sobota, 3 października 2015

(91) 17. Śniadanie do łóżka & Namiętność

UWAGA! Rozdział zawiera sceny erotyczne, czytasz go na własną odpowiedzialność!
*Laura*
Rano obudziłam się leżąc ledwo przykryta w poprzek łóżka. Nie było przy mnie Rossa. Na początku bardzo się przestraszyłam, ale słysząc kroki na schodach szybko się uspokoiłam. Położyłam się na plecach i przykryłam kołdrą. Po chwili w sypialni zjawił się mój ukochany z tacką w rękach. Miał na niej dwa talerze naszych ulubionych naleśników z nutellą i bitą śmietaną oraz, z tego co wywnioskowałam po zapachu, dwa kubki gorącej czekolady. - Kto zrobił śniadanie do łóżka dla najpiękniejszej dziewczyny na świecie? - Zapytał retorycznie. Jaki on jest kochany, prawdziwy skarb z tego Lyncha.
- No nie wiem, nie wiem. - Zaczęłam się z nim droczyć. - Może mój jedyny i najwspanialszy chłopak? - Powiedziałam cwaniacko.
- Zgadłaś! - Odpowiedział i postawił tackę z jedzeniem na szafce nocnej, a sam usiadł na łóżku obok mnie.
- Serio? To muszę do niego zadzwonić i mu podziękować. - Droczyłam się z blondynem i złapałam za komórkę próbując w ten sposób uwiarygodnić moje zamierzenie. Ten tylko spojrzał na mnie złowrogim spojrzeniem i odwrócił się plecami informując w ten sposób, że się na mnie obraził. Zrobiło mi się go szkoda, więc szybko wstałam z łóżka i stanęłam przed nim. On jednak nawet nie zareagował. Opuszkami palców delikatnie podniosłam jego podbródek tak, aby spojrzał mi w oczy. - Oj, nie gniewaj się już na mnie. Wiesz przecież, że kocham tylko ciebie. - Rzekłam patrząc mu prosto w oczy. W każdym moim słowie było 100%. Brązowooki na chwilę spuścił głowę, ale zaraz znów na mnie spojrzał. Bez słowa złapał mnie za ręce i mocno przyciągnął do siebie. Siedziałam na nim teraz okrakiem, a on jeździł delikatnie dłońmi po moich plecach, że aż przeszedł mnie przyjemny dreszczyk. Po chwili pocałował mnie namiętnie. Sama nie pozostawałam mu dłużna i oddawałam każdy jego pocałunek z tą samą siłą.
- Wcale nie byłem zły, wiem, że mnie kochasz. Ja ciebie też. - Powiedział gdy skoczyliśmy i pocałował mnie w czoło. Wtuliłam się w jego tors. Biło od niego takie duże ciepło, że wiedziałam, że nikt nie byłby w stanie nawet troszeczkę zastąpić mi tego bezpieczeństwa jakie daje mi Ross. Po chwili oboje usiedliśmy na łóżku i zaczęliśmy pałaszować nasz posiłek. Był wręcz rewelacyjny. Ross to urodzony kucharz. - Poczekaj. - Powiedział w pewnej chwili. - Masz na ustach trochę bitej śmietany. - Dokończył i złożył na moich wargach słodki pocałunek. Po chwili oddalił swoją twarz od mojej i uśmiechnął się. - No i proszę, ani śladu. - Rzekł, a ja poczułam jak się rumienię. Mimo, że jestem z nim już jakiś czas, nadal mi się to od czasu do czasu zdarzało. - Jesteś mega słodka kiedy się zawstydzasz. - Powiedział głaszcząc mój policzek.
- Weź, bo się jeszcze zakocham. - Zażartowałam.
- I tak wiem, że już za późno. - Odpowiedział mi tym samym i puścił przy tym oczko.
- Masz rację. - Zgodziłam się z jego słowami i się do niego uśmiechnęłam, co chłopak oczywiście odwzajemnił.
- Co ty na to byśmy poszli się kąpać w jeziorze? - Zaproponował na co szybko odpowiedziałam przytakując głową. - Okej, to idź się przebrać, a ja będę czekać na dole z ręcznikami. - Dodał po czym wyszedł z sypialni. Szybko wstałam z łóżka i stanęłam przed szafą.
- Co by tu ubrać? - Zapytałam samą siebie. W końcu wybrałam różowy strój kąpielowy z górą bez ramiączek, a na to przyodziałam krótką zwiewną białą sukienkę z prześwitującą górą. Na nogi z kolei wsunęłam różowe japonki. Poprawiłam włosy i biorąc komórkę do ręki zeszłam na dół. Będąc już prawie na parterze usłyszałam, że Ross rozmawia przez telefon. Schodząc obiło mi się o uszy kilka słów.
