niedziela, 1 września 2013

(39) 3. Ogłoszenie & Zaproszenie na bal.

"Już myślałam, że mnie nigdy nie zaprosi, ale teraz gdy to nastąpiło jestem bardzo szczęśliwa, że jednak to zrobił." - Laura Marano.
*Oczami Rossa.*
Następnego dnia obudziłem się o 6:00. Dzisiaj jest poniedziałek, a do szkoły mam na 8:00, więc zostały mi jeszcze dwie godziny na umycie się, ubranie się, zjedzenie śniadania, spakowanie książek, wyjście, wstąpienie po Laurę i dojście z nią do szkoły. Powinienem się wyrobić. Wstałem z łóżka. W łazience umyłem się i ubrałem w wcześniej przygotowane ubrania. Dzisiaj rodzice robili nam śniadanie, więc miałem jeszcze czas na spakowanie książek. Tak też zrobiłem. Po dziesięciu minutach zszedłem na dół i zjadłem śniadanie - naleśniki. Gdy skończyłem, była już 7:20, więc wziąłem plecak i żegnając się z rodziną poszedłem do szkoły. Po drodze oczywiście poszedłem po Laurę i razem udaliśmy się do szkoły. Byliśmy tam 10 minut przed dzwonkiem. Naszą pierwszą lekcją była godzina wychowawcza. Równo o ósmej weszliśmy do sali nr 234. Ja usiadłem z Laurą, a Calum siedział z Raini. - Drodzy uczniowie mam nowinę od samej pani dyrektor. - Zaczęła pani Mark. - Otóż za trzy tygodnie w naszej szkole odbędzie się bal. - Wszyscy zaczęliśmy się cieszyć. Potem nauczycielka dała nam czas dla siebie, a każdy zaczął zapraszać swoją drugą połówkę. Przez cały ten czas Laura mnie obserwowała. Wiedziałem o co jej chodzi, ale udawałem, że nic nie wiem, gdyż miałem dla niej zaplanowaną niespodziankę.
- Coś się stało? - Zapytałem
- Nie, tylko,.... a nie... już nic. - Powiedziała.
- Na pewno?
- Tak.
*Oczami Laury.*
Byłam smutna, że Ross nie zaprosił mnie na bal. A może już nie chce ze mną być? Nie, powiedziałby mi o tym wprost. Myślałam o tej sprawie przez całą lekcję. Co jakiś czas kątem oka patrzyłam co robi Ross. Pisał coś w swoim zeszycie, ale nie widziałam co to było. Gdy zabrzmiał dzwonek na przerwę blondyn wybiegł z sali jak torpeda. Nie wiedziałam o co chodzi. - "Może później mi to wszystko wyjaśni." - Pomyślałam. Idąc w kierunku swojej szafki, widziałam jak każdy chłopak zaprasza jakąś dziewczynę na bal. Tylko mnie Ross nie zaprosił. Żeby dojść do mojej szafki trzebabyło przejść prawie całą szkołę. Ja byłam właśnie w połowie drogi. Nie musiałam się spieszyć, bo przerwa trwała 20 minut, a moja następna lekcja była w sali niedaleko mojej szafki. Gdy doszłam już do celu mojej podróży, otworzyłam szafkę, a tam była miła niespodzianka - pluszowy miś, który trzymał kartkę. Wzięłam ją do rąk i zaczęłam czytać tekst na niej zamieszczony. Było tam napisane: "Moja ukochana ślę do ciebie ten liścik w wielkim pośpiechu, jednak muszę ci powiedzieć żebyś po lekcjach spotkała się ze mną w sali artystycznej, gdyż mam dla ciebie niespodziankę." Wiedziałam, że ta kartka jest od Rossa. W duchu byłam z tego bardzo zadowolona. Wyjęłam z szafki książki na następną lekcję - muzykę i razem z misiem i kartką schowałam je do torby. Udałam się pod salę nr 159. Dalsze lekcje minęły bez niespodzianek. Z niecierpliwością wyczekiwałam dzwonka obwieszczającego koniec lekcji. W końcu się tego doczekałam i pełna zaciekawienia udałam się do sali artystycznej. Była ona całkiem duża. Znajdowała się w niej scena, na której często były wystawiane przedstawienia lub organizowane koncerty. Usiadłam w pierwszym rzędzie od sceny i czekałam. Nagle na ekranie znajdującym się na scenie zaczął wyświetlać się taki jakby film. Pojawiła się w nim duża litera "B". W tej chwili jakiś głos powiedział. - "B" ponieważ bardzo cię kocham. - Potem pojawiła się litera "A". - "A" jak atrakcyjna przyszłość, która nas czeka. - Następnie pojawiła się litera "L". - "L" ponieważ lubię w tobie absolutnie wszystko. - Na tym skończył się ten pokaz, ale po chwili na scenie pojawił się Ross z wielką kartką, na której było napisane "BAL?". Wiedziałam o co konkretnie mu chodzi. Szybko weszłam na scenę i przytuliłam blondyna z całych sił szepcząc mu do ucha. – "Tak" - Byłam szczęśliwa. Ross chwycił mnie za rękę i razem wyszliśmy ze szkoły. Chłopak odprowadził mnie pod dom, a ja po pożegnaniu się z nim pobiegłam do swojego pokoju i szczęśliwa rzuciłam się na łóżko.
*Oczami Rossa.*
Jak zawsze w czasie powrotu ze szkoły odprowadziłem Laurę pod jej dom. Gdy się z nią pożegnałem zacząłem iść w kierunku mojego domu. Gdy byłem już obok niego wpadła na mnie jakaś blondynka, średniego wzrostu. - O Jezu, przepraszam. - Powiedziała.
- Nic się nie stało. - Gdy podniosła głowę olśniło mnie. - Olivia? - Zapytałem.
- Tak, czekaj, czekaj, Ross?
- Tak, co ty robisz w Los Angeles?
- Za trzy tygodnie znów się tu przeprowadzam, a jak na razie odwiedzam starych znajomych.
- To fajnie. A do jakiej szkoły będziesz chodziła?
- Do tej muzycznej.
- Ja też tam chodzę. Może wejdziesz do nas, pogadamy.
- Jasne, mam jeszcze dużo czasu zanim przyjedzie po mnie mój tata. - Oboje weszliśmy do domu mojej rodziny i usiedliśmy na kanapie w salonie. - No, opowiadaj co tam u ciebie słychać. - Powiedziała blondynka.
- Jakoś leci, ale pewnie większość wiesz o mnie z gazet, prawda?
- Tak, szczególnie tą akcję z tobą i Maią, współczuję.
- Nie musisz. Teraz jestem szczęśliwy.
- Serio?
- Tak, mam dziewczynę, którą kocham najbardziej na świecie.
- Masz dziewczynę? Cieszę się, to pewnie Laura Marano, mam rację?
- Tak, muszę was ze sobą koniecznie poznać.
- Tak, musisz. - Zauważyłem na twarzy blondynki smutek.
- Coś się stało? - Zapytałem z czułością i troską.
- Nie nic, tylko po prostu za tobą tęskniłam.
- Ja za tobą też. - Po tych słowach wstaliśmy z kanapy i przytuliliśmy się do siebie, ale wiadomo, tak po przyjacielsku. Nagle usłyszałem pukanie do drzwi. Nie puszczając Olivii krzyknąłem. - Proszę!!! - W tym momencie w drzwiach pojawiła się... Laura. Z jej wyrazu twarzy mogłem wyczytać zdziwienie. - Laura, hej. - Powiedziałem i puściłem Liv. - To jest Olivia, kiedyś się z nią przyjaźniłem. Olivia to jest Laura, moja dziewczyna. - Skierowałem się do blondynki.
- Miło mi cię poznać. - Powiedziała Liv i wyciągnęła rękę w kierunku Laury. Ona odpowiedziała jej tym samym i uścisnęła ją. Po 30 minutach Olivia musiała się już zbierać, więc ja i Laura zostaliśmy sami. Poszliśmy do mojego pokoju. Gdy zamykałem drzwi dziewczyna powiedziała.
- Podobasz jej się.
- Komu? - Zapytałem nie wiedząc o co chodzi.
- Olivii.
- Co? Czemu tak myślisz?
- Widać jak na ciebie patrzy, a gdy mówisz świecą jej się oczy.
- No cóż, nie wiem czy czuje coś do mnie, czy też nie, ale jedno jest pewne, ja kocham ciebie i tylko ciebie. - Powiedziałem i ją pocałowałem.
- Aww to słodkie Ross.
- A właściwie w jakiej sprawie do mnie przyszłaś?
- Tak chciałam się spotkać.
- Aha, może coś obejrzymy?

