościł szczery i szeroki uśmiech.
- Nie martw się, jeśli chodzi o ciebie i Rossa, jestem przekonana, że będziecie razem, musisz dać mu tylko trochę czasu, aż pozbiera myśli i wtedy na pewno będzie pewny swoich uczuć, którymi cię darzy. - Vanessa miała rację i Laura dobrze o tym wiedziała. Rozmawiały tak jeszcze przez jakiś czas aż w końcu nadeszła ich pora na przejście przez odprawę. Najpierw zrobiła to Vanessa, a gdy Laura miała przekroczyć bramkę usłyszała męski głos wołający jej imię. Był on bardzo cichy, ale dziewczyna od razu go poznała. Wiedziała, że właścicielem owego głosu jest nie kto inny jak sam Ross Lynch. Dziewczyna odwróciła się i próbowała wypatrzeć chłopaka, ale na daremno, było zbyt dużo ludzi. -"Chyba mi się wydawało." - Pomyślała ze smutkiem i wróciła do barierki. Przeszła przez bramkę i tocząc za sobą swoją walizkę ruszyła w kierunku wejścia do samolotu. Na jej twarzy nie można było dostrzec uśmiechu, który zawsze jej towarzyszył gdy gdzieś wyjeżdżała tylko swego rodzaju grymas. Laura uwielbiała podróże, a już w szczególności te długie i męczące, ale ta była inna. Była ona bardziej ucieczką od problemu, a niżeli rozwiązaniem go. Dziewczyna bardzo dobrze to wiedziała, ale nawet pomimo tego nie chciała zostać w Kalifornii. Wmawiała sobie, że Rossowi będzie łatwiej podjąć decyzję gdy ona będzie daleko od niego. Vanessa zdawała sobie doskonale sprawę z tego co dzieje się z jej młodszą siostrą, ale wiedziała, że jeśli ją o cokolwiek zapyta nie uzyska od niej szczerej i racjonalnej odpowiedzi. Laura czuła coraz większą niepewność gdy była coraz bliżej samolotu. Już miała wejść tuż za swoją siostrą do samolotu gdy nagle........ zatrzymała się na chwilę i zawahała tak jakby nie była pewna swojego dalszego kroku. - "Wejść, czy zostać w Kalifornii?" - Zadawała sobie to pytanie w głowie. Wzięła głęboki oddech i postawiła stopę w samolocie, ale gdy miała już całkowicie wejść do środka ktoś ją zatrzymał krzycząc. - "Laura, stój!" - Dziewczyna poznała ten głos. Bez wątpienia należał on do Rossa. Dziewczyna odwróciła się i nie myliła się, tuż przed nią stał blondyn we własnej osobie. Był widocznie zmęczony, a dowodem tego był jego pot. Szatynka była widocznie zaskoczona jego wizytą, ale bez zastanowienia rzuciła mu się w ramiona. W pewnym momencie, usłyszała cichy szept skierowany do jej ucha mówiący. - "Kocham cię." - Chłopak powiedział te słowa pierwszy raz w swoim życiu, a Laura pierwszy raz usłyszała je od jakiegoś chłopaka. Pomimo tego blondyn był w stu procentach pewny tego co w tej chwili wychodzi z jego ust. - "Ja też cię kocham" – Laura szepnęła mu do ucha swoim melodyjnym głosem. Ona również była w pełni pewna tego co mówi. Po chwili spojrzeli sobie głęboko w oczy, a tym razem Ross bez chwili zwłoki pocałował Laurę. To był, co prawda, ich drugi już pocałunek, ale był równie czuły i szczery jak ten pierwszy. W tej chwili też czuli, że cały świat przestał istnieć, a liczy się tylko i wyłącznie ich dwójka. Ross i Laura całowali się jeszcze kilka, może kilkanaście sekund. Nie liczyli tego, bo ta chwila była dla nich obojga czymś magicznym i czułym. Po chwili jednak oderwali się od siebie, bo brakowało im już powietrza w płucach i znów spojrzeli sobie w oczy.
- Czy to znaczy, że znów będziesz moją dziewczyną i zostaniesz w Kalifornii? - Zapytał Ross przerywając tym samym ciszę panującą wokół nich.
- Oczywiście, że tak, ale jak przypomniałeś sobie co do mnie czujesz?
- Bo to było tak, że nudziło mi się, więc postanowiłem zrobić porządki w swojej szafie. W jednym z kartonów znalazłem nasze wspólne zdjęcia i tak zaczęły mi się przypominać chwile spędzone z tobą i uczucia, jakimi cię darzę.
- Cieszę się, że już wszystko pamiętasz.
- Tak, ja też. - Po chwili do naszej pary doszła Vanessa i wszyscy ruszyli w drogę powrotną do hotelu. Vanessa chciała, aby Ross i Laura spędzili trochę czasu tylko we dwoje, więc pod pretekstem zrobienia zakupów zostawiła ich sam na sam. Ross i Laura szli powoli, bez pośpiechu. Trzymali się z ręce, a blondyn jako, że był dżentelmenem z krwi i kości ciągnął za sobą walizkę swojej ukochanej. Po drodze wstąpili jeszcze do parku i usiedli na ławce, z którą wiąże się tak wiele wspomnień. To właśnie w tym miejscu Ross i Laura przeżyli razem swój pierwszy w życiu pocałunek. W tej chwili blondyn objął dziewczynę ramieniem, a ona wtuliła się w jego klatkę piersiową. W tej właśnie pozycji pozostali i patrzyli w ciszy na drzewa w oddali. - "Razem na zawsze." - Wyszeptali w tym samym czasie.

