wtorek, 16 lipca 2013

25. Plan & Kolejne nieszczęście.

"Po wielu smutkach jesteś w szczęśliwym związku z dziewczyną, którą kochasz. Zdarza się jednak nieplanowana przez ciebie rzecz, która sprawia, że czujesz nie tylko smutek, czujesz też wielkie cierpienie." - Ross Lynch.
*Oczami narratora.*
Niektórzy z was zastanawiają się pewnie czymże jest prawdziwa miłość. Czy to tylko zwykłe uczucia rodzące się w ludzkich sercach? A może kryje się za tym wszystkim coś więcej? Odpowiedź jest prosta, życie bez miłości jest jak gwiazda bez promieni, jak dolina bez strumieni, jak ciało bez duszy. O miłość trzeba dbać każdego dnia. Przykładem prawdziwej i bezinteresownej miłości są nasze młode gołąbeczki - Ross i Laura. Oni kochają się bezgranicznie. Chodzą na randki i spacery. Jednym słowem, są ze sobą po prostu szczęśliwi. Nikt z ich najbliższego otoczenia nie życzy im źle, ale są dwa takie rodzynki, które są zazdrosne o ich szczęście i planują ich ze sobą rozdzielić. Może niektórzy z was domyślają się kim są owi kombinatorzy, ale ja lepiej tego nie będę zdradzała. Dowiecie się wszystkiego w odpowiednim czasie. Powróćmy może jednak do naszych kombinatorów. Są to bardzo przebiegłe istoty, które nie poddadzą się puki nie osiągną upragnionego celu. W ich planie jest "lekkie uszkodzenie" Rossa Lyncha. Może lepiej opowiem jak do tego wszystkiego doszło...... Był, jak zwykle, ciepły dzień w mieście o nazwie Kalifornia. Pomimo, że panował tam miesiąc - Listopad, było ponad 30 stopni celcjusza w cieniu. Był dokładnie 14 listopada. Z racji tego, że urodziny Laury (29 listopada) były już niedługo, Ross postanowił poszukać odpowiedniego prezentu dla swojej dziewczyny. Zaplanował już imprezę niespodziankę, na którą zaprosił już gości. Została tylko kwestia prezentów. Długo chodził po sklepach, aż w końcu zdecydował się zajrzeć do jubilera. Szukał tam biżuterii, która pasowałaby do stylu jego dziewczyny. Po długich poszukiwaniach udało mu się znaleźć prezent idealny. Był to naszyjnik w całości wykonany ze złota. Jego zawieszką było pięknie wykonane imię "Laura". Naszyjnik ten był wprost niesamowity i nawet nie kosztował zbyt dużo, bo tylko 25 dolarów. Zdecydowanie był on wart swojej ceny. Zadowolony wrócił do hotelu i schował naszyjnik w bezpieczne miejsce, aby nikt inny, poza nim, go nie znalazł. Po wykonaniu tej czynności wziął do rąk gitarę i zaczął na niej grać. Grał melodię, której dotychczas nikt nie znał. Po chwili zaczął także śpiewać. Okazało się, że tworzy piosenkę, taką prosto z serca. Była ona oczywiście o Laurze, a brzmiała tak:
Zeszłego lata, gdy się poznaliśmy
Zaczęliśmy jako przyjaciele.
Nie mogę ci powiedzieć, jak to wszystko się stało.
I wtedy przyszła jesień
I już nigdy nie byliśmy tacy sami.
W te noce wszystko wydawało się takie magiczne
I zastanawiam się, czy ty również tęsknisz za mną.
Jeśli nie, jest jedna rzecz,
Którą chciałbym, żebyś wiedziała.
Myślę o tobie
Każdego ranka, gdy otwieram moje oczy.
Myślę o tobie
Każdego wieczora, gdy gaszę światło.
Myślę o tobie
O każdej porze, każdego dnia mojego życia.
Jesteś w moim umyśle cały czas, to prawda.
Tak długo póki nie przestanę udawać.
To, co mamy nigdy się nie kończy.
Oh ohh
Jeśli my wszyscy jesteśmy tylko chwilą,
Nie zapomnij o mnie, bo
Nie pomogę i nie mogę sobie pomóc.
Myślę o tobie ooohh
Myślę o tobie ooohh
Każdego ranka, gdy otwieram moje oczy.
Myślę o tobie
Każdego wieczora, gdy gaszę światło.
Myślę o tobie
O każdej porze, każdego dnia mojego życia.
Jesteś w moim umyśle cały czas, to prawda.
Myślę o tobie, tobie, tobie, tobie, tobie.
(I Think About You - Ross Lynch)
Chłopak postanowił, że ta piosenka także będzie prezentem dla szatynki. Bardzo się za nią stęsknił, więc wysłał jej SMS'a z propozycją spotkania. Jego wiadomość brzmiała następująco: "Laura, co ty na to żebyśmy spotkali się w parku za dwadzieścia minut?" Długo nie musiał czekać na odpowiedź, bo dziewczyna odpowiedziała niezwłocznie. "Bardzo chętnie się z tobą spotkam. Już nie mogę się doczekać." - Tak brzmiała wiadomość zwrotna. Ross nic już nie odpisał tylko uśmiechnął się do ekranu telefonu. Podszedł do szafy i przebrał się w inne ubrania. Ze względu na panujący za oknem upał, ubrał się w niebieskie spodenki i białą podkoszulkę. Na nogi założył klapki. Wyglądał bardzo przystojnie. Zakładając na nos okulary przeciwsłoneczne i chowając telefon oraz kartkę z jego nową piosenką do kieszeni spodni wyszedł z hotelu i powolnym krokiem powędrował w stronę umówionego miejsca spotkania. Przez cały czas czuł na sobie czyiś wzrok, więc postanowił przyspieszyć. W momencie gdy szedł jedną z ciemnych uliczek ktoś go wciągnął w jeden z zaułków i zaczął nakładać pięściami. Chłopak był w szoku i mimo iż bardzo chciał, nie miał jak się bronić, bo nagle zamiast jednego napastnika pojawiło się ich kilkoro i wszyscy go bili. Gdy jeden z bandziorów wymierzył ostatni cios, chłopak nieszczęśliwie upadł uderzając przy tym głową o jakiś ostry kąt. Stracił dużo krwi i zemdlał. Wcześniej widział, jednak twarze wszystkich napastników. Po tym gdy stracił przytomność jeden ze sprawców wyjął z jego kieszeni telefon i wysłał z niego SMS'a. Potem go wyłączył i schował z powrotem. Wszystkich jedenastu, bo tyle ich tam było, uciekli z miejsca zbrodni, a Ross nadal tam został i był cały zakrwawiony.
*W następnym rozdziale.*

