"Już
myślałam, że mnie nigdy nie zaprosi, ale teraz gdy to nastąpiło
jestem bardzo szczęśliwa, że jednak to zrobił." - Laura
Marano.
*Oczami
Rossa.*
Następnego
dnia obudziłem się o 6:00. Dzisiaj jest poniedziałek, a do szkoły
mam na 8:00, więc zostały mi jeszcze dwie godziny na umycie się,
ubranie się, zjedzenie śniadania, spakowanie książek, wyjście,
wstąpienie po Laurę i dojście z nią do szkoły. Powinienem się
wyrobić. Wstałem z łóżka. W łazience umyłem się i ubrałem w
wcześniej przygotowane ubrania. Dzisiaj rodzice robili nam
śniadanie, więc miałem jeszcze czas na spakowanie książek. Tak
też zrobiłem. Po dziesięciu minutach zszedłem na dół i zjadłem
śniadanie - naleśniki. Gdy skończyłem, była już 7:20, więc
wziąłem plecak i żegnając się z rodziną poszedłem do szkoły.
Po drodze oczywiście poszedłem po Laurę i razem udaliśmy się do
szkoły. Byliśmy tam 10 minut przed dzwonkiem. Naszą pierwszą
lekcją była godzina wychowawcza. Równo o ósmej weszliśmy do sali
nr 234. Ja usiadłem z Laurą, a Calum siedział z Raini. - Drodzy
uczniowie mam nowinę od samej pani dyrektor. - Zaczęła pani Mark.
- Otóż za trzy tygodnie w naszej szkole odbędzie się bal. -
Wszyscy zaczęliśmy się cieszyć. Potem nauczycielka dała nam czas
dla siebie, a każdy zaczął zapraszać swoją drugą połówkę.
Przez cały ten czas Laura mnie obserwowała. Wiedziałem o co jej
chodzi, ale udawałem, że nic nie wiem, gdyż miałem dla niej
zaplanowaną niespodziankę.
-
Coś się stało? - Zapytałem
-
Nie, tylko,.... a nie... już nic. - Powiedziała.
-
Na pewno?
-
Tak.
*Oczami
Laury.*
Byłam
smutna, że Ross nie zaprosił mnie na bal. A może już nie chce ze
mną być? Nie, powiedziałby mi o tym wprost. Myślałam o tej
sprawie przez całą lekcję. Co jakiś czas kątem oka patrzyłam co
robi Ross. Pisał coś w swoim zeszycie, ale nie widziałam co to
było. Gdy zabrzmiał dzwonek na przerwę blondyn wybiegł z sali jak
torpeda. Nie wiedziałam o co chodzi. - "Może później mi to
wszystko wyjaśni." - Pomyślałam. Idąc w kierunku swojej
szafki, widziałam jak każdy chłopak zaprasza jakąś dziewczynę
na bal. Tylko mnie Ross nie zaprosił. Żeby dojść do mojej szafki
trzebabyło przejść prawie całą szkołę. Ja byłam właśnie w
połowie drogi. Nie musiałam się spieszyć, bo przerwa trwała 20
minut, a moja następna lekcja była w sali niedaleko mojej szafki.
Gdy doszłam już do celu mojej podróży, otworzyłam szafkę, a tam
była miła niespodzianka - pluszowy miś, który trzymał kartkę.
Wzięłam ją do rąk i zaczęłam czytać tekst na niej
zamieszczony. Było tam napisane: "Moja ukochana ślę do
ciebie ten liścik w wielkim pośpiechu, jednak muszę ci powiedzieć
żebyś po lekcjach spotkała się ze mną w sali artystycznej, gdyż
mam dla ciebie niespodziankę." Wiedziałam, że ta
kartka jest od Rossa. W duchu byłam z tego bardzo zadowolona.
Wyjęłam z szafki książki na następną lekcję - muzykę i razem
z misiem i kartką schowałam je do torby. Udałam się pod salę nr
159. Dalsze lekcje minęły bez niespodzianek. Z niecierpliwością
wyczekiwałam dzwonka obwieszczającego koniec lekcji. W końcu się
tego doczekałam i pełna zaciekawienia udałam się do sali
artystycznej. Była ona całkiem duża. Znajdowała się w niej
scena, na której często były wystawiane przedstawienia lub
organizowane koncerty. Usiadłam w pierwszym rzędzie od sceny i
czekałam. Nagle na ekranie znajdującym się na scenie zaczął
wyświetlać się taki jakby film. Pojawiła się w nim duża litera
"B". W tej chwili jakiś głos powiedział. - "B"
ponieważ bardzo cię kocham. - Potem pojawiła się
litera "A". - "A" jak atrakcyjna
przyszłość, która nas czeka. - Następnie pojawiła się litera
"L". - "L" ponieważ lubię w tobie
absolutnie wszystko. - Na tym skończył się ten pokaz, ale po
chwili na scenie pojawił się Ross z wielką kartką, na której
było napisane "BAL?". Wiedziałam o co konkretnie mu
chodzi. Szybko weszłam na scenę i przytuliłam blondyna z całych
sił szepcząc mu do ucha. – "Tak" - Byłam szczęśliwa.