Koniec
***********
Hejka kochani, dodaję nowy i ostatni już rozdział, oczywiście jest to ostatni z pierwszego sezonu. Mam nadzieję, że podoba wam się zakończenie. Jeszcze dzisiaj lub jutro zmienię parę rzeczy i poinformuję was kiedy będzie pierwszy rozdział drugiego sezonu.
Do napisania <3

wtorek, 13 sierpnia 2013

35. Zaskakujące wydarzenie & Pogoń za miłością.

"Przez jedną głupią niepewność mogę ją stracić już na zawsze." - Ross Lynch.
*Oczami narratora.*
Następnego dnia Laura obudziła się o 6:00. Weszła do łazienki, wykonała poranne czynności, a na koniec ubrała się w ubrania przygotowane poprzedniego dnia. Potem wzięła do rąk swój pamiętnik i zaczęła w nim pisać.
Drogi pamiętniku!
Wczoraj podjęłam decyzję, że wyjadę na jakiś czas z Kalifornii i wrócę do mojego rodzinnego miasta - Los Angeles. Vanessa leci tam razem ze mną dziś o 9:00. Nie wiem czy mam się cieszyć z tej podróży, czy wręcz przeciwnie. Z jednej strony, cieszę się, bo znów zobaczę mamę, tatę i moich starych przyjaciół z czasów wczesnego dzieciństwa. Natomiast z drugiej strony będę bardzo tęskniła za Calumem, Raini, ale najbardziej za Rossem. Moja miłość do niego jest zbyt wielka, abym wytrzymała bez niego aż tak długi czas rozłąki. Wiem, że on nie wie co do mnie czuje, ale to i tak jest o wiele silniejsze ode mnie. Ja wręcz nie mogę bez niego żyć.
<3 Love Laura <3
Gdy dziewczyna skończyła zreflektowała się, że jest już 7:20, więc musi już się zbierać. Chwyciła więc walizkę na kółkach i torbę z pamiętnikiem i długopisem w obie ręce i wyszła z pokoju ściągając z wieszaka jeszcze płaszcz koloru beżowego. Vanessa czekała na nią przed hotelem, więc dziewczyna szybko do niej dołączyła i obie ruszyły w stronę lotniska ciągnąc za sobą swoje piękne walizki. Na lotnisko doszły po 1 godzinie i usiadły w poczekalni, bo miały jeszcze 30 minut do rozpoczęcia się odprawy.
<W tym samym czasie u Rossa w pokoju.>
W czasie gdy Vanessa i Laura czekały na lotnisku na rozpoczęcie się odprawy, Ross nie wiedział co ze sobą zrobić. Z braku jakiegokolwiek ciekawego zajęcia postanowił, że posprząta w swojej szafie, w której trzyma ubrania i inne takie. Najpierw zajął się dołem, czyli półką, na której trzymał różnego rodzaju pudełka. Najczęściej można było w nich znaleźć jakieś dodatki do męskiej garderoby. Jednak tym razem było inaczej, w jednym z pudeł były zdjęcia. Był na nich Ross, ale nie był sam. Najczęściej u jego boku pojawiała się także Laura. W tej chwili Ross był zdziwiony, że te zdjęcia trzymał przez taki długi okres czasu, a nie znalazł ich ani razu. Gdy spojrzał na jedno ze zdjęć przedstawiających go i Laurę.
- "Pamiętam kiedy to zdjęcie zostało zrobione....... - Pomyślał. - Byliśmy wtedy w Australii, aby promować nasz serial...... Zaraz, zaraz, czy ja to pamiętam?" - Aby to sprawdzić wziął do rąk jeszcze parę zdjęć i patrzył na nie próbując przypomnieć sobie dni, w których zostały one zrobione.
- "To zdjęcie jest z dnia, w którym byliśmy w szpitalu z chorymi dziećmi." - Mówił dalej.
- "A to gdy jechaliśmy do Australii." - Kontynuował.
- "Tu rozdawaliśmy autografy fanom." - Dodał.
- Pamiętam wszystko. - Powtórzył blondyn jeszcze głośniej niż poprzednim razem i z o wiele większym przekonaniem. - Pamiętam każdy dzień, który wcześniej zapomniałem, ale, co najważniejsze, pamiętam co czuję do Laury..... Ja ją...... kocham. Muszę jej to powiedzieć jak najszybciej. - Chłopak zapukał do pokoju dziewczyny, ale nikt nie otwierał, u Vanessy było to samo. W końcu od Caluma dowiedział się, że Laura i Vanessa są teraz na lotnisku ponieważ Laura chciała wrócić do Los Angeles i zostało im jeszcze 20 minut do odprawy. Ross bez chwili namysłu pobiegł w tamtą stronę, aby powiedzieć swojej ukochanej, że ją kocha i tym samym zatrzymać ją w Kalifornii.
*W następnym odcinku.*

Ross biegnie ile sił w jego nogach na lotnisko, aby zatrzymać Laurę w Kalifornii. Dodatkowo dziewczyna nie odbiera telefonu. Czy zdąży zanim Laura na dobre zniknie z jego życia? A może będzie już za późno?
**********
Hejka, postanowiłam dzisiaj wstawić jeszcze jeden rozdział. Mam nadzieję, że was to cieszy. Jeszcze tylko jeden rozdział i kończę pierwszy sezon, bardzo się cieszę, a wy?
Do napisania <3

