„Możesz
mydlić nam oczy, ale ze mną ci tak łatwo nie pójdzie. Wiem, że
to ty i zdobędę na to dowody.” - Rydel Lynch.
*Oczami narratora*
Wszyscy przybyli do domu nie wierzyli
własnym oczom. Przed nimi stał nie kto inny jak Cody. - Dzieci,
Cody będzie mieszkał z nami przed kilka tygodni, bo u niego w domu
trwa remont, a skoro wy się z nim przyjaźnicie to pomyślałam, że
go przygarniemy na ten czas. - Powiedziała Stormie do swoich dzieci.
Wszystkim jak na zawołanie kopary opadły, jednakże tylko Ross nie
był zdziwiony owym faktem. On jako jedyny podszedł do chłopaka i
przybił z nim piątkę. - Ross, Cody będzie spał w twoim pokoju.
Jego rzeczy już tam są. - Zwróciła się do nastolatka mama.
- Dobrze, mamo. - Odpowiedział. -
Cody, chodź, lepiej będzie jak pójdziemy już spać. - Powiedział
i ziewnął, a Christian udał się za nim do pokoju. Blondyn poszedł
się myć i po kilku minutach oboje zgasili światło i poszli spać
- Ross na podłodze, a Cody na łóżku blondyna.
Ten sen był inny niż wszystkie.
Nie było w nim nic specjalnego i szczególnego, ale jednak coś
sprawiło, że dostał on miano niezwykłego i jedynego w swoim
rodzaju. Cała akcja snu przebiegała w białym pokoju. Wszystko tam
było w tym kolorze, meble, ściany, dekoracje, wszystko. Ross stał
na samym jego środku i nie mógł nic zrobić. Jakaś siła
odśrodkowa nie pozwalała mu wykonać żadnego, nawet najmniejszego
ruchu. Wnet pojawiła się postać w kolorze czerni. Idealnie
kontrastowała ona z panującą tam bielą. Podeszła do blondyna. -
Widzę, że nie jesteś do końca szczęśliwy. Nie wierzysz w zmianę
Cody'ego. - Powiedziała i pogłaskała Rossa po włosach.
- Wierzę. Powiedział, że się
zmienił, a ja mu ufam. - Odpowiedział blondyn, jednak zabrzmiało
to tak jakby kłamał. On sam poczuł się jakby kłamał, ale starał
się to ukryć. Postać zmierzyła go wzrokiem i cicho się zaśmiała.
- Kochany, kogo ty próbujesz
oszukać? Mnie czy siebie? Wiesz jacy są ludzie, sam mówiłeś
jeszcze niedawno, że tacy jak Cody nigdy się nie zmieniają. Wiem,
że mu nie wybaczyłeś do końca. Jakaś część ciebie nadal mu
nie ufa, nie wierzy w jego zmianę. Słusznie, bo on się wcale nie
zmienił. Kolejny raz cię okłamał tylko po to, aby zbliżyć się
do twojego życia i w pewnym momencie zabrać ci wszystko co masz.
Nie ufaj mu, nie warto. W przeciwnym razie popełnisz największy
błąd w swoim życiu. - Rzekła i zniknęła, a Ross się
obudził........
^Następnego dnia^
*Oczami Laury*
Lekarz dał mi dwa dni na spakowanie
się i powrót do szpitala w celu podjęcia dalszego leczenia. Chcę
się leczyć, bo wiem, że wyzdrowieję, wierzę w to. Mimo wszystko
nie chcę, aby Ross się dowiedział o mojej chorobie. Gdy zobaczyłam
wyniki całe moje życie przeleciało mi przed oczyma, każda chwila
z Rossem i nie tylko. On tak wiele dla mnie znaczy. Nie chce go
stracić przez jakąś chorobę. Będąc już w domu spakowałam
swoje najpotrzebniejsze rzeczy do torby i postawiłam ją przed
drzwiami wejściowymi, a sama udałam się do Rossa. - Hejka,
kochanie. - Przywitałam się z nim próbując ukryć, że coś się
dzieje.
- Siemaneczko, misiu. - Odpowiedział i
pocałował mnie w usta. - Dawno się nie widzieliśmy. - Powiedział.
- Kilka godzin. - Rzekłam i
weschnęłam.
- Wiem, ale dla mnie to i tak było jak
wieczność. - Ach, a on jak zawsze słodki.
- Dla mnie też. - Powiedziałam i
wtuliłam się w niego jak w misia. Będę za nim tęsknić. W
szpitalu będę musiała spędzić miesiąc, ale jak wszystko dobrze
pójdzie to tylko miesiąc.
- Lau... - Zaczął, ale chyba bał się
skończyć.
