piątek, 6 grudnia 2013

(70) 34. Spotkanie & Wymiana poglądów.

No proszę, Dawson - 1, Lynch – 0. Może teraz spróbujesz powiedzieć wszystkim, że się myliłam, co?” - Laura Marano.

*Oczami narratora.*
Ten wtorek zapowiadał się być pięknym, słonecznym dniem. Pewna dziewczyna imieniem Laura, właśnie skończyła przebierać się w ubranie, w którym zamierzała iść dzisiaj do szkoły. Po zrobieniu sobie makijażu zeszła na dół i usiadła przy stole zaczynając jeść śniadanie przygotowane przez Ellen. Gdy skończyła, wróciła do swojego pokoju po torbę i zeszła z nią na dół, bo była już 7:20. Gdy usłyszała dzwonek do drzwi, od razu je otworzyła i ujrzała przed sobą Rossa. - Wychodzę! - Krzyknęła i udała się z chłopakiem w kierunku szkoły.
- Muszę ci coś powiedzieć. - Powiedział chłopak w połowie drogi, a dziewczyna spojrzała na niego z zaciekawieniem w oczach.
- Co takiego? - Zapytała zaciekawiona.
- Wczoraj pomogłem Olivii i Leo w zostaniu parą i dlatego zaprosili nas dzisiaj do kawiarni „Raj” o 16:30, zgadzasz się tam iść?
- Chętnie. - Odpowiedziała i już więcej nic nie mówiąc weszli do szkoły. Lekcje mijały im szybko i bez żadnych przygód, ale przejdźmy może do godziny 16:00. Ross i Laura skończyli właśnie odrabiać lekcje na jutrzejszy dzień. Podeszli do swoich szaf i wyciągnęli z nich ubrania, w których zamierzali iść na spotkanie w kawiarni. Weszli z nimi do łazienek, a tam po wzięciu szybkich pryszniców, przebrali się w stroje. Laura zrobiła sobie szybki makijaż, a Ross przeczesał swoje włosy grzebieniem. Po dziesięciu minutach oboje byli już gotowi. Ross wyszedł ze swojego domu i zadzwonił dzwonkiem do „rezydencji” państwa Marano. Już po chwili, otworzyła mu dziewczyna. Przywitali się i razem udali się w stronę miejsca spotkania z pozostałą dwójką. Byli tam po piętnastu minutach.
- Hej wam. - Powiedzieli jednocześnie siadając naprzeciwko Olivii i Leo.
- Hej, jak dobrze, że jesteście. Zamówiliśmy już wasze ulubione shake'i truskawkowe. - Powiedział Leo obejmując swoją swoją dziewczynę ramieniem.
- Dzięki. - Powiedzieli znowu jednocześnie.
- Cieszę się, że jesteście parą. - Powiedział Ross, a Laura przyznała mu rację.
- To wszystko dzięki tobie Ross, dziękujemy. - Powiedziała tym razem Olivia.
- E tam, bez przesady. Lubię uszczęśliwiać ludzi. - W tej chwili kelnerka przyniosła zamówienia.
- Lubię tu przychodzić. - Powiedziała Laura pijąc napój. - Tutaj jest tak przyjemnie i cicho. - Dodała.
- Kiedy pierwszy raz tutaj byłaś? - Zapytała Holt.
- Kilka tygodni temu z Calumem, Raini i Cody'm. Pamiętam, że wtedy gdzieś szliśmy, ale nie pamiętam gdzie. - Te słowa zabolały Rossa, któremu właśnie przypomniał się ten pamiętny i ważny dla niego dzień, w którym jego przyjaciele go wystawili dla Cody'ego. Leo i Olivia widzieli to w jego oczach.
- Może zmierzaliście wtedy na jakieś ważne wydarzenie. - Powiedział wymijająco Leo nie chcąc skłócić Rossa i Laury.
- Nie sądzę. Raczej pamiętałabym gdyby to było ważne. - Te słowa już zupełnie sprawiły Rossowi ból.
- Nie pamiętasz tego dnia, bo nie był on ważny dla ciebie, Raini, Caluma, i Cody'ego, ale dla mnie owszem. - Wybuchł.
- Serio? A co się wtedy działo? - Zapytała.
- Ty z tym tak na poważnie? - Zapytał zdenerwowany blondyn i wstał na równe nogi, a Laura uczyniła to samo co on.
- Ross, Laura, spokojnie. - Powiedziała Olivia, jednak nastolatkowie ją zignorowali.
- Spokojnie się pytam, a ty od razu musisz się denerwować? - Zapytała dziewczyna z wyrzutem.
- Denerwuję się, bo pamiętasz co i kiedy tu robiłaś z Cody'm, Raini i Calumem, a nawet nie chcesz pamiętać gdzie się wtedy wybieraliście. - Wyrzucił z siebie blondyn. - Założę się, że nawet nie pamiętasz kiedy się pierwszy raz całowałaś, bo w tym wspomnieniu nie ma twojego Cody'ego.
- To nie prawda, pamiętam kiedy się pierwszy raz całowałam.
- No to dawaj, podaj dokładną datę.
- Tego nawet ty nie pamiętasz.
- I tu się mylisz. 8 sierpnia godzina: 8.08 sekund 8. Pamiętam to, bo było to dla nas obojga bardzo ważne wydarzenie. - Po tych słowach Laura poczuła zmieszanie, ale nie chciała tego w żaden sposób okazywać.
- Wow, myślisz, że mówiąc ciąg jakiś głupich liczb sprawisz, że ktoś zwróci na ciebie uwagę? - Szatynka sama nie wierzyła w to co to teraz mówi, ale niestety, czasu się cofnąć nie da.
- Ach tak, więc ten pocałunek był dla ciebie głupi. Pewnie zaraz powiesz, że wcale mnie nie kochałaś. - Powiedział, a dziewczynie zrobiło się z tego powodu bardzo przykro.
- Nie, nie kochałam. - Sama nie wiedziała, dlaczego to powiedziała. Pewnie zrobiła to pod wpływem kumulujących się w niej emocji. Każdy wiedział, że kłamała, ale Ross jako jedyny myślał, że mówi prawdę. Te słowa, choć nic nie znaczące i puste sprawiły, że w swoim sercu poczuł wielkie ukłucie.
- To po co było ci to wszystko? Czemu za każdym razem utwierdzałaś mnie w przekonaniu, że czujesz do mnie to szczególne uczucie zwane „miłością”? Czemu teraz się przyjaźnimy choć ty wcale nie żałujesz tego, że mnie zdradziłaś? - Zapytał. - Wiesz, tamtego dnia gdy byłaś w szpitalu, zrobiło mi się ciebie najzwyczajniej w świecie żal i nawet chciałem ci wybaczyć tą zdradę, ale dzięki twoim słowom, wiem, że popełniłbym największy błąd w życiu. - Tym razem to Laurę zabolało serce. Choć Ross, tak samo jak ona, mówił to pod wpływem emocji, dziewczyna uwierzyła w każde jego słowo.
- Nie chciałeś, nie musiałeś się ze mną związywać. - Powiedziała.
- Masz rację, bo może wtedy bym tak bardzo nie cierpiał na samą myśl o twojej zdradzie. - Szatynka, aby nie czuć poczucia winy, odgryzła się chłopakowi, choć tak naprawdę w głębi duszy tego nie chciała.
- No tak, jak nie masz już żadnych argumentów to zawsze wracasz do tej głupiej zdrady. Nie rozumiesz, że to było i minęło, żyje się dalej, a nie ciągle patrzy wstecz.
- Dla ciebie to tylko zwykłe zdarzenie, a dla mnie rzecz, która już na zawsze zmieniła moje życie.
- Myślisz, że ja tego nie żałuję? Nie ma dnia i nocy, w której bym o tym nie myślała. Z każdym następnym tygodniem poczucie winy rośnie we mnie coraz bardziej. Wiesz co? Mam w nosie to, że powiedziałam ci, że cię nie kocham, prawda jest taka, że jesteś miłością mojego życia, a ja cierpię, bo nie ma cię przy mnie. - Wyznała i uciekła z kawiarni. Biegła tak długo dopóki znalazła się w swoim pokoju. Opadła na łóżko i zaczęła gorzko płakać. - To wszystko to tylko moja wina. - Wyszeptała i zasnęła. Nawet nie zdawała sobie sprawy, że już niedługo jej życie się odmieni.

