* Laura *
Rano obudziłam się o dziwo przed
Rossem. Nie chcąc go obudzić powoli wstałam z łóżka i ubrałam
na siebie pierwsze co znalazłam na ziemi. Jak się po chwili okazało
była to koszula Rossa. Była dla mnie trochę za duża, ale to
jedyne co miałam pod ręką. Pocałowałam delikatnie ukochanego w
czoło, a sama po cichu wyszłam z pokoju udając się do kuchni.
Chciałam dzisiaj zrobić mu taką samą niespodziankę jaką on mi
zrobił wczoraj, czyli śniadanie do łóżka. Wybrałam jajecznicę,
więc w „Rossowej” koszuli podeszłam do kuchenki z patelnią i
zaczęłam smażyć jajka. W pewnej chwili poczułam jak ktoś
przytula mnie od tyłu i kładzie mi głowę na ramieniu. - Uroczo
wyglądasz w mojej koszuli, słonko. - Usłyszałam szept, który
bez wątpienia należał do mojego chłopaka. - Powinnaś zostawić
gotowanie mnie. - Dokończył, na co ja odwróciłam się do niego
twarzą w twarz. Teraz mogłam go zobaczyć całego. Miał na sobie
tylko żółte bokserki z napisem w kaczuszki, które sama mu kupiłam
na jedną z rocznic. Ciężko było się nie rozpraszać przez jego
mięśnie.
- Uważasz, że źle gotuję? -
Zapytałam.
- Nie, gotujesz świetnie, ale to ja tu
jestem mężczyzną i to ja powinienem gotować do swojej kobiety. -
Rzekł pewny siebie.
- Nic mi się nie stanie jak od czasu
do czasu ja coś przygotuję. Nie musisz aż tak o mnie dbać. -
Powiedziałam.
- Nie muszę, ale chcę i będę. -
Odpowiedział i pocałował mnie w policzek. Odwróciłam się z
powrotem w stronę patelni i drewnianą łyżką przewracałam
jajka. Ross stanął za mną bardzo blisko i jedną dłonią złapał
moją dłoń z przyrządem, a drugą położył mi na brzuchu.
Pozwolił mi kierować. Już po chwili jajecznica była gotowa. Ross
nakrył do stołu i w międzyczasie przygotował gorącą kawę.
Nałożyłam każdemu z nas jajecznicę i oboje usiedliśmy przy
stole. Spałaszowaliśmy posiłek w ciszy, a potem poszliśmy oglądać
telewizję.
* Narrator *
<Kilka dni później>
Już jutro odbędzie się wielka
uroczystość. Raini Rodriguez wyjdzie za mąż za Caluma Worthy. Ich
przyjaciele z Los Angeles już z samego rana wsiedli do samochodu
Lynchów. Był to taki mini bus, więc spokojnie pomieścili się
wszyscy. Bagaże schowali do bagażnika i już o 6:00 ruszyli spod
domu Lynchów. - Lau jak się czujesz? - Zapytał zmartwiony Ross
obejmując swoją dziewczynę. Od pewnego czasu dziewczyny zdawała
się być niemrawa, a dzisiaj skarżyła się na ból głowy i
brzucha. Wiedziała, że to od stresu.
- Lepiej. - Odpowiedziała i wtuliła
się w blondyna po czym zasnęła. Przyjaciele jechali do Nowego
Jorku kilka godzin co jakiś czas robiąc krótkie przerwy na toaletę
lub zakup czegoś. Gdy dojechali na miejsce Laura wciąż spała,
więc Ross wziął ją na ręce i zaniósł do jednego z hotelowych
pokoi, który im przydzielono. Położył ją na sypialnym łóżku i
przykrył kołdrą po czym sam udał się po ich bagaże. Wrócił po
chwili z trzema walizkami i dwiema torbami. W pewnym momencie
dostrzegł, że jego ukochana się obudziła. - Ross, gdzie my
jesteśmy? - Wydukała niemrawo.
- W hotelu w Nowym Jorku, skarbie.
Dojechaliśmy 10 minut temu. - Odpowiedział.
- I ja przez cały ten czas spałam? -
Ożywiła się i usiadła na łóżku. - Gdzie Calum i Raini? -
Dokończyła.
- Nie wiem, może ich poszukamy?
- Dobrze. - Para wyszła z pokoju i od
razu zaczęła poszukiwania. W końcu znaleźli dwójkę swoich
przyjaciół na ławce przed wejściem do hotelu. Para obejmowała
się i oglądała chmury na niebie. Gdy tylko dostrzegli Rossa i
Laurę natychmiast wstali i cała czwórka się przytuliła. Chwilę
porozmawiali aż w końcu rozdzielili się. Dziewczyny poszły w
stronę domu panny młodej, a chłopacy w stronę kręgielni. Dzisiaj
bowiem miał odbyć się wieczór panieński Raini oraz wieczór
kawalerski Caluma. Laura i Raini umówiły się z Rydel i Vanessą
pod domem Rodriguez. A Ross i Calum zaprosili na kręgielnie
rodzeństwo Lyncha oraz Ellingtona. Obie grupy spotkały się równo
o 19 i zaczęły się dwie imprezy.
<U pogardy>
Jako, że Laura była świadkową
Raini, do jej obowiązków należała większość rzeczy. Było to
między innymi zorganizowanie pannie młodej niezapomnianego wieczoru
panieńskiego, który miał być dla niej ostatnią nocą przed
zawarciem związku małżeńskiego, który miał stanowić dla pary
młodej kolejny etap w ich życiu. Młoda Marano i tym razem nie
zawiodła swojej przyjaciółki. Zabrała trójkę dziewczyn do
jednego z najlepszych klubów w NYC. Sala, do której weszły była
wynajęta specjalnie dla dziewczyn. Na podwyższeniu stał już DJ
grając jedną z piosenek, a na parkiecie tańczyło już kilkanaście
osób. Wszystkich Raini doskonale znała, byli to jej znajomi,
których Lau zaprosiła nie mówiąc o tym Rodriguez. Czarnowłosą
bardzo ucieszyła wizyta przyjaciół, ponieważ bardzo ich lubiła i
podchodziła z olbrzymim sentymentem do wspomnień z ich udziałem.
Rozmawiała z każdym tańcząc przy tym w rytm klubowej muzyki.
Wszyscy goście bawili się fantastycznie, ale najważniejsze dla Lu
był uśmiech panny młodej, który mówił sam za siebie. Wiedziała,
że spełniła swoje zadanie.
- Dobra laski, zagrajmy w butelkę. -
Zaproponowała Rydel gdy weszły do pomieszczenia, aby odpocząć
chwilę od tańca, a dziewczyny się zgodziły. Cztery przyjaciółki
usiadły w kole i położyły na środku okręgu szklaną butelkę.
Pierwsza zakręciła Raini. Wypadło na Rydel. - Pytanie dawaj. -
Powiedziała od razu blondynka.
- Zdradziłabyś Ella z największym
przystojniakiem na ziemi? - Wypaliła Rodriguez.
- Nie, dla mnie to on jest
najprzystojniejszy na świecie. - Odpowiedziała młoda Lynch. Rydel
wzięła do ręki butelkę i zakręciła nią. Tym razem wypadło na
Laurę.
- Wyzwanie. - Rzekła szatynka.
- Zadzwoń do Rossa i powiedz mu, że
poznałaś kogoś i już go nie kochasz. - Rozkazała brązowooka, a
Laura spojrzała na nią z przerażeniem.
- Ostro. - Powiedziały Van i Raini.
- Okej, zrobię to, ale jak nie będzie
się do mnie odzywał to będzie to twoja wina Dells. - Zagroziła
najmłodsza. Laura wyjęła z kieszeni telefon i drżącym ruchem
wybrała numer ukochanego, który po chwili odebrał połączenie.
