„Ta
piosenka dała mu siłę i odwagę, aby pokazać innym kim jest
naprawdę.” - Marta Lynch.
*Oczami narratora.*
Dzisiaj jest jeden z najcieplejszych
dni w Los Angeles. Temperatura w cieniu przekracza 30 stopni
celcjusza, ale nie na pogodzie będziemy się teraz skupiać. Dzisiaj
nasi bohaterowie mają lekcje na 9:50, a to znaczy, że mogą sobie
dłużej pospać. Każdy z zadowoleniem jeszcze smacznie spał,
oprócz jednej osoby, a właściwie chłopaka. Chłopak ten bez
wątpienia zawsze był zupełnie inny niż jego rówieśnicy i dało
się to dostrzec gołym okiem. Gdy inni grali w piłkę lub berka, on
wolał otworzyć swój zeszyt i pisać w nim piosenki. W swoim jakże
krótkim życiu przeżył bardzo dużo cierpienia i nawet nie
wiedział, że jeszcze więcej go spotka. Tak, dobrze myślicie, mowa
tu oczywiście o Rossie, chłopaku o twórczej duszy i wielu ukrytych
talentach. W tej właśnie chwili ten uroczy i twórczy chłopak
siedział na parapecie w swoim pokoju z zeszytem na kolanach i
rysował widok za oknem. Brązowooki od dziecka lubił podziwiać
tego typu widoki. Czuł wtedy, że jest w zupełnie innym świecie, z
dala od zmartwień i problemów. Tak samo zresztą było gdy tworzył
muzykę, czy rysował. Niewiele osób w jego wieku wie co chce robić
w przyszłości, ale on wie to od dziecka. Wie, że jego życie
zawsze będzie związane z muzyką, bo to jest to co kocha bardziej
niż karate, sport, gotowanie czy rysowanie. Aż szkoda myśleć, że
taki uzdolniony chłopak boi się pokazać światu swoje ukryte
zdolności. Gdy chłopak skończył rysować schował kartkę na dnie
szuflady w biurku, a pozostałe przybory włożył do oddzielnej
szuflady. Był jeszcze w piżamie, więc podszedł do szafy i wyjął
z niej ubrania do szkoły. Zaopatrzony w strój wszedł do łazienki,
a tam wziął poranny i orzeźwiający prysznic. Swoje mokre ciało
wytarł ręcznikiem i przebrany w ubrania zszedł na dół. W jadalni
siedziała już cała jego rodzina, a on się z nimi przywitał i
wszedł do kuchni. Robiąc sobie śniadanie nucił piosenkę „LOUD”,
którą ostatnio napisał. Uważa, że bardziej nadaje się ona na
śpiew w grupie, ale niesłusznie uważa też, że jest beznadziejna.
Wszyscy domownicy w tej chwili słyszeli co blondyn nuci pod nosem,
bo jadalnię i kuchnię dzieli tylko cienka ściana. Każdemu z nich
się ona podobała i zastanawiali się kto jest jej autorem, bo
oczywiście nie wiedzieli, że Ross pisze piosenki, którą w dodatku
są całkiem niezłe. Niczego nieświadomy blondyn skończył
przygotowywać sobie kanapkę i herbatę i dołączył do swojej
rodziny. Oni za to patrzyli na niego wzrokiem zaciekawienia, a on nie
wiedział o co im chodzi. W końcu przerwał niezręczną ciszę i
zapytał. - Czemu się tak na mnie patrzycie?
- Bo chcemy wiedzieć kto napisał tą
piosenkę, którą nuciłeś w kuchni, jest świetna. - Wyjaśnił
Riker, a Ross był w niemałym szoku. W końcu nie spodziewał się,
że ktoś go usłyszy.
- Słyszałem ją w internecie. -
Skłamał i posmutniał. Chciał w tej chwili powiedzieć im całą
prawdę o autorze tej piosenki, ale coś go zwyczajnie blokowało,
jakiś wewnętrzny głos mówił mu, że to nie jest dobra droga.
- Aha, jej autor ma wielki talent. -
Powiedziała Rydel.
- Tak, ale nie ma odwagi, aby
powiedzieć kim jest.
- Co masz na myśli? - Zapytał Mark.
- Nic, kiedyś wam powiem, ale jeszcze
nie teraz. - Powiedział i odniósł pusty talerz i szklankę do
kuchni, a sam udał się do swojego pokoju. Z szuflady biurka
zamykanej na klucz wyjął swój śpiewnik i powiedział sam do
siebie. - Czemu nie mogę im powiedzieć? Piosenka im się podobała,
więc może ją wykorzystają.......... A no tak, zapomniałbym, nie
mam zbytniej odwagi, aby powiedzieć im prawdy o piosenkach,
rysunkach, a nawet karate. - Ze złością rzucił zeszytem tak, że
ten wpadł za łóżko, ale Ross był za bardzo zły żeby go
podnieść. Wziął plecak z książkami i zszedł na dół. Już
miał łapać za klamkę gdy nagle pojawiła się za nim jego mama.
- Ross, czemu wychodzisz tak wcześnie?
Przecież jest dopiero 8:00. - Zapytała.
- Umówiłem się wcześniej z Laurą.
- Znów skłamał i wcale nie czuł się z tym dobrze.
- Aha. - Powiedziała, a Ross wyszedł
z domu i udał się z kierunku szkoły. Akurat nikogo nie było, bo
dzisiaj większość zaczyna lekcje o 8:55. Blondyn wszedł do sali,
w której często odbywają się koncerty lub przedstawienia i
zamknął drzwi, aby nikt go tam nie znalazł. Wszedł na scenę i
wyobraził sobie, że na widowni przed nim siedzi cała szkoła.
