sobota, 7 września 2013

(41) 5. Zakupy & Kolacja rocznicowa.

To było sześć najlepszych miesięcy w całym moim życiu.” - Ross Lynch.
*Oczami Rossa.*
Następnego dnia wstałem o godzinie 6:00. Szybko się umyłem, ubrałem i zszedłem na dół. Tak jak myślałem wszyscy jeszcze spali, więc to mi tylko ułatwiło zadanie. Wszedłem do kuchni, wyjąłem mąkę i resztę potrzebnych składników do zrobienia naleśników. W sekrecie wyznam wam, że interesuję się gotowaniem i wychodzi mi to całkiem nieźle. Już po 10 minutach naleśniki były gotowe. Nagle usłyszałem, że ktoś wchodzi do kuchni, okazało się, że to Riker.
- Co tak ładnie pachnie? - Zapytał jeszcze zaspanym głosem.
- Naleśniki. - Wyjaśniłem i nałożyłem jego porcję na talerz. - Proszę. - Blondyn dziwnie na mnie spojrzał. - Coś nie tak? - Zapytałem.
- Nie, tylko, od kiedy umiesz gotować?
- Od jakiegoś czasu, ale nie chcąc się chwalić powiem ci, że jeśli je zjesz, nie pożałujesz.
- Jesteś pewny siebie, co?
- Tak, Laura je próbowała i mówiła, że są najlepsze na świecie.
- Pewnie mówiła to żeby ci sprawić przyjemność. Jestem wybrednym konsumentem i... - W tej chwili wziął kawałek do ust. - Nigdy nie jadłem lepszych naleśników. - Dokończył, a ja zacząłem się śmiać. Po chwili w kuchni pojawiła się reszta mojej kochanej rodziny. - Ej! - Zaczął Riker. - Spróbujcie tych naleśników, Ross je zrobił i są świetne. - Wszyscy popatrzyli na mnie dziwnie, oprócz Rikera. Po chwili niepewnie wzięli po kawałku do ust i w tym samym czasie powiedzieli.
- Mmm, pycha. - A ja znów zacząłem się śmiać.
- Od kiedy umiesz gotować? - Zapytał Ryland.
- Od niedawna. - Wyjaśniłem dziś już drugi raz.
- To musisz nam częściej robić śniadanie. - Powiedział Rocky prawie dławiąc się naleśnikiem.
- Mamo, mogę zrobić dzisiaj obiad i kolację, a ty sobie odpoczniesz? - Tym razem skierowałem się do rodzicielki.
- Jeśli chcesz to oczywiście, że tak.
- Dziękuję, to ja idę na górę. - Wszedłem po schodach, wziąłem ze swojego pokoju deskorolkę, a na plecy założyłem mój ulubiony plecak i z powrotem wróciłem na dół. - Wychodzę! - Krzyknąłem i wyszedłem z domu. Gdy zamknąłem furtkę wskoczyłem na deskorolkę i udałem się w stronę Galerii Handlowej w centrum miasta. Wstąpiłem tam do Super Marketu, aby zrobić zakupy na dzisiejszą kolację i obiad. Przeglądając półki sklepowe zastanawiałem się co mógłbym dzisiaj zrobić dla mojej rodziny i Ella, jeśli akurat dzisiaj przyjdzie, w sumie to musi przyjść, bo zaraz po obiedzie mamy próbę zespołu. Szukałem jeszcze jakieś dziesięć minut aż zdecydowałem się, że dzisiaj na obiad zrobię pizzę, a na kolację sałatkę warzywną. Wsadziłem potrzebne produkty do koszyka, a po ich kupieniu włożyłem wszystko do plecaka i udałem się w dalszą „wycieczkę”. W Centrum Handlowym wszedłem jeszcze do kwiaciarni i kupiłem kwiaty dla Laury na jutrzejszy dzień. Wybrałem czerwone róże. Czerwony to ulubiony kolor mojej dziewczyny, a róże to jej ulubione kwiaty, z tej