niedziela, 29 września 2013

(48) 12. Spotkanie z wrogiem & Udawane uczucia.

Muszę zrobić absolutnie wszystko, aby nie zabrał mi wszystkiego co kocham nad życie.” - Ross lynch.
*Oczami Rossa.*
Dzisiaj jest poniedziałek, a to znaczy, że znowu trzeba iść do szkoły. Wczoraj cały dzień myślałem nad tym co mogę zrobić, aby Cody znów nie wygrał. Nie chcę, abym przez niego stracił Laurę, przyjaciół, rodzinę, sławę i fanów, bo on jest zdolny do wszystkiego. - „Muszę zrobić absolutnie wszystko, aby nie zabrał mi wszystkiego co kocham nad życie.” - Pomyślałem, wstałem z łóżka i podszedłem do szafy. Wyjąłem z niej ubrania i wszedłem do łazienki. Tam wziąłem prysznic i przebrany zszedłem na dół biorąc wcześniej swoją torbę. Z kuchni wziąłem jabłko i wyszedłem z domu. Do szkoły szedłem jedząc owoc, wcześniej napisałem Laurze SMS'a, że nie mogę po nią przyjść, oczywiście była to część mojego planu. Wszedłem do budynku i już z daleka widziałem Laurę stojącą przy swojej szafce, jednak nie była sama, przy niej stał...... Cody. Ewidentnie z nią flirtował. Bez chwili zwłoki podszedłem do nich. - Cody, witaj. Słyszałem, że się tutaj przeniosłeś. - Powiedziałem z wymuszanym uśmiechem.
- Tak, pozerze. Zdążyłem już poznać twoją dziewczynę. - Powiedział i chytrze się uśmiechnął.
- Moją dziewczyną, ale ja przecież nie mam dziewczyny. - Skłamałem i kątem oka widziałem, że stojąca obok nas Laura zrobiła dziwną minę.
- A ta co stoi obok nas, jak jej tam? Laura? Nie zależy ci na niej.
- Nie znam żadnej Laury, a już tym bardziej mi na niej i nikim innym nie zależy. - Znowu skłamałem.
- Jakoś nie sądzę, że na nikim ci nie zależy. Przecież ty zawsze byłeś najbardziej wrażliwy.
- Lepiej idź już zanim powiesz coś czego potem będziesz żałował. - Chłopak nic więcej nie powiedział tylko odszedł i poszedł w kierunku wnętrza szkoły. Ja za to podszedłem do zdezorientowanej Laury.
- Wyjaśnię ci wszystko po szkole u mnie w domu, a teraz udawaj, że mnie nie znasz. - Powiedziałem tylko i pobiegłem w stronę sali muzycznej, w której zaraz mieliśmy mieć lekcję. Usiadłem w ławce z tyłu i w ciszy słuchałem tego co mówi nauczycielka. Mniej więcej po pięciu minutach powiedziała coś czego właśnie się obawiałem.
- Drodzy uczniowie od dzisiaj będzie z wami do klasy chodził nowy uczeń – Cody. - „Dlaczego akurat do nas? Jest tyle klas, a on musiał trafić akurat do tej?” - Myślałem. - Mam nadzieję, że będziecie dla niego mili. - Powiedziała i z powrotem usiadła na krześle przy biurku, a Cody, który wcześniej wszedł do sali usiadł w jednej z wolnych ławek. Przez całą lekcję czułem jak mnie obserwuje, miałem już tego dosyć. Kolejne lekcje i przerwy mijały tak samo, jednak na długiej przerwie gdy udałem się na stołówkę było inaczej. Usiadłem przy innym stoliku, zostawiając moich przyjaciół, a oni nie wiedzieli o co chodzi, ale Laura chyba im wszystko wyjaśniła. Siedziałem na krześle jedząc posiłek i widziałem jak Cody dosiada się do Caluma, Raini i Laury. Usiadł obok mojej dziewczyny chociaż było tyle wolnych miejsc. Chociaż byłem jakieś 10 metrów od nich, widziałem, że Christian ewidentnie flirtuje z Laurą. Szybko wyjąłem z kieszeni telefon i napisałem szybkiego, ale treściwego SMS'a do mojego kumpla Caluma. - „Calum, przepraszam, że z wami nie siedzę, ale wyjaśnię to wam jutro po szkole. Uważajcie na Cody,ego, bo on wszystkich okłamuje i próbuje was omotać.” Schowałem go z powrotem i znów zająłem się jedzeniem posiłku. Czysty talerz odniosłem do kuchni, a sam udałem się w kierunku wyjścia ze stołówki. Akurat musiałem przechodzić obok stolika, przy którym siedzieli moi przyjaciele i ON. Pech chciał, że ten Christian zwrócił na mnie uwagę.
- Ross, już wychodzisz? A no tak, zapomniałem, że ty zawsze uciekasz jak najszybciej. - Powiedział i wstał od stolika, a wszystkie oczy skierowały się na nas. Ja go po prostu zignorowałem i poszedłem dalej, jednak on się znowu odezwał. - I widzisz, nawet teraz uciekasz, co z ciebie za mężczyzna. Jesteś żałosny, tak samo jak twoja rodzina. - Tego było już za wiele, odwróciłem się do niego i podszedłem patrząc mu w oczy.
- Możesz mówić o mnie co tylko chcesz, obrażać mnie na każdy możliwy sposób, ale nigdy nie waż się mówić źle o mojej rodzinie, ani przyjaciołach, zrozumiano? - Powiedziałem z lekkim poddenerwowaniem.
