niedziela, 25 października 2015

(93) 19. Uroczystość & Komplikacje

*Narrator*
Wreszcie nadszedł ten upragniony przez wszystkich, a szczególnie parę narzeczonych, dzień – ślub Raini i Caluma. To właśnie tego dnia panna Rodriguez stanie na ślubnym kobiercu ze swoim narzeczonym i momentalnie stanie się panią Worthy. Młoda para jest pewna swej miłości i wiedzą, że chcą spędzić ze sobą resztę życia. Oczywiście ich przyjaciele oraz rodzina wspierają parę w tych poczynaniach. Szczególnie Ross i Laurą są do ich dyspozycji, bo w końcu są ich świadkami. Raini zadbała jednak o to, by druhny miały jak najpiękniejsze suknie, ale również by nie odwracały uwagi gości od siebie. Uwielbiała bowiem być w centrum zainteresowania i czuć się jak prawdziwa gwiazda. Zamówiła przyjaciółkom piękne błękitne sukienki z przyczepionym różowym kwiatem do piersi. Każdej z nich bardzo się podobały. Do tego pozwoliła im dodać buty i uczesanie według własnego uznania. Dziewczyny jednak umówiły się, że każda z nich założy czarne koturny. Do tego Laura rozpuściła sobie włosy, a Rydel również je rozpuściła oraz wyprostowały. Vanessa z kolei związała włosy w eleganckiego wysokiego koka. Każda z nich zrobiła sobie lekkie kreski i dosłownie musnęła usta różową szminką. Dziewczyny siedziały gotowe w małym pomieszczeniu do makijażu, a Raini była jeszcze nie gotowa.
- Laura jak jesteś głodna to powiedz, a załatwię ci żebyś zjadła tego konia co Raini i Calum nim pojadą na wesele. - Zaśmiała się starsza Marano patrząc jak jej młodsza siostra siedzi na fotelu i zjada jednego pączka za drugim.
- Właśnie. - Powiedziała Rydel. - Zostaw miejsce na tort. - Dokończyła po czym, tak samo jak jej starsza przyjaciółka, zaśmiała się.
- Nie wiem o co wam chodzi. Po prostu głodna jestem, bo śniadania nie jadłam. - Powiedziała. Dziewczyny tylko popatrzyły na nią z politowaniem po czym pociągnęły za ręce w stronę wyjścia. W kościele o 12:00 byli już wszyscy. Goście czekali tylko na parę młodą. Po chwili dało się dostrzec Caluma. Chłopak pewnym krokiem podążył w kierunku ołtarza. Stanął obok księdza i tak jak reszta oczekiwał na pojawienie się panny młodej. Już po kilku chwilach na kościelnym korytarzy pojawiła czarnowłosa w pięknej śnieżnobiałej długiej sukni ze swoim tatą u boku. Calum wręcz nie mógł oderwać od niej wzroku. Z resztą, nie był jedyny. Wszystkich gości oczarowała dotąd niezauważalna uroda dziewczyny. Pan Rodriguez zaprowadził córkę tuż pod same schody sceny. Tam rozstał się z nią i usiadł w pierwszym rzędzie tuż obok swojej żony. Dziewczyna natomiast podeszła do ołtarza i stanęła obok księdza. Para młoda odwróciła się do siebie twarzą i dali znak księdzu, aby zaczął.
- Moi mili, zebraliśmy się tutaj, by połączyć wieńcem małżeńskim pana Caluma Worthy i panią Raini Rodriguez. Czy ty, Raini Rodriguez, bierzesz tego oto Caluma Worthy za męża? - Zapytał biskup.
- Tak, biorę. - Odpowiedziała dziewczyna.
- Czy ślubujesz mu miłość i wierność oraz to, że nie opuścisz go aż do śmierci? - Zapytał znów.
- Tak, ślubuję. - Odrzekła znów i założyła rudzielcowi obrączkę na palec.
- Czy ty...? - Zwrócił się tym razem do chłopaka. - Calumie Worthy, bierzesz tą oto Raini Rodriguez za żonę? - Zapytał.
- Tak, biorę. - Odpowiedział, spojrzał na dziewczynę po czym jego oczy z powrotem utkwiły w księdzu.
- Czy ślubujesz jej miłość, wierność i to, że nie opuścisz jej aż do śmierci? - Zapytał biskup.
- Tak, ślubuję. - Odpowiedział i założył czarnowłosej obrączkę na palec.
- Co bóg połączył człowiek niech nie rozdziela. Jesteście teraz na kolejnej, zupełnie nowej drodze życia, oby wam się wspólnie wiodło jeszcze lepiej niż osobno. Ogłaszam was mężem i żoną, możesz pocałować pannę młodą. - Wypowiedział ksiądz, a Worthy wykonał jego polecenia. Świeżo upieczone małżeństwo na oczach wszystkich złączyło się w czułym pocałunku, a w kościele rozległy się gromkie brawa. Wszystki wstali klaszcząc. Po chwili z głośników poleciała muzyka z małżeństwo wyszło trzymając się pod ramię z kościoła. W jego ślady poszli Ross z Laurą, Rydel z Ellingtonem oraz Vanessa z Rikerem. Chwilę za nimi wyszli również goście. Przed kościołem czekała na małżeństwo i świadków wynajęta wcześnie bryczka z dwoma końmi. Cała ósemka usiadła na siedzeniach i ruszyli w stronę wynajętego domu weselnego. Pozostali goście wybrali się tam samochodami. Gdy małżeństwo dojechało, w domu byli już wszyscy goście. Każdy powitał ich brawami. Raini weszła na scenę i powitała wszystkich po czym podziękowała za przybycie. Nie obyło się też bez wyznania miłości mężowi. Po przemowie dziewczyna odwróciła się i z krawędzi sceny rzuciła bukietem kwiatów, który wręczyli jej wcześniej rodzice. Bukiet złapała Rydel, do której po chwili podszedł Ellington i pocałował namiętnie. Od razu wszyscy goście zaczęli się bawić. Pojedynczo każdy z nich wchodził i gratulował parze. W końcu nadeszła chwila krojenia wielkiego tortu. Każdy dostał kawałek i mógł usiąść przy nakrytym pięknie stole. Raini i Calum usiedli razem ze swoimi rodzinami, Rydel z Ratliffem rodzeństwem i Vanessą. Tylko Laura nie chciała do nich dołączyć i usiadła przy oddzielnym stoliku na końcu sali. Zjadła tort z apetytem, a że była jeszcze głodna to skosztowała również wielu przygotowanych przekąsek. W pewnej chwili Ross się nią zaniepokoił, więc podszedł do stolika i usiadł obok niej.
