"Niektórzy
ludzie potrafią nas zaskakiwać, jedni w miły sposób, a drudzy w
niemiły." - Laura Marano.
*Oczami
Laury.*
Następnego
dnia obudziłam się dość wcześnie, bo o 8:00, a biorąc pod
uwagę, że zasnęłam dość późno, powinnam obudzić się
najwcześniej po 10. Zauważyłam, że nie ma obok mnie Rossa. Trochę
się zdziwiłam, ale pomyślałam, że pewnie musiał iść wcześniej
do domu. Podeszłam do mojej szafy, wybrałam ciuchy i weszłam do
łazienki. Tam wykonałam poranne czynności i przebrana zeszłam na
dół, ale usłyszałam dziwny dźwięk dobiegający z kuchni.
Postanowiłam to sprawdzić, ale okazało się, że to Ross, który
właśnie kończył robić śniadanie. Bardzo ucieszyłam się, że
jednak został i jeszcze zrobił śniadanie. - Jak się spało, moja
księżniczko? - Zapytał i pocałował mnie w czoło.
-
Świetnie, a to dlatego, że był przy mnie mój książę. -
Powiedziałam po czym się uśmiechnęłam, a blondyn odwzajemnił
mój gest.
-
Heh, to twój książę poda zaraz swojej księżniczce królewskie
śniadanie. - Powiedział i oboje wybuchliśmy śmiechem. Ross podał
mi zrobione przez niego naleśniki z owocami. Sam też nałożył
sobie dwa. Powiem szczerze te naleśniki były wyborne, nigdy nie
jadłam lepszych. Czuję, że Ross to urodzony kucharz. - I jak?
Smakują ci? - Zapytał w czasie posiłku.
-
Oczywiście, że tak, nigdy nie jadłam lepszych. - Powiedziałam
najszczerszą prawdę.
-
Dziękuję, schlebia mi to. - W tej chwili Ross spojrzał na swój
zegarek i powiedział. - Jest już 9.00, więc lepiej będzie jak
wrócę do domu. - Pocałował mnie w policzek i zmierzał w kierunku
drzwi wejściowych, ale szybko krzyknęłam.
-
Poczekaj! - Podeszłam do niego bliżej i patrząc w te jego piękne
brązowe oczy powiedziałam. - A może pójdziesz do domu się
przebrać i potem tu wrócisz, bo nie chcę czekać sama na moich
rodziców i siostrę. - Ross uśmiechnął się do mnie po czym
powiedział.
-
Z chęcią, daj mi pół godziny, bo muszę wziąć prysznic,
przebrać się i jeszcze rodzice coś ode mnie chcieli, więc muszę
z nimi porozmawiać, ale za góra 30 minut jestem. - Powiedział
stojąc już na zewnątrz.
-
Ok. - Powiedziałam, a chłopak odszedł w kierunku swojego domu.
Zamknęłam za nim drzwi i weszłam do swojego pokoju. Z szuflady w
biurku wyjęłam pamiętnik i zaczęłam w nim pisać.
Drogi
pamiętniku!
Moje
życie jest cudowne. Mam najlepszego chłopaka pod słońcem, który
sprawia, że każdego ranka budzę się z uśmiechem na twarzy i chce
mi się żyć. Przyjaciół i rodzinę, którzy mnie wspierają.
Chodzę do wymarzonej, a zarazem najlepszej szkoły muzycznej w
Stanach. Jestem szczęśliwa i nie zamieniłabym mojego życia na
żadne inne. Zazwyczaj jestem optymistką, ale mam tylko nadzieję,
że nic już nigdy nie zniszczy ani mojego szczęścia, ani moich
przyjaciół............. Całuski Laura <3
Gdy
skończyłam pisać w moim domu rozległ się dzwonek do drzwi. - "To
pewnie Ross." - Pomyślałam i zbiegłam na dół po schodach co
wcale nie należało do prostych czynności ponieważ miałam na
nogach obcasy. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam, a za nimi
oczywiście stał nikt inny jak sam Ross. Wpuściłam chłopaka do
środka i razem usiedliśmy na kanapie w salonie. Ross objął mnie
ramieniem, a ja wtuliłam się w niego. W tej pozycji oglądaliśmy
telewizję. Moi rodzice oraz Vanessa wrócili do domu o 14:00, czyli
tak jak mi napisała mama. Ross zachował się jak prawdziwy
dżentelmen ponieważ zaproponował pomoc we wnoszeniu walizek.
Rodzice zgodzili się, bo blondyn nalegał. Ross siedział u nas
jeszcze godzinę, aż powiedział. - No nic ja już chyba będę się
zbierał. - Wstał z kanapy w salonie i zmierzał w kierunku drzwi
gdy nagle moja mama krzyknęła.
-
Poczekaj Ross, może zostaniesz u nas na obiedzie? - Stanowczo byłam
za.
-
Serio? A nie będę się narzucał? - Zapytał Ross.
-
Ależ skąd? Będzie nam nawet miło jak zostaniesz u nas dłużej. -
Powiedział mój tata. Widać było, że moja rodzina bardzo polubiła
mojego chłopaka.
-
To skoro tak to oczywiście, że zostanę. - Odpowiedział chłopak i
z powrotem usiadł obok mnie na kanapie.
*Oczami
narratora.*
Wszyscy
zasiedli do stołu o 15:30 w celu zjedzenia obiadu. Ross chociaż był
gościem pomagał w przygotowaniu posiłku razem z Laurą. Nikt o tym
nie wie, ale nasz blondyn skrycie interesuje się gotowaniem i
wychodzi mu to znakomicie, choć on sądzi, że jego dania są
zwyczajne. W czasie obiadu pan Damiano zadał Rossowi pytanie. -
Ross, czy możesz pójść ze mną na chwilę do kuchni, chciałem
cię o coś zapytać. - Chłopak odpowiedział twierdząco i razem
udali się do kuchni. Pan Damiano od razu zaczął rozmowę z
chłopakiem jego młodszej córki. - Wiesz Ross, nie będę ukrywał,
że polubiłem cię od naszego pierwszego spotkania. Cieszę się, że
moja córka jest właśnie z kimś takim jak ty. Wierzę, że jej nie
skrzywdzisz, ale właściwie jedno pytanie ciągle nie daje mi
spokoju.
-
Jakie? - Zapytał spokojnie chłopak, choć tak naprawdę nie
wiedział, czy ma się bać, czy nie.
-
Czy moja córka nadal jest dziewicą? - Rossa speszyło to pytanie,
więc nic dziwnego, że kiedy je usłyszał zrobił wielkie oczy.
Laura podsłuchiwała całą tą rozmowę i tak samo jak on zdziwiła
się, że jej tata zadaje takie pytanie. Ross w końcu odpowiedział
na nie.
-
Mogę pana zapewnić, że jest. Myślę, że ja i Laura nie
dorośliśmy jeszcze nawet do tego, aby rozmawiać na takie tematy.
Po tym co Laura przeżyła gdy dowiedziała się, że Avan ją
zdradził, stała się bardziej nieufna. Z resztą ja też, ale jedno
jest pewne, nawet gdybym chciał, nie zmusiłbym Laury do czegoś
czego nie chce, proszę pana. Może mi pan wierzyć. - Laura była
zadowolona z tego co powiedział jej chłopak. Pan Marano klepnął
przyjacielsko Rossa po ramieniu.
-
Mów mi Damiano. - Powiedział. - Z takim podejściem, mówię ci od
razu, masz u mnie wielki plus chłopcze. Mogę powierzyć ci moją
córkę bez obawy, że ją wykorzystasz. Po tym co was oboje
spotkało, jestem pod wrażeniem, że tak dobrze się trzymacie,
szczególnie ty Ross.
-
Tak, ja też, ale po prostu starałem się wtedy myśleć tylko o
Laurze, o tym co ona czuje, a swoje uczucia zostawiłem na sam
koniec.
-
Podziwiam cię chłopcze, witaj w naszej rodzinie. - Po tych słowach
Damiano przytulił chłopaka swojej córki. Był wzruszony tym co
powiedział, ale starał się to ukryć. - Pamiętaj, że zawsze
jesteś tu mile widziany. - Dodał gdy już go puścił.
-
Dziękuję. - Ross i Damiano wyszli z kuchni. Laura już wcześniej
zdążyła się ulotnić z tamtych okolic. Wszyscy dokończyli jeść
obiad w miłej atmosferze. Po 16 Ross pożegnał się z domownikami,
bo musiał już wracać do domu. Laura zaproponowała, że odprowadzi
go do furtki gdyż jego dom był tylko 6 domów od niej, a nie
chciała wracać sama. Przez całą drogę nic nie mówili. Dopiero
przy furtce dziewczyny Ross powiedział. - Wiem, że słyszałaś jak
twój tata ze mną rozmawiał w kuchni. - Dziewczyna była zdziwiona,
ale odpowiedziała.