- A co boisz się, że znów stracisz wszystko na czym ci zależy?
- Możesz próbować ile chcesz, ale moi przyjaciele i rodzina nie są aż tacy głupi, aby nabrać się na twoje udawane gierki. - Po tych słowach zauważyłem, że wokół nas zdążyła się zebrać spora grupa ludzi, którzy byli zaciekawieni dalszym przebiegiem rozmowy. Wśród nich zauważyłem moich przyjaciół, nawet Olivię i Leo.
- Ach tak? Ja przynajmniej nie zostawiłem przyjaciół.
- Bo ty nie masz przyjaciół, a jeśli chodzi o moich to nie muszę ci się tłumaczyć dlaczego ich zostawiłem, bo to nie twoja sprawa.
- A może już im się znudziłeś.
- Wiesz co? Daruj sobie te swoje głupawe komentarze i lepiej będzie dla wszystkich jak odczepisz się od moich przyjaciół. - Powiedziałem i przebijając się przez tłum wyszedłem ze stołówki. Poszedłem do szafki i ją otworzyłem. Wyjąłem z niej potrzebne książki i udałem się na zajęcia wokalne. Na lekcji siedziałem z Laurą, ale widziałem z jej oczach, że coś ją gnębi, jednak postanowiłem ją o to zapytać po szkole. Równo z dzwonkiem oznajmiającym koniec lekcji wyszedłem ze szkoły i czekałem tam na Laurę. Już po chwili do mnie dołączyła i razem wracaliśmy ze szkoły w ciągłym milczeniu. Gdy dochodziliśmy do domu dziewczyny zapytałem ją. - Twoi rodzice są w domu?
- Nie. - Odpowiedziała oschle jakby miała do mnie jakiś żal.
- Mogę wejść, musimy pogadać.
- Jakbyśmy nie mogli zrobić tego w szkole. - Powiedziała cicho, ale ja i tak to słyszałem. Pokazała ręką żebym szedł za nią, więc to uczyniłem. Laura otworzyła drzwi i weszliśmy do środka, po czy znów je zamknęła. Usiedliśmy na kanapie w salonie, a szatynka milczała, widocznie nadal jest na mnie zła, ale to pewnie przez to, że udawałem, że jej nie znam i nie wyjaśniłem jej czemu się tak zachowywałem. Wziąłem głęboki oddech i patrząc jej w oczy zacząłem mówić.
- Wiem, że w szkole zachowywałem się dziwnie, ale chciałem was chronić. Chociaż jak teraz o tym myślę to wydaje mi się, że i tak wam nie pomogłem.
- Ale czemu chciałeś nas chronić? I dlaczego ty i Cody byliście dla siebie niemili?
- Bo wy go nie znacie, a ja tak. - Zacząłem i wstałem z kanapy. - Znam go od 9 roku życia. Od tamtej pory zawsze próbował mnie ośmieszyć na każdy możliwy sposób. Gdy zacząłem się umawiać z dziewczynami, on zawsze sprawiał, że każda z nich pocałowała go zanim ja to zrobiłem, ale z tobą jest inaczej. Moje uczucie do ciebie jest o wiele silniejsze nich do poprzednich dziewczyn, ale boję się, że nawet to nie wystarczy. Dlatego was chroniłem, bo nie chciałem was stracić i choć wiem, że to nie najlepsza droga nie miałem innego wyjścia. Kocham was tak bardzo i nie chcę znów przez niego cierpieć. - Powiedziałem na jednym tchu. Laura za to nic nie powiedziała tylko mnie przytuliła.
- Nie stracisz nas, nie stracisz mnie. - Powiedziała szczerze i mnie pocałowała, a ja oczywiście odwzajemniłem jej gest. Potem jeszcze porozmawialiśmy, a ja o 14 powiedziałem, że muszę iść do domu zasłaniając się obiadem, chociaż w rzeczywistości był to trening karate. Szybko wszedłem do pokoju i zabrałem przygotowaną wcześniej torbę. Na treningu byłem wściekły. Wyobraziłem sobie, że „chłopcem do bicia” w rzeczywistości jest Cody. Wyżyłem się na nim, nie ma co. Za ostatnim ciosem nawet odpadła mu głowa. Leo i Olivia wiedzieli co jest powodem mojego zdenerwowania, ale Ryan nie. Słyszałem jednak jak wyjaśniają mu wszystko. Pod koniec treningu Ryan powiedział, abym dłużej został, bo ma mi do powiedzenia coś bardzo ważnego. Nie wiedziałem o co chodzi, ale po treningu przebrałem się i wszedłem do gabinetu naszego sensei'a.
- Ross jesteś najlepszym uczniem w naszym dojo i bardzo się cieszę, że wróciłeś, bo jeśli się zgodzisz będziesz mógł reprezentować nas w zawodach, które odbędą się za tydzień. - Nie wierzyłem własnym uszom.
- Poważnie? - Zapytałem.
- Tak, to jak, zgadzasz się?
- Oczywiście, że tak. - Powiedziałem uradowany. - Ale kto je organizuje?
- Dojo „Czarne Smoki”. - Tutaj już było gorzej, a co jeśli sytuacja znów się powtórzy i będę musiał odejść. Drugi raz tego nie przeżyję. - Ale nie martw się, tym razem nie będziesz musiał przez nich odejść. - Jakby czytał w moich myślach.
- To dla mnie ogromny zaszczyt, że mogę nas reprezentować.
- To dlatego, że jesteś najlepszy........ Ok, idź teraz do domu, a jutro widzimy się o tej samej porze.
- Ok, do widzenia.