34. Decyzja & Planowanie wyjazdu.

"Ucieczka od problemu wcale go nie rozwiąże." - Vanessa Marano.
*Oczami Laury.*
Minęły już dwa tygodnie odkąd ja i Ross się rozstaliśmy. Nadal go kocham, ale on chyba nadal nie wie co do mnie czuje. Bardzo bym chciała żeby właśnie w tej chwili mnie przytulił i powiedział "kocham cię". Nigdy mi tego nie mówił, ale za to dawał mi do zrozumienia, że to do mnie czuje. Przynajmniej było tak do tego głupiego wypadku. To właśnie on zmienił już na zawsze nasze relacje. A co jak Ross nie pokocha mnie znowu? Co jeśli będzie to miłość w jedną stronę? Tego obawiam się najbardziej na świecie. Głównie to dzięki Rossowi nie wpadłam w depresję po zdradzie Avana. To dzięki niemu znów mogłam być szczęśliwa. A, co najważniejsze, dzięki niemu czułam, że ktoś mnie wreszcie pokochał. Chciałabym żeby nadal tak było, ale nie zmuszę go do pokochania mnie. Dam mu na to czas i mam nadzieję, że podejmie słuszną decyzję. Dzisiaj nie mam na nic ochoty, dlatego też leżę u siebie w pokoju i nic poza tym nie robię.
*Oczami Rydel.* (NOWOŚĆ)
Bardzo martwię się o Rossa. Przez cały dzień siedzi u siebie w pokoju i nic innego nie robi. Widuję go tylko gdy odwiedzam kogoś kto mieszka w tym samym hotelu co on. Od Vanessy dowiedziałam się, że on i Laura się rozstali, a on nadal nie wie co do niej czuje. Szczerze i z całego serca mu współczuję, bo jeszcze tuż przed samym wypadkiem był w niej zakochany po uszy. Była jego oczkiem w głowie, a teraz co? Nie umie sobie poradzić z tą sytuacją. Ja jednak nadal wierzę, że on ciągle ją kocha, musi to tylko poczuć.
*Oczami Rossa.*
Przez te dwa tygodnie po zerwaniu czułem się potwornie, jakby ktoś odebrał mi połowę mojej duszy. Byłem już w pełni sprawny fizycznie, ale nie psychicznie. Wczoraj zdjęli mi opatrunek z głowy i znów wszyscy mogą zobaczyć moją blond czuprynę. Ja jednak nie jestem taki szczęśliwy jakby się to mogło wydawać na pierwszy rzut oka. W sercu czuję ogromną pustkę, której w żaden sposób nie mogę zapełnić. Nie mam pojęcia co czuję do Laury i to mnie najbardziej denerwuje. Ciągle męczyły mnie też te sny i nie wiedziałem co one mogą oznaczać. Moją ostatnią deską ratunku został psycholog, którym jest mój kolega z czasów podstawówki. Wybrałem do niego numer i już po minucie odebrał. Umówiłem się z nim na wizytę. W czasie tego spotkania opowiedziałem mu wszystkie moje sny. On z kolei wyjaśnił mi, że te sny są na bazie moich wspomnień. Teraz już wiedziałem, że te sny to jednak prawda. Podziękowałem psychologowi i zadowolony wróciłem do hotelu i w swoim pokoju opadłem na łóżko i niezwłocznie zasnąłem
<Dwa dni później.>
*Oczami narratora.*
Relacja pomiędzy Rossem, a Laurą nadal nie uległa żadnej zmianie. Jednak Laura podjęła bardzo ważną, ale szaloną decyzję. Z samego rana odwiedziła swoją siostrę i powiedziała. - Vanessa, wyjeżdżam stąd.
- Ale jak to? - Zapytała zdziwiona Vanessa. - Dlaczego?
- Muszę odpocząć od tego wszystkiego. Chcę, aby Ross w spokoju podjął decyzję. Wrócę do Los Angeles, do mamy i taty.
- Ok skoro tego właśnie chcesz, nie będę cię zatrzymywać, to twój wybór.
- Dzięki siostro.
- A mogę jechać z tobą? Odwiedzę rodziców i się tobą zaopiekuję w samolocie.
- Ok, wylot jest jutro o 9:00, idę się spakować.
- Ok. - Szatynka opuściła pokój swojej starszej siostry i będąc już w swoim pokoju zaczęła się niezwłocznie pakować. Chowała do swojej wielkiej różowej walizki w białe kwiaty wszystko warte zabrania. Spakowała m. in. ubrania, kosmetyki, buty, a także zdjęcia, na których była razem z Rossem. Niektóre z nich były zrobione przed jego wypadkiem, a inne zaś po tym feralnym zdarzeniu. Oglądając każde z nich, po policzku nastolatki spłynęła pojedyncza łza, lecz zaraz za nią spływały kolejne w coraz mniejszych odstępach. Dziewczyna się jednak w porę ogarnęła i wytarła swój mokry wcześniej policzek rękawem od bluzki. Kontynuowała dalej swoje pakowanie, lecz dalej już poszło jej gładko. Po kilku minutach walizka stała już gotowa obok szafy. To nie był jednak jeszcze koniec pakowania dziewczyny. Laura wzięła jeszcze wyciągnęła z szafy swoją ulubioną zieloną torbę z mnóstwem różnych przypinek. Schowała do niej podręczne rzeczy np. portfel, chusteczki, słuchawki, telefon komórkowy, a także jedno ze zdjęć, które postanowiła nosić zawsze przy sobie. Torebkę położyła na krześle obok swojego hotelowego łóżka, a sama otworzyła swoją szafę w celu znalezienia odpowiedniego ubrania na podróż. Po długich i ciężkich poszukiwaniach znalazła odpowiedni strój:
Odłożyła go w to samo miejsce co torbę i postanowiła już kłaść się spać. Tak też zrobiła, ale jak wiadomo, najpierw się umyła, a potem przebrana w piżamę wskoczyła do łóżka. Nie mogła zasnąć ponieważ ciągle dręczyło ją pytanie czy, aby na pewno dobrze robi uciekając od problemu. Wmówiła jednak sobie, że tak i zasnęła.
*W następnym rozdziale.*

