*Narrator*
Minęło
już kilkanaście długich tygodni od rozpoczęcia trasy. W tym
czasie R5 odwiedzili wiele państw europejskich, m.in. Włochy,
Portugalię, Hiszpanię, Austrię, Węgry oraz Niemcy, ale także
wiele innych. Dzisiaj zawitali do kolejnego na liście miasta
nazywanego często „Miastem Miłości” - Paryża. Laura kocha to
miasto, więc cieszyła się podwójnie z tej rewelacji. - Ale tu
pięknie. - Powiedziała szatynka z zachwytem mijając Wieżę
Eiffla. Kroczyła po paryskim bruku trzymając za rękę swojego
ukochanego. Było około południa kiedy zameldowali się w hotelu. Po
zjedzonym obiedzie i krótkim zwiedzeniu miasta udali się do klubu,
w którym miał odbyć się koncert. W ciągu kilkunastu minut w
klubie zebrali się fani zespołu. Jak zawsze, Ryland rozgrzewał
publiczność przed pojawieniem się na scenie R5. Jednakże
wcześniej, na tak zwanym Meet & Greet fani mogli pytać zespół
o co tylko chcieli.
-
Ross, czy jest coś co bardzo chciałbyś teraz zrobić? - Zapytał
fan stojący w pierwszym rzędzie.
-
Owszem. - Zaczął. - Chciałbym zjeść lody waniliowe. - Zażartował, jak to zawsze miał w zwyczaju. - A tak
na serio to chciałbym dla was zaśpiewać. - Powiedział uśmiechając
się do fana na co reszta odpowiedziała mu gromkimi brawami.
-
Rydel, jaka jest twoja ikona stylu? - Zapytała po chwili młoda
fanka, której blondynka udzieliła głos.
-
Trudne pytanie, ale chyba nie mam ikony stylu. Staram się ubierać
tak jak chcę i nosić to co mi się podoba i w czym jest mi dobrze.
- Rzekła zadowolona.
-
Tak, ostatnio, nawet zwinęła mi koszulkę, bo się jej bardzo
spodobała. - Dopowiedział Ellington, na co reszta się zaśmiała,
a Delly odpowiedziała mu lodowatym spojrzeniem. - Też cię kocham,
bejbs. - Szepnął jej do ucha. To sprawiło, że blondynka
przytuliła się do niego.
-
Riker, czy twoim zdaniem Ell to dobry kandydat na męża dla Rydel? -
Zapytała fanka na oko 19-letnia. Ross gdy tylko to usłyszał
uśmiechnął się i klepnął przyjacielsko Ratliffa.
-
Owszem, a nawet bardzo dobry. - Powiedział Riker.
-
Nie powiedziałbym. - Rzekł zabawnie Rocky udając obrażonego.
-
Rocky, kochanie, ciebie też kocham. - Zażartował Ratliff głaszcząc
przyjaciela po policzku. Wszyscy zebrani nie mogli powstrzymać się
od śmiechu. Nagle w klubie rozległa się melodia co poniektórym
doskonale znana. To Ross usiadł przy keyboardzie i grał "Marsz
weselny". Wszyscy wybuchli nie pohamowanym śmiechem a Ross jako
jedyny starał się zachować kamienny wyraz twarzy, jednak nie
wytrzymał zbyt długo. Po kilku sekundach i on się śmiał.
Po
Meet & Greet zespół poszedł do garderoby się przebrać i
chwilę odpocząć. Mieli bowiem półtorej godziny nim Ryland
skończy rozgrzewać publiczność.
-
W tej koszuli wyglądasz bardzo przystojnie. - Powiedziała Laura do
swojego chłopaka zapinając guziki jego górnej części stroju.
-
Dobrze, że nie jesteś moją stylistką, bo nie mógłbym zrobić
tego. - Rzekł i pocałował wybrankę swojego serca, co ona
oczywiście odwzajemniła.