- Co tutaj tak sama siedzisz? - Zapytał obejmując ją ramieniem, jednak ta tylko się od niego odsunęła strącając jego rękę. - Co jest? - Zapytał zaskoczony.
- Nic. - Odpowiedziała na odczepnego z domieszką sarkazmu, jednak blondyn to wyczuł.
- Proszę cię, powiedz. - Ciągnął dalej.
- Ross nic się nie stało! - Krzyknęła zdenerwowana i pośpiesznie wstała.
- Ale powiedz mi co ci jest. Inaczej byś się tak nie zachowała. - Rzekł. - Lau... - Zaczął, złapał dziewiętnastolatkę za policzek i chciał pocałować, ale ta strząsnęła jego rękę.
- Idź do swojej rodziny! Tam jest twoje miejsce! Ja nie chcę z tobą gadać! - Krzyczała i zdenerwowana pobiegła do łazienki. Ross z kolei stał w tym samym miejscu jak słup soli nie mając pojęcia co zrobić. Próbował szybko przeanalizować co mógł zrobić źle i o co dziewczyna może mieć do niego pretensje. W głowie miał setki, może nawet tysiące różnych pomysłów, ale zawsze z żadnego nic nie wynikało. Nie miał więc pojęcia dlaczego jego dziewczyna ma do niego żal.
- Ross? Wszystko gra? - Zapytał znajomy głos. Był to Ellington. - Widzieliśmy jak się pokłóciliście. - Dodał.
- Nie, Ell nic nie gra. Chciałem z Lau miło spędzić wesele, a tym czasem okazuje się, że ona nie chce ze mną nawet rozmawiać, a ja nie mam pojęcia dlaczego. Nawet nie powiedziała dlaczego tylko wygarnęła mi i wyszła. - Wyżalił się przyjacielowi blondyn.
- No cóż, takie już są kobiety. Czasem nie da się ich zrozumieć. - Pocieszał chłopaka przyjaciel.
- Może i racja. Mam nadzieję, że szybko jej przejdzie.
- Na pewno. - Starszy poklepał nastolatka po plecach i obaj wrócili do stołu. Cała 7 rozmawiała o wszystkim i o niczym, jednak ze względu na Rossa woleli nie poruszać tematu Laury, chociaż bardzo ich ciekawił powód jej zachowania.
Tymczasem brązowowłosa 19-latka siedziała w łazience i płakała. Wypłakiwała wszystkie żale. Czuła złość na samą siebie za wygarnięcie Rossowi. Wcale tak nie myślała, a nawet przeciwnie. Chciała z nim porozmawiać, przytulać, całować. Chciała jego bliskości, ale w tamtej chwila nie była sobą. Po chwili przestała płakać, poprawiła makijaż, przebrała się i wróciła na salę w kwiecistej zwiewnej sukience. Uśmiechnęła się i pewnym krokiem podążyła w kierunku swojego ukochanego. Z głośników leciała akurat miłosna ballada, więc nieco przyspieszyła kroku. - Mogę prosić pana do tańca? - Zapytała siedzącego Lyncha. Ten odwrócił się do niej i spojrzał w oczy. Gdy zreflektował się, że to jego dziewczyna momentalnie wstał.
- A nie zrobisz już awantury bez powodu? - Zapytał podejrzliwie.
- Nie, obiecuję. - Powiedziała i nie czekając na reakcję blondyna pociągnęła go w stronę parkietu. Zaplotła mu ręce wokół szyi, a ten złapał ją w talii i lekko przyciągnął do siebie. Teraz para kołysała się w rytm spokojnej muzyki przytulając się do siebie. - Ross, ja... - Zaczęła i odsunęła się lekko swoją twarz na co ten spojrzał jej w oczy. - przepraszam cię, nie chciałam tego powiedzieć. Chyba po prostu mam zły dzień.Cały ten stres związany ze ślubem i w ogóle, chyba źle na mnie wpływa.  - Powiedziała smutna i spuściła głowę. Blondyn podniósł jej podbródek.
- Przeprosiny przyjęte. - Powiedział i się uśmiechnął. Po chwili Laura uczyniła to samo. - Jesteś piękna gdy się uśmiechasz. - Powiedział i pocałował dziewczynę co oczywiście odwzajemniła. W tym samym czasie na scenę weszła Rydel wraz z Rikerem, Rockym i Ellingtonem. Rocky i Riker grali na gitarze, a Rydel i Ellington zaczęli śpiewać piosenkę dla świeżego małżeństwa. Ross i Laura dobrze ją znali, więc blondyn splótł ich ręce i pociągnął szatynkę w stronę sceny. Objął ją i zaprowadził na scenę. Szybko udało mu się ją przekonać, aby zaśpiewała z nimi. Po chwili w sali dało się słyszeć śpiew całej szóstki. Widzowie, a szczególnie małżeństwo byli zafascynowani występem i z rytmem poklaskiwali. Chyba nie było osoby, której nie podobałby się występ. Wszyscy bawili się do białego rana, więc śmiało można zaliczyć samo wesele jak i ślub do tych udanych.
*****************
Witajcie, w końcu udało mi się dodać rozdział. Jak wam się podoba? Mam nadzieję, że chociaż trochę przypadł wam do gustu. Zapraszam do komentowania.
P.S. Mam do was ogromną prośbę. Ma ktoś z was pomysł na temat felietonu? Potrzebuję na środę. Z góry dziękuję za propozycje.
Madame Lynch