Wziął szkolną gitarę, stanął przed mikrofonem, który był
wyłączony i zaczął śpiewać i grać swoją najnowszą piosenkę
„Living
In The Moment”. Gdy skończył
poczuł się lepiej. Ta piosenka dała mu siłę i odwagę, aby
pokazać innym kim jest naprawdę. Zadowolony odłożył gitarę na
miejsce i wyszedł z sali, a potem ze szkoły. Podszedł do drzewa
przed szkołą i usiadł przed nim. Miał jeszcze sporo czasu przed
rozpoczęciem lekcji, bo była dopiero 8:30, więc nałożył na uszy
słuchawki i wsłuchał się w rytm muzyki. Po jakiś 20 minutach
znudziło mu się, więc zaczął iść w kierunku domu Laury.
Doszedł tam po 5 minutach. Zapukał do drzwi, a już po chwili
pojawiła się w nich jego dziewczyna.
- Ross, co tu robisz? - Zapytała ze
zdziwieniem i radością w oczach.
- Jakoś nudziło mi się, więc
jestem. Mogę wejść?
- Jasne. - Para weszła do domu
dziewczyny i usiedli na kanapie w salonie. Rodzice i siostra szatynki
byli w pracy, więc byli w domu sami. Żadne z nich nie wiedziało
jak zacząć rozmowę. W końcu panującą pomiędzy nimi ciszę
przerwała Laura. - Coś się stało Ross?
- Nie, nic. - Na tym skończyła się
ta krępująca dla nich obojga rozmowa. O 9:20 wyszli z domu
dziewczyny i ruszyli w kierunku szkoły. Gdy przekroczyli próg
budynku czuli, że wszystkie oczy są skierowane w ich stronę. Było
to prawdą, ale wszyscy patrzyli tylko na Rossa, a nie Laurę.
Szatynka rozstała się z Rossem i poszła do swojej szafki. Chłopak
za to chciał iść do swojego przyjaciela Caluma, który był w tej
chwili na ganku za szkołą, aby z nim porozmawiać, ale coś, a
raczej ktoś mu w tym przeszkodził.
- Proszę, proszę kogo to moje piękne
oczy widzą? Ross pozer Lynch. - Powiedział Cody, a Ross odwrócił
się w jego stronę.
- Czego chcesz Cody? - Zapytał.
- Ja nic nie chcę, tak tylko wspominam
kolegom nasze pierwsze spotkanie.
- Znowu wciśniesz im tą samą
bajeczkę co zawsze?
- To wcale nie jest bajeczka, bo wtedy
na serio odbiłem ci twoją pierwszą dziewczynę.
- Może i tak, ale jak widać była
naiwna nabierając się na twoją głupią gadkę skrzywdzonego przez
los chłopczyka. - Powiedział zmieniając ton głosu.
- Ej to nie moja wina, że uciekła od
ciebie, bo źle całowałeś. - Skłamał z premedytacją.
- Ah tak, a podobno to mnie pocałowałeś
pierwszy raz. - Powiedziała Laura, która się nagle pojawiła. Łzy
napłynęły jej do oczu i wierząc w to co powiedział Cody uciekła
z tego miejsca mówiąc tylko do Rossa. - Nie chcę cię znać. - On
najpierw odwrócił się do Christiana, a ten powiedział będąc
zaledwie kilka centymetrów od niego.
- Widzisz, znowu tracisz dziewczynę z
moją pomocą, a to dopiero początek. Rossie Lynchu szykuj się na
prawdziwe piekło. - Powiedział to tak cicho, że nikt poza nim i
Rossem tego nie słyszał. Brązowooki odwrócił się i zaczął
biec do jedynego miejsca w szkole, w którym nie było uczniów.
Laura często tam przesiadywała gdy było jej smutno i tam razem też
tak było. Dziewczyna siedziała skulona w koncie i cicho szlochała.
Ross do niej podszedł i pogłaskał delikatnie jej głowę. Ona
jednak gwałtownie odsunęła głowę nadal szlochając.
- Laura, słuchaj..... - Zaczął, ale
dziewczyna nie reagowała. - to co mówił Cody nie jest prawdą, on
tylko próbował nas skłócić.
- A po co chciał to zrobić? -
Zapytała dziewczyna podnosząc jednocześnie głowę. Teraz Ross
mógł spojrzeć dziewczynie w oczy i zobaczyć, że jej policzki
były czerwone od płaczu.
- Sam nie wiem, on zawsze robi różne
rzeczy byleby tylko odebrać mi wszystko co kocham. Najważniejsze
jest to, że kocham cię i gdy mówiłem, że mój pierwszy pocałunek
był z tobą, nie kłamałem. - Mówił to patrząc dziewczynie w
oczy. Szatynka widziała w nich szczerość i miłość. Bez słowa
po prostu go przytuliła. Na lekcje ruszyli trzymając się za ręce
co wcale nie podobało się Cody'emu. Postanowił wprowadzić w życie
plan „B”, który uważał, że zadziała bezbłędnie. Kolejne
lekcje i przerwy mijały bez większych przygód. Dla Rossa było
dziwnie cicho ze strony Cody'ego. Nie wiedział, czy to cisza przed
burzą, czy może coś innego. Po lekcjach odprowadził Laurę pod
jej dom i wszedł do środka, bo dziewczyna go zaprosiła. - Co
robimy? - Zapytał blondyn.
- Sama nie wiem, a do której możesz
zostać?
- Tak jak zawsze, do 15:30.
- Aha, to może pooglądamy telewizję.
- Ok. - Para już nic nie mówiła
tylko zasiadła przed telewizorem w salonie i zaczęła oglądać
jakieś romansidło. Byli w domu sami ponieważ reszