niedziela, 8 czerwca 2014

(81) 7. Nocowanie & Podejrzenia

Możesz mydlić nam oczy, ale ze mną ci tak łatwo nie pójdzie. Wiem, że to ty i zdobędę na to dowody.” - Rydel Lynch.

*Oczami narratora*
Wszyscy przybyli do domu nie wierzyli własnym oczom. Przed nimi stał nie kto inny jak Cody. - Dzieci, Cody będzie mieszkał z nami przed kilka tygodni, bo u niego w domu trwa remont, a skoro wy się z nim przyjaźnicie to pomyślałam, że go przygarniemy na ten czas. - Powiedziała Stormie do swoich dzieci. Wszystkim jak na zawołanie kopary opadły, jednakże tylko Ross nie był zdziwiony owym faktem. On jako jedyny podszedł do chłopaka i przybił z nim piątkę. - Ross, Cody będzie spał w twoim pokoju. Jego rzeczy już tam są. - Zwróciła się do nastolatka mama.
- Dobrze, mamo. - Odpowiedział. - Cody, chodź, lepiej będzie jak pójdziemy już spać. - Powiedział i ziewnął, a Christian udał się za nim do pokoju. Blondyn poszedł się myć i po kilku minutach oboje zgasili światło i poszli spać - Ross na podłodze, a Cody na łóżku blondyna.

Ten sen był inny niż wszystkie. Nie było w nim nic specjalnego i szczególnego, ale jednak coś sprawiło, że dostał on miano niezwykłego i jedynego w swoim rodzaju. Cała akcja snu przebiegała w białym pokoju. Wszystko tam było w tym kolorze, meble, ściany, dekoracje, wszystko. Ross stał na samym jego środku i nie mógł nic zrobić. Jakaś siła odśrodkowa nie pozwalała mu wykonać żadnego, nawet najmniejszego ruchu. Wnet pojawiła się postać w kolorze czerni. Idealnie kontrastowała ona z panującą tam bielą. Podeszła do blondyna. - Widzę, że nie jesteś do końca szczęśliwy. Nie wierzysz w zmianę Cody'ego. - Powiedziała i pogłaskała Rossa po włosach.
- Wierzę. Powiedział, że się zmienił, a ja mu ufam. - Odpowiedział blondyn, jednak zabrzmiało to tak jakby kłamał. On sam poczuł się jakby kłamał, ale starał się to ukryć. Postać zmierzyła go wzrokiem i cicho się zaśmiała.
- Kochany, kogo ty próbujesz oszukać? Mnie czy siebie? Wiesz jacy są ludzie, sam mówiłeś jeszcze niedawno, że tacy jak Cody nigdy się nie zmieniają. Wiem, że mu nie wybaczyłeś do końca. Jakaś część ciebie nadal mu nie ufa, nie wierzy w jego zmianę. Słusznie, bo on się wcale nie zmienił. Kolejny raz cię okłamał tylko po to, aby zbliżyć się do twojego życia i w pewnym momencie zabrać ci wszystko co masz. Nie ufaj mu, nie warto. W przeciwnym razie popełnisz największy błąd w swoim życiu. - Rzekła i zniknęła, a Ross się obudził........

^Następnego dnia^
*Oczami Laury*
Lekarz dał mi dwa dni na spakowanie się i powrót do szpitala w celu podjęcia dalszego leczenia. Chcę się leczyć, bo wiem, że wyzdrowieję, wierzę w to. Mimo wszystko nie chcę, aby Ross się dowiedział o mojej chorobie. Gdy zobaczyłam wyniki całe moje życie przeleciało mi przed oczyma, każda chwila z Rossem i nie tylko. On tak wiele dla mnie znaczy. Nie chce go stracić przez jakąś chorobę. Będąc już w domu spakowałam swoje najpotrzebniejsze rzeczy do torby i postawiłam ją przed drzwiami wejściowymi, a sama udałam się do Rossa. - Hejka, kochanie. - Przywitałam się z nim próbując ukryć, że coś się dzieje.
- Siemaneczko, misiu. - Odpowiedział i pocałował mnie w usta. - Dawno się nie widzieliśmy. - Powiedział.
- Kilka godzin. - Rzekłam i weschnęłam.
- Wiem, ale dla mnie to i tak było jak wieczność. - Ach, a on jak zawsze słodki.
- Dla mnie też. - Powiedziałam i wtuliłam się w niego jak w misia. Będę za nim tęsknić. W szpitalu będę musiała spędzić miesiąc, ale jak wszystko dobrze pójdzie to tylko miesiąc.
- Lau... - Zaczął, ale chyba bał się skończyć.
- Tak? - Próbowałam go ośmielić.
- Zostaniesz na próbie? - Zapytał.
- Jasne. - Odpowiedziałam i udaliśmy się do sali prób trzymając się za ręce. Byli tam już wszyscy. Zespół zajął swoje miejsca i zaczęli grać. Tylko Ross wydawał się być nieobecny tego dnia. W ogóle nie mógł wbić się w rytm i skupić na śpiewaniu. Mylił słowa i melodie, był ewidentnie czymś rozkojarzony. W pewnym momencie Rydel dała znak rodzeństwu i chłopakowi, aby przestali grać.
- Ross, co się dzieje? Jesteś czymś mocno rozkojarzony. Co się stało? - Zapytała blondynka widocznie zmartwiona zachowaniem młodszego brata. Ross tylko stał na środku pomieszczenia ze spuszczoną głową i patrzył w jeden punkt na podłodze. Cały czas milczał i nic nie mówił. Widać było, że coś go gryzie. Nie wytrzymałam już tego żalu i wstałam.
- Ross, cokolwiek się stało wiedz, że jesteśmy przy tobie i cię wspieramy. - Powiedziałam i pogłaskałam go po policzku.
- Masz zimne ręce. - Powiedział i spojrzał mi w oczy. - I blada jesteś cała. Źle się czujesz? - Zapytał z troską zapominając zupełnie o sobie. On za dużo myśli o innych. Powinien czasem pomyśleć o sobie.
- Nic mi nie jest. Zimno mi było dzisiaj i się nie wyspałam więc wiesz... Ale nie zmieniaj tematu. Co się stało? - Wyjaśniłam kłamiąc i zapytałam kładąc nacisk na każde kolejne słowo.
- Nic mi nie jest. Odczepcie się ode mnie, kurde. - Powiedział i wybiegł w sali prób. Ja pobiegłam za nim, ale w połowie drogi go zgubiłam. Chciałam mu pomóc, ale teraz mam już pewność. Z Rossem coś jest, coś mu się na bank stało i trzeba się dowiedzieć o co chodzi. Po jakiś 40 minutach usłyszałam, że mój telefon zaczyna dzwonić. Zobaczyłam na wyświetlaczu, że to Ross. Odebrałam bez najmniejszego zawahania. - Laura, możemy się spotkać w tym parku co zawsze za 10 minut? - Zapytał.
- Jasne. - Odpowiedziałam i się rozłączyłam. Szybko udałam się w umówione miejsce. Chłopak już tam czekał. Był ewidentnie czymś zdenerwowany. Usiedliśmy na jednej z ławek. - Chciałeś pogadać, co jest? - Zaczęłam rozmowę.
- Lau, ja... - Zaczął, ale na chwilę wstrzymał oddech. Widać było, że nie wiedział jak mi to powiedzieć. To było dla niego trudne. Próbowałam go ośmielić uśmiechając się co odwzajemnił. - Nie jest mi łatwo o tym mówić, ale musisz wiedzieć, że.... - Zaczął, ale to co usłyszałam totalnie zwaliło mnie z nóg. Nie spodziewałam się takiej odpowiedzi.

*W następnym rozdziale*
Wiele się wydarzy gdy Laura dowie się prawdy. Co takiego powiedział jej Ross? Czy i ona będzie z nim szczera i powie o swojej chorobie? Odpowiedzi znajdziecie w 8 rozdziale 3 sezonu.
PREMIERA JUŻ NIEDŁUGO.

*********
Witam, witam i o wrażenia pytam. ;*** Wiem, że rozdziałek krótki, ale to dlatego, że nie udało mi się nic więcej wyskrobać. Z tymi rozdziałami będzie tak tylko do końca roku szkolnego. Jak na razie muszę wszystko zdać itp, bo to ostatni dzwonek. Obiecuję, że jak tylko zaczną się wakacje to coś wstawię, bo będę miała na to więcej czasu i mam nadzieję, że zacznę tamtą drugą historię o Austinie i Ally.
Całuski ;*** Marta Lynch.