Oprócz wylotu Vanessy i Laury w życiu naszych bohaterów zmienia się coś jeszcze. Co to takiego? Jaki będzie miało skutek?
**********
Jest nowy rozdział, mam nadzieję, że wam się podoba.
Do napisania <3

sobota, 10 sierpnia 2013

33. Rozmowa & Zerwanie.

"Moje uczucia do ciebie są nieokreślone." - Ross Lynch.
*Dwa dni później.*
*Oczami narratora.*
Ross czuł się już o wiele lepiej. Rana na głowie zaczęła mu się już goić, a po obrażeniach wewnętrznych nie został nawet ślad, oprócz jednego narządu, bardzo ważnego, a mianowicie serca. Czuł tam ból, ale taki duchowy, a nie prawdziwy. Było tak ponieważ do każdego znajomego wiedział co czuje: przyjaźń, nienawiść i t. p., ale nie wiedział co czuje do jednej dziewczyny - Laury. Nadal też nie przypomniał sobie swojego życia. Postanowił, więc o wszystkim porozmawiać z Laurą, gdyż to jej najbardziej ufa. Napisał szybko do niej SMS'a o następującej treści: "Hej Laura, możemy spotkać się w parku pod tym drzewem co mi mówiłaś, bo muszę z tobą porozmawiać?" Laura odpisała mu twierdząco i umówili się na 12:00, a zegarek wskazywał na 11:30. Chłopak był już ubrany, więc wyszedł z hotelu i był w umówionym miejscu po 20 minutach. Przechodząc jednak przez jedną z ciemnych uliczek, wydawało mu się, że już kiedyś był w tym miejscu. Nie mylił się, ale sam o tym nie wiedział. Każdy szczegół tego miejsca wyglądał tak samo jak w jego śnie. Chłopak był trochę przerażony tym odkryciem. "Zupełnie tak samo jak z tym SMS'em i tą dziewczyną, którą okazała się Laura - Myślał. - Co to wszystko może znaczyć?" Czas go jednak gonił więc powiedział sobie, że odwiedzi to miejsce następnego dnia po południu, aby spróbować zgłębić się w tą tajemnicę i poszedł dalej. Przywitał się z Laurą, która przyszła po 5 minutach i usiedli na ławce w celu rozmowy. Żadne z nich nie wiedziało jak rozpocząć rozmowę. Po chwili Ross odważył się zrobić ten pierwszy krok i powiedział. - Chciałem z tobą porozmawiać na temat naszego związku. - Widać było na twarzy dziewczyny zaskoczenie, ale też ulgę, ze chłopak chce z nią porozmawiać na ten właśnie temat.
- A o czym konkretnie? - Zapytała.
- Nie chcę cię wodzić za nos, więc muszę ci coś powiedzieć.
- A co, bo na razie to nic nie rozumiem.
- To już ci wyjaśniam. Sama wiesz, że nic nie pamiętam, prawda? - Dziewczyna przytaknęła. - No, ale także nie wiem co do ciebie czuję. Moje uczucia do ciebie są jeszcze nieokreślone, więc chciałbym cię prosić abyś dała mi trochę czasu na pozbieranie myśli.
- Zaraz, to znaczy, że ty chcesz ze mną zerwać?
- Nie chcę, ale sama wiesz, że potrzebuję czasu, bo jeśli jesteśmy razem to mogę już nigdy nie odzyskać pamięci.
- Ok, masz rację. Kocham cię, więc poczekam. W końcu wszystko zaczęło się od przyjaźni, więc może tym razem też tak będzie.
- Dziękuję ci, jesteś kochana.
- Wiem, przyjaźń?
- Przyjaźń. - Po tych słowach Ross i Laura przytulili się, ale ten przytulas nie był typowym przyjaznym tylko bardziej takim typowo po zerwaniach. Oboje czuli się źle z tym, że muszą zerwać, ale innej rady na to nie było. Oboje wrócili do hotelu, ale Laura poszła do Raini, a Ross do siebie. Laura opowiedziała wszystko swojej przyjaciółce z najdrobniejszymi szczegółami. Ona była zaskoczona i pocieszała smutną szatynkę. Bądź co bądź dziewczyna bardzo przeżyła to rozstanie. Raini zaprosiła Laurę na lody, aby ja pocieszyć, a potem na zakupy. Dziewczyna niechętnie, ale się zgodziła. Po powrocie z "babskiego dnia" opadła na łóżko i zaczęła pisać piosenkę. Była o jej uczuciach, a brzmiała tak:
Zostań, proszę, bo przy Tobie moje miejsce
Zostań, proszę i nie odchodź nigdy więcej
Zostań, proszę twoje miejsce moim sercem
zostań, proszę ze mną. 2x

Bo Ty wypełniasz moje sny
Zapominam co to łzy
W twych ramionach się skryć
I na zawsze z Tobą być.
Wypełniasz moje sny
Zapominam co to łzy
W twych ramionach się skryć
I na zawsze z Tobą być.

Zostań, proszę, bo przy Tobie moje miejsce
Zostań, proszę i nie odchodź nigdy więcej
Zostań, proszę twoje miejsce moim sercem
zostań, proszę ze mną.