-
Chciałam tylko sprawdzić o co cię wypytuje, ale.... - Chłopak
dokończył za nią.
-
Nie spodziewałaś się, że zapyta właśnie o to, prawda?
-
Tak, ale cieszę się, że właśnie tak mu odpowiedziałeś.
-
Mówiłem całą prawdę.
-
A to o tym, że odstawiłeś swoje uczucia i myślałeś o mnie, to
też prawda?
-
Oczywiście. Wtedy tylko ty się dla mnie liczyłaś.
-
Aww, to słodkie Ross.
-
Dzięki. - Ross i Laura spojrzeli sobie w oczy i zaczęli się do
siebie zbliżać. Po kilku sekundach nastąpił pocałunek. Był
czuły i szczery, jak zawsze. Całowali się 15 - 20 sekund, ale
żadne z nich nie chciało przerywać tej pięknej chwili. Gdy
skończyli Ross pocałował jeszcze dziewczynę w policzek i odszedł
mówiąc "pa". Dziewczyna odpowiedziała tym samym i
wróciła do swojego pokoju. Nie wiedziała jednak, że całą tą
sytuację obserwowali jej rodzice. Byli zadowoleni, że ich córka
jest właśnie z tym, a nie innym chłopakiem. Wszyscy siedzieli w
swoich pokojach do 21, ale Laura musiała iść wcześniej spać
ponieważ jutro szkoła. Umyła się, przebrała w piżamę i
zadowolona zasnęła.
********
Ta da, o to kolejny rozdział. Mam nadzieję, że wam się podoba. Jestem pod wielkim wrażeniem liczby osób głosujących w ankiecie odnoście par w finale 2 sezonu, nie przypuszczałam, że będzie was aż tyle.
"Wszystko
zaczyna się na nowo, nowe przygody, nowi ludzie, nowe kłopoty."
- Marta Lynch.
*Oczami
narratora.*
Życie
naszych bohaterów zmieniło się diametralnie, oczywiście, jak na
razie, na lepsze. Są teraz o rok starsi i stali się bardziej
dojrzali. Ross i Laura są razem bardzo szczęśliwi. Avan i Maia,
którzy okazali się sprawcami pobicia Rossa zastali skazani na 1,5
roku więzienia w zawieszeniu na 3 lata. Dodatkowo byli zobowiązani
zwrócić rodzinie Rossa koszty leczenia chłopaka, a były one
niemałe. To samo stało się z pozostałymi członkami napadu.
Bardzo wstydzili się tego co zrobili, więc zamieszkali na stałe w
Australii i obiecali już nigdy więcej nie zbliżać się do Rossa,
ani do jego przyjaciół i rodziny. Zmieniło się także miejsce
akcji. Teraz wszyscy mieszkają w mieście aniołów, zwanym
potocznie „Los Angeles”. Chodzą tam do szkoły artystycznej i
czują, że to jest ich miejsce na ziemi. Laura, Ross i Raini
zapisali się na wydział aktorsko - muzyczny, a Calum aktorsko -
filmowy. Żadne z nich nie zamierza się stąd nigdzie indziej
ruszać. Laura siedziała teraz w swoim pokoju i przygotowywała się
na swoją randkę z Rossem. Satysfakcjonował ją fakt, iż po wielu
niedogodnościach ze strony losu w końcu odnaleźli wspólne
szczęście. Pokój tejże nastolatki znajdował się na pierwszym
piętrze w domku rodziny Marano. Był on całkiem duży i pełen
dziewczęcych i młodzieżowych barw - fioletu i szarości. Na wprost
jasnobrązowych drzwi, pod oknem, znajdowało się biurko, na którym
leżał notebook firmy ACER w kolorze błękitu. Obok stał różowy
regał na książki i inne bzdety. Po lewej zaś stronie drzwi stała
szara trzy - szufladowa komoda z czarnymi bokami i pomarańczowymi
uchwytami. Na wprost niej znajdowało się duże dwuosobowe łóżko
w kolorze jasnego fioletu. Przy samych drzwiach stała jasnobrązowa
szafa. Na ścianach tego właśnie pokoju można było dostrzec
plakaty różnych celebrytów i zespołów takich jak: Selena Gomez,
One Direction, a także R5, który Laura wręcz uwielbiała. Wisiały
na nich również pojedyncze półki. W tej właśnie chwili Laura
podeszła do swojej szafy i zaczęła przebierać w ubraniach w celu
znalezienia odpowiedniego stroju na randkę. Po kilkuminutowych
poszukiwaniach szatynka zdecydowała się na ciemnozieloną sukienkę
przed kolana. Nie była ona zbyt wyzywająca, więc między innymi
dlatego dziewczyna się na nią zdecydowała. Do tego dopasowała
szeroki złoty pasek oraz czarne sandały na małym koturnie.
Zadowolona weszła do łazienki i przebrana zaczęła robić sobie
makijaż. Usta pomalowała jasnoczerwonym błyszczykiem, a oczy
podkreśliła czarnym tuszem do rzęs. Paznokcie na dłoniach
pomalowała na czarno, zaś te na stopach na czerwono. Włosy
zostawiła rozpuszczone. Zadowolona z efektu swojej krótkiej,
aczkolwiek ciężkiej pracy zdjęła z haczyka swoją czarną
torebeczkę i włożyła do niej niezbędne według niej rzeczy m.
in. telefon, chusteczki higieniczne, portfel z pieniędzmi oraz
błyszczyk do ust. Laura gotowa już w stu procentach spojrzała po
raz ostatni na swoje odbicie w lustrze gdy nagle w domu rozległ się
dźwięk dzwonka do drzwi. Jak każdy przypuszcza był to oczywiście
Ross. Dziewczyna poprawiając się jeszcze raz złapała za klamkę i
schodząc po drewnianych schodach przywitała się z chłopakiem,
którego wcześniej wpuściła mama dziewczyny. Gdy była już na
dole przytuliła go zupełnie tak jakby nie widzieli się co najmniej
rok, chociaż tak naprawdę trwało to tylko parę godzin. Ross
pochwalił wygląd szatynki, a ta podziękowała mu. Zakomunikowała
swojej rodzinie, że wychodzi i już po ułamkach sekundy razem ze
swoim ukochanym znaleźli się poza "rezydencją" rodziny
Marano. Szli wolno, ciągle przy tym rozmawiając i śmiejąc się.
Pogoda była słoneczna, więc mogli być spokojni o to, że na pewno
nie będzie tego dnia deszczu. Postanowili przed randką wybrać się
do pobliskiego parku na spacer. Tam też się wybrali. Park znajdował
się niedaleko centrum miasta. Rosły w nim drzewa, krzewy oraz
różnego rodzaju kwiaty. Na samym jego środku znajdowała się
fontanna, a wokół niej ławki. W parku tym było bardzo zielono i
ładnie. Nasza ukochana para usiadła na jednej z ławek i zaczęła
ze sobą rozmawiać na różne ciekawe tematy. Nagle ze strony Laury
pojawiło się pytanie, którego nigdy wcześniej nikomu nie zadała.
- Za co mnie kochasz? - Zapytała. Ross spojrzał na nią po czym się
uśmiechnął.
-
Za co cię kocham? To proste, kocham cię za to, że zawsze umiesz
mnie pocieszyć i rozśmieszyć. Kocham cię za twoją mądrość i
twój talent. Za twoją charyzmę i osobowość. Kocham cię za
wszystko, nawet wady..
-
Aww, to słodkie. Cieszę się, że kochasz mnie za te wszystkie
rzeczy, które wymieniłeś, a nie tak jak mówią inni, za urodę i
wygląd.
-
Pamiętaj, nie kocham cię, bo jesteś piękna, jesteś piękna, bo
cię kocham.
-
Aww, to mega słodkie Ross. - W ramach podziękowania dziewczyna
pocałowała blondyna w policzek. - Dziękuję, że tak mówisz.
-
Nie ma za co. Idziemy już na tą randkę?
-
Jasne. - Wstali z ławki i udali się w stronę kawiarni "Raj",
bo tam mieli zjeść razem obiad. Zamówili swoje wspólne ulubione
danie – naleśniki z owocami i bitą śmietaną. Posiłek jedli
ciągle przy tym rozmawiając. Na każdej randce zachowywali się
normalnie, jak przyjaciele, a nie idealna para, której nie ma. Pod
dom Laury Ross odprowadził ją po godzinie 18. Rozmawiali jeszcze
długo przed furtką, a na ostateczne pożegnanie pocałowali się
namiętnie. Laura weszła do swojego domku, a Ross stał jeszcze
chwilę przy furtce, a potem ruszył w stronę swojego domu. Laura
nie zastała nikogo w swoim domu. Dostrzegła za to na stole w kuchni
karteczkę zaadresowaną do niej.