-
Możemy porozmawiać na osobności? - Zapytała, na co chłopak nie
odpowiedział tylko pociągnął ją w odległe miejsce. Wyszli na
balkon. Przed nimi rozpościerał się nocny krajobraz Paryża. Nocna
iluminacja Wieży Eiffla jeszcze bardziej nadawała romantyzm tej
chwili. - Ross, ja... - Powiedziała, jednak przerwała w połowie
zdania. Stali w blasku lamp, więc doskonale widzieli swoje wyrazy
twarzy. - Muszę ci coś powiedzieć. - Powiedziała nieśmiało. Nie
chciała, aby coś przerwało tą chwilę, bowiem w końcu chciała
wyznać prawdę. Bez żadnych komplikacji, przerywników czy
przeszkód. Chciała po prostu zdradzić chłopakowi jaka jest
prawda. - Ja... - W tej chwili głos jej stanął w gardle. Nie mogła
wykrztusić ani słowa. Ross widząc jej zakłopotanie postanowił
przerwać tą niezręczną ciszę.
-
Który to miesiąc ciąży? - Zapytał co ewidentnie zszokowało
szatynkę, bo aż spojrzała mu prosto w oczy z pełnym zaskoczeniem.
-
Skąd wiesz? Kto ci powiedział? - Zapytała wciąż oszołomiona.
-
Ty sama, w samolocie do Rzymu. - Powiedział i uśmiechnął się, a
19-latkę nagle olśniło. Przypomniało się jej jak szepnęła mu,
że jest w ciąży, ale nie sądziła, że ten to usłyszał, że
dowiedział się o tym. - Ale wolałem abyś powiedziała mi to
prosto w oczy. - Powiedział lekko rozczarowany. - Myślałaś, że
się nie ucieszę i cię zostawię? Serio za takiego mnie
masz? - Dokończył z wyraźnym smutkiem.
-
Rossy, to nie tak. - Rzekła i podeszła do niego bliżej. - Po
prostu nie miałam odwagi, a jak już ją zdobyłam to zawsze coś
stawało mi na drodze lub przerywało, przepraszam. - Chłopak nic
nie odpowiedział tylko pocałował ją w policzek. - A odpowiadając
na twoje pytanie, to czwarty miesiąc. Będziemy mieli syna. -
Dokończyła po chwili.
-
Będę ojcem. - Powiedział zadowolony. - Będę ojcem!!! -
Powtórzył, tym razem wykrzykując tak głośno, że w okolicy
rozniosło się echo.
-
Spokojnie. - Powiedziała Laura ledwo panując na śmiechem. Ross,
czując, że jego serce i dusza przepełnia się radością,
przytulił ją mocno do siebie i podniósł kręcąc dookoła siebie.
Nastolatka wcześniej oplotła ręce wokół jego szyi. Oboje bardzo
cieszyli się z takiego obrotu sytuacji.
-
Pokaż mi tego maluszka. - Powiedział postawiwszy dziewczynę na
balkonowych kafelkach. Dziewczyna lekko podwinęła luźną koszulkę
odsłaniając tym samym swój lekko większy niż kilka miesięcy
wcześniej brzuch, a blondyn delikatnie przejechał po nim swoją
ciepłą dłonią. - Za kilka miesięcy będziemy szczęśliwymi
rodzicami. - Powiedział zadowolony i pocałował dziewczynę w usta.
Jego radość była jak najbardziej szczera, bowiem cieszył się, że
będzie miał potomka. Tym bardziej, że będzie to męski potomek.
Nie żeby nie chciał mieć córki, ale wiadomo jak jest z facetami.
Jak chcą mieć dziecko to zazwyczaj troszkę bardziej liczą na
syna. Para objęła się i wróciła do reszty zespołu, gdyż zaraz
miał zacząć się koncert. Postanowili jeszcze nie mówić reszcie
o ciąży, przynajmniej nie teraz. Nie w tej chwili. Stanęli za
kurtyną i czekali aż Ryland skończy rozgrzewać publiczność. -
Chciałbym Laura żebyś tutaj stanęła. Będę cię widział ze
sceny, a wtedy mi się lepiej śpiewa, dobrze? - Powiedział Ross do
szatynki i pokazał jej miejsce, w którym miała stanąć.
-
Dobrze, powodzenia. - Powiedziała i pocałowała swojego chłopaka w
policzek, po czym oboje się przytulili.
