*Laura*
Dzień po ślubie wszyscy
odprowadziliśmy nasze małżeństwo na lotnisko, bo stamtąd
wybierają się na Hawaje na miesiąc miodowy. Gdy odlecieli
wróciliśmy do domów. Dopiero późnym wieczorem ok. 22 znalazłam
się umyta we własnym łóżku. Położyłam się i spokojnie
zasnęłam. Jednakże w środku nocy zbudził mnie ogromny ból
brzucha. Zrobiło mi się strasznie niedobrze, więc szybko zerwałam
się z łóżka i pobiegłam do łazienki. Tam zwymiotowałam. Czułam
się potwornie. Bolał mnie brzuch, głowa i do tego jeszcze
wymiotowałam. - „Może się czymś zatrułam.” - Pomyślałam. -
„Albo zaszkodziła mi zbyt duża ilość jedzenia.” - Przeszło
mi przez myśl. Gdy wymioty ustąpiły spłukałam wodę i wróciłam
po cichu do pokoju zgarniając po drodze miskę w razie ewentualnych
nawrotów wymiotów. Gdy położyłam się do łóżka zreflektowałam
się, że jest 6:25, a wydawało mi się, że jest dopiero grubo po
północy. Położyłam głowę na poduszce i przykrywszy się kołdrą
zamknęłam oczy. Po chwili odpłynęłam do krainy Morfeusza.
Obudziłam się dopiero o 10:00. Spojrzałam na telefon, a tam 1
nieodebrany sms. Szybko weszłam w aplikacje sms'ową i odczytałam
wiadomość.
- „Lau, pojechaliśmy po zakupy.
Chcieliśmy cię wziąć ze sobą, ale jeszcze spałaś. Miałaś
miskę przy łóżku, więc pewnie w nocy wymiotowałaś. Weź może
idź z tym do lekarza, bo to może być coś poważnego. Miłego
dnia, córeczko.” - Napisała moja mama. Wiem, że z tym
wymiotowaniem to nic takiego, więc po co mam iść i tracić czas
u lekarza, skoro wiem, że powiedziałby to samo co ja? Zrobię sobie
ciepłą ziołową herbatę, zjem śniadanie i na pewno samo
przejdzie. Jak postanowiłam, tak zrobiłam. Weszłam do kuchni i
przygotowałam napój oraz jajecznicę. W końcu usiadłam przy stole
i szybko skonsumowałam posiłek oraz wypiłam herbatę. Przez te
poranne wymioty byłam wykończona, więc też byłam głodna.
Zjadłam jeszcze 2 tosty z serem i kawałek pizzy z lodówki. Gdy się
już najadłam wróciłam do pokoju i przebrałam się w ubrania na
wyjście, bo umówiłam się z Rydel i jej chłopakiem do kawiarni.
Miał iść z nami też Ross, ale musiał odebrać jakieś ważne
papiery. Postanowiłam ubrać się w zwykłą szarą bluzę z
nadrukiem i czarne rurki. Do tego dopasowałam białe krótkie
converse i czarne solarki. Włosy związałam w dobieranego warkocza
z tyłu głowy i zrobiłam małe czarne kreski pod oczami. Spojrzałam
na zegarek, trzeba było już wychodzić, więc schowałam do
kieszeni telefon, portfel i chusteczki. Wyszłam z domu i zamknęłam
go na klucz, po czym schowałam je do kieszeni spodni. Spokojnym
krokiem podążyłam w stronę umówionej kawiarni. Nosiła ona nazwę
Starbuck. Picie było tam nie do opisania. Uwielbiam spotykać się
tam ze znajomymi. To idealne miejsce do rozmów i spotkań. Gdy byłam
już przed drzwiami kawiarni, dostrzegłam przez witrynę Ella i
Rydel. Weszłam do środka i podeszłam do nich.
- Hej. - Powiedziałam. Oboje wstali.
Rydel do mnie podeszła i przywitałyśmy się całusem w policzek.
Tak samo było z Ellingtonem. Usiadłam na wprost pary i zamówiłam
mój ulubiony napój, czyli frappucino. - Jak tam wam się układa? -
Zapytałam ciekawa.
- A dobrze. - Opowiedziała Delly i się
uśmiechnęła.
- Lepiej być nie mogło. -
Dopowiedział Ratliff i objął swoją dziewczynę. Wyglądali razem
tak słodko. Zupełnie jak ja i Ross. Szkoda, że go tutaj nie ma.
Tęsknię za nim chociaż nie widziałam go zaledwie od wczoraj.
Rozmawiałam z Rydellington o wielu sprawach. Poruszaliśmy wiele
różnych tematów. Świetnie mi się z nimi rozmawiało. Na moment
nie myślałam o Rossie. Gdy wszystko wypiliśmy, zapłaciliśmy z zamówienia, a
ja pociągnęłam ich w stronę pobliskiej galerii handlowej,
ponieważ nagle naszła mnie ochota na zakupy. Przyjaciele
zgodzili się bez problemu. Rydel powiedziała nawet, że i tak miała
przy okazji kupić sobie nowe buty i sukienkę. Całą trójką
poszliśmy do najbliższego sklepu. Ellington usiadł na kanapie, bo
jak twierdził nie chciał nic kupować. Jednak Rydel w końcu
przekonała go żeby chociaż zobaczył co jest ciekawego. Nie myliła
się, po chwili chłopak wszedł do przebieralni z kilkoma ubraniami.
Mi bardzo spodobały się błękitne baletki i czarne koturny oraz
czarna sukienka, zielone rurki, kwiecista luźna tunika i niebieska
bluza. Poszłam do przebieralni i kolejno przymierzałam każdy z
ciuchów. Co dziwne nie mogłam wejść w wybrane rurki. Ściągnęłam
je i popatrzyłam na dolne kończyny i przejrzałam się w lustrze.