Droga
Lauro!
Ja,
tata i Vanessa musieliśmy jechać do babci i wrócimy jutro po 14.
Dom masz do swojej dyspozycji. Możesz zaprosić na noc Rossa tylko
nie szalejcie za bardzo.
Kocham
Mama.
Dziewczyna
pomyślała tylko – "Mamo, daj spokój". - Szybko
wybiegła na dwór w celu zatrzymania Rossa. Na szczęście nie
odszedł za daleko jej domu. - Ross! - Krzyknęła, a chłopak
odwrócił się w jej stronę i podszedł bliżej dziewczyny. -
Nikogo nie ma w moim domu, a ja nie chcę siedzieć sama, więc może
zostaniesz u mnie na noc. Co ty na to?
-
Sam nie wiem.
-
Proszę, mama mi pozwoliła.
-
To skoro tak to chętnie. Zapytam się tylko rodziców.
-
Ok. - Dziewczyna weszła do domu, a blondyn został na zewnątrz i
zadzwonił do rodziców. Po jakiś dziesięciu minutach rozmowy przez
telefon wszedł do domku Laury i powiedział.
-
Rodzice pozwolili mi u ciebie zostać na noc, więc, co robimy?
-
Może obejrzymy jakiś film.
-
Ok, to ty wybierz, a ja zrobię przekąski.
-
Spoko. - Szatynka poszła do salonu, a blondyn do kuchni. Laura długo
szukała odpowiedniego filmu, aż w końcu wybrała seans pt. "3
metry nad niebem." W tym czasie Ross przygotowywał popcorn oraz
dwie cole z lodem i słomkami. Po pięciu minutach razem usiedli na
kanapie w salonie i zaczęli oglądać film. Wkrótce, jednak seans
zszedł na drugi plan, bo nasza para zaczęła się do siebie
przytulać, aby po chwili zacząć się namiętnie całować.
Całowali się już jakiś czas i żadne z nich nie chciało
przerywać tej pięknej chwili. Jednak musieli gdyż do Laury
niespodziewanie zadzwonił telefon. Dziewczyna chcąc nie chcąc
musiała go odebrać, gdyż okazało się, że to jej mama. - Tak
mamo, coś się stało? - Zapytała odbierając połączenie.
-
Nie nic tylko tak dzwonię z zapytaniem jak się bawicie. -
Odpowiedziała jej kobieta.
-
Dobrze, oglądamy film w salonie.
-
Ok, ale pamiętaj, nie szalejcie za bardzo.
-
Mamo!!
-
Ok, ok, bawcie się dobrze.
-
Dzięki mamo, kocham cię.
-
Ja ciebie też. - Po skończonej rozmowie Laura opowiedziała
wszystko Rossowi. Pominęła jednak jeden nieistotny fakt. Film
dokończyli oglądać już bez żadnych przygód. Potem obejrzeli
jeszcze jeden - "LOL", a potem zdecydowali się na horror.
Wybrali horror pod tytułem "Mama". Dla szatynki był on
zbyt straszny, więc co minutę musiała się ze strachu przytulać
do blondyna.
-
Nie bój się. - Powiedział Ross. - Jestem przy tobie i zawsze będę.
- Dziewczynie od razu zrobiło się lepiej i wtuliła się w Rossa z
czułością i miłością. On z kolei objął ją ramieniem. W tej
pozycji dokończyli oglądać film. Seans skończył się po 1 w
nocy, więc mieli jeszcze dużo czasu, aby się czymś zająć.
Postanowili trochę porozmawiać, jednak po przegadaniu wszystkich
możliwych tematów woleli się do siebie trochę poprzytulać. -
Kocham cię. - Powiedział blondyn. Laura spojrzała Rossowi w oczy i
powiedziała w pełnym przekonaniu.
-
Ja też cię kocham. - Po jakiś 30 minutach Laura zasnęła na
ramieniu blondyna, a on nie miał serca jej budzić, więc wziął
dziewczynę na ręce i wchodząc po schodach zaniósł do jej pokoju.
Ułożył szatynkę wygodnie na łóżku, przykrył kołdrą, a gdy
miał już zamiar opuścić pokój, dziewczyna złapała go za rękę
i powiedziała mając nadal zamknięte oczy. - Ross, proszę śpij
dzisiaj ze mną. - Chłopak nie protestował i już po kilki
sekundach znalazł się obok dziewczyny. Objął ją ramieniem, a ona
za to wtuliła się w niego kładąc głowę na jego torsie (klatce
piersiowej). W tej właśnie pozycji oboje zasnęli.
********* Proszę bardzo, tak jak obiecałam tak zrobiłam, nowy rozdział dodałam w wyznaczonym przeze mnie czasie. Pewnie zauważyliście, że nie ma na końcu "W następnym rozdziale", ale to dlatego, że teraz będę umieszczać to obok wpisów. Za chwilę dodam ankietę odnoście 2 sezonu i zachęcam was do głosowania.
Całuski ;-* Marta Lynch
P. S. Piszcie w komach jeśli spodziewaliście się innego rozpoczęcia.
Ten post dotyczy rozdziału, który miał się dzisiaj pojawić. O tuż rozdział się dzisiaj pojawi, ale dopiero po 19. Na moje usprawiedliwienie napiszę wam, że dzisiaj jechałam po zeszyty na nowy rok szkolny i inne bzdety, a za chwilę jadę odebrać książkę, więc ten wpis to tak na szybko z mojego nowego tableta. Mam nadzieje, że nie będziecie mi mieli za złe, że wstawie go z takim opóźnieniem, ale dzisiaj jestem w ciągłym biegu.
Całuski ;-* Marta.
W dzisiejszej notce chciałabym was poinformować kiedy konkretnie możecie się spodziewać pierwszego rozdziału 2 sezonu. W ten wtorek jadę do wujka na wakacje i wracam 26 sierpnia, a potem jeszcze mam do zrobienia zakupy uzupełniające na nowy rok szkolny. Może w między czasie znajdę czas na wystawienie tego rozdziału, ale jeszcze nie wiem. Chcę, jednak abyście wiedzieli, że jak tylko będę mogła to go wstawie.
Całuski :-* Marta Lynch.
P. S. Jak naradzie planuje rozdział wstawić ok 27. 08.
"Czy
prawdziwa miłość naprawdę zawsze zwycięża?" - Laura
Marano.
*Oczami
narratora.*
Ross
nadal biegł na lotnisko w zaskakującym tempie. Ciągle dzwonił do
Laury, ale ona nie odbierała. W tym czasie na lotnisku zaczęła się
już odprawa. Laura i Vanessa stały ostatnie w kolejce. Mogły sobie
w tym czasie porozmawiać. - Vanessa - Zaczęła niepewnie Laura, a
siostra spojrzała na nią wzrokiem, aby mówiła dalej. - Możesz mi
powiedzieć, czy prawdziwa miłość naprawdę zawsze zwycięża? -
Dziewczyna dziwnie spojrzała na swoją młodszą siostrę, ale po
chwili na jej twarzy zagościł szczery i szeroki uśmiech.
-
Nie martw się, jeśli chodzi o ciebie i Rossa, jestem przekonana, że
będziecie razem, musisz dać mu tylko trochę czasu, aż pozbiera
myśli i wtedy na pewno będzie pewny swoich uczuć, którymi cię
darzy. - Vanessa miała rację i Laura dobrze o tym wiedziała.
Rozmawiały tak jeszcze przez jakiś czas aż w końcu nadeszła ich
pora na przejście przez odprawę. Najpierw zrobiła to Vanessa, a
gdy Laura miała przekroczyć bramkę usłyszała męski głos
wołający jej imię. Był on bardzo cichy, ale dziewczyna od razu go
poznała. Wiedziała, że właścicielem owego głosu jest nie kto
inny jak sam Ross Lynch. Dziewczyna odwróciła się i próbowała
wypatrzeć chłopaka, ale na daremno, było zbyt dużo ludzi. -"Chyba
mi się wydawało." - Pomyślała ze smutkiem i wróciła do
barierki. Przeszła przez bramkę i tocząc za sobą swoją walizkę
ruszyła w kierunku wejścia do samolotu. Na jej twarzy nie można
było dostrzec uśmiechu, który zawsze jej towarzyszył gdy gdzieś
wyjeżdżała tylko swego rodzaju grymas. Laura uwielbiała podróże,
a już w szczególności te długie i męczące, ale ta była inna.
Była ona bardziej ucieczką od problemu, a niżeli rozwiązaniem go.