właśnie przyczyny postanowiłem to połączyć. Zawiozłem kwiaty do domu, wstawiłem je do wazonu i postawiłem w moim pokoju. Zakupy z kolei zaniosłem do kuchni, a sam wyniosłem śmieci, skosiłem trawnik, zmyłem naczynia, umyłem okna w pokoju, napisałem piosenkę, posprzątałem w pokoju, a to wszystko zajęło mi tylko 1,5 godziny. Przez cały ten czas moja rodzina i Ellington, który zdążył już przyjść, patrzyli na mnie dziwnie, mama nawet sprawdziła, czy przypadkiem nie mam gorączki, ale ja czułem się świetnie. O 12:10 wszedłem do kuchni i zacząłem robić pizzę. Ell był zdziwiony, że ja umiem gotować, ale jakoś to przyjął. Posiłek skończył się piec równo o 13:00. Wszyscy zniecierpliwieni i głodni czekali na mnie w jadalni. O 13:05 zasiadłem z nimi do stołu i wszyscy zaczęliśmy sobie nakładać po kawałku pizzy. Czekałem na reakcję mojej rodziny i Ell'a. - Ross to jest świetne, teraz już wiem u kogo będę zamawiał pizzę. - Powiedział nasz przyjaciel, a my wybuchliśmy śmiechem.
- Żałuj, że dziś rano nie jadłeś jego naleśników. - Powiedziała Rydel.
- Tak, nikt nie robi lepszych. - Powiedział Rocky.
- Nie wątpię. - Odpowiedział Ell. Obiad zjedliśmy w miłej atmosferze. Po skończeniu posiłku mieliśmy próbę, która trwała godzinę. Po niej Ellington i Rydel poszli razem do kina na randkę, a Riker, Rocky i Ryland pojechali do salonu gier. Chcieli też zabrać mnie, ale ja odmówiłem. Poszedłem do moich rodziców, którzy siedzieli akurat w salonie i usiadłem obok nich. - Mamo, tato. - Zacząłem. Oni spojrzeli na mnie wzrokiem abym mówił dalej, więc ja kontynuowałem. - Jutro mija sześć miesięcy odkąd ja i Laura jesteśmy razem, a ja chciałbym jej jako niespodziankę przygotować rocznicową kolację. Dlatego mam do was pytanie, czy mógłbym jutro mieć dom tylko dla siebie? - Rodzice spojrzeli po sobie porozumiewawczo, po czym mama powiedziała.
- Akurat mieliśmy wam przy kolacji powiedzieć, że ciocia zaprosiła nas na dziesięć dni do Paryża, więc jeśli chcesz możesz zostać.
- Dziękuję wam........ Zaraz, nie będzie was dziesięć dni?
- Tak, ale jeśli chcesz możemy kupić tobie i Laurze bilety na poniedziałek i do nas dołączycie, i tak do szkoły idziecie dopiero w piątek, czyli na bal. - Wyjaśnił tata.
- A Laura serio może lecieć ze mną?
- Tak, to jak? - Powiedzieli jednocześnie.
- Zapytam się jej jutro i wam napiszę.
- Ok, a teraz idź się przewietrzyć nasz romantyku ty.
- Dobrze. - Wyszedłem z domu i udałem się do domu Laury. Zadzwoniłem dzwonkiem i już po chwili w drzwiach pojawił się pan Damiano. - Dzień dobry. - Powiedziałem.
- Cześć Ross, Laury jeszcze nie ma. - Powiedział tata mojej dziewczyny.
- Właściwie to ja przyszedłem do pana.
- Aha, to zapraszam do środka. - Otworzył szerzej drzwi abym mógł wejść i razem usiedliśmy w jadalni. Pan Damiano zrobił mi i sobie herbatę i usiadł na krześle na wprost mnie. - To, w jakiej sprawie do mnie przyszedłeś? - Zapytał z zaciekawieniem popijając herbatę.
