*Laura*
Obudziłam się dopiero następnego
dnia. Czułam się już lepiej, ale nadal byłam w szoku po
wczorajszej informacji. Powoli przeciągnęłam się na łóżku i
wstałam. Wzięłam ciuchy i bieliznę i weszłam do łazienki.
Nabrałam wody do wanny i ściągając ubrania weszłam do niej.
Położyłam się czując jak przyjemne ciepło oblewa mnie z każdej
strony. Położyłam głowę na oparciu i odpłynęłam. Nie myślałam
w tej chwili o niczym. Kąpiąc się czułam jak zmywa się ze mnie
każde zmartwienie, stres, strach. Wyszłam z wanny w dobrym humorze
i nadzieją na dobre czasy. W głębi duszy po raz pierwszy od czasu
wyników badań zaczęłam się cieszyć z tego, że jestem w ciąży.
Mam 19 lat, ale mimo to cieszę, że za 9-10 miesięcy zostanę mamą.
Muszę tylko powiedzieć o tym Rossowi. Ubrałam bieliznę i ubrania
i wyszłam z łazienki. Udałam się do kuchni, a tam zrobiłam sobie
kanapki i herbatę. Szybko spożyłam posiłek i wyszłam z domu. Już po
chwili byłam po drugiej stronie ulicy i podeszłam do drzwi domu
państwa Lynch. Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi, a już po chwili
pojawiła się w nich pani Stormie. - Dzień dobry. - Przywitałam
się.
- Witaj Laura. - Odpowiedziała uroczo.
- Ross siedzi w ogrodzie. - Dodała wiedząc o co mi chodzi.
Podziękowałam, weszłam do mieszkania i udałam się w kierunku
ogrodu wcześniej witając się z Rylandem i panem Markiem, którzy w
kuchni nalewali picie do dzbanka. Po chwili znalazłam się za domem.
Akurat w ogrodzie siedziała cała rodzina. Rydel siedziała na
huśtawce wtulając się w Ellingtona. Obok niej siedział Rocky.
Riker siedział przy grillu na fotelu ogrodowym, a Ross na wprost
niego dzięki czemu był do mnie ustawiony plecami. Oprócz tego były
wolne jescze trzy miejsca – dwuosobowa kanapa i pojedynczy fotel.
Dałam przyjaciołom znak, aby nic nie mówili blondynowi i powoli
podeszłam do niego i od tyłu dłońmi zakryłam mu oczy.
- Zgadnij kto to. - Powiedziałam
zmieniając nieco głos.
- Laura. - Powiedział i bez zbędnych
słów po prostu odwrócił się do mnie i łapiąc w talii pociągnął
w swoją stronę tak, że w ułamku sekundy wylądowałam na jego
kolanach. Nawet nie zdążyłam zareagować. Spojrzałam mu w oczy, a
ten delikatnie musnął moje usta. Podkuliłam nogi i położyłam
głowę na jego piersi. Ten za to oplótł swoje ręce wokół mojej
tali.
- Jesteście słodcy, aż mi się rzygać
chce. - Powiedział Rocky i zaczął się śmiać z Rikerem, na co
wytknęłam mu język sprawiając, że ten się uciszył od razu.
Słyszałam tylko jak Rydel zaśmiała się cicho. Po chwili wrócili
do nas państwo Lynch i Ryland. Postawili na stoliku poncz w dzbanku
wraz z szklankami oraz ciastka. Nalałam do dwóch szklanek ponczu i
wzięłam na talerzyk kilka ciastek. Z tym zestawem wróciłam do
Rossa i usiadłam mu na kolanach wręczając szklankę z napojem i
kładąc sobie talerzyk na brzuchu. Piłam poncz zagryzając
ciastkami patrząc jak Rocky, Riker i Ryland wygłupiają się w rytm
puszczonej muzyki. Wywijali przy tym nieźle bioderkami. Gdy nasze
naczynia się opróżniły odstawiłam je na stolik i wtuliłam się w
tors mojego chłopaka. Potrzebowałam tego ciepła. Mimowolnie nawet
nie zauważyłam kiedy lego dłoń wylądowała na moim brzuchu.
Przeszedł mnie wtedy przyjemny dreszczyk, bo przypomniałam sobie o
moim przyszłym potomstwie, które z każdym dniem coraz bardziej we
mnie rośnie. Cieszy mnie bardzo ta wiadomość, jednak nadal
zwlekałam z poinformowaniem Rossa. Wolałabym poczekać aż
będziemy zupełnie sami. Wtedy będzie bardziej stosownie.
- Kocham cię. - Wyszeptał mi do ucha.
- Ja ciebie też. - Odpowiedziałam i
wtuliłam się w niego mocniej.
- Dasz się zaprosić dzisiaj na
kolację? - Powiedział słodko. Spojrzałam mu w oczy jakbym szukała
w nich potwierdzenia przed chwilą usłyszanych słów.