Dziewczyna bardzo dobrze to wiedziała, ale nawet pomimo tego nie
chciała zostać w Kalifornii. Wmawiała sobie, że Rossowi będzie
łatwiej podjąć decyzję gdy ona będzie daleko od niego. Vanessa
zdawała sobie doskonale sprawę z tego co dzieje się z jej młodszą
siostrą, ale wiedziała, że jeśli ją o cokolwiek zapyta nie
uzyska od niej szczerej i racjonalnej odpowiedzi. Laura czuła coraz
większą niepewność gdy była coraz bliżej samolotu. Już miała
wejść tuż za swoją siostrą do samolotu gdy nagle........
zatrzymała się na chwilę i zawahała tak jakby nie była pewna
swojego dalszego kroku. - "Wejść, czy zostać w Kalifornii?"
- Zadawała sobie to pytanie w głowie. Wzięła głęboki oddech i
postawiła stopę w samolocie, ale gdy miała już całkowicie wejść
do środka ktoś ją zatrzymał krzycząc. - "Laura, stój!"
- Dziewczyna poznała ten głos. Bez wątpienia należał on do
Rossa. Dziewczyna odwróciła się i nie myliła się, tuż przed nią
stał blondyn we własnej osobie. Był widocznie zmęczony, a dowodem
tego był jego pot. Szatynka była widocznie zaskoczona jego wizytą,
ale bez zastanowienia rzuciła mu się w ramiona. W pewnym momencie,
usłyszała cichy szept skierowany do jej ucha mówiący. - "Kocham
cię." - Chłopak powiedział te słowa pierwszy raz w swoim
życiu, a Laura pierwszy raz usłyszała je od jakiegoś chłopaka.
Pomimo tego blondyn był w stu procentach pewny tego co w tej chwili
wychodzi z jego ust. - "Ja też cię kocham" – Laura
szepnęła mu do ucha swoim melodyjnym głosem. Ona również była w
pełni pewna tego co mówi. Po chwili spojrzeli sobie głęboko w
oczy, a tym razem Ross bez chwili zwłoki pocałował Laurę. To był,
co prawda, ich drugi już pocałunek, ale był równie czuły i
szczery jak ten pierwszy. W tej chwili też czuli, że cały świat
przestał istnieć, a liczy się tylko i wyłącznie ich dwójka.
Ross i Laura całowali się jeszcze kilka, może kilkanaście sekund.
Nie liczyli tego, bo ta chwila była dla nich obojga czymś magicznym
i czułym. Po chwili jednak oderwali się od siebie, bo brakowało im
już powietrza w płucach i znów spojrzeli sobie w oczy.
-
Czy to znaczy, że znów będziesz moją dziewczyną i zostaniesz w
Kalifornii? - Zapytał Ross przerywając tym samym ciszę panującą
wokół nich.
-
Oczywiście, że tak, ale jak przypomniałeś sobie co do mnie
czujesz?
-
Bo to było tak, że nudziło mi się, więc postanowiłem zrobić
porządki w swojej szafie. W jednym z kartonów znalazłem nasze
wspólne zdjęcia i tak zaczęły mi się przypominać chwile
spędzone z tobą i uczucia, jakimi cię darzę.
-
Cieszę się, że już wszystko pamiętasz.
-
Tak, ja też. - Po chwili do naszej pary doszła Vanessa i wszyscy
ruszyli w drogę powrotną do hotelu. Vanessa chciała, aby Ross i
Laura spędzili trochę czasu tylko we dwoje, więc pod pretekstem
zrobienia zakupów zostawiła ich sam na sam. Ross i Laura szli
powoli, bez pośpiechu. Trzymali się z ręce, a blondyn jako, że
był dżentelmenem z krwi i kości ciągnął za sobą walizkę
swojej ukochanej. Po drodze wstąpili jeszcze do parku i usiedli na
ławce, z którą wiąże się tak wiele wspomnień. To właśnie w
tym miejscu Ross i Laura przeżyli razem swój pierwszy w życiu
pocałunek. W tej chwili blondyn objął dziewczynę ramieniem, a ona
wtuliła się w jego klatkę piersiową. W tej właśnie pozycji
pozostali i patrzyli w ciszy na drzewa w oddali. - "Razem na
zawsze." - Wyszeptali w tym samym czasie.
Koniec
*********** Hejka kochani, dodaję nowy i ostatni już rozdział, oczywiście jest to ostatni z pierwszego sezonu. Mam nadzieję, że podoba wam się zakończenie. Jeszcze dzisiaj lub jutro zmienię parę rzeczy i poinformuję was kiedy będzie pierwszy rozdział drugiego sezonu.
"Przez
jedną głupią niepewność mogę ją stracić już na zawsze."
- Ross Lynch.
*Oczami
narratora.*
Następnego
dnia Laura obudziła się o 6:00. Weszła do łazienki, wykonała
poranne czynności, a na koniec ubrała się w ubrania przygotowane
poprzedniego dnia. Potem wzięła do rąk swój pamiętnik i zaczęła
w nim pisać.
Drogi
pamiętniku!
Wczoraj
podjęłam decyzję, że wyjadę na jakiś czas z Kalifornii i wrócę
do mojego rodzinnego miasta - Los Angeles. Vanessa leci tam razem ze
mną dziś o 9:00. Nie wiem czy mam się cieszyć z tej podróży,
czy wręcz przeciwnie. Z jednej strony, cieszę się, bo znów
zobaczę mamę, tatę i moich starych przyjaciół z czasów
wczesnego dzieciństwa. Natomiast z drugiej strony będę bardzo
tęskniła za Calumem, Raini, ale najbardziej za Rossem. Moja miłość
do niego jest zbyt wielka, abym wytrzymała bez niego aż tak długi
czas rozłąki. Wiem, że on nie wie co do mnie czuje, ale to i tak
jest o wiele silniejsze ode mnie. Ja wręcz nie mogę bez niego żyć.
<3
Love Laura <3
Gdy
dziewczyna skończyła zreflektowała się, że jest już 7:20, więc
musi już się zbierać. Chwyciła więc walizkę na kółkach i
torbę z pamiętnikiem i długopisem w obie ręce i wyszła z pokoju
ściągając z wieszaka jeszcze płaszcz koloru beżowego. Vanessa
czekała na nią przed hotelem, więc dziewczyna szybko do niej
dołączyła i obie ruszyły w stronę lotniska ciągnąc za sobą
swoje piękne walizki. Na lotnisko doszły po 1 godzinie i usiadły w
poczekalni, bo miały jeszcze 30 minut do rozpoczęcia się odprawy.
<W
tym samym czasie u Rossa w pokoju.>
W
czasie gdy Vanessa i Laura czekały na lotnisku na rozpoczęcie się
odprawy, Ross nie wiedział co ze sobą zrobić. Z braku
jakiegokolwiek ciekawego zajęcia postanowił, że posprząta w
swojej szafie, w której trzyma ubrania i inne takie. Najpierw zajął
się dołem, czyli półką, na której trzymał różnego rodzaju
pudełka. Najczęściej można było w nich znaleźć jakieś dodatki
do męskiej garderoby. Jednak tym razem było inaczej, w jednym z
pudeł były zdjęcia. Był na nich Ross, ale nie był sam.
Najczęściej u jego boku pojawiała się także Laura. W tej chwili
Ross był zdziwiony, że te zdjęcia trzymał przez taki długi okres
czasu, a nie znalazł ich ani razu. Gdy spojrzał na jedno ze zdjęć
przedstawiających go i Laurę.
- "Pamiętam
kiedy to zdjęcie zostało zrobione....... - Pomyślał. - Byliśmy wtedy w
Australii, aby promować nasz serial...... Zaraz, zaraz, czy ja to
pamiętam?" - Aby to sprawdzić wziął do rąk jeszcze parę
zdjęć i patrzył na nie próbując przypomnieć sobie dni, w
których zostały one zrobione.
- "To
zdjęcie jest z dnia, w którym byliśmy w szpitalu z chorymi
dziećmi." - Mówił dalej.
- "A
to gdy jechaliśmy do Australii." - Kontynuował.
- "Tu
rozdawaliśmy autografy fanom." - Dodał.
- Pamiętam
wszystko. - Powtórzył blondyn jeszcze głośniej niż poprzednim
razem i z o wiele większym przekonaniem. - Pamiętam każdy dzień,
który wcześniej zapomniałem, ale, co najważniejsze, pamiętam co
czuję do Laury..... Ja ją...... kocham. Muszę jej to powiedzieć
jak najszybciej. - Chłopak zapukał do pokoju dziewczyny, ale nikt
nie otwierał, u Vanessy było to samo. W końcu od Caluma dowiedział
się, że Laura i Vanessa są teraz na lotnisku ponieważ Laura
chciała wrócić do Los Angeles i zostało im jeszcze 20 minut do
odprawy. Ross bez chwili namysłu pobiegł w tamtą stronę, aby
powiedzieć swojej ukochanej, że ją kocha i tym samym zatrzymać ją
w Kalifornii.
