„No
proszę, Dawson - 1, Lynch – 0. Może teraz spróbujesz powiedzieć
wszystkim, że się myliłam, co?” - Laura Marano.
*Oczami narratora.*
Ten wtorek zapowiadał się być
pięknym, słonecznym dniem. Pewna dziewczyna imieniem Laura, właśnie
skończyła przebierać się w ubranie, w którym zamierzała iść
dzisiaj do szkoły. Po zrobieniu sobie makijażu zeszła na dół i
usiadła przy stole zaczynając jeść śniadanie przygotowane przez
Ellen. Gdy skończyła, wróciła do swojego pokoju po torbę i
zeszła z nią na dół, bo była już 7:20. Gdy usłyszała dzwonek
do drzwi, od razu je otworzyła i ujrzała przed sobą Rossa. -
Wychodzę! - Krzyknęła i udała się z chłopakiem w kierunku
szkoły.
- Muszę ci coś powiedzieć. -
Powiedział chłopak w połowie drogi, a dziewczyna spojrzała na
niego z zaciekawieniem w oczach.
- Co takiego? - Zapytała zaciekawiona.
- Wczoraj pomogłem Olivii i Leo w
zostaniu parą i dlatego zaprosili nas dzisiaj do kawiarni „Raj”
o 16:30, zgadzasz się tam iść?
- Chętnie. - Odpowiedziała i już
więcej nic nie mówiąc weszli do szkoły. Lekcje mijały im szybko
i bez żadnych przygód, ale przejdźmy może do godziny 16:00. Ross
i Laura skończyli właśnie odrabiać lekcje na jutrzejszy dzień.
Podeszli do swoich szaf i wyciągnęli z nich ubrania, w których
zamierzali iść na spotkanie w kawiarni. Weszli z nimi do łazienek,
a tam po wzięciu szybkich pryszniców, przebrali się w stroje.
Laura zrobiła sobie szybki makijaż, a Ross przeczesał swoje włosy
grzebieniem. Po dziesięciu minutach oboje byli już gotowi. Ross
wyszedł ze swojego domu i zadzwonił dzwonkiem do „rezydencji”
państwa Marano. Już po chwili, otworzyła mu dziewczyna. Przywitali
się i razem udali się w stronę miejsca spotkania z pozostałą
dwójką. Byli tam po piętnastu minutach.
- Hej wam. - Powiedzieli jednocześnie
siadając naprzeciwko Olivii i Leo.
- Hej, jak dobrze, że jesteście.
Zamówiliśmy już wasze ulubione shake'i truskawkowe. - Powiedział
Leo obejmując swoją swoją dziewczynę ramieniem.
- Dzięki. - Powiedzieli znowu
jednocześnie.
- Cieszę się, że jesteście parą. -
Powiedział Ross, a Laura przyznała mu rację.
- To wszystko dzięki tobie Ross,
dziękujemy. - Powiedziała tym razem Olivia.
- E tam, bez przesady. Lubię
uszczęśliwiać ludzi. - W tej chwili kelnerka przyniosła
zamówienia.
- Lubię tu przychodzić. - Powiedziała
Laura pijąc napój. - Tutaj jest tak przyjemnie i cicho. - Dodała.
- Kiedy pierwszy raz tutaj byłaś? -
Zapytała Holt.
- Kilka tygodni temu z Calumem, Raini i
Cody'm. Pamiętam, że wtedy gdzieś szliśmy, ale nie pamiętam
gdzie. - Te słowa zabolały Rossa, któremu właśnie przypomniał
się ten pamiętny i ważny dla niego dzień, w którym jego
przyjaciele go wystawili dla Cody'ego. Leo i Olivia widzieli to w
jego oczach.
- Może zmierzaliście wtedy na jakieś
ważne wydarzenie. - Powiedział wymijająco Leo nie chcąc skłócić
Rossa i Laury.
- Nie sądzę. Raczej pamiętałabym
gdyby to było ważne. - Te słowa już zupełnie sprawiły Rossowi
ból.
- Nie pamiętasz tego dnia, bo nie był
on ważny dla ciebie, Raini, Caluma, i Cody'ego, ale dla mnie owszem.
- Wybuchł.
- Serio? A co się wtedy działo? -
Zapytała.
- Ty z tym tak na poważnie? - Zapytał
zdenerwowany blondyn i wstał na równe nogi, a Laura uczyniła to
samo co on.
- Ross, Laura, spokojnie. - Powiedziała
Olivia, jednak nastolatkowie ją zignorowali.
- Spokojnie się pytam, a ty od razu
musisz się denerwować? - Zapytała dziewczyna z wyrzutem.
- Denerwuję się, bo pamiętasz co i
kiedy tu robiłaś z Cody'm, Raini i Calumem, a nawet nie chcesz
pamiętać gdzie się wtedy wybieraliście. - Wyrzucił z siebie
blondyn. - Założę się, że nawet nie pamiętasz kiedy się
pierwszy raz całowałaś, bo w tym wspomnieniu nie ma twojego
Cody'ego.
- To nie prawda, pamiętam kiedy się
pierwszy raz całowałam.
- No to dawaj, podaj dokładną datę.
- Tego nawet ty nie pamiętasz.