- Oczywiście, że tak, kochanie. -
Powiedziałam i przytuliłam go co oczywiście odwzajemnił. Podczas
grilla bawiliśmy się świetnie. Nie obyło się bez żartów i
wygłupów. Do domu wróciłam dopiero o 19, lecz tylko na chwilę by
się przebrać. Ubrałam niedawno kupioną błękitną sukienkę,
czarną skórzaną kurtkę i czarne baletki. Lekko się pomalowałam
a włosy związałam w dobieranego z tyłu kłosa. Spojrzałam w
lustro psikając się ulubionymi perfumami i wyszłam z pokoju
chowając do kieszeni pieniądze oraz telefon. Rzuciłam rodzicom
krótkie „idę” i wyszłam z domu. Przed budynkiem już czekał
na mnie blondyn. Był bardzo przystojny. Miał na sobie czarne rurki,
białą koszulę, czarne conversy i czarną skórzaną kurtkę.
Szybko do niego podbiegłam i wpiłam się w jego usta. Ten
przyciągnął mnie bliżej do siebie i ze zdwojoną mocą oddał
gest.
- Pięknie wyglądasz. - Powiedział
lustrując mnie wzrokiem.
- Ty też niczego sobie. -
Odpowiedziałam śmiejąc się, na co blondyn uczynił to samo.
Objęliśmy się i udaliśmy do restauracji, w której Ross
zarezerwował nam stolik. Byliśmy tam po kilku minutach. Zajęliśmy
miejsca i zamówiliśmy posiłek. Ja zdecydowałam się na naleśniki
ze szpinakiem i latte, a Ross kurczaka z pure i latte. Dania były
wyborne.
- Kotek, spróbuj tego. - Powiedział
zgarniając na widelec odrobinę kurczaka i ziemniaków zbliżając
go w moim kierunku szybko otworzyłam usta i wzięłam kęs.
- Mmm, świetne. - Skomentowałam. - A
spróbuj to. - Powiedziałam podając mu kawałek mojego dania.
- Pyszne. - Powiedział. Gdy zjedliśmy,
a kelner odniósł puste talerze Ross złapał mnie za ręce i
położył je na stole.
- Lau, mamy za miesiąc trasę po
Europie. Pojedziesz z nami? - Zaproponował nagle, co mnie z początku
zdziwiło, ale po chwili ucieszyła mnie ta propozycja.
- Oczywiście, Rossy. - Odpowiedziałam
nachylając się nad stolikiem w stronę chłopaka.
- W końcu nie będziemy musieli się
rozstawać. - Rzekł i uczynił to co ja składając na moich ustach
słodki acz czuły pocałunek. Randka była świetna, aż zupełnie
zapomniałam o tym co powinnam powiedzieć Lynchowi. Jeszcze mam na
to czas. Wracając ciągle przytulaliśmy się do siebie nie
odrywając naszych ciał od siebie ani na moment. - Lau..? - Zaczął
niepewnie chłopak zatrzymując się i patrząc mi w oczy.
- Co jest? - Zapytałam zaniepokojona.
- To dla ciebie – Powiedział
wręczając mi małe granatowe pudełeczko. Aż zaniemówiłam.
Otworzyłam je i wyciągnęłam zawartość. Był to piękny złoty
naszyjnik z napisem „Ross”. - Żebyś pamiętała, że zawsze będę przy tobie. - Dokończył.
- Jest piękny, dziękuję. -
Powiedziałam wzruszona i mocno wtuliłam się w chłopaka. Ten, gdy
tylko się od siebie odsunęliśmy, założył mi go na szyję i
pocałował w policzek. Czułam się jak w niebie. Wokół nas
panowała ciemność, ale mimo to byłam w stanie dostrzec
pojawiający się na jego twarzy uśmiech. Do domów wracaliśmy
wyjątkowo długo. Może dlatego, że wcale nam się nie spieszyło i
często zatrzymywaliśmy się po drodze. Dopiero grubo po godzinie 22
znalazłam się pod drzwiami własnego domu. Pożegnałam się z
ukochanym czułym pocałunkiem i weszłam do domu. Wszyscy już
spali, więc zamknęłam drzwi wejściowe na zamek i po cichu weszłam
na górę. Umyłam się i przebrana w piżamę weszłam do łóżka.
Po kilku minutach zasnęłam z szerokim uśmiechem na ustach.
********
Zabijcie mnie. Wróciłam po długiej nieobecności. Dodatkowo korzystając z okazji chciałabym wam życzyć wszystkiego najlepszego w 2016 roku. Spotkania świetnych ludzi, spełnienia marzeń i czego tam sobie zapragniecie. Za chwilę dodam następny rozdział, bo chyba tak lepiej. A wy jak sądzicie? Wolicie żebym rzadziej wstawiała rozdziały, a po dwa? Czy częściej po jednym?
Zabijcie mnie. Wróciłam po długiej nieobecności. Dodatkowo korzystając z okazji chciałabym wam życzyć wszystkiego najlepszego w 2016 roku. Spotkania świetnych ludzi, spełnienia marzeń i czego tam sobie zapragniecie. Za chwilę dodam następny rozdział, bo chyba tak lepiej. A wy jak sądzicie? Wolicie żebym rzadziej wstawiała rozdziały, a po dwa? Czy częściej po jednym?
Madame Lynch
Super rozdział :*
OdpowiedzUsuńCzekam na next ;)
Wspaniały < 3
OdpowiedzUsuńDziękuje I nawzajem :)
Dla mnie to obojętnie :)
Czekam na nexta!
Pozdrawiam :*
Twoja Czekoladka ♥
Fajny rozdział czekam na następny i zapraszam na mój
OdpowiedzUsuńpamietnik-rossa-lyncha.blogspot.com