*W
następnym odcinku.*
Ross
biegnie ile sił w jego nogach na lotnisko, aby zatrzymać Laurę w
Kalifornii. Dodatkowo dziewczyna nie odbiera telefonu. Czy zdąży
zanim Laura na dobre zniknie z jego życia? A może będzie już za
późno?
********** Hejka, postanowiłam dzisiaj wstawić jeszcze jeden rozdział. Mam nadzieję, że was to cieszy. Jeszcze tylko jeden rozdział i kończę pierwszy sezon, bardzo się cieszę, a wy?
"Ucieczka
od problemu wcale go nie rozwiąże." - Vanessa Marano.
*Oczami
Laury.*
Minęły
już dwa tygodnie odkąd ja i Ross się rozstaliśmy. Nadal go
kocham, ale on chyba nadal nie wie co do mnie czuje. Bardzo bym
chciała żeby właśnie w tej chwili mnie przytulił i powiedział
"kocham cię". Nigdy mi tego nie mówił, ale za to dawał
mi do zrozumienia, że to do mnie czuje. Przynajmniej było tak do
tego głupiego wypadku. To właśnie on zmienił już na zawsze nasze
relacje. A co jak Ross nie pokocha mnie znowu? Co jeśli będzie to
miłość w jedną stronę? Tego obawiam się najbardziej na świecie.
Głównie to dzięki Rossowi nie wpadłam w depresję po zdradzie
Avana. To dzięki niemu znów mogłam być szczęśliwa. A, co
najważniejsze, dzięki niemu czułam, że ktoś mnie wreszcie
pokochał. Chciałabym żeby nadal tak było, ale nie zmuszę go do
pokochania mnie. Dam mu na to czas i mam nadzieję, że podejmie
słuszną decyzję. Dzisiaj nie mam na nic ochoty, dlatego też leżę
u siebie w pokoju i nic poza tym nie robię.
*Oczami
Rydel.* (NOWOŚĆ)
Bardzo
martwię się o Rossa. Przez cały dzień siedzi u siebie w pokoju i
nic innego nie robi. Widuję go tylko gdy odwiedzam kogoś kto
mieszka w tym samym hotelu co on. Od Vanessy dowiedziałam się, że
on i Laura się rozstali, a on nadal nie wie co do niej czuje.
Szczerze i z całego serca mu współczuję, bo jeszcze tuż przed
samym wypadkiem był w niej zakochany po uszy. Była jego oczkiem w
głowie, a teraz co? Nie umie sobie poradzić z tą sytuacją. Ja
jednak nadal wierzę, że on ciągle ją kocha, musi to tylko poczuć.
*Oczami
Rossa.*
Przez
te dwa tygodnie po zerwaniu czułem się potwornie, jakby ktoś
odebrał mi połowę mojej duszy. Byłem już w pełni sprawny
fizycznie, ale nie psychicznie. Wczoraj zdjęli mi opatrunek z głowy
i znów wszyscy mogą zobaczyć moją blond czuprynę. Ja jednak nie
jestem taki szczęśliwy jakby się to mogło wydawać na pierwszy
rzut oka. W sercu czuję ogromną pustkę, której w żaden sposób
nie mogę zapełnić. Nie mam pojęcia co czuję do Laury i to mnie
najbardziej denerwuje. Ciągle męczyły mnie też te sny i nie
wiedziałem co one mogą oznaczać. Moją ostatnią deską ratunku
został psycholog, którym jest mój kolega z czasów podstawówki.
Wybrałem do niego numer i już po minucie odebrał. Umówiłem się
z nim na wizytę. W czasie tego spotkania opowiedziałem mu wszystkie
moje sny. On z kolei wyjaśnił mi, że te sny są na bazie moich
wspomnień. Teraz już wiedziałem, że te sny to jednak prawda.
Podziękowałem psychologowi i zadowolony wróciłem do hotelu i w
swoim pokoju opadłem na łóżko i niezwłocznie zasnąłem
<Dwa
dni później.>
*Oczami
narratora.*
Relacja
pomiędzy Rossem, a Laurą nadal nie uległa żadnej zmianie. Jednak
Laura podjęła bardzo ważną, ale szaloną decyzję. Z samego rana
odwiedziła swoją siostrę i powiedziała. - Vanessa, wyjeżdżam
stąd.
-
Ale jak to? - Zapytała zdziwiona Vanessa. - Dlaczego?
-
Muszę odpocząć od tego wszystkiego. Chcę, aby Ross w spokoju
podjął decyzję. Wrócę do Los Angeles, do mamy i taty.
-
Ok skoro tego właśnie chcesz, nie będę cię zatrzymywać, to twój
wybór.
-
Dzięki siostro.
-
A mogę jechać z tobą? Odwiedzę rodziców i się tobą zaopiekuję
w samolocie.
-
Ok, wylot jest jutro o 9:00, idę się spakować.
-
Ok. - Szatynka opuściła pokój swojej starszej siostry i będąc
już w swoim pokoju zaczęła się niezwłocznie pakować. Chowała
do swojej wielkiej różowej walizki w białe kwiaty wszystko warte
zabrania. Spakowała m. in. ubrania, kosmetyki, buty, a także
zdjęcia, na których była razem z Rossem. Niektóre z nich były
zrobione przed jego wypadkiem, a inne zaś po tym feralnym zdarzeniu.
Oglądając każde z nich, po policzku nastolatki spłynęła
pojedyncza łza, lecz zaraz za nią spływały kolejne w coraz
mniejszych odstępach. Dziewczyna się jednak w porę ogarnęła i
wytarła swój mokry wcześniej policzek rękawem od bluzki.
Kontynuowała dalej swoje pakowanie, lecz dalej już poszło jej
gładko. Po kilku minutach walizka stała już gotowa obok szafy. To
nie był jednak jeszcze koniec pakowania dziewczyny. Laura wzięła
jeszcze wyciągnęła z szafy swoją ulubioną zieloną torbę z
mnóstwem różnych przypinek. Schowała do niej podręczne rzeczy
np. portfel, chusteczki, słuchawki, telefon komórkowy, a także
jedno ze zdjęć, które postanowiła nosić zawsze przy sobie.
Torebkę położyła na krześle obok swojego hotelowego łóżka, a
sama otworzyła swoją szafę w celu znalezienia odpowiedniego
ubrania na podróż. Po długich i ciężkich poszukiwaniach znalazła
odpowiedni strój:
Odłożyła
go w to samo miejsce co torbę i postanowiła już kłaść się
spać. Tak też zrobiła, ale jak wiadomo, najpierw się umyła, a
potem przebrana w piżamę wskoczyła do łóżka. Nie mogła zasnąć
ponieważ ciągle dręczyło ją pytanie czy, aby na pewno dobrze
robi uciekając od problemu. Wmówiła jednak sobie, że tak i
zasnęła.
*W
następnym rozdziale.*
Oprócz
wylotu Vanessy i Laury w życiu naszych bohaterów zmienia się coś
jeszcze. Co to takiego? Jaki będzie miało skutek?
**********
Jest nowy rozdział, mam nadzieję, że wam się podoba.
"Moje
uczucia do ciebie są nieokreślone." - Ross Lynch.
*Dwa
dni później.*
*Oczami
narratora.*
Ross
czuł się już o wiele lepiej. Rana na głowie zaczęła mu się już
goić, a po obrażeniach wewnętrznych nie został nawet ślad,
oprócz jednego narządu, bardzo ważnego, a mianowicie serca. Czuł
tam ból, ale taki duchowy, a nie prawdziwy. Było tak ponieważ do
każdego znajomego wiedział co czuje: przyjaźń, nienawiść i t.
p., ale nie wiedział co czuje do jednej dziewczyny - Laury. Nadal
też nie przypomniał sobie swojego życia. Postanowił, więc o
wszystkim porozmawiać z Laurą, gdyż to jej najbardziej ufa.
Napisał szybko do niej SMS'a o następującej treści: "Hej
Laura, możemy spotkać się w parku pod tym drzewem co mi mówiłaś,
bo muszę z tobą porozmawiać?" Laura
odpisała mu twierdząco i umówili się na 12:00, a zegarek
wskazywał na 11:30. Chłopak był już ubrany, więc wyszedł z
hotelu i był w umówionym miejscu po 20 minutach. Przechodząc
jednak przez jedną z ciemnych uliczek, wydawało mu się, że już
kiedyś był w tym miejscu. Nie mylił się, ale sam o tym nie
wiedział. Każdy szczegół tego miejsca wyglądał tak samo jak w
jego śnie. Chłopak był trochę przerażony tym odkryciem.
"Zupełnie tak samo jak z tym SMS'em i tą dziewczyną, którą
okazała się Laura - Myślał. - Co to wszystko może znaczyć?"