*W następnym rozdziale.*

Od kłótni Rossa i Laury mija kilkanaście tygodni. Przez cały ten czas Leo i Olivia robili wszystko, aby ich pogodzić, ale czy skutecznie? Czy Rossowi i Laurze uda się znów ze sobą przyjaźnić? A może tym razem to na serio jest koniec ich relacji? Odpowiedzi na te wszystkie pytania znajdziecie w 35 rozdziale.
PREMIERA JUŻ 8.12.13.

*********
Jak wam się podoba nowy rozdział. Wiem, że krótki, ale chyba jeszcze 3 lub 4 takie będą, a potem koniec sezonu i wielki finał.
Całuski ;-* Marta Lynch.

9 komentarzy:

  1. OMGGG !!! BOOOSKIII KOCHAM TWEGO BLOGAA ! <3.

    OdpowiedzUsuń
  2. Omg!!! Chyba nie wytrzymam przez te 2 dni. Rozdział jest naprawdę mega, te emocje...te odczucia, brak mi słów aby opisać Twoją wspaniałość.
    Czekam na next, jak nigdy!!!
    Genialny blog, jest jak powietrze, niezbędny do życia<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham jak oni się kłócą <3 Rozdział jest SUPER !

    OdpowiedzUsuń
  4. będzie następny sezon??

    OdpowiedzUsuń
  5. Określić jednym słowem NIESAMOWITY :)

    OdpowiedzUsuń
  6. SUPER <3 Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdzial jak juz mowilam mialam problemy z netem i tak sie wscieklam ze nie moge zobaczyc nowego rozdzialu ze zadzonilam do biora obslugi i naprawili.:-) a bedzie nowy sezon? klaudia

    OdpowiedzUsuń
  8. Super,niesomowity ale szkoda że taki krótki.Czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń

Bardzo zależy mi na waszej opinii, więc pozostawcie po sobie ślad w formie komentarza. ;-)