Bo Ty dajesz szczęście mi
Chcę zostać z Tobą gdy
Tworzymy wspólne 'my'
Od początku właśnie Ty
Wmawiałeś miłość mi
Chcesz zabrać każdą z chwil
Nie pozwolę na to Ci.
Gdy Ty zabierasz mi mój świat
Ja ratuje mimo ran
Z Tobą do nieba bram
Spełniać nasz dawny plan
Pomimo Twego 'NIE'
Ja staram ciągle się
Zatrzymać w sercu Cię.

Zostań, proszę, bo przy Tobie moje miejsce.
Zostań, proszę i nie odchodź nigdy więcej.
Zostań, proszę twoje miejsce moim sercem.
zostań, proszę ze mną.
Zostań, proszę, bo przy Tobie moje miejsce.
Zostań, proszę i nie odchodź nigdy więcej...
(Fragment piosenki Zostań - Jula & Tłoku)
W tym samym czasie Ross postanowił wybrać się jeszcze dziś i zobaczyć tą ciemną uliczkę. Oglądał w niej każdy najmniejszy szczegół, każdy kamyczek, a nawet każde ziarenko piasku. Miał nadzieję, że w ten właśnie sposób przypomni sobie to czego zapomniał, jednak znów się pomylił. Załamany wrócił do pokoju, a tam opadłszy na łóżko zasnął.
*W następnym rozdziale.*

Mijają dwa tygodnie od zerwania Rossa i Laury. Dziewczyna nie może już wytrzymać tego, że nie może chodzić z blondynem, więc podejmuje ważną decyzję.
*******
Hej, jak wam się podoba rozdział? Według mnie jest nudny, ale to moje odczucia. Jeśli też tak uważacie to już niedługo skończą się krótkie i nudne rozdziały, a zaczną dłuższe, ciekawsze i dojrzalsze, ale to w 2 sezonie. Mam do was małe pytanie, czy jak wstawię ostatni rozdział 1 sezonu, tego samego dnia zmienić bohaterów i dodać fabułę, czy zrobić to po moim powrocie z wakacji (26.08)?
Do napisania <3