- Tak? - Próbowałam go ośmielić.
- Zostaniesz na próbie? - Zapytał.
- Jasne. - Odpowiedziałam i udaliśmy
się do sali prób trzymając się za ręce. Byli tam już wszyscy.
Zespół zajął swoje miejsca i zaczęli grać. Tylko Ross wydawał
się być nieobecny tego dnia. W ogóle nie mógł wbić się w rytm
i skupić na śpiewaniu. Mylił słowa i melodie, był ewidentnie
czymś rozkojarzony. W pewnym momencie Rydel dała znak rodzeństwu i
chłopakowi, aby przestali grać.
- Ross, co się dzieje? Jesteś czymś
mocno rozkojarzony. Co się stało? - Zapytała blondynka widocznie
zmartwiona zachowaniem młodszego brata. Ross tylko stał na środku
pomieszczenia ze spuszczoną głową i patrzył w jeden punkt na
podłodze. Cały czas milczał i nic nie mówił. Widać było, że
coś go gryzie. Nie wytrzymałam już tego żalu i wstałam.
- Ross, cokolwiek się stało wiedz,
że jesteśmy przy tobie i cię wspieramy. - Powiedziałam i
pogłaskałam go po policzku.
- Masz zimne ręce. - Powiedział i
spojrzał mi w oczy. - I blada jesteś cała. Źle się czujesz? -
Zapytał z troską zapominając zupełnie o sobie. On za dużo myśli
o innych. Powinien czasem pomyśleć o sobie.
- Nic mi nie jest. Zimno mi było
dzisiaj i się nie wyspałam więc wiesz... Ale nie zmieniaj tematu.
Co się stało? - Wyjaśniłam kłamiąc i zapytałam kładąc nacisk
na każde kolejne słowo.
- Nic mi nie jest. Odczepcie się ode
mnie, kurde. - Powiedział i wybiegł w sali prób. Ja pobiegłam za
nim, ale w połowie drogi go zgubiłam. Chciałam mu pomóc, ale
teraz mam już pewność. Z Rossem coś jest, coś mu się na bank
stało i trzeba się dowiedzieć o co chodzi. Po jakiś 40 minutach
usłyszałam, że mój telefon zaczyna dzwonić. Zobaczyłam na
wyświetlaczu, że to Ross. Odebrałam bez najmniejszego zawahania.
- Laura, możemy się spotkać w tym parku co zawsze za 10 minut? -
Zapytał.
- Jasne. - Odpowiedziałam i się
rozłączyłam. Szybko udałam się w umówione miejsce. Chłopak już
tam czekał. Był ewidentnie czymś zdenerwowany. Usiedliśmy na
jednej z ławek. - Chciałeś pogadać, co jest? - Zaczęłam
rozmowę.
- Lau, ja... - Zaczął, ale na chwilę
wstrzymał oddech. Widać było, że nie wiedział jak mi to
powiedzieć. To było dla niego trudne. Próbowałam go ośmielić
uśmiechając się co odwzajemnił. - Nie jest mi łatwo o tym mówić,
ale musisz wiedzieć, że.... - Zaczął, ale to co usłyszałam
totalnie zwaliło mnie z nóg. Nie spodziewałam się takiej
odpowiedzi.
*W
następnym rozdziale*
Wiele się
wydarzy gdy Laura dowie się prawdy. Co takiego powiedział jej Ross?
Czy i ona będzie z nim szczera i powie o swojej chorobie? Odpowiedzi
znajdziecie w 8 rozdziale 3 sezonu.
PREMIERA JUŻ NIEDŁUGO.
*********
Witam, witam i o wrażenia pytam. ;*** Wiem, że rozdziałek krótki, ale to dlatego, że nie udało mi się nic więcej wyskrobać. Z tymi rozdziałami będzie tak tylko do końca roku szkolnego. Jak na razie muszę wszystko zdać itp, bo to ostatni dzwonek. Obiecuję, że jak tylko zaczną się wakacje to coś wstawię, bo będę miała na to więcej czasu i mam nadzieję, że zacznę tamtą drugą historię o Austinie i Ally.
Witam, witam i o wrażenia pytam. ;*** Wiem, że rozdziałek krótki, ale to dlatego, że nie udało mi się nic więcej wyskrobać. Z tymi rozdziałami będzie tak tylko do końca roku szkolnego. Jak na razie muszę wszystko zdać itp, bo to ostatni dzwonek. Obiecuję, że jak tylko zaczną się wakacje to coś wstawię, bo będę miała na to więcej czasu i mam nadzieję, że zacznę tamtą drugą historię o Austinie i Ally.
Całuski ;*** Marta Lynch.