- I tu się mylisz. 8 sierpnia godzina:
8.08 sekund 8. Pamiętam to, bo było to dla nas obojga bardzo ważne
wydarzenie. - Po tych słowach Laura poczuła zmieszanie, ale nie
chciała tego w żaden sposób okazywać.
- Wow, myślisz, że mówiąc ciąg
jakiś głupich liczb sprawisz, że ktoś zwróci na ciebie uwagę? -
Szatynka sama nie wierzyła w to co to teraz mówi, ale niestety,
czasu się cofnąć nie da.
- Ach tak, więc ten pocałunek był dla
ciebie głupi. Pewnie zaraz powiesz, że wcale mnie nie kochałaś. -
Powiedział, a dziewczynie zrobiło się z tego powodu bardzo
przykro.
- Nie, nie kochałam. - Sama nie
wiedziała, dlaczego to powiedziała. Pewnie zrobiła to pod wpływem
kumulujących się w niej emocji. Każdy wiedział, że kłamała,
ale Ross jako jedyny myślał, że mówi prawdę. Te słowa, choć
nic nie znaczące i puste sprawiły, że w swoim sercu poczuł
wielkie ukłucie.
- To po co było ci to wszystko? Czemu
za każdym razem utwierdzałaś mnie w przekonaniu, że czujesz do
mnie to szczególne uczucie zwane „miłością”? Czemu teraz się
przyjaźnimy choć ty wcale nie żałujesz tego, że mnie zdradziłaś?
- Zapytał. - Wiesz, tamtego dnia gdy byłaś w szpitalu, zrobiło mi
się ciebie najzwyczajniej w świecie żal i nawet chciałem ci
wybaczyć tą zdradę, ale dzięki twoim słowom, wiem, że
popełniłbym największy błąd w życiu. - Tym razem to Laurę
zabolało serce. Choć Ross, tak samo jak ona, mówił to pod wpływem
emocji, dziewczyna uwierzyła w każde jego słowo.
- Nie chciałeś, nie musiałeś się
ze mną związywać. - Powiedziała.
- Masz rację, bo może wtedy bym tak
bardzo nie cierpiał na samą myśl o twojej zdradzie. - Szatynka,
aby nie czuć poczucia winy, odgryzła się chłopakowi, choć tak
naprawdę w głębi duszy tego nie chciała.
- No tak, jak nie masz już żadnych
argumentów to zawsze wracasz do tej głupiej zdrady. Nie rozumiesz,
że to było i minęło, żyje się dalej, a nie ciągle patrzy
wstecz.
- Dla ciebie to tylko zwykłe
zdarzenie, a dla mnie rzecz, która już na zawsze zmieniła moje
życie.
- Myślisz, że ja tego nie żałuję?
Nie ma dnia i nocy, w której bym o tym nie myślała. Z każdym
następnym tygodniem poczucie winy rośnie we mnie coraz bardziej.
Wiesz co? Mam w nosie to, że powiedziałam ci, że cię nie kocham,
prawda jest taka, że jesteś miłością mojego życia, a ja
cierpię, bo nie ma cię przy mnie. - Wyznała i uciekła z kawiarni.
Biegła tak długo dopóki znalazła się w swoim pokoju. Opadła na
łóżko i zaczęła gorzko płakać. - To wszystko to tylko moja
wina. - Wyszeptała i zasnęła. Nawet nie zdawała sobie sprawy, że
już niedługo jej życie się odmieni.
*W
następnym rozdziale.*
Od kłótni
Rossa i Laury mija kilkanaście tygodni. Przez cały ten czas Leo i
Olivia robili wszystko, aby ich pogodzić, ale czy skutecznie? Czy
Rossowi i Laurze uda się znów ze sobą przyjaźnić? A może tym
razem to na serio jest koniec ich relacji? Odpowiedzi na te wszystkie
pytania znajdziecie w 35 rozdziale.
PREMIERA JUŻ 8.12.13.
*********
Jak wam się podoba nowy rozdział. Wiem, że krótki, ale chyba jeszcze 3 lub 4 takie będą, a potem koniec sezonu i wielki finał.
Całuski ;-* Marta Lynch.
OMGGG !!! BOOOSKIII KOCHAM TWEGO BLOGAA ! <3.
OdpowiedzUsuńOmg!!! Chyba nie wytrzymam przez te 2 dni. Rozdział jest naprawdę mega, te emocje...te odczucia, brak mi słów aby opisać Twoją wspaniałość.
OdpowiedzUsuńCzekam na next, jak nigdy!!!
Genialny blog, jest jak powietrze, niezbędny do życia<3
Kocham jak oni się kłócą <3 Rozdział jest SUPER !
OdpowiedzUsuńNiesamowite;)
OdpowiedzUsuńbędzie następny sezon??
OdpowiedzUsuńOkreślić jednym słowem NIESAMOWITY :)
OdpowiedzUsuńSUPER <3 Czekam na next <3
OdpowiedzUsuńSuper rozdzial jak juz mowilam mialam problemy z netem i tak sie wscieklam ze nie moge zobaczyc nowego rozdzialu ze zadzonilam do biora obslugi i naprawili.:-) a bedzie nowy sezon? klaudia
OdpowiedzUsuńSuper,niesomowity ale szkoda że taki krótki.Czekam na nexta
OdpowiedzUsuń