czwartek, 8 sierpnia 2013

32. Zasłabnięcie & Wizyta podświadomości.

"Czasem trzeba wysłuchać tego co ktoś ma ci do powiedzenia, bo może ta informacja wniesie coś nowego do twojego życia."
*Oczami Rossa.*
W nocy miałem sen, ale był to koszmar. "Pewien blondyn idzie uliczką na spotkanie ze swoją dziewczyną, jednak aby dojść w umówione miejsce chłopak musi przejść przez jedną z najciemniejszych uliczek w Kalifornii. Przez cały czas drogi, czuje na sobie czyiś wzrok, więc przestraszony zaczyna iść szybciej. Na nic to się jednak zdaje, bo w pewnym momencie ktoś go wciąga do jednego z zaułków i zaczyna bić po brzuchu. Chłopak nie ma jak się bronić ponieważ nagle, znikąd, zamiast jednego napastnika okłada go aż jedenastu. W momencie gdy pierwszy napastnik wymierza ostatni cios, blondyn nieszczęśliwie upada uderzając przy tym o ostry kąt. Napastnicy uciekają z miejsca zbrodni, a chłopak nadal tam leży i do tego w kałuży krwi." W tym momencie się obudziłem. Ten sen był przerażający. Tego dnia czułem się potwornie. Ciągle strasznie bolała mnie głowa. Nawet jak wziąłem jedną tabletkę, a potem drugą, to nic mi nie pomogło. Dlatego też tego dnia postanowiłem zostać w łóżku i nigdzie się stamtąd nie ruszać. Z resztą i tak nie miałbym gdzie pójść, bo dzisiaj za oknem lał deszcz. Jedyną rzeczą na jaką miałem siłę, było włączenie telewizji. Leciał akurat serial, w którym słyszałem, że gram. Nie chciało mi się go oglądać, więc nadal szukałem fajnego i zaciekawiającego mnie filmu. Natrafiłem na reklamę filmu "Pierwszy pocałunek". Postanowiłem, że skoro nie ma nic innego, obejrzę go. W reklamie było napisane, że film ten zacznie się za dziesięć minut. Usiadłem, więc wygodnie i czekałem na rozpoczęcie się wyczekiwanego przeze mnie seansu. Po jakiś pięciu minutach usłyszałem pukanie do drzwi. Z racji tego, że nadal strasznie bolała mnie głowa, krzyknąłem tylko. - Proszę!!!!!! - W tej chwili w drzwiach od mojego pokoju pojawiła się dziewczyna o kręconych, brązowych włosach i oczach tego samego koloru. Tak, bez wątpienia, była to Laura. - Co tu robisz? - Zapytałem resztkami swoich sił.
- Chciałam zobaczyć jak się czujesz, bo od samego rana nie wyszedłeś ani razu z pokoju.
- Tak, ponieważ strasznie boli mnie głowa. Dziękuję ci za twoją troskę o mnie.
- Nie ma sprawy. Skoro już tu jestem to może powiesz mi czego ci trzeba.
- Twojego uśmiechu. - Powiedziałem, a Laura od razu się uśmiechnęła. Wywnioskowałem z tego, że ją rozśmieszyłem. - A tak serio i bez ściemy to czuję się tutaj samotny. Może zostaniesz tu ze mną, akurat za chwilę leci film "Pierwszy pocałunek." To? Co ty na to?
- Chętnie przyjmę twoją propozycję..... Poczekaj tu chwilę, za minutę jestem. - Laura wyszła i tak jak powiedziała wróciła po minucie, a w rękach trzymała popcorn. - Żebyśmy mieli co jeść podczas seansu. - Wyjaśniła. Usiadła obok mnie i czekaliśmy na rozpoczęcie się filmu. Po niecałej minucie seans się rozpoczął. Trwał on ponad godzinę i bardzo mnie zaciekawił. Widziałem, że Laurę także. Jak sam tytuł mówi film ten był o pierwszym pocałunku, ale stało się to dopiero pod koniec. Jestem ciekawy jak wyglądał mój pierwszy pocałunek, o ile w ogóle go miałem. Laura opuściła mój pokój po 14, a ja położyłem się spać, ponieważ nadal bolała mnie głowa. Nie mogłem jednak zasnąć, więc półprzytomny wstałem z łóżka i wyszedłem na korytarz. Szedłem podobnie jak pijani ludzie i dodatkowo o kulach. Kręciło mi się w głowie. Chciałem iść usiąść na ten parapet co zawsze, ale w momencie gdy do niego podchodziłem zrobiło mi się słabo i upadłem uderzając głową w ten parapet, a potem widziałem już tylko ciemność. Owa ciemność nie trwała jednak długo gdyż nagle zaczęły pojawiać się jakieś zdjęcia. Nie mogłem zobaczyć co na nich jest ponieważ szybko się pojawiały i jeszcze szybciej znikały. Nagle w tle usłyszałem jakiś głos mówiący "Ty nic nie pamiętasz ponieważ o pewnym zdarzeniu wolisz zapomnieć niż stawić mu czoło." Nie wiedziałem o co chodzi.
- Kim jesteś? - Zapytałem.
- Twoją podświadomością i przyszłam do ciebie z wizytą. - Odpowiedział ten głos
- W jakim celu?
- A w takim abyś odzyskał pamięć.
- Pomożesz mi?
- Tak.
- A jak?
- Jeszcze nie wiem, ale dowiem się i będziesz o tym wiedział.
- A ty wszystko pamiętasz?
- Nie, ponieważ coś blokuje przywrócenie twojej pamięci, jakieś wydarzenie z twojego życia, którego nie chcesz pamiętać, ale nie wiem jakie.
- A kto lub co może mi pomóc?
- Nikt, tylko ty to możesz zrobić.
- Ale jak?
- Sam się o tym przekonasz. - Nagle zobaczyłem oślepiającą mnie biel. Z tego napięcia zemdlałem i obudziłem się w jakimś białym pomieszczeniu. Byłem podłączony do kroplówek, więc domyśliłem się, że znajduję się w szpitalu. Głowa bolała mnie już mniej, ale jednak nadal czułem przeszywający ją ból. Nagle do sali, w której leżałem weszła Laura. Ucieszyłem się na jej widok, więc się do niej uśmiechnąłem, a ona odpowiedziała mi tym samym.
- Jak się czujesz? - Zapytała z troski o moje zdrowie i usiadła na krześle obok mojego łóżka.
- Już lepiej, - Zacząłem - ale nadal boli mnie głowa.
- To normalne.
- Normalne?
- Tak, bo gdy cię znalazłam miałeś ją rozbitą, więc pewnie uderzyłeś w parapet. - Dziewczyna chyba chciała coś jeszcze powiedzieć, ale przerwał jej wchodzący właśnie do sali lekarz.
- Mam dla pana dwie wiadomości. - Zaczął. - Zacznę od tej złej, otóż, jeszcze przez dwa tygodnie będzie pan musiał chodzić w tym bandażu. Dobra wiadomość jest jednak taka, że przy okazji możemy panu dzisiaj zdjąć gips z nogi.
- Dziękuję. - Powiedziałem
- Nie ma za co. - Już miał wyjść, ale chyba coś mu się przypomniało. - Aha, zapomniałbym jeszcze o jednej sprawie, zrobimy panu teraz badania, a po nich ściągniemy gips i jeśli wszystko będzie dobrze, będzie mógł pan wrócić do domu.
- Dobrze. - Udałem się z doktorem do oddzielnej sali, a Laurze kazałem na mnie poczekać. Badania skończyły się po 20 minutach, ale lekarz kazał mi czekać na wyniki. W tym czasie ściągali mi gips. Po 10 minutach lekarz oznajmił, że wszystko jest ze mną dobrze, ale wypisał mi receptę na leki przeciwbólowe. Podziękowałem mu i razem z Laurą opuściliśmy szpital. Głowa mnie już nie bolała, więc zaproponowałem jej spacer. Do hotelu doszliśmy w 30 minut ciągle rozmawiając. Przy swoich pokojach rozstaliśmy się, a ja zasnąłem ponieważ byłem zmęczony.
*W następnym rozdziale.*

Ross umawia się z Laurą na spotkanie w parku i chce z nią porozmawiać na temat ich związku. Dochodzi, jednak do zerwania.
**********
No i jest nowy rozdział. Przepraszam was, że musieliście tyle czekać, ale jakoś tak wyszło.
Do napisania <3

środa, 7 sierpnia 2013

Przepraszam

Wybaczcie, ale dzisiaj chyba nie będzie nowego rozdziału. Teraz piszę notkę z telefony, bo mój brat wziął do Warszawy mój komputer, a to właśnie na nim mam rozdział. Bardzo was przepraszam, ale jak nie dzisiaj to jutro dodam rozdział.
Do napisania <3