Czas go jednak gonił więc powiedział sobie, że odwiedzi to
miejsce następnego dnia po południu, aby spróbować zgłębić się
w tą tajemnicę i poszedł dalej. Przywitał się z Laurą, która
przyszła po 5 minutach i usiedli na ławce w celu rozmowy. Żadne z
nich nie wiedziało jak rozpocząć rozmowę. Po chwili Ross odważył
się zrobić ten pierwszy krok i powiedział. - Chciałem z tobą
porozmawiać na temat naszego związku. - Widać było na twarzy
dziewczyny zaskoczenie, ale też ulgę, ze chłopak chce z nią
porozmawiać na ten właśnie temat.
-
A o czym konkretnie? - Zapytała.
-
Nie chcę cię wodzić za nos, więc muszę ci coś powiedzieć.
-
A co, bo na razie to nic nie rozumiem.
-
To już ci wyjaśniam. Sama wiesz, że nic nie pamiętam, prawda? -
Dziewczyna przytaknęła. - No, ale także nie wiem co do ciebie
czuję. Moje uczucia do ciebie są jeszcze nieokreślone, więc
chciałbym cię prosić abyś dała mi trochę czasu na pozbieranie
myśli.
-
Zaraz, to znaczy, że ty chcesz ze mną zerwać?
-
Nie chcę, ale sama wiesz, że potrzebuję czasu, bo jeśli jesteśmy
razem to mogę już nigdy nie odzyskać pamięci.
-
Ok, masz rację. Kocham cię, więc poczekam. W końcu wszystko
zaczęło się od przyjaźni, więc może tym razem też tak będzie.
-
Dziękuję ci, jesteś kochana.
-
Wiem, przyjaźń?
-
Przyjaźń. - Po tych słowach Ross i Laura przytulili się, ale ten
przytulas nie był typowym przyjaznym tylko bardziej takim typowo po
zerwaniach. Oboje czuli się źle z tym, że muszą zerwać, ale
innej rady na to nie było. Oboje wrócili do hotelu, ale Laura
poszła do Raini, a Ross do siebie. Laura opowiedziała wszystko
swojej przyjaciółce z najdrobniejszymi szczegółami. Ona była
zaskoczona i pocieszała smutną szatynkę. Bądź co bądź
dziewczyna bardzo przeżyła to rozstanie. Raini zaprosiła Laurę na
lody, aby ja pocieszyć, a potem na zakupy. Dziewczyna niechętnie,
ale się zgodziła. Po powrocie z "babskiego dnia" opadła
na łóżko i zaczęła pisać piosenkę. Była o jej uczuciach, a
brzmiała tak:
Zostań,
proszę, bo przy Tobie moje miejsce
Zostań,
proszę i nie odchodź nigdy więcej
Zostań,
proszę twoje miejsce moim sercem
zostań,
proszę ze mną. 2x
Bo
Ty wypełniasz moje sny
Zapominam
co to łzy
W
twych ramionach się skryć
I
na zawsze z Tobą być.
Wypełniasz
moje sny
Zapominam
co to łzy
W
twych ramionach się skryć
I
na zawsze z Tobą być.
Zostań,
proszę, bo przy Tobie moje miejsce
Zostań,
proszę i nie odchodź nigdy więcej
Zostań,
proszę twoje miejsce moim sercem
zostań,
proszę ze mną.
Bo
Ty dajesz szczęście mi
Chcę
zostać z Tobą gdy
Tworzymy
wspólne 'my'
Od
początku właśnie Ty
Wmawiałeś
miłość mi
Chcesz
zabrać każdą z chwil
Nie
pozwolę na to Ci.
Gdy
Ty zabierasz mi mój
świat
Ja
ratuje mimo ran
Z
Tobą do nieba bram
Spełniać
nasz dawny plan
Pomimo
Twego 'NIE'
Ja
staram ciągle się
Zatrzymać
w sercu Cię.
Zostań,
proszę, bo przy Tobie moje miejsce.
Zostań,
proszę i nie odchodź nigdy więcej.
Zostań,
proszę twoje miejsce moim sercem.
zostań,
proszę ze mną.
Zostań,
proszę, bo przy Tobie moje miejsce.
Zostań,
proszę i nie odchodź nigdy więcej...
(Fragment
piosenki Zostań - Jula & Tłoku)
W
tym samym czasie Ross postanowił wybrać się jeszcze dziś i
zobaczyć tą ciemną uliczkę. Oglądał w niej każdy najmniejszy
szczegół, każdy kamyczek, a nawet każde ziarenko piasku. Miał
nadzieję, że w ten właśnie sposób przypomni sobie to czego
zapomniał, jednak znów się pomylił. Załamany wrócił do pokoju,
a tam opadłszy na łóżko zasnął.
*W
następnym rozdziale.*
Mijają
dwa tygodnie od zerwania Rossa i Laury. Dziewczyna nie może już
wytrzymać tego, że nie może chodzić z blondynem, więc podejmuje
ważną decyzję.
*******
Hej, jak wam się podoba rozdział? Według mnie jest nudny, ale to moje odczucia. Jeśli też tak uważacie to już niedługo skończą się krótkie i nudne rozdziały, a zaczną dłuższe, ciekawsze i dojrzalsze, ale to w 2 sezonie. Mam do was małe pytanie, czy jak wstawię ostatni rozdział 1 sezonu, tego samego dnia zmienić bohaterów i dodać fabułę, czy zrobić to po moim powrocie z wakacji (26.08)?
"Czasem
trzeba wysłuchać tego co ktoś ma ci do powiedzenia, bo może ta
informacja wniesie coś nowego do twojego życia."
*Oczami
Rossa.*
W
nocy miałem sen, ale był to koszmar. "Pewien blondyn idzie
uliczką na spotkanie ze swoją dziewczyną, jednak aby dojść w
umówione miejsce chłopak musi przejść przez jedną z
najciemniejszych uliczek w Kalifornii. Przez cały czas drogi, czuje
na sobie czyiś wzrok, więc przestraszony zaczyna iść szybciej. Na
nic to się jednak zdaje, bo w pewnym momencie ktoś go wciąga do
jednego z zaułków i zaczyna bić po brzuchu. Chłopak nie ma jak
się bronić ponieważ nagle, znikąd, zamiast jednego napastnika
okłada go aż jedenastu. W momencie gdy pierwszy napastnik wymierza
ostatni cios, blondyn nieszczęśliwie upada uderzając przy tym o
ostry kąt. Napastnicy uciekają z miejsca zbrodni, a chłopak nadal
tam leży i do tego w kałuży krwi." W tym momencie się
obudziłem. Ten sen był przerażający. Tego dnia czułem się
potwornie. Ciągle strasznie bolała mnie głowa. Nawet jak wziąłem
jedną tabletkę, a potem drugą, to nic mi nie pomogło. Dlatego też
tego dnia postanowiłem zostać w łóżku i nigdzie się stamtąd
nie ruszać. Z resztą i tak nie miałbym gdzie pójść, bo dzisiaj
za oknem lał deszcz. Jedyną rzeczą na jaką miałem siłę, było
włączenie telewizji. Leciał akurat serial, w którym słyszałem,
że gram. Nie chciało mi się go oglądać, więc nadal szukałem
fajnego i zaciekawiającego mnie filmu. Natrafiłem na reklamę filmu
"Pierwszy pocałunek". Postanowiłem, że skoro nie ma nic
innego, obejrzę go. W reklamie było napisane, że film ten zacznie
się za dziesięć minut. Usiadłem, więc wygodnie i czekałem na
rozpoczęcie się wyczekiwanego przeze mnie seansu. Po jakiś pięciu
minutach usłyszałem pukanie do drzwi. Z racji tego, że nadal
strasznie bolała mnie głowa, krzyknąłem tylko. - Proszę!!!!!! -
W tej chwili w drzwiach od mojego pokoju pojawiła się dziewczyna o
kręconych, brązowych włosach i oczach tego samego koloru. Tak, bez
wątpienia, była to Laura. - Co tu robisz? - Zapytałem resztkami
swoich sił.
-
Chciałam zobaczyć jak się czujesz, bo od samego rana nie wyszedłeś
ani razu z pokoju.
-
Tak, ponieważ strasznie boli mnie głowa. Dziękuję ci za twoją
troskę o mnie.
-
Nie ma sprawy. Skoro już tu jestem to może powiesz mi czego ci
trzeba.
-
Twojego uśmiechu. - Powiedziałem, a Laura od razu się uśmiechnęła.
Wywnioskowałem z tego, że ją rozśmieszyłem. - A tak serio i bez
ściemy to czuję się tutaj samotny. Może zostaniesz tu ze mną,
akurat za chwilę leci film "Pierwszy pocałunek." To? Co
ty na to?