- Dziwne, kiedy ja przytyłam? -
Powiedziałam do siebie i zaczęłam się zastanawiać. Po chwili
doszło do mnie, że przecież ostatnio jem bardzo dużo i na pewno
to się odbiło na mojej wadze. Tyle, że to nie moja wina, że
jestem wiecznie głodna. - Od jutro muszę zacząć dbać o siebie. -
Rzekłam cicho. Spodnie odłożyłam na krzesło, a przymierzyłam
resztę. Po kilku minutach zdecydowałam się na dwie pary butów,
kwiecistą tunikę i niebieską bluzę. Z
wybranymi ubraniami wyszłam z przymierzalni i zauważyłam, że
wyszli także moi przyjaciele. Odwiesiłam niepotrzebne ubrania i
podeszłam do kasy zgarniając jeszcze czarne leginsy. Przy ladzie
udało mi się jeszcze dorzucić świetną jasnobrązową dużą
torbę, czarny lakier i złoty naszyjnik ze znakiem nieskończoności.
Zapłaciłam za wszystko i trzymając w rękach torby czekałam na
ławce przed sklepem na Rydellington.
- O widzę, że ktoś tu był na
zakupach. - Powiedział jakiś głos z kpiną. W tej samej chwili
ujrzałam przed sobą... Cody'ego.
- A ty nadal w L.A.? Czego ode mnie
chcesz? - Powiedziałam zdenerwowana wstając.
- Od ciebie nic, po prostu uwielbiam
wkurzać ludzi. - Zaśmiał się cwaniacko.
- Super, a teraz idź stąd. -
Zdenerwowałam się jeszcze bardziej. Cody bez słowa odszedł, nie
wiedziałam jak mam to odebrać. Z jednej strony cieszyło mnie, że
bez większej kłótni po prostu sobie poszedł, ale z drugiej
obawiałam się, że może coś wymyślić, bo mimo wszystko
wiedziałam, że do wielu jest zdolny. Moje myśli przerwali Rydel i
Ellington, którzy wyszli ze sklepu. Ryd miała 4 torby, a jej
ukochany 2. Ustaliliśmy, że pójdziemy odnieść zakupy do domów.
Szliśmy spacerkiem przy ruchliwych ulicach Los Angeles. Nie
śpieszyło nam się. Chcieliśmy nacieszyć się swoim towarzystwem.
Ratliff wziął od Delly dwie torby i złapał za rękę. Para szła
tuż obok mnie.
- Lu? - Zapytała nagle Rydel
wychylając się zza swojego chłopaka. Spojrzałam na nią. - Co
sobie ciekawego kupiłaś? - Dodała.
- Kwiecistą tunikę, niebieską bluzę,
błękitne baletki, czarne koturny, czarne leginsy, czarny lakier,
złoty naszyjnik i torbę. A wy? - Odpowiedziałam.
- Ja dwie sukienki, jedną niebieską,
drugą różową, niebieskie szpilki, brązowe koturny, czarną
torbę, jeansy i złotą tunikę. - Rzekła dumnie.
- A ja trzy koszule, dwie pary spodni i
zegarek. - Powiedział Ellington i pocałował Rydel w policzek.
Szliśmy właśnie parkiem. Rozkoszowałam się świeżym powietrzem.
Czułam jak delikatne podmuchy wiatru lekko rozwiewają moje włosy.
Uśmiech widniał na mojej twarzy, jednak w pewnej chwili nagle
znikł. Zaczęło kręcić mi się w głowie. Czułam jak nagle świat
zaczyna wirować. Ostatnie co pamiętam to, że straciłam
przytomność, a potem widziałam już tylko ciemność.
*Narrator*
Rydel i Ellington nagle spostrzegli, że
z ich przyjaciółką nie dzieje się najlepiej. Ledwo szła i się
chybotała. Już chcieli zapytać czy czuje się dobrze, kiedy nagle
dziewczyna zemdlała. Ellington zdążył ją złapać i wziąć na
ręce. Rydel chwyciła wszystkie ich torby i para udała się z
dziewczyną do szpitala. Martwili się o Laurę i nie chcieli, by coś
złego się jej stało. Już po dziesięciu minutach znaleźli się w
placówce. Młoda Marano nadal nie odzyskiwała przytomności, więc
lekarz postanowił przewieść ją na sale i jak najszybciej zrobić
wszystkie potrzebne badania. Para natomiast niecierpliwie usiadła w
poczekalni rejestrując nastolatkę. Ich zmartwienie rosło coraz
bardziej, a najgorsze było dla nich to, że nie mogą być teraz
przy niej i wspierać. Rydel wymyślała wszystkie najgorsze
scenariusze m.in. o powrocie choroby, ale Ellington starał się ją
uspokoić. Oboje wyczekiwali na ciąg dalszy sprawy.
**************
Witajcie, ale dawno mnie tu nie było. Przepraszam was, ale miałam ogromny zawrót głowy. W ogóle pamiętacie jeszcze o mnie? Mam dla został rekompensatę w formie dwóch rozdziałów. Kolejny za chwilkę. Co sądzicie o rozdziale? Podoba się?
Madame Lynch
Super rozdział :*
OdpowiedzUsuńCzekam na next ♡
Świetny < 3
OdpowiedzUsuńCiesze się, że jesteś:) z tęskniłam się:)
Czekam na nexta!
Pozdrawiam :*
Twoja Czekoladka ♥
Superowy rozdział <3
OdpowiedzUsuńSuperowy rozdział <3
OdpowiedzUsuń