sobota, 3 sierpnia 2013

31. Powrót do domu & Szczera rozmowa.

"Nigdy nie przestawaj wierzyć w coś co z początku wydaje ci się być niemożliwe." - Ross Lynch.
*Oczami narratora.*
Dwa tygodnie później Ross został wypisany ze szpitala, ale nadal był mocno posiniaczony, miał nogę w gipsie, a głowę w bandażu i nic nie pamiętał. Było mu z tym ciężko, ale pocieszała go jedna myśl, że ma przy sobie osoby, które go kochają i pomogą mu sobie wszystko przypomnieć. Bał się jednak, że Laurę spotka rozczarowanie jak jej znów nie pokocha, ale obiecali sobie, że postarają się odbudować to zapomniane uczucie. Ze szpitala pod hotel odwiózł go Riker, a przed budynkiem "przejęła" go Laura. Dziewczyna przywitała się z nim, a potem zaprowadziła do jego pokoju. Chłopak czuł się w tym miejscu dziwnie, bo miał wrażenie, że nie jest ono przez niego zamieszkiwane. Laura zauważyła, że jest zmęczony, więc powiedziała, że go zostawi. Gdy chłopak został sam podszedł do okna w swoim pokoju i oglądał świat. - "To wszystko wygląda tak znajomo. - Myślał. - Ten sam kolor ścian, to samo łóżko, a nawet te same meble...... Już wiem, ten pokój mi się śnił. Pewnie jakaś część mojego mózgu nadal go pamięta. Przecież tak samo było z Laurą, Maią, ale nie mam pojęcia kim był ten chłopak z mojego snu. Ten, jak mu tam?..... Avan." - Ross był zmęczony, więc poszedł się umyć. Wrócił dopiero po 30 minutach, bo bardzo dawno nie kąpał się tak solidnie i dokładnie jak dzisiaj. Ułożył się wygodnie do łóżka, ale przedtem zgasił światło.
*Oczami Rossa.*
Pomimo późnej godziny - 22.00 - nie mogłem zasnąć. Walczyłem z tym, aby zasnąć przez jakieś 20 minut, ale na próżno, poddałem się. Usiałem na łóżko, choć byłem cały obolały. Nie chciało mi się teraz spać, chociaż byłem bardzo zmęczony. Jakaś część mnie mówiła mi abym wyszedł na korytarz, więc tak też zrobiłem biorąc wcześniej swoje kule, bez których jak na razie nie mogę się w ogóle ruszać. Będę na nie skazany jeszcze przez jakiś tydzień, ale jakoś to przeżyję. Na korytarzu było ciemno, ale i tak zobaczyłem okno z parapetem, na który padało światło księżyca. Znowu jakiś głos w moim sercu mówił mi abym właśnie tam się udał. Tak też zrobiłem. Zasiadłem wygodnie na parapecie i patrzyłem na gwiazdy i przepiękny księżyc w oddali. Widok był po prostu, cudowny. Czułem się jakbym był pośród miliona tych gwiazd. Moje serce miało jednak rację, aby to właśnie tu się udać, od teraz już zawsze będę się go słuchał. Nagle usłyszałem za sobą kroki, więc przestraszony odwróciłem się w stronę tego dźwięku. Odetchnąłem z ulgą gdy przed sobą ujrzałem nikogo innego jak Laurę. - Co tu robisz? - Zapytała.
- Sam nie wiem, - Zacząłem i pokazałem jej ruchem dłoni, aby usiadła na wprost mnie. Ona wykonała moje polecenie i słuchała dalej mej wypowiedzi. - jakaś cześć mnie mówiła mi abym tu przyszedł, więc dlatego tutaj jestem. A ty co tutaj robisz?
- Czasami przychodzę tu jak nie mogę spać, albo coś mnie dręczy. Ten widok zawsze poprawia mi humor. Z resztą ty też tak robiłeś przed wypadkiem.
- Serio?
- Tak. Zawsze tu przychodziłeś w nocy, ale zazwyczaj działo to się gdy miałeś jakieś problemy z Maią. - Po tych słowach zapadła między nami cisza, ale nie była to taka niezręczna cisza. W tej naszej ciszy było coś magicznego, ale też tajemniczego. - Podziwiam cię, wiesz? - Powiedziała po kilku minutach pauzy.
- Za co? - Zapytałem nie ukrywając mojego zaciekawienia.
- Za to, że byłeś twardy gdy okazało się, że Maia i Avan cię zdradzili. Pocieszałeś wtedy mnie chociaż powinno być odwrotnie. Podziwiam cię też za twoją odwagę jaką wykazałeś kiedyś gdy powiedziałam ci co do ciebie czuję oraz za to, że przed wypadkiem okazywałeś mi w każdy możliwy sposób jak bardzo mnie kochasz. - Na samo wspomnienie o tym feralnym zdarzeniu moim sercu pojawiał się smutek.
- Laura jestem pewien, że nadal cię kocham tylko nie umiem sobie przypomnieć tego uczucia. - Powiedziałem całą prawdę.
- A ja mam nadzieję, że prędzej czy później przypomnisz sobie wszystko i będziemy mogli znów być razem.
- Ja też mam taką nadzieję...... Chodź tu do mnie. - Po tych słowach ja i Laura przytuliliśmy się i pomimo bólu na całym moim ciele, było mi miło. Nie wiem czemu, ale ona sprawia, że chce mi się dalej żyć.
*Oczami Laury.*
Z Rossem rozmawiałam do 01:00 w nocy. Mam wielką nadzieję, że on sobie mnie przypomni i zaczniemy wszystko od nowa. Do swojego pokoju wróciłam po 1 w nocy. Od razu poszłam spać i niezwłocznie zasnęłam. Śniłam, jak co noc od dnia wypadku, o Rossie. Tylko z tą różnicą, że tym razem nie był to koszmar tylko zwykły sen. Śniła mi się scena w parku, która była najpiękniejszą chwilą w moim życiu. Nigdy jej nie zapomnę.
*W następnym rozdziale.*