-
Chętnie przyjmę twoją propozycję..... Poczekaj tu chwilę, za
minutę jestem. - Laura wyszła i tak jak powiedziała wróciła po
minucie, a w rękach trzymała popcorn. - Żebyśmy mieli co jeść
podczas seansu. - Wyjaśniła. Usiadła obok mnie i czekaliśmy na
rozpoczęcie się filmu. Po niecałej minucie seans się rozpoczął.
Trwał on ponad godzinę i bardzo mnie zaciekawił. Widziałem, że
Laurę także. Jak sam tytuł mówi film ten był o pierwszym
pocałunku, ale stało się to dopiero pod koniec. Jestem ciekawy jak
wyglądał mój pierwszy pocałunek, o ile w ogóle go miałem. Laura
opuściła mój pokój po 14, a ja położyłem się spać, ponieważ
nadal bolała mnie głowa. Nie mogłem jednak zasnąć, więc
półprzytomny wstałem z łóżka i wyszedłem na korytarz. Szedłem
podobnie jak pijani ludzie i dodatkowo o kulach. Kręciło mi się w
głowie. Chciałem iść usiąść na ten parapet co zawsze, ale w
momencie gdy do niego podchodziłem zrobiło mi się słabo i upadłem
uderzając głową w ten parapet, a potem widziałem już tylko
ciemność. Owa ciemność nie trwała jednak długo gdyż nagle
zaczęły pojawiać się jakieś zdjęcia. Nie mogłem zobaczyć co
na nich jest ponieważ szybko się pojawiały i jeszcze szybciej
znikały. Nagle w tle usłyszałem jakiś głos mówiący "Ty
nic nie pamiętasz ponieważ o pewnym zdarzeniu wolisz zapomnieć niż
stawić mu czoło." Nie wiedziałem o co chodzi.
-
Kim jesteś? - Zapytałem.
-
Twoją podświadomością i przyszłam do ciebie z wizytą. -
Odpowiedział ten głos
-
W jakim celu?
-
A w takim abyś odzyskał pamięć.
-
Pomożesz mi?
-
Tak.
-
A jak?
-
Jeszcze nie wiem, ale dowiem się i będziesz o tym wiedział.
-
A ty wszystko pamiętasz?
-
Nie, ponieważ coś blokuje przywrócenie twojej pamięci, jakieś
wydarzenie z twojego życia, którego nie chcesz pamiętać, ale nie
wiem jakie.
-
A kto lub co może mi pomóc?
-
Nikt, tylko ty to możesz zrobić.
-
Ale jak?
-
Sam się o tym przekonasz. - Nagle zobaczyłem oślepiającą mnie
biel. Z tego napięcia zemdlałem i obudziłem się w jakimś białym
pomieszczeniu. Byłem podłączony do kroplówek, więc domyśliłem
się, że znajduję się w szpitalu. Głowa bolała mnie już mniej,
ale jednak nadal czułem przeszywający ją ból. Nagle do sali, w
której leżałem weszła Laura. Ucieszyłem się na jej widok, więc
się do niej uśmiechnąłem, a ona odpowiedziała mi tym samym.
-
Jak się czujesz? - Zapytała z troski o moje zdrowie i usiadła na
krześle obok mojego łóżka.
-
Już lepiej, - Zacząłem - ale nadal boli mnie głowa.
-
To normalne.
-
Normalne?
-
Tak, bo gdy cię znalazłam miałeś ją rozbitą, więc pewnie
uderzyłeś w parapet. - Dziewczyna chyba chciała coś jeszcze
powiedzieć, ale przerwał jej wchodzący właśnie do sali lekarz.
-
Mam dla pana dwie wiadomości. - Zaczął. - Zacznę od tej złej,
otóż, jeszcze przez dwa tygodnie będzie pan musiał chodzić w tym
bandażu. Dobra wiadomość jest jednak taka, że przy okazji możemy
panu dzisiaj zdjąć gips z nogi.
-
Dziękuję. - Powiedziałem
-
Nie ma za co. - Już miał wyjść, ale chyba coś mu się
przypomniało. - Aha, zapomniałbym jeszcze o jednej sprawie, zrobimy
panu teraz badania, a po nich ściągniemy gips i jeśli wszystko
będzie dobrze, będzie mógł pan wrócić do domu.
-
Dobrze. - Udałem się z doktorem do oddzielnej sali, a Laurze
kazałem na mnie poczekać. Badania skończyły się po 20 minutach,
ale lekarz kazał mi czekać na wyniki. W tym czasie ściągali mi
gips. Po 10 minutach lekarz oznajmił, że wszystko jest ze mną
dobrze, ale wypisał mi receptę na leki przeciwbólowe.
Podziękowałem mu i razem z Laurą opuściliśmy szpital. Głowa
mnie już nie bolała, więc zaproponowałem jej spacer. Do hotelu
doszliśmy w 30 minut ciągle rozmawiając. Przy swoich pokojach
rozstaliśmy się, a ja zasnąłem ponieważ byłem zmęczony.
*W
następnym rozdziale.*
Ross
umawia się z Laurą na spotkanie w parku i chce z nią porozmawiać
na temat ich związku. Dochodzi, jednak do zerwania.
********** No i jest nowy rozdział. Przepraszam was, że musieliście tyle czekać, ale jakoś tak wyszło.
Wybaczcie, ale dzisiaj chyba nie będzie nowego rozdziału. Teraz piszę notkę z telefony, bo mój brat wziął do Warszawy mój komputer, a to właśnie na nim mam rozdział. Bardzo was przepraszam, ale jak nie dzisiaj to jutro dodam rozdział.
Do napisania <3
"Nigdy
nie przestawaj wierzyć w coś co z początku wydaje ci się być
niemożliwe." - Ross Lynch.
*Oczami
narratora.*
Dwa
tygodnie później Ross został wypisany ze szpitala, ale nadal był
mocno posiniaczony, miał nogę w gipsie, a głowę w bandażu i nic
nie pamiętał. Było mu z tym ciężko, ale pocieszała go jedna
myśl, że ma przy sobie osoby, które go kochają i pomogą mu sobie
wszystko przypomnieć. Bał się jednak, że Laurę spotka
rozczarowanie jak jej znów nie pokocha, ale obiecali sobie, że
postarają się odbudować to zapomniane uczucie. Ze szpitala pod
hotel odwiózł go Riker, a przed budynkiem "przejęła" go
Laura. Dziewczyna przywitała się z nim, a potem zaprowadziła do
jego pokoju. Chłopak czuł się w tym miejscu dziwnie, bo miał
wrażenie, że nie jest ono przez niego zamieszkiwane. Laura
zauważyła, że jest zmęczony, więc powiedziała, że go zostawi.
Gdy chłopak został sam podszedł do okna w swoim pokoju i oglądał
świat. - "To wszystko wygląda tak znajomo. - Myślał. - Ten
sam kolor ścian, to samo łóżko, a nawet te same meble...... Już
wiem, ten pokój mi się śnił. Pewnie jakaś część mojego mózgu
nadal go pamięta. Przecież tak samo było z Laurą, Maią, ale nie
mam pojęcia kim był ten chłopak z mojego snu. Ten, jak mu
tam?..... Avan." - Ross był zmęczony, więc poszedł się
umyć. Wrócił dopiero po 30 minutach, bo bardzo dawno nie kąpał
się tak solidnie i dokładnie jak dzisiaj. Ułożył się wygodnie
do łóżka, ale przedtem zgasił światło.
*Oczami
Rossa.*
Pomimo
późnej godziny - 22.00 - nie mogłem zasnąć. Walczyłem z tym,
aby zasnąć przez jakieś 20 minut, ale na próżno, poddałem się.
Usiałem na łóżko, choć byłem cały obolały. Nie chciało mi
się teraz spać, chociaż byłem bardzo zmęczony. Jakaś część
mnie mówiła mi abym wyszedł na korytarz, więc tak też zrobiłem
biorąc wcześniej swoje kule, bez których jak na razie nie mogę
się w ogóle ruszać. Będę na nie skazany jeszcze przez jakiś
tydzień, ale jakoś to przeżyję. Na korytarzu było ciemno, ale i
tak zobaczyłem okno z parapetem, na który padało światło
księżyca. Znowu jakiś głos w moim sercu mówił mi abym właśnie
tam się udał. Tak też zrobiłem. Zasiadłem wygodnie na parapecie
i patrzyłem na gwiazdy i przepiękny księżyc w oddali. Widok był
po prostu, cudowny. Czułem się jakbym był pośród miliona tych
gwiazd. Moje serce miało jednak rację, aby to właśnie tu się
udać, od teraz już zawsze będę się go słuchał. Nagle
usłyszałem za sobą kroki, więc przestraszony odwróciłem się w
stronę tego dźwięku. Odetchnąłem z ulgą gdy przed sobą
ujrzałem nikogo innego jak Laurę. - Co tu robisz? - Zapytała.
