sobota, 11 maja 2013

3. Nowy odcinek & Groźba.

*Oczami Laury.*
Obudziłam się o 7:00. Wzięłam poranny prysznic i udałam się na plan w tym stroju:

 Trish i Dez siedzą w Sonic Boomie i czekają na Austina i Ally. Po chwili przychodzi oczekiwana przez przyjaciół para trzymając się za ręce.
- No wreszcie, gdzie wyście byli. - Pyta Trish na co Austin i Ally się do siebie uśmiechają i mówią jednocześnie.
- Na randce.
- Aha, wybaczcie nie wiedziałam, a jak było?
- Super - Zaczyna opowiadać Ally. - Poszliśmy do kina, a potem na romantyczny spacer, a na koniec na nasze ulubione lody. - Rozmarzyła się Ally.
- Aha, Austin mógłbyś pójść teraz ze mną do mojego pokoju i mi pomóc w jednej rzeczy? - Odezwał się dotychczas milczący Dez.
- Ok. - Odpowiedział blondyn. Pocałował na pożegnanie Ally w policzek i razem z rudzielcem opuścili sklep.
- I cięcie - Krzyknął nagle reżyser co oznaczało koniec kręcenia na dziś. Ja udałam się do swojego pokoju w hotelu i wypakowałam rzeczy z torby, którą rano zabrałam na plan. Znalazłam w niej kopertę, a w niej kartkę, na której było napisane to: Obserwuję cię Marano. Nie myśl, że możesz zniszczyć mój związek. Odczep się od Rossa, bo jak nie to pożałujesz. To na pewno od Mai, a przecież mówiłam jej, że mnie i Rossa nic nie łączy. Do oczu napłynęły mi łzy, choć sama nie wiem czemu. Może to dlatego, że Ross rozumie mnie jak nikt inny i nie chcę go stracić przez jakąś głupią groźbę. Właśnie w tej chwili do mojego pokoju, bez pukania, wszedł blondyn. Gdy zobaczył, że płaczę podbiegł do mnie i przytulił do siebie. Byłam mu wdzięczna, że o nic nie pytał, jednak zapomniałam, że nadal  trzymam w ręce kartkę z groźbą. Chciałam ją schować żeby Ross nie zauważył, lecz mi się nie udało, chłopak to zauważył i wyrwał mi ją z rąk. Czytał ją kilka sekund, a potem zdezorientowany spojrzał mi w oczy. Po chwili zapytał ciągle mnie przytulając.
- Czemu chciałaś to przede mną ukryć?
- Nie chciałam cię martwić.
- Martwić? Czym? Przecież wiesz, że mi możesz powiedzieć wszystko, nawet jeśli to stawia moją dziewczynę w zupełnie innym świetle.
- Dzięki, następnym razem ci powiem od razu.
- No ja myślę.... O jej późno już, a ja muszę jeszcze jechać na lotnisko.
- A po co?
- Mój najlepszy przyjaciel przylatuje z Nowego Jorku. To Avan, chyba go pamiętasz.
- Tak, tak. Może przyjdziesz z nim do parku przy fontannie o 15:00 i się tam w trójkę spotkamy, co ty na to?
- Ja chętnie, ale nie wiem jak on, ale pewnie się zgodzi. Zapytam go i dam ci znać. Pa.
- Ok. Pa. - Super, że mam takiego przyjaciela jak Ross. Przy okazji znów zobaczę Avana. Nie widziałam go z dwa lata. Bardzo się cieszę z tego spotkania. Po wyjściu Rossa, podeszłam do mojej szafy i zaczęłam szukać ubrań na później. W między czasie dostałam SMS'a od Rossa, że spotkanie jest aktualne. Długo dobierałam odpowiednie dla mnie ciuchy, aż w końcu znalazłam strój idealny. Wyglądał on tak:

 Gdy się przebrałam zostało mi jeszcze 30 minut, a do parku idzie się 20, więc szybko opuściłam hotel i udałam się w tamtą stronę. Nie chciałam się spóźnić, więc szłam szybkim krokiem. W parku zastałam czekających już Rossa i Avana. Ten drugi podbiegł do mnie gdy tylko mnie zobaczył. Przytuliłam go na powitanie, a on odwzajemnił uścisk. Potem poszliśmy do lodziarni i zamówiliśmy sobie lody. Ja i Ross kupiliśmy truskawkowe, a Avan waniliowe. Do pokoi wróciliśmy po 21.00. Okazało się, że Avan wynajął pokój pod nami. Umyłam się i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
*******
Jest i nowy rozdział. To jednak następny jest dłuższy. Jak chcecie to mogę go wstawić jeszcze dzisiaj, ale nie mówię, że tak będzie zawsze.
Mam jeszcze dla was piosenkę:
Do napisania <3

4 komentarze:

Bardzo zależy mi na waszej opinii, więc pozostawcie po sobie ślad w formie komentarza. ;-)