Ross chwycił mnie za rękę i razem wyszliśmy ze szkoły. Chłopak
odprowadził mnie pod dom, a ja po pożegnaniu się z nim pobiegłam
do swojego pokoju i szczęśliwa rzuciłam się na łóżko.
*Oczami
Rossa.*
Jak
zawsze w czasie powrotu ze szkoły odprowadziłem Laurę pod jej dom.
Gdy się z nią pożegnałem zacząłem iść w kierunku mojego domu.
Gdy byłem już obok niego wpadła na mnie jakaś blondynka,
średniego wzrostu. - O Jezu, przepraszam. - Powiedziała.
-
Nic się nie stało. - Gdy podniosła głowę olśniło mnie. -
Olivia? - Zapytałem.
-
Tak, czekaj, czekaj, Ross?
-
Tak, co ty robisz w Los Angeles?
-
Za trzy tygodnie znów się tu przeprowadzam, a jak na razie
odwiedzam starych znajomych.
-
To fajnie. A do jakiej szkoły będziesz chodziła?
-
Do tej muzycznej.
-
Ja też tam chodzę. Może wejdziesz do nas, pogadamy.
-
Jasne, mam jeszcze dużo czasu zanim przyjedzie po mnie mój tata. -
Oboje weszliśmy do domu mojej rodziny i usiedliśmy na kanapie w
salonie. - No, opowiadaj co tam u ciebie słychać. - Powiedziała
blondynka.
-
Jakoś leci, ale pewnie większość wiesz o mnie z gazet, prawda?
-
Tak, szczególnie tą akcję z tobą i Maią, współczuję.
-
Nie musisz. Teraz jestem szczęśliwy.
-
Serio?
-
Tak, mam dziewczynę, którą kocham najbardziej na świecie.
-
Masz dziewczynę? Cieszę się, to pewnie Laura Marano, mam rację?
-
Tak, muszę was ze sobą koniecznie poznać.
-
Tak, musisz. - Zauważyłem na twarzy blondynki smutek.
-
Coś się stało? - Zapytałem z czułością i troską.
-
Nie nic, tylko po prostu za tobą tęskniłam.
-
Ja za tobą też. - Po tych słowach wstaliśmy z kanapy i
przytuliliśmy się do siebie, ale wiadomo, tak po przyjacielsku.
Nagle usłyszałem pukanie do drzwi. Nie puszczając Olivii
krzyknąłem. - Proszę!!! - W tym momencie w drzwiach pojawiła
się... Laura. Z jej wyrazu twarzy mogłem wyczytać zdziwienie. -
Laura, hej. - Powiedziałem i puściłem Liv. - To jest Olivia,
kiedyś się z nią przyjaźniłem. Olivia to jest Laura, moja
dziewczyna. - Skierowałem się do blondynki.
-
Miło mi cię poznać. - Powiedziała Liv i wyciągnęła rękę w
kierunku Laury. Ona odpowiedziała jej tym samym i uścisnęła ją.
Po 30 minutach Olivia musiała się już zbierać, więc ja i Laura
zostaliśmy sami. Poszliśmy do mojego pokoju. Gdy zamykałem drzwi
dziewczyna powiedziała.
-
Podobasz jej się.
-
Komu? - Zapytałem nie wiedząc o co chodzi.
-
Olivii.
-
Co? Czemu tak myślisz?
-
Widać jak na ciebie patrzy, a gdy mówisz świecą jej się oczy.
-
No cóż, nie wiem czy czuje coś do mnie, czy też nie, ale jedno
jest pewne, ja kocham ciebie i tylko ciebie. - Powiedziałem i ją
pocałowałem.
-
Aww to słodkie Ross.
-
A właściwie w jakiej sprawie do mnie przyszłaś?
-
Tak chciałam się spotkać.
-
Aha, może coś obejrzymy?
-
Ok. - Wybraliśmy film pt. "Przewrotni kochankowie." Był
wzruszający. Po skończonym seansie odprowadziłem Laurę do domu,
bo było już późno, a sam poszedłem do siebie i umyty poszedłem
spać.
******
I jak? Podoba wam się rozdział? Mam nadzieję, że tak. Nie będę się zbytnio rozpisywać, bo szykuję się właśnie na jutrzejsze rozpoczęcie roku szkolnego, ale się się stresuję.
Całuski ;-* Marta Lynch
Cudowny rozdział!!!
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że następny rozdział pojawi się szybko!! *.* ;)
Super rozdział.
OdpowiedzUsuńCzekam na next <3 <3
Rozdział świetny jak zawsze czekam na następny. Pozdrawiam Kasia S. P.S. Wiem co czujesz tez się stresuję :)
OdpowiedzUsuńBoski.!
OdpowiedzUsuńSUPER!!!!!!!!!!!!! CZEKAM NA NEXT
OdpowiedzUsuńBooski rozdział!!
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta! A co do piosenki koffam ją:D
Brak mi słów!!! <33
OdpowiedzUsuńDodaj następny rozdział w środę!
Super nic dodać nic ująć czekam na nexta
OdpowiedzUsuńŚwietny!!!!!!!!!!! :-)
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do "The Versatile Blogger Award", gratulacje :D Szczegóły tutaj: http://auslly-raura-love.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń~Kasia<3
P.S. Rozdział jest cudowny :3