9 komentarzy:

  1. Super rozdział <3 Już czekam na next :D
    Zapraszam na mojego bloga http://raura-przeszlosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział :*
    Czekam na next ♡

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniały < 3
    Chciałabym ci pomóc, ale nie wiem co to jest itd. :(
    Czekam na nexta!
    Pozdrawiam :*
    Twoja Czekoladka ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział cudowny! <3
    Możecie mówić/pisać co tam chcecie, ale ja i tak wiem swoje- Laura jest w ciaży! :D No coż, tylko taki wniosek się nasuwa, po przeczytaniu tego tam na górze :) Duuużo je, ma zmienne humorki, może niech jeszcze zacznie żygać, a przepraszam, wymiotować na potęge? Moim zdaniem 19 lat to trochę za wcześnie, jak na dziecko, więc niech najpierw będzie super, happy i wogóle, a potem niech poroni. Ja zła huahuahua xd Ale zrobisz co tam będziesz chciała, nie musisz brać moich lekko sadystycznych pomysłów wogólę pod uwagę :)
    Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Supcio rozdział czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  6. Supcik rozdział czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  7. Czekam na nexta i czekam aż wkońcu stwierdziłam że napisze.
    CZEMU NIE MA NEXTA??

    OdpowiedzUsuń

Bardzo zależy mi na waszej opinii, więc pozostawcie po sobie ślad w formie komentarza. ;-)