poniedziałek, 22 lipca 2013

27. Koszmar & Krzyk.

"Strach jest rzeczą przed, którą czasem nie ma ucieczki." - Laura Marano.
*Oczami narratora.*
"W szpitalu jest tylko jedna osoba, siedemnastoletnia dziewczyna o brązowych oczach oraz włosach tego samego koloru. Siedzi na krześle w poczekalni czekając na lekarza, który powie jej jak się czuje jej chłopak - Ross po operacji decydującej o jego życiu. Po chwili pojawia się wyczekiwany przez dziewczynę lekarz z nieciekawym wyrazem twarzy. - Przykro mi, ale pan Ross niestety nie żyje. - Mówi i znika. Nagle jakiś tajemniczy głos mówi "Nie masz na co liczyć, Ross nie przeżyje tej operacji." Dziewczyna zaczyna krzyczeć i......" się budzi. Nad sobą zastaje swoją starszą siostrę, która jest przestraszona.
- Laura. Cii, to był tylko zły sen. - Dziewczyna nic nie odpowiedziała tylko przytuliła swoją siostrę najmocniej jak tylko mogła. - Wszystko będzie dobrze, zobaczysz.
- Nie Vanessa, nic nie będzie dobrze. On umrze, wiem to. - Powiedziała zapłakana szatynka.
- Laura, on cię kocha, więc się tak łatwo nie podda.
- Wiem o tym, ale i tak on może umrzeć.
- Tak, ale nie możemy przestać wierzyć w to, że przeżyje. Teraz idź spać, a jutro ubierz się ładnie, bo chyba nie chcesz, aby Ross widział cię w takim stanie. - Dziewczyna miała rację, Laura przez łzy wyglądała potwornie. Miała czerwone oczy i poczochrane włosy. Próbowała zasnąć z wielkimi trudnościami, ale w końcu się jej to udało. Następnego dnia obudziła się dość wcześnie, bo o 6:30. Podeszła do szafy i starała się wybrać odpowiednie ubrania. Po pół godzinnych poszukiwaniach w końcu znalazła strój odpowiedni na odwiedziny w szpitalu. Wyglądał on tak:


Poszła jeszcze do łazienki i się "ogarnęła". Przed wyjściem z pokoju wzięła jeszcze torebkę w beżowym kolorze chowając do niej klucze, telefon, błyszczyk i zdjęcie, na którym była razem z Rossem, aby móc powspominać stare dobre czasy. Wyszła z hotelu i wsiadła do samochodu swojej siostry, która wraz z Calumem i Raini już na nią czekali. W czwórkę pojechali do szpitala, a w nim zastali już rodzeństwo Rossa i Ellingtona. Rydel podeszła do Laury z poważnym wyrazem twarzy. - W nocy skończyła się operacja Rossa, ma złamaną nogę, poważnie uszkodzone obie nerki, duży wstrząs mózgu, - Zaczęła - ale najważniejsze jest to, że teraz jest w śpiączce i jeśli wybudzi się w ciągu 24 godzin to przeżyje. Dlatego też pozostaje nam tylko czekać.
- A czy mogę do niego wejść? - Zapytała Laura ze łzami w oczach.
- Nie wiem, musisz się zapytać lekarza, tam stoi. - Pokazała na faceta w białym fartuchu trzymającego w ręce jakieś akta.
*Oczami Laury.*
- Ok - odpowiedziałam blondynce i podbiegłam do doktora. - Przepraszam - zaczęłam - jestem dziewczyną Rossa Lyncha i mam takie pytanie, czy mogłabym do niego teraz wejść?
- Ależ oczywiście, nie widzę przeciw wskazań, ale muszę pani coś powiedzieć..... Pan Ross stracił bardzo dużo krwi uderzając mocno o kąt, a potem o beton, więc miał duży wstrząs mózgu. Dodatkowo został pobity co sprawiło, że jego narządy wewnętrzne na tym poważnie ucierpiały, więc jeśli mam być z panią w 100% szczery, to mówię, że jest 40% szans, że on przeżyje. Proszę mieć jednak nadzieję, bo jak to mówią "Nadzieja umiera ostatnia" oj przepraszam.
- Nigdy nie stracę nadziei.
- A i jeszcze jedno, w jednej z kieszeni jego spodni znaleźliśmy kartkę zaadresowaną do pani, proszę bardzo. - Mężczyzna podał mi pogniecioną kartkę. Ja mu ładnie podziękowałam i weszłam do sali, w której leżał Ross. Usiadłam na krześle obok jego łóżka i postanowiłam sprawdzić co jest na kartce zaadresowanej do mnie. Okazało się, że to piosenka, którą blondyn napisał specjalnie dla mnie. Wzruszyłam się i schowałam tekst piosenki do swojej torebki. Wyciągnęłam z niej też moje wspólne zdjęcie z Rossem.
Zrobiono je nam gdy udzielaliśmy wywiadu. - "Stare dobre czasy" - pomyślałam. Położyłam to zdjęcie na szafce obok łóżka Rossa, abym zawsze przy nim czuwała i się uśmiechnęłam. - Wyjdziesz z tego, na pewno. - Powiedziałam na głos do śpiącego chłopaka. Z tym szpitalem, w którym obecnie przebywa mój chłopak wiąże się tak wiele wspomnień. To właśnie w tym miejscu uświadomiłam sobie jaki poważny błąd popełniłam nie słuchając głosu mojego serca. - Ross, słyszysz mnie? Jeśli tak to muszę ci powiedzieć, że nie możesz się poddać, kocham cię, rozumiesz? Kocham cię. - Powiedziałam łapiąc jego dłoń. W szpitalu byłam jeszcze kilka godzin, a potem razem z siostrą i przyjaciółmi wróciłam do hotelu, a tam zasnęłam.
*W następnym rozdziale.*

Następnego dnia wszyscy znów pojawiają się w szpitalu. Ross na szczęście się budzi, ale już nic nie jest takie jak dawniej. Co się zmieniło?
******
I jak? Podoba wam się? Wybaczcie, że taki krótki, ale w ramach rekompensaty zdradzę wam, że następny rozdział będzie dłuższy. Serdecznie was pozdrawiam i zachęcam do brania udziału w moich dwóch sondach. Jeśli macie jakieś propozycje co do 2 sezonu to śmiało piszcie (moje namiary macie w zakładce "KONTAKT").
Do napisania <3

8 komentarzy:

  1. Genialny rozdział :) A kiedy następny? Pliss powiedz

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział Super, tylko mi nie mów że Ross straci pamięć!? :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Na pewno ją straci, ale pewnie kiedyś tam ją odzyska xD rozdział super i wcale mi nie przeszkadza, że jest krótki, bo jest bardzo ciekawy. Biedny Ross... Tyle przeszedł, a Ty go jeszcze faszerujesz nowymi przeżyciami ... Ale właśnie dlatego jest tak interesująco ;) Czekam na next i zapraszam do mnie auslly-raura-love.blogspot.com :***
    ~Kasia<3

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział ^^ Ross pewnie straci pamięć...to będzie ciekawe.Pisz szybciutko następny rozdział,czekam na niego :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział, pewnie Ross straci pamięć, ale niech ją odzyska heh :) Czekam na next

    To mój blog, dopiero zaczynam pisać o Auslly :D
    http://auslly4eva.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Bardzo zależy mi na waszej opinii, więc pozostawcie po sobie ślad w formie komentarza. ;-)