- Moim zdaniem powinieneś się z nią umówić. Mówię ci, przełam lody, zaryzykuj. Jak już to zrobisz, daj znać czy zaiskrzyło. Pa. - Powiedział i się rozłączył. Po chwili mnie dostrzegł i stanął przede mną. Był bez koszulki, aż mnie zatkało. Dość dawno nie widziałam jego gołej klaty, a teraz widzę, że jego muskulatura jest jeszcze większa niż wcześniej. - Pięknie wyglądasz. - Powiedział, podszedł do mnie i delikatnie musnął moje usta, co gwałtownie wyrwało mnie z transu. Spojrzałam mu w oczy i się uśmiechnęłam, co oczywiście odwzajemnił. W jednej ręce trzymał trzy ręczniki, a drugą objął mnie w tali. Położyłam mu głowę na piersi i tak wyszliśmy na dwór. Ross zaprowadził mnie w kierunku mostku i tam na piasku imitującym mini plażę rozłożył największy ręcznik. Położył tam swój telefon i przykrył ręcznikami. Ja uczyniłam to samo. Mimo iż na naszej półkuli panowała zima, w Los Angeles i okolicach było bardzo ciepło, tak jak przez cały rok. Szybko zdjęłam sukienkę i klapki pozostawiając na sobie mój różowy strój kąpielowy, Ross z kolei ściągnął same klapki zostając w kąpielówkach. Spojrzałam na niego, a ten podszedł do mnie i wpił się w moje usta. Czułam jego ciepłe dłonie na moich plecach. Oczywiście odwzajemniałam jego pocałunki i splotłam swoje ręce wokół jego szyi. W pewnej chwili zabrakło mi gruntu pod nogami i poczułam, że mam nogi w powietrzu. Z początku myślałam, że mi się zdawało, ale od razu po tym dostrzegłam, że się nie myliłam i rzeczywiście unoszę się nad ziemią. Od razu skapnęłam się, że to sprawka Rossa. Chłopak wykorzystał moją nieuwagę i pociągnął w stronę jeziora. Krzyczałam, aby mnie puścił, ale on nie reagował na moje prośby. Już po chwili poczułam na sobie zimną taflę wody. W tej samej chwili znalazłam się pod powierzchnią wody. Gdy tylko się ocknęłam, wstałam na równe nogi i z wyrzutem spojrzałam na Rossa. Ten tylko z uśmiechem podszedł do mnie i chciał mnie pocałować, ale ja odwróciłam głowę. - Ej, kotek. - Powiedział, ale ja byłam nieugięta. Odwróciłam się do niego plecami nie chcąc patrzeć w te czekoladowe hipnotyzujące ślepia. On jednak objął mnie od tyłu i położył głowę na moim prawym ramieniu. - Przepraszam, kochanie. - Wyszeptał mi czuło do ucha. Zmiękłam, nie mogłam się na niego dłużej gniewać, nie potrafiłam, więc odpuściłam. Odwróciłam się do niego twarzą i bez słowa wtuliłam swoją mokrą głowę w jego wilgotną pierś. Ross przytulił mnie mocno i pocałował we włosy. Oboje przeszliśmy na ręcznik i wtuleni w siebie się na nim położyliśmy. Leżałam mając głowę na torsie blondyna, a ten położył swoją dłoń na moich plecach poniżej tali.
- Kochasz mnie? - Zapytałam chłopaka robiąc z palców ludzika, który chodził po jego brzuchu i klatce.
- Oczywiście, najbardziej na świecie. - Odpowiedział mi.
- Z kim rozmawiałeś wcześniej przez telefon? - Zapytałam przypominając sobie wcześniejszą sytuację.
- Z Rikerem, doradzałem mu, aby umówił się w końcu z twoją siostrą.
- Żartujesz! - Powiedziałam i usiadłam na ręczniku, aby widzieć twarz blondyna. - Twój brat i moja siostra? - Rzekłam uśmiechając się.
- Tak, chyba ja jako pierwszy zauważyłem istniejącą pomiędzy nimi chemię.
- Riker i Vanessa! Riker i Vanessa! - Zaczęłam krzyczeć uradowana. - Rikessa! Rikessa! - Kontynuowałam.
- Czekaj! - Przerwał mi blondyn. - Rikessa? To połączenie imienia Riker i Vanessa? - Zapytał.
- Tak, kochanie. - Odpowiedziałam.
- A więc kim my będziemy? - Zapytał cwaniacko i zbliżył się do mnie.
- No nie wiem, nie wiem. Raurą? - Zapytałam niepewnie.
- Raura? Hmmm... Podoba mi się. - Odpowiedział, a ja go pocałowałam. Siedzieliśmy na ręczniku aż do późnego wieczoru obejmując siebie nawzajem. Gdy zrobiło nam się chłodno weszliśmy do domu. Ross zrobił nam herbatę i poszliśmy do sypialni. Siedząc na łóżku dużo rozmawialiśmy. Tematem było wszystko, ale także nic. Poruszaliśmy wiele aspektów. Dużo też wspominaliśmy. Rozmawialiśmy też o ślubie Raini i Caluma, który odbędzie się za tydzień w jednym z nowojorskich kościołów. Cała moja rodzina i Rossa jest zaproszona na tą uroczystość. Bardzo cieszymy się ze szczęścia naszych przyjaciół i życzymy im jak najlepiej.
- Wiesz co? - Rzekłam do Rossa, a ten spojrzał na mnie, więc kontynuowałam. - Pasuje mi twoje nazwisko, prawda? - Dokończyłam
- Laura Lynch? Haha, oczywiście. Może w przyszłości staniesz się Panią Lynch. - Powiedział i się zaśmiał po czym mnie pocałował, odwzajemniłam jego gest. Całowaliśmy się czule i namiętnie. Złapałam Rossa za szyję i przyciągnęłam delikatnie w swoją stronę, że teraz znajdował się nade mną. - Lau? - Powiedział niepewnie gdy na chwilę się ode mnie oderwał.
- Jak byłam w szpitalu to mi coś obiecałeś, pamiętasz? - Rzekłam śmiejąc się lekko.