- Właściwie to Laury. - Pan Damiano zrobił minę, abym mówił dalej. - Moja rodzina wyjeżdża jutro na dziesięć dni do Paryża, do cioci, więc chciałbym się zapytać, czy Laura mogłaby tam ze mną polecieć w poniedziałek, kupilibyśmy bilet.
- A czemu dopiero w poniedziałek skoro wylot jest jutro?
- Tak, ale jutro mija sześć miesięcy odkąd Laura i ja zaczęliśmy się spotykać i chciałem ją zaprosić na romantyczną kolację niespodziankę.
- Uuu, jak romantycznie.... Ufam ci i wiem, że jej nie skrzywdzisz, więc może z tobą tam lecieć.
- Dziękuję, tylko proszę jej nic nie mówić.
- Oczywiście, będę milczał jak grób. - W tej chwili usłyszeliśmy, że drzwi do domu się otwierają. Po chwili pojawiła się w nich Laura, a tuż za nią jej mama. Moja dziewczyna miała w rękach z osiem toreb na ciuchy, ale gdy mnie zobaczyła wszystkie puściła i do mnie podbiegła.
- Ross. - Powiedziała i mnie przytuliła, oczywiście odwzajemniłem gest. - Co tu robisz? – Zapytała gdy się od siebie odsunęliśmy.
- Przyszedłem do twojego taty, ale widzę ile masz tych toreb, więc ci z nimi pomogę. - Powiedziałem i wziąłem wszystkie torby w obie ręce i zaniosłem je do pokoju szatynki. Dziewczyna szła tuż za mną. Gdy położyłem zakupy obok biurka dziewczyny odwróciłem się w jej stronę i łapiąc ją za obie dłonie powiedziałem. - Co ty na to abyśmy jutro spędzili cały dzień tylko we dwoje, w końcu jutro mamy ważny dzień.
- Tak, to już sześć miesięcy razem.
- To było sześć najlepszych miesięcy w całym moim życiu.
- Aww, to słodkie Ross. - Powiedziała i mnie przytuliła.
- To jak, zgadzasz się na nasz wspólny dzień?
- Oczywiście, że tak, już nie mogę się doczekać.
- Ja tak samo. - Spojrzałem na zegarek, była 17:45. - Muszę już iść.
- Już?
- Tak, robię kolację dla rodziny i Ellingtona.
- Polubili twoje dania, co?
- Tak. Ok, ja idę, ale jutro będę cały twój. - Powiedziałem i pocałowałem ją w policzek.
- Odprowadzę cię do furtki. - Powiedziała i zeszliśmy na dół.
- Do widzenia. - Powiedziałem.
- Ross, już idziesz? - Zapytała pani Ellen.
- Tak, bo robi kolację dla rodziny i przyjaciela. - Wyjaśniła za mnie Laura.
- Coś zrobiłeś, a to jest twoja kara? - Zapytał pan Damiano.
- Nie, wszystkim smakują moje posiłki, a ja lubię jak ludzie są szczęśliwy.
- Ty to jesteś ideałem. - Powiedziała Vanessa, która nagle pojawiła się w salonie.
- Ja bym tak o sobie nie powiedział. - Odpowiedziałem.
- I do tego skromny. - Dodał pan Damiano.
- Tak, między innymi dlatego z nim jestem. - Powiedziała Laura I mnie przytuliła. Po dziesięciu minutach rozmawiania już ostatecznie pożegnałem się z rodziną Marano i wróciłem do swojego domu. Wyjaśniłem rodzicom, że tata Laury zgodził się na jej wyjazd ze mną i, że została już tylko ona, a sam poszedłem do kuchni, aby przygotować posiłek, czyli wspomnianą wcześniej sałatkę warzywną. Wszystkim oczywiście smakowała. Po kolacji poszedłem się umyć i przebrany w piżamę poszedłem spać. Zasnąłem z myślą co przyniosą