Dziewczyna dała na głośny, aby słyszały to pozostałe
dziewczyny.
- Hej, kotek, co jest? - Zaczął
rozmowę chłopak.
- Rossy, muszę ci coś powiedzieć. -
Powiedziała nieśmiało.
- A więc mów. - Zaniepokoił się.
Dziewczyna nie była pewna, więc spojrzała na Rydel. Ta gestem ręki
zachęcała ją do dalszej rozmowy, więc dziewczyna wzięła głęboki
wdech.
- Poznałam kogoś i już cię nie
kocham. - Powiedziała na jednym tchu. W tle dało się usłyszeć
oklaski, więc Ross już wiedział co jest grane.
- Dobrze, to pa. - Powiedział i się
rozłączył, a dziewczyny w szoku patrzyły na siebie i zastanawiały
się co dalej. Nagle wszystkie usłyszały dźwięk sms'a. To Ross
napisał Lau wiadomość.
- Czytaj na głos. - Rozkazała Rydel,
a dziewczyna wykonała jej polecenie.
- Musiałabyś spojrzeć mi w oczy i
powiedzieć, że mnie nie kochasz bym ci uwierzył. Wykonałaś
wyzwanie, ale i tak mnie kochasz. Ja ciebie również. Miłego
wieczoru myszko. - Przeczytała 19-latka, a jej przyjaciółki aż
się wzruszyły. Nastolatka szybko odpisała chłopakowi - „Kocham
cię najbardziej na świecie i tęsknię. Do jutra misiu.”. Po
wszystkim dziewczyny wróciły na parkiet i resztę wieczoru
spędziły na wygłupianiu się, śmianiu i tańczeniu. To była dla
nich niezapomniana noc.
<U Caluma>
Ross musiał zrobić to samo co Laura,
ale on wybrał inne atrakcje. Najpierw zabrał przyjaciół do
kręgielni, zaraz potem na pizzę. Na sam koniec jednak udali się do
małego klubu na przedmieściach gdzie Rossowi udało się
zorganizować występ ulubionego zespołu Caluma – The Vamps. Na
całe szczęście byli winni blondynowi przysługę, więc mogli
wepchnąć występ dla pana młodego w napięty harmonogram. Gdy
tylko rudzielec ich zobaczył zaniemówił z wrażenia. Podziękował
Rossowi i przez resztę wieczoru wszyscy bawili się w rytm muzyki
The Vamps i pijąc małe ilości alkoholu. Zabawa była przednia, a
wszyscy goście zadowoleni. Ross i tym razem nie zawiódł swojego
przyjaciela, a jego rodzina i przyjaciel żartowali, że jak będą
brali ślub to zgłoszą się do niego, aby zorganizował im wieczór
kawalerski.
*********************
Hej wam, przepraszam, że tak długo nie nie było rozdziału, ale nie miałam zbytnio czasu go dodać. Jak wam się podoba? Historia powoli nabiera rozpędu, więc małymi kroczkami zbliżamy się do WIELKIEGO FINAŁU, ale spokojnie. Jeszcze trochę. A potem zupełnie nowa historia.
Madame Lynch
Rozdział świetny, Ross jest taaaki uroczy <3 Hmm Laura się gorzej czuje, może jest w ciąży? :D
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwoscią czekam na next :)
Wiedziałam że ktoś to napisze jestem za i będze małe bobo jejjjj
UsuńAle błagam żeby nic z chorób Lau błagam
Super rozdział;)
OdpowiedzUsuńCzekam na next;)
Mega kiedy next oby jak najszybciej bo już nie mogę się doczekać����
OdpowiedzUsuńGenialnie piszesz to jest wspaniałe i takie romantyczne<3
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział *-*
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :*
OdpowiedzUsuńCzekam na next ♡
Ła wspaniały rozdział dodaj jak najszybciej nexta;-*
OdpowiedzUsuńŁa super rozdział już nie mogę się doczekać nexta;-*
OdpowiedzUsuń