- Pamiętam. - Odpowiedział i bez zbędnych słów zaczął całować moją szyję. Czułam jego ciepłe wargi na mojej delikatnej skórze. Przeszedł mnie gwałtowny, acz delikatny i przyjemny dreszcz. Już po chwili Ross pozbył się mojej białej sukienki. Całował mnie po brzuchu i szyi, a ja czułam motyle w brzuchu. Wiedziałam, że mogę mu się całkowicie oddać, a on będzie w stosunku do mnie delikatny i czuły. Szybkim i zwinnym ruchem ściągnęłam z niego kąpielówki, a on cały mój strój kąpielowy. Oboje byliśmy już całkiem nadzy, więc rozchyliłam lekko nogi, a blondyn powoli się do mnie zbliżył. Po krótkiej chwili poczułam jak we mnie wchodzi. Cicho jęknęłam z podniecenia, a on całował mnie coraz namiętniej. Czułam jak jego dłonie błądzą po całym moim ciele od ud po same łopatki. Jego pocałunki dało się wyczuć w każdym miejscu mojego ciała. Podniecał mnie. Ten dreszczyk jaki we mnie wywoływał tylko jeszcze bardziej mnie pobudzał. Dochodząc delikatnie muskał wargami moje piersi. Było mi tak przyjemnie, że rękami głaskałam jego plecy oraz włosy. Nie chciałam, aby przerywał, więc tylko zachęcałam go do dalszego działania poprzez całowanie go po szyi. Widać podobała mu się ta opcja, bo ani na chwilę nie przestał. Czułam się jak w niebie. Kochaliśmy się bardziej namiętnie niż wtedy pierwszy raz w sylwestra. W końcu, na moje nieszczęście blondyn doszedł, więc przestał we mnie wchodzić. Jednakże widząc mój smutek zaczął pieścić moje ciało i muskać skórę. Gdy skończył namiętnie pocałował mnie w usta i delikatnie przejechał dłonią po mojej skórze od uda aż po szyję. Odwzajemniłam jego pocałunek i zarzuciłam ręce na szyję. Czułam się tak dobrze. Jego miłość do mnie oblewała mnie z każdej możliwej strony, a w sercu czułam pożądanie. Olbrzymie pożądanie do jego osoby. Pragnęłam go każdą cząstką mojego ciała. Pragnęłam jego bliskości. Już dawno chciałam znów poczuć jego ciepłą skórę i dzisiaj w końcu się tego doczekałam. Cieszy mnie to niezmiernie, bo bardzo kocham tego blond-szaleńca. Wtuliłam się w młodego Lyncha, a on pocałował mnie w czoło i przykrył nas kołdrą. Słuchając bicie jego serca momentalnie znalazłam się w objęciach Morfeusza szczęśliwa jak nigdy.
************
Jak wam się podoba rozdział? Przepraszam, że tak późno, ale nie miałam kiedy go wstawić. Jak wrażenia po koncercie? Kto z was był? Według mnie było mega, o wiele lepiej niż rok temu tylko szkoda, że krócej i bez autografów. Korzystając z okazji, zdradzę wam, że z okazji 100 rozdziału coś się w nim wydarzy, jakiś przełom, ale nie zdradzę co. To pozostanie tajemnicą. Dowiecie się za 9 rozdziałów, ale szykujcie się na wiele nowych wątków i duży przełom. 
Madame Lynch

8 komentarzy:

  1. Świetny! :)
    Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział.
    Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział :*
    Czekam na next <33

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniały < 3
    Ja niestety nie byłam na koncercie :(
    Czekam na nexta!
    Pozdrawiam :*
    Twoja Czekoladka ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Ła supcio po prostu mega nie mogę się doczekać next��

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku no normalnie mega.
    Piszesz super opowiadania.
    Zazdroszczę ci.
    W porównaniu z moimi to... to nie da się opisać słowami.
    Przepiękne.
    Love HappyRusher13

    OdpowiedzUsuń
  7. Jej super rozdział po prostu mega kiedy next?

    OdpowiedzUsuń

Bardzo zależy mi na waszej opinii, więc pozostawcie po sobie ślad w formie komentarza. ;-)