-
Sam nie wiem, - Zacząłem i pokazałem jej ruchem dłoni, aby
usiadła na wprost mnie. Ona wykonała moje polecenie i słuchała
dalej mej wypowiedzi. - jakaś cześć mnie mówiła mi abym tu
przyszedł, więc dlatego tutaj jestem. A ty co tutaj robisz?
-
Czasami przychodzę tu jak nie mogę spać, albo coś mnie dręczy.
Ten widok zawsze poprawia mi humor. Z resztą ty też tak robiłeś
przed wypadkiem.
-
Serio?
-
Tak. Zawsze tu przychodziłeś w nocy, ale zazwyczaj działo to się
gdy miałeś jakieś problemy z Maią. - Po tych słowach zapadła
między nami cisza, ale nie była to taka niezręczna cisza. W tej
naszej ciszy było coś magicznego, ale też tajemniczego. -
Podziwiam cię, wiesz? - Powiedziała po kilku minutach pauzy.
-
Za co? - Zapytałem nie ukrywając mojego zaciekawienia.
-
Za to, że byłeś twardy gdy okazało się, że Maia i Avan cię
zdradzili. Pocieszałeś wtedy mnie chociaż powinno być odwrotnie.
Podziwiam cię też za twoją odwagę jaką wykazałeś kiedyś gdy
powiedziałam ci co do ciebie czuję oraz za to, że przed wypadkiem
okazywałeś mi w każdy możliwy sposób jak bardzo mnie kochasz. -
Na samo wspomnienie o tym feralnym zdarzeniu moim sercu pojawiał się
smutek.
-
Laura jestem pewien, że nadal cię kocham tylko nie umiem sobie
przypomnieć tego uczucia. - Powiedziałem całą prawdę.
-
A ja mam nadzieję, że prędzej czy później przypomnisz sobie
wszystko i będziemy mogli znów być razem.
-
Ja też mam taką nadzieję...... Chodź tu do mnie. - Po tych
słowach ja i Laura przytuliliśmy się i pomimo bólu na całym moim
ciele, było mi miło. Nie wiem czemu, ale ona sprawia, że chce mi
się dalej żyć.
*Oczami
Laury.*
Z
Rossem rozmawiałam do 01:00 w nocy. Mam wielką nadzieję, że on
sobie mnie przypomni i zaczniemy wszystko od nowa. Do swojego pokoju
wróciłam po 1 w nocy. Od razu poszłam spać i niezwłocznie
zasnęłam. Śniłam, jak co noc od dnia wypadku, o Rossie. Tylko z
tą różnicą, że tym razem nie był to koszmar tylko zwykły sen.
Śniła mi się scena w parku, która była najpiękniejszą chwilą
w moim życiu. Nigdy jej nie zapomnę.
*W
następnym rozdziale.*
Rossa
znów nachodzą dziwne sny, a on nie ma pojęcia co one mogą
znaczyć. Dodatkowo zaczyna czuć się słabiej i traci przytomność.
W tym czasie ma spotkanie ze swoją podświadomością, a ona mówi
mu coś w co trudno mu uwierzyć.
Co to jest? Jaki będzie miało na niego wpływ?
**********
Hej wam, zupełnie zapomniałam, że to dzisiaj mam dodać ten rozdział, przypomniała mi o tym jedna z czytelniczek. Podoba wam się rozdział? Mam nadzieję, że tak.
"Czasem
wydaje nam się, że miłość jest tylko w snach, ale nikt nigdy nie
wie w jakim momencie zapuka ona do naszych drzwi." - Ross Lynch.
*Oczami
Rossa.*
Rano
obudziłem się o 6:00, bo przez ten koszmar nie mogłem spać. Z
braku jakiegokolwiek zajęcia postanowiłem pobawić się swoim
telefonem. Przeglądałem w nim zdjęcia z nadzieją, że dzięki nim
choć trochę sobie przypomnę. Jednak starałem się bezskutecznie.
Potem, sam nie wiem czemu, zajrzałem w wiadomości. Widziałem, że
prawie wszystkie były od nieznanego nadawcy. Pomyślałem, że ich
nie usunąłem, bo pewnie miałem jakiś powód. Otwierałem po kolei
każdą z wiadomości, ale najbardziej zaciekawiła i też zdziwiła
mnie jedna z nich. Była ona ostatnią wiadomością od tego nadawcy.
Brzmiała identycznie jak w moim śnie. - "Czy to przypadek? -
myślałem - Czy może coś innego?" - Powiem szczerze, że się
przestraszyłem, bo treść tej wiadomości śniła mi się zanim ją
w ogóle przeczytałem. W całej tej sytuacji odkryłem także drugie
dno. Ta dziewczyna w moim śnie, chyba była moją dziewczyną. Jeśli
ten sen był prawdą, oczywiście. Muszę o tym porozmawiać z Laurą.
Może to dziwne, ale pomimo tego iż od mojego wypadku widziałem ją
tylko raz i zacząłem ją poznawać, stała mi się bardzo bliska.
Mam nadzieję, że przypomnę sobie co do niej czuję i co
najważniejsze, po prostu to do niej poczuję. Podobno już raz się
w niej zakochałem, więc za drugim razem też powinno mi się udać.
Przynajmniej mam taką nadzieję, bo jak to mówią "nadzieja
umiera ostatnia." Nim się obejrzałem była już 7:30, więc
przestałem rozmyślać i czekałem aż ktoś mnie odwiedzi. Miałem
nadzieję, że będzie to Laura i wcale się nie myliłem, bo po
jakieś pół godzinie przy moim łóżku znów zasiadła szatynka.
Przywitaliśmy się ze sobą, a ja nie chciałem już dłużej
zwlekać z zadawaniem pytań, więc wystrzeliłem niczym wojskowy
karabin maszynowy serią moich przemyślanych i poukładanych
wcześniej pytań. - Mam do ciebie pytanie, czy ty i ja byliśmy
kiedyś w innych związkach? - Laura była zaskoczona tym zapytaniem,
ale postanowiła na nie odpowiedzieć.
-
Tak, ty kiedyś chodziłeś z Maią, a ja z Avanem, twoim byłym
najlepszym przyjacielem. - W momencie gdy dziewczyna wywiedziała
imię swojego byłego chłopaka, zobaczyłem, że po jej policzku
spływa pojedyncza łza. Złapałem ją za dłoń w celu poprawy
humoru, a ona się uśmiechnęła.
-
Wiem, że jest ci z tym ciężko - zacząłem - ale musiałem cię o
to zapytać. Powiem ci jednak, ale nie mam co do tego stu procentowej
pewności, że chyba wiem jak to się stało, że zerwaliście. -
Laura spojrzała na mnie spod byka i powiedziała, a raczej zapytała.
-
Ale... ale jak to wiesz? - Była wyraźnie przestraszona moją
odpowiedzią.
-
Powiem ci, ale najpierw odpowiedz mi na jedno, proste pytanie, czy on
cię zdradził z moją byłą dziewczyną?
-
Tak, ale ty to pamiętasz?
-
Nie jestem tego do końca pewien, bo chyba ta scena mi się śniła.
-
Spokojnie Ross, nie myśl o tym. - Dziewczyna zaczęła głaskać
mnie po głowie, ale w miejscu, w którym powinny być moje włosy,
był bandaż dzięki któremu krew sącząca się wcześniej z mojej
głowy była zatamowana. Dotykała go leciutko koniuszkami palców, a
ja czułem przyjemne uczucie. - Laura? - Szatynka spojrzała na mnie
wzrokiem abym mówił dalej, więc ja kontynuowałem. - Chyba wiesz,
że możemy już nie odbudować mojego uczucia do ciebie, prawda?
-
Tak, zdaję sobie z tego sprawę, ale nie poddam się. Dam ci czas i
mam nadzieję, że uda nam się znów być razem.
-
Tak ja też. - Mam nadzieję, że jak już raz zakochałem się w
Laurze, drugi raz też się to zdarzy.
*W
następnym rozdziale.*
Ross
wraca do swojego pokoju hotelu i wydaje mu się to miejsce znajome.
Wieczorem, gdy nie może zasnąć, słucha swojego wewnętrznego
głosu i wybiera się w miejsce, które mu wskazuje. Co to za
miejsce? Czy dzięki niemu Ross odzyska pamięć?
********
Hej wam. Przepraszam, że nie odpowiadałam wam na pytania kiedy kolejny rozdział, ale jakoś nie miałam czasu. Zaraz wstawię obok daty nowych rozdziałów.
Do napisania <3 P. S. Patrzcie jakie zdjęcie znalazłam.