Rossa znów nachodzą dziwne sny, a on nie ma pojęcia co one mogą znaczyć. Dodatkowo zaczyna czuć się słabiej i traci przytomność. W tym czasie ma spotkanie ze swoją podświadomością, a ona mówi mu coś w co trudno mu uwierzyć. Co to jest? Jaki będzie miało na niego wpływ?
**********
Hej wam, zupełnie zapomniałam, że to dzisiaj mam dodać ten rozdział, przypomniała mi o tym jedna z czytelniczek. Podoba wam się rozdział? Mam nadzieję, że tak.
Do napisania <3

czwartek, 1 sierpnia 2013

30. Zaskakujące odkrycie & Wielkie zdziwienie.

"Czasem wydaje nam się, że miłość jest tylko w snach, ale nikt nigdy nie wie w jakim momencie zapuka ona do naszych drzwi." - Ross Lynch.
*Oczami Rossa.*
Rano obudziłem się o 6:00, bo przez ten koszmar nie mogłem spać. Z braku jakiegokolwiek zajęcia postanowiłem pobawić się swoim telefonem. Przeglądałem w nim zdjęcia z nadzieją, że dzięki nim choć trochę sobie przypomnę. Jednak starałem się bezskutecznie. Potem, sam nie wiem czemu, zajrzałem w wiadomości. Widziałem, że prawie wszystkie były od nieznanego nadawcy. Pomyślałem, że ich nie usunąłem, bo pewnie miałem jakiś powód. Otwierałem po kolei każdą z wiadomości, ale najbardziej zaciekawiła i też zdziwiła mnie jedna z nich. Była ona ostatnią wiadomością od tego nadawcy. Brzmiała identycznie jak w moim śnie. - "Czy to przypadek? - myślałem - Czy może coś innego?" - Powiem szczerze, że się przestraszyłem, bo treść tej wiadomości śniła mi się zanim ją w ogóle przeczytałem. W całej tej sytuacji odkryłem także drugie dno. Ta dziewczyna w moim śnie, chyba była moją dziewczyną. Jeśli ten sen był prawdą, oczywiście. Muszę o tym porozmawiać z Laurą. Może to dziwne, ale pomimo tego iż od mojego wypadku widziałem ją tylko raz i zacząłem ją poznawać, stała mi się bardzo bliska. Mam nadzieję, że przypomnę sobie co do niej czuję i co najważniejsze, po prostu to do niej poczuję. Podobno już raz się w niej zakochałem, więc za drugim razem też powinno mi się udać. Przynajmniej mam taką nadzieję, bo jak to mówią "nadzieja umiera ostatnia." Nim się obejrzałem była już 7:30, więc przestałem rozmyślać i czekałem aż ktoś mnie odwiedzi. Miałem nadzieję, że będzie to Laura i wcale się nie myliłem, bo po jakieś pół godzinie przy moim łóżku znów zasiadła szatynka. Przywitaliśmy się ze sobą, a ja nie chciałem już dłużej zwlekać z zadawaniem pytań, więc wystrzeliłem niczym wojskowy karabin maszynowy serią moich przemyślanych i poukładanych wcześniej pytań. - Mam do ciebie pytanie, czy ty i ja byliśmy kiedyś w innych związkach? - Laura była zaskoczona tym zapytaniem, ale postanowiła na nie odpowiedzieć.
- Tak, ty kiedyś chodziłeś z Maią, a ja z Avanem, twoim byłym najlepszym przyjacielem. - W momencie gdy dziewczyna wywiedziała imię swojego byłego chłopaka, zobaczyłem, że po jej policzku spływa pojedyncza łza. Złapałem ją za dłoń w celu poprawy humoru, a ona się uśmiechnęła.
- Wiem, że jest ci z tym ciężko - zacząłem - ale musiałem cię o to zapytać. Powiem ci jednak, ale nie mam co do tego stu procentowej pewności, że chyba wiem jak to się stało, że zerwaliście. - Laura spojrzała na mnie spod byka i powiedziała, a raczej zapytała.
- Ale... ale jak to wiesz? - Była wyraźnie przestraszona moją odpowiedzią.
- Powiem ci, ale najpierw odpowiedz mi na jedno, proste pytanie, czy on cię zdradził z moją byłą dziewczyną?
- Tak, ale ty to pamiętasz?
- Nie jestem tego do końca pewien, bo chyba ta scena mi się śniła.
- Spokojnie Ross, nie myśl o tym. - Dziewczyna zaczęła głaskać mnie po głowie, ale w miejscu, w którym powinny być moje włosy, był bandaż dzięki któremu krew sącząca się wcześniej z mojej głowy była zatamowana. Dotykała go leciutko koniuszkami palców, a ja czułem przyjemne uczucie. - Laura? - Szatynka spojrzała na mnie wzrokiem abym mówił dalej, więc ja kontynuowałem. - Chyba wiesz, że możemy już nie odbudować mojego uczucia do ciebie, prawda?
- Tak, zdaję sobie z tego sprawę, ale nie poddam się. Dam ci czas i mam nadzieję, że uda nam się znów być razem.
- Tak ja też. - Mam nadzieję, że jak już raz zakochałem się w Laurze, drugi raz też się to zdarzy.
*W następnym rozdziale.*

Ross wraca do swojego pokoju hotelu i wydaje mu się to miejsce znajome. Wieczorem, gdy nie może zasnąć, słucha swojego wewnętrznego głosu i wybiera się w miejsce, które mu wskazuje. Co to za miejsce? Czy dzięki niemu Ross odzyska pamięć?
********
Hej wam. Przepraszam, że nie odpowiadałam wam na pytania kiedy kolejny rozdział, ale jakoś nie miałam czasu. Zaraz wstawię obok daty nowych rozdziałów.
Do napisania <3
P. S. Patrzcie jakie zdjęcie znalazłam.