-
Nie chcę wam przeszkadzać gołąbeczki, ale Ross, za kilka sekund
wchodzimy. - Powiedział Rocky pojawiając się przy zakochanych po
kilku minutach. I faktycznie, w tle dało się słyszeć piosenkę
„We are family” co oznaczało, że po jej zakończeniu powinni
wbiec na scenę i przywitać publiczność. Para odsunęła się od
siebie i stanęli na wprost siebie. Po chwili cały zespół wszedł na
scenę i zaczęło się show. Publiczność bawiła się świetnie, a
zespół dawał z siebie wszystko. Zaśpiewali kilka piosenek z
najnowszego albumu oraz kilka z pierwszego
krążka. Laura w tym samym czasie stała za kulisami i patrzyła z
miłością jak jej ukochany tańczy i śpiewa dając z siebie
wszystko. Wiedziała, że muzyka jest dla blondyna wszystkim, że
będąc na scenie daje z siebie sto jeden procent, całe serce,
duszę. Teraz, gdy Ross dowiedział się o ciąży, czuła jeszcze
większą euforię. Od razu wyobraziła sobie ich idących z czwórką
dzieci przez miasto, szczęśliwych, emanujących miłością i
radością. Chciała z nim być już na zawsze, bo wiedziała, że
nawet u schyłku jej życia, nadal będzie go kochać, wciąż
niezmiennie. Wsłuchiwała się w każde słowo wydobywające się z
jego ust. Zamknąwszy oczy poczuła, że odpływa. Znalazła się
zupełnie w innym miejscu. Z Rossem, z dala od reszty świata.
-
Lau... - Usłyszała nagle za sobą głos, który przebił powłokę
jej myśli. Gwałtownie zeszła na ziemię i odwróciła się przodem
do rozmówcy. Stał przed nią Ryland. - Wszystko w porządku? -
Zapytał.
-
Tak RyRy, lepiej być nie mogło. - Odpowiedziała i rozczochrała
ciemne włosy nastolatka. Ten szybko je poprawił i objął
dziewczynę. Oboje w takiej pozycji oglądali koncert w zupełnym
milczeniu. Show było wręcz fenomenalne, każdy się świetnie
bawił. Jednakże w ostatnich sekundach koncertu wydarzyło się coś
kompletnie nieoczekiwanego, nieprzewidywalnego. Ross podszedł do
każdego z członków zespołu i szepnął im coś na ucho. Po chwili
podszedł do keyboardu i usiadł przed nim. Reszta zespołu usiadła
na podeście i z zaciekawieniem patrzyli na nastolatka. Wokół
panowała kompletna, niczym niezmącona cisza. Nikt do końca nie
wiedział o co chodzi, poza samym Rossem.
-
Chciałbym wam przedstawić piosenkę mojego autorstwa. Napisałem ją
dla pewnej dziewczyny, która zawładnęła moim sercem już dość
dawno, ale chciałbym pokazać jej co czuję. - Przemówił do
publiczności i zaczął grać. Po chwili w sali rozległ się
również jego czysty, delikatny głos.
I've
just come to realize the fire in your eyes for me
And baby all these little sparks ignite until I just can't breathe
And time and time and time and time and time again
I'm lying in the dark, and wondering where you are
I'm tryna, tryna, tryna find the medicine
Straight into my heart, it's tearing me apart
I'm screaming, "Doctor, doctor"
Bottle it up
I'm a believer, believe me
This love is a drug
I'm dying, I can't get enough
I'm screaming, "Doctor, doctor"
Bottle it up
I haven't slept a couple nights
Been staring at the ceiling again
The side effect I know too well
I'm addicted to the feeling
And baby all these little sparks ignite until I just can't breathe
And time and time and time and time and time again
I'm lying in the dark, and wondering where you are
I'm tryna, tryna, tryna find the medicine
Straight into my heart, it's tearing me apart
I'm screaming, "Doctor, doctor"
Bottle it up
I'm a believer, believe me
This love is a drug
I'm dying, I can't get enough
I'm screaming, "Doctor, doctor"
Bottle it up
I haven't slept a couple nights
Been staring at the ceiling again
The side effect I know too well
I'm addicted to the feeling
W
pewnej chwili zespół postanowił pomóc chłopakowi i stanęli przy
swoim instrumentach. Rydel zajęła miejsce Rossa, a ten stanął na
środku sceny. Patrzył cały czas we wzruszone oczy swojej
dziewczyny. Będąc coraz dalej końca piosenki zaczął do niej
powoli podchodzić. Będąc już tuż obok niej złapał ją za rękę
i delikatnie pociągnął na scenę. Ta, choć oszołomiona, oddała
się mu. Po chwili oboje stali już na scenie, a publiczność
krzyczała i klaskała w niebo głosy ze szczęścia. Zespół także
był bardzo wzruszony tym widokiem. Rossa tańczył przy Laurze
śpiewając kolejne wersy tekstu.