- Ok. - Wybraliśmy film pt. "Przewrotni kochankowie." Był wzruszający. Po skończonym seansie odprowadziłem Laurę do domu, bo było już późno, a sam poszedłem do siebie i umyty poszedłem spać.
******
I jak? Podoba wam się rozdział? Mam nadzieję, że tak. Nie będę się zbytnio rozpisywać, bo szykuję się właśnie na jutrzejsze rozpoczęcie roku szkolnego, ale się się stresuję.
Całuski ;-* Marta Lynch

10 komentarzy:

  1. Cudowny rozdział!!!
    Mam nadzieje że następny rozdział pojawi się szybko!! *.* ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział.
    Czekam na next <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział świetny jak zawsze czekam na następny. Pozdrawiam Kasia S. P.S. Wiem co czujesz tez się stresuję :)

    OdpowiedzUsuń
  4. SUPER!!!!!!!!!!!!! CZEKAM NA NEXT

    OdpowiedzUsuń
  5. Booski rozdział!!
    Czekam na nexta! A co do piosenki koffam ją:D

    OdpowiedzUsuń
  6. Brak mi słów!!! <33
    Dodaj następny rozdział w środę!

    OdpowiedzUsuń
  7. Super nic dodać nic ująć czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny!!!!!!!!!!! :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zostałaś nominowana do "The Versatile Blogger Award", gratulacje :D Szczegóły tutaj: http://auslly-raura-love.blogspot.com/
    ~Kasia<3
    P.S. Rozdział jest cudowny :3

    OdpowiedzUsuń

Bardzo zależy mi na waszej opinii, więc pozostawcie po sobie ślad w formie komentarza. ;-)