- Do widzenia. - Wróciłem do domu, zjadłem kolację, umyłem się i poszedłem spać. Cieszyłem się, że będę mógł reprezentować nasze dojo, ale nie pocieszała mnie myśl, że jutro znów będę musiał się spotkać z Cody'm. On chce mnie zniszczyć, wiem to i muszę mieć się na baczności.
********
Hej, hej to znowu ja. Podoba wam się nowy rozdział? Już powoli Cody zaczyna mieszać w życiu Rossa i uwierzcie mi, na samych groźbach się nie skończy.
Całuski ;-* Marta Lynch.

8 komentarzy:

  1. Super! Cudowny! Świetny!
    Brak mi słów. Mam nadzieję, że ten Cody nie zabierze Laury!!! To jakiś debil. Co on ma do Rossa?
    Zaraz ją też będę musiała się na czymś wyżyć.
    Mam nadzieję, że next nie długo, bo nie mogę się doczekać <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! Świetny! Cudowny!
    Brak mi słów. Ten Cody to jakiś debil. Mam nadzieję że nie zabierze Laury!
    Co on ma do Rossa? Mam nadzieję że next nie długo, bo nie mogę się doczekać <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jest boski! Cody jest strasznym kretynem! Bym jeszcze gorzej go nazwała, ale nie chcę dawać powodów do cenzury :D
    Czekam z niecierpliwością na nexta!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten blog został nominowany do Libster Awards.Więcej informacji tutaj :
    http://iloveauslly.blogspot.com/2013/09/libster-awards.html

    OdpowiedzUsuń
  5. ten blog jest niesamowicie niesamowity widze że niektórym nerwy puszczają przez Laurę i Ross'a
    hahaha
    dodawaj cześciej rozdziały proszę bo mnie trafia jak trzeba 2 dni czekać a co dopiero 5 ? nie zabijaj mnieee!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Błagam nie rozdzielaj Raury

    OdpowiedzUsuń
  7. No właśnie dodawaj rozdziały częściej i nie rozdzielaj rossa i laury PLISS

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny. :* Cody to debil. Mam nadzieję, że nie rozdzielisz Raury... Ten blog bez nich to jak łąka bez kwiatów. xd Życzę weny w dodawaniu next'ów. :p
    ~Jo vuu. ^^

    OdpowiedzUsuń

Bardzo zależy mi na waszej opinii, więc pozostawcie po sobie ślad w formie komentarza. ;-)