And time and time and time and time and time again
I'm living in a dream, or somewhere in between
I'm tryna, tryna, tryna find the medicine
It's everything I need, you're the remedy
I'm screaming, "Doctor, doctor"
Bottle it up
I'm a believer, believe me
This love is a drug
I'm dying, I can't get enough
I'm screaming, "Doctor, doctor"
Bottle it up
Doctor, doctor, bottle it up
I'm a believer, believe me, this love is a drug
I'm dying, I can't get enough
Doctor, doctor
I'm screaming, "Doctor, doctor"
Bottle it up
I'm a believer, believe me
This love is a drug
I'm dying, I can't get enough
I'm screaming, "Doctor, doctor"
Bottle it up *
Ostatnie
słowo zaśpiewał mając twarz tuż przed jej. - To było piękne. -
Powiedziała wzruszona szatynka ledwo powstrzymując łzy szczęścia
i przytuliła kochanego.
-
Lau, chcę żebyś tę chwilę zapamiętała do końca życia.
Zasługujesz na to co najlepsze, a ja chcę ci to dać. Wiesz, że
nie umiem bez ciebie żyć. Moje serce bez ciebie krwawi. Teraz gdy
nasza miłość przetrwała tak wiele przeszkód, wiem, że niczego
bardziej nie pragnę niż spędzić z tobą resztę mojego życia. -
Powiedział i uklęknąwszy na jedno kolano wyjął z kieszeni małe
granatowe pudełeczko i otworzył je pokazując zszokowanej
dziewczynie jego zawartość. - Laura Marie Marano, czy uczynisz mnie
najszczęśliwszym facetem na świecie i wyjdziesz za mnie? - Szatynka
wciąż oszołomiona patrzyła na niego. Nie wiedziała co
powiedzieć, zaskoczył ją. Wokół nich nikt się nie odezwał
choćby słowem, nikt nie wydał z siebie żadnego dźwięku. Wszyscy
z zaciekawieniem i zainteresowaniem patrzyli na parę i oczekiwali
odpowiedzi dziewczyny. Tymczasem ona toczyła wewnętrzną walkę z
samą sobą.
CIĄG DALSZY
NASTĄPI...
*
- Piosenka „Doctor, Doctor” - R5.
******************
Hej wam, w końcu udało mi się wstawić rozdział. To już setka, dlatego taki zwrot akcji i rozdział podzielony jest na dwie części. Jak wam się podoba? Dodatkowo dziękuje wam, że byliście ze mną przez cały ten czas i nie opuściliście gdy było ciężko. Piszcie komentarze.
Hej wam, w końcu udało mi się wstawić rozdział. To już setka, dlatego taki zwrot akcji i rozdział podzielony jest na dwie części. Jak wam się podoba? Dodatkowo dziękuje wam, że byliście ze mną przez cały ten czas i nie opuściliście gdy było ciężko. Piszcie komentarze.
Madame Lynch
Super rozdział :*
OdpowiedzUsuńGdzie tu się zastanowiaż Laur?
Ja wiem, że chcesz.
Krzyknij TAK.
Czekam na next ♡
Świetny rozdział :*
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że Laura powie TAK
Czekam na następny
A i zapraszam do mnie
pamietnik-rossa-lyncha.blogspot.com
Mam nadzieje ze krzyknie TAK!
OdpowiedzUsuńCzekam na next :*
AAAAAAAA!!!!!!!Genialny rozdział, wiedziałam, że Ross słyszał!Laura powiedz mu TAK!<3
OdpowiedzUsuńFantastyczny <3
OdpowiedzUsuńNiech się Laura zgodzi! I wiedziałam, że Ross to słyszał! :D
Czekam na nexta!
Pozdrawiam :*
Twoja Czekoladka ♥
Cudownie. Dawaj next musze wiedzieć czy się zgodziła xd
OdpowiedzUsuńJeju super rozdział niech powie Taak 💜 czekam z niecierpliowością na nexta !!!
OdpowiedzUsuńJeju super rozdział niech powie Taak 💜 czekam z niecierpliowością na nexta !!!
OdpowiedzUsuńNext!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńPiszesz bardzo fajnie :) Genialny :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :)
http://wszystko-zacznie-sie-od-nowa.blogspot.com/?m=1