Ross nadal leży pobity i zakrwawiony w zaułku. Nie ma już dla niego nadziei, ale czy to już koniec? Czy jego krótkie i w końcu szczęśliwe życie dobiegnie końca? Odpowiedzi znajdziecie w następnym rozdziale.
**********
Witajcie moi mili, to znowu ja. Rozdział ten pojawił się o późniejszej godzinie z jednej prostej przyczyny, no może dwóch. Pierwsza jest taka, że pojechałam dzisiaj z rodzicami do Warszawy i wróciłam dopiero po 17, a komputer włączyłam po 18, a potem bolał mnie brzuch, więc nie miałam siły, aż do teraz. Jednak nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, wczoraj i dzisiaj napisałam nowy rozdział do 2 sezonu, cieszycie się? Ja bardzo. Według mnie ten rozdział, który teraz dodaję nie jest jakiś najlepszy, ale liczy się, że jest, prawda? Mam nadzieję, że wam się podoba. Jak skończy się ten sezon wstawię wam zapowiedź i bohaterów drugiego sezonu. Ok nie rozpisuję się, bo się zanudzicie.
Do napisania <3

12 komentarzy:

  1. Świetny Rozdział!
    Mogłabyś jutro dodać następny?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie mogę, bo jutro jadę na cały dzień do Warszawy, tak samo pojutrze, więc kolejny rozdział niestety, ale tak jak miał być, czyli 19 lipca. Przykro mi.

      Usuń
    2. Szkoda, ale będę czekać.

      Usuń
  2. Wow rozdział jak wszystkię jest świetny , ale błagam cię , żeby Ross przeżył , plisssss . Zgadzam się z komentarzem u góry . Jakbyś mogła to bardzo bym prosiła dodaj jutro next , plissss

    OdpowiedzUsuń
  3. Biedny Ross ;( Prosze dodaj jutro rozdział ! Ciekawe jak się to dalej potoczy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tragiczny rozdział , piszesz fatalnie , żałosne.... -_- ŻART ! Żart ! PISZESZ EXTRA , BIEDNY ROSS , CZEKAM NA KOLEJNY ;** <33333
    http://ross-laura-story-of-love.blogspot.com :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Swietny
    Nie moge sie doczekac next'a

    OdpowiedzUsuń
  6. Cóż, nie spodziewałam się czegoś takiego, ale to świadczy o tym, że umiesz pisać naprawdę wszechstronne opowiadania, mam pytanie: jest jakaś szansa, ze przywrócisz do łask tamtego zawieszonego bloga?? Jestem ciekawa, co byłoby dalej, jednak wiedz, że nie zmuszam i nie oczekuję od Ciebie tego, bo wiem, że już z jednym blogiem jest trudno, a co dopiero z dwoma... Rozdział świetny i podejrzewam, że sprawcami zajścia są Maia i Avan, czyż nie? Cudownie piszesz i naprawdę podziwiam cię za wytrwałość i ciężką pracę przy rozdziałach, bo widzę, ile trudu w to wkładasz, aby dogodzić nam- czytelnikom. Z niecierpliwością czekam na next :3
    ~Kasia<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama nie wiem, czy na tamten blog jeszcze wrócę, bo jakoś nie mam pomysłów. Jednak jeśli tam powrócę to napiszę jeden, góra dwa rozdziały, ale jeszcze nie wiem.

      Usuń
    2. Ok :D wiedz, że nie zmuszam Cię do tego i nie oczekuję od Ciebie nic więcej, tak tylko pytałam ^^
      ~Kasia<3

      Usuń
  7. Super rozdział, ciekawe czy ktoś go znajdzie... A jeśli to kto???Na pewno nie Laura....Tak jakoś myślę...

    OdpowiedzUsuń

Bardzo zależy mi na waszej opinii, więc pozostawcie po sobie ślad w formie komentarza. ;-)