mi kolejny dni. Następnego dnia obudziłem się dość wcześnie, o 5:30 ponieważ muszę się jeszcze pożegnać z rodziną, a potem przygotować kolację. Jeszcze w piżamie zszedłem na dół i wszedłem do kuchni, aby wszystkim zrobić śniadanie. Oczywiście zdecydowałem się zrobić naleśniki. O 6:00 przychodzi do nas Ellington ponieważ on też jedzie do Paryża, więc będzie miał okazję spróbować mojego popisowego dania. Znając życie, pewnie przyjdzie do nas bez śniadania, więc to mi tylko ułatwi zadanie. Naleśniki były gotowe po pół godzinie, w tym czasie w jadalni pojawili się już wszyscy z mojej rodziny oraz Ell. Każdemu nałożyłem jego porcję i usiadłem razem z rodziną przy stole. Moje rodzeństwo z zaciekawieniem patrzyło na naszego przyjaciela. On po chwili musiał to zauważyć, bo zapytał.
- O co chodzi?
- Czekamy na twoją minę, gdy spróbujesz naleśników Rossa. - Wyjaśniła Rydel.
- Nie będziesz żałował. - Dodał mój tata.
- Ok, to spróbuję. - Powiedział i włożył kawałem do ust. Jego mina była bezcenna. Wyglądał głupio, a jednocześnie śmiesznie. Wszyscy zaczęliśmy się z niego śmiać, on sam również. Po skończonym posiłku wróciłem do swojego pokoju i wziąłem poranny prysznic, a potem przebrałem się w inne ubranie. Odprowadziłem rodzinę na lotnisko, moja mama normalnie nie chciała się ze mną rozstać, ale pocieszał ją fakt, iż zobaczy mnie już jutro. Z lotniska poszedłem prosto do swojego domu. Z kuchni napisałem do Laury SMS'a: „Mam pytanie, mogę przyjść po ciebie o 13:00, a stamtąd zaprowadzę cię w super miejsce?” - Napisałem. Po chwili brunetka odpisała mi. - „Oczywiście, będę na ciebie czekać.” - Dalej już nic jej nie napisałem tylko wziąłem się za robienie rocznicowej kolacji. Upiekłem babeczki z truskawkami – nasze ulubione, a także rogaliki maślane. Zrobiłem też ciasteczka owsiane i wszystko to włożyłem do koszyka wiklinowego. Zawiozłem wszystko na miejsce mojej randki z Laurą i wróciłem do domu. Tam przebrałem się w lepszy strój, wziąłem kwiaty, które kupiłem wczoraj i poszedłem do Laury. Zadzwoniłem dzwonkiem, a już po chwili drzwi się otworzyły. Stał w nich pan Damiano.
- Dzień dobry. - Powiedziałem.
- Witaj Ross, wejdź proszę. - Odpowiedział i wpuścił mnie do środka. Przywitałem się tam z mamą i siostrą Laury, a potem czekałem aż zejdzie moja dziewczyna. Nie musiałem długo czekać gdyż pojawiła się w salonie po pięciu minutach. Wyglądała niesamowicie, aż zabrakło mi tchu w piersiach.
- Cześć Ross. - Powiedział. - I jak wyglądam? - Zapytała po czym obróciła się wokół własnej osi co sprawiło, że wyglądała jeszcze piękniej.
- Niesamowicie. - Odpowiedziałem gdy stanęła na wprost mnie. - To dla ciebie. - Powiedziałem i wręczyłem jej kwiaty.
- Dziękuję, – Odpowiedziała. Podała kwiaty swojej mamie, a ta wstawiła je do wazonu. - To my już idziemy. - Skierowała się do rodziców. Wzięła z wieszaka różową torebeczkę i przewiesiła ją sobie przez ramię. Pożegnaliśmy się z jej rodzicami i wyszliśmy. - To co będziemy robić? - Zapytała gdy byliśmy już poza domem.
- To niespodzianka. - Powiedziałem i uśmiechnąłem się. Dziewczyna odwzajemniła gest i dodała.
- Uwielbiam niespodzianki, a te w twoim wydaniu są najlepsze.
- Dzięki. - Odpowiedziałem. Szliśmy jakieś 30 minut. Gdy byliśmy już niedaleko powiedziałem Laurze, aby zamknęła oczy, a ona wykonała moje polecenie. Po 10 minutach drogi pozwoliłem jej otworzyć oczy. Gdy to zrobiła oniemiała. - I jak, podoba ci się? - Zapytałem.
- Żartujesz? Tu jest pięknie. - Powiedziała i mnie przytuliła.
- Cieszę się, że ci się podoba. - Powiedziałem. Rozłożyłem koc, który wcześniej tutaj przywiozłem oraz koszyk i razem usiedliśmy przed literą “L” i wspólnie podziwialiśmy zachód słońca w Los Angeles. W czasie randki dużo rozmawialiśmy na przeróżne tematy. Zanim się obejrzeliśmy zrobiło się już ciemno, więc zaczęliśmy wracać do domu. - Może zostaniesz dzisiaj u mnie na noc? - Zapytałem w czasie drogi.
- Chętnie, ale muszę się zapytać taty. - Później już nic nie mówiliśmy. Dotarliśmy pod dom Laury po 30 minutach. Dziewczyna do niego weszła, a ja spokojnie czekałem przy furtce. Po jakiś 10 minutach obok mnie pojawiła się szatynka z torbą w ręce. - Rodzice mi pozwolili, idziemy? - Powiedziała, a ja twierdząco przytaknąłem głową. Wziąłem od niej torbę i ruszyliśmy. W moim domu byliśmy po pięciu minutach. Zaniosłem torbę Laury, którą wzięła ze swojego domu, w łazience, a sam udałem się do salonu i usiadłem na kanapie obok brązowookiej.
- Chciałem cię o coś zapytać. - Zacząłem rozmowę.
- O co chodzi? - Zapytała Laura. Po jej zachowaniu wywnioskowałem, że trochę bała się mojej odpowiedzi.
- Jak sama wiesz moja rodzina wyjechała dzisiaj na dziesięć dni do Paryża. - Dziewczyna przytaknęła. - A ja lecę tam do nich jutro i nie wytrzymam tyle bez ciebie, więc chciałem cię zapytać, czy może nie poleciałabyś tam ze mną? - Laura początkowo spojrzała na mnie pytająco, ale potem powiedziała.
- Ja też tyle bez ciebie nie wytrzymam, ale serio chcesz żebym z tobą poleciała?
- Tak, moja rodzina też, a twojego taty się pytałem i wyraził na to zgodę.
- Wow, czyli pomyślałeś o wszystkim.
- Tak.
- To skoro tak stawiasz sprawę to.... zgadzam się.
- Serio? To super, lot jest jutro o 16:00, więc przyjdę po ciebie o 14:30, ok?
- Spoko. - Nagle nasze twarze zaczęły się do siebie zbliżać. Po chwili oczywiście zaczęliśmy się całować. Z każdą sekundą pocałunek ten był coraz bardziej namiętny. Ani ja, ani Laura nie chcieliśmy przerywać tej pięknej chwili. Po kilku minutach leżałem na Laurze podpierając się rękami. W pewnej chwili gdy Laura zaczęła podnosić moją bluzkę powiedziałem. - Czekaj, stop! - Dziewczyna spojrzała na mnie z przerażeniem, a ja kontynuowałem. - Nie chcę cię do niczego zmuszać.
- Do niczego mnie nie zmuszasz. - Odpowiedziała.
- Ale jesteś pewna, że tego chcesz? Może zróbmy to w odpowiednim czasie, gdy oboje będziemy na to gotowi.

- Ok. Ja też myślę, że lepiej zrobić coś przemyślanego, a potem tego nie żałować. - Potem jeszcze rozmawialiśmy. O 23:00 poszliśmy się umyć, a potem spać do mojego pokoju. Laura zasnęła wtulona we mnie, a ja 5 minut po niej.
**********
I jak? Podoba wam się? Tak jak obiecałam, rozdział jest dłuższy. Jeśli chodzi o to co napisała mi pewna osoba pod poprzednim rozdziałem, w opowiadaniu zacznie się coś dziać po balu, czyli jeszcze kilka rozdziałów. Mam nadzieję, że was tym nie zawiodłam.
Całuski ;-* Marta Lynch.

28 komentarzy:

  1. Pięknyy ! :** czekam na nexta ! : *

    OdpowiedzUsuń
  2. zajebisty jak ja się ciesze jak nitk ni kogo nie bije a ni nie zdradza czy coś innego !!!!!!!!!!!1hehe

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział świetny jak zawsze zresztą dziewczyno ty masz talent i to wielki pozdrawiam Kasia S. P.S. Oglądałaś dziś nowy odcinek Austina i Ally??

    OdpowiedzUsuń
  4. o jejciu <3 <3 <3 kocham, kocham, koooooocham <3 czemu ty tak suuuper piszesz? Weź oddaj mi chociaż swój 1% talentu *.*
    Już chcę wiedzieć, co się stanie tam w Paryżu.
    Ana.
    P.S. U mnie nowy więc zapraszam :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak się wczytałam, że aż smutno mi się zrobiło jak doszłam do końca. Oczywiście rozdział mi się podoba, ale ja bym mogła twoje rozdziały czytać i czytać, i czytać bez końca :D
    Mam dziwne przeczucie, że coś się stanie w Paryżu...
    Czekam na nexta ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. megaa *.* kiedy next? :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny! Czekam na next! Zapraszam na mój blog : http://raura.blog.pl/2013/08/27/rozdzial/#respond

    OdpowiedzUsuń
  8. Ejjj no !! Czemu nie sprwilas ze oni sie beda kochac ?? Jejciu... i bardzo prosze Cie abys ich nie rozdielala .... bardzo Cie prosze i w nastepnym rozdziale niech oni sie kochaj plisss :D dodaj ten plomien, te namietnasc po miedzy Rossem a Laura w nastepnym rozdziale:)!! Ps.sory za bledy ale ja na fonie a tu nie ma a i e

    OdpowiedzUsuń
  9. super rozidzial ale mozesz sie trohe opanowac z tymi momentami chyab nei musze ci mowic jakimi bo to tez dzeci czytaja a i sorry za blendy ale klawiatura mi sie zacina niestety i mam rowniz takie przecuciez ze w paryzu sie cos wydarzy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie noe sory... skoro mowisz o dzieciach to pewnie sama/sam jestes dzieckiem!! Zawsze przed rozdzialem moze napisac ze jest jakas tam scenka i ze czytamy go na wlasna odpowiedzialnisc.... wiec nic sie nie musi opanowywac....

      Usuń
    2. Ten blog czyta się na własną odpowiedzialność opanuj się

      Usuń
    3. nie jestem dzeckiem zeby nei bylo

      Usuń
    4. i ojejciu to nei moja wna ze dbam tez o dzeci

      Usuń
    5. Posłuchaj, to jej blog i to ona decyduje o tym, co się między nimi wydarzy. Twoja opinia się nie liczy. Nawet lepiej, jeżeli coś po między nimi dojdzie. A co do rozdziału, jest zaczepisty i czekam na następne rozdziały.
      ~Jo vuu ^^

      Usuń
  10. Świetny rozdział
    Czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział cudowny :*
    Szkoda,że nic z tego nie wyszło.
    Ross to taki romantyk <3
    Czekam na kolejny!!!!!!!!!!!!
    ~STELLA~

    OdpowiedzUsuń
  12. Hej! Zajebisty rozdział :) Czekam z niecierpliwością na next !
    Chciałm ci polecić mojego bloga. Więc jak byś miała czas to czy mogłabyś czasami na niego zaglądać? Dopiero zaczęłam prowadzić bloga, więc byłabym bardzo wdzięczna :)

    http://rauraihateyoubutsomethingdrawsmetoyou.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Słodkie, ale ostatnio przez Rossa (nie w twoim opawiadaniu) nie mam ochoty czytać blogów. Ale twój jest wyjątkiem :-) A nie mam ochoty bo Ross w jednym filmiku mówi, że chce być z Mają

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ze co z maia nie nie to nie mozliwe dobra czytalam dzisaj ze ona ma chlopaka i jak go opisywala to ten opis pasowal do rossa ale oni nie moga byc razem nienawidze mai i z tego co napisalas chyba ty tez

      Usuń
  14. Rozdział EKSTRA!!!!!!!!!!!!!!! ZRESZTĄ JAK INNE CZEKAM NA NEXT :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Rozdział genialnialny jak zawsze ale namierozumiem jak wpadasz na takie pomysły czkam na next:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Rzodział genialny polecam mojego http://raura3.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dopiero zaczęłam prowadzić wię proszę zaglądaj i komentuj

      Usuń
  17. Czytałam dużo blogów i musze stwierdzić że twój jest jednym z najleprzych. Uwielbiam go<3

    OdpowiedzUsuń
  18. miał być dzisiaj nowy rozdział czemu nie wstawiłaś

    OdpowiedzUsuń
  19. czemu w tym rozdziale prawie nic nie ma ? Nie wiadomo o co chodzi.

    OdpowiedzUsuń

Bardzo zależy mi na waszej opinii, więc pozostawcie po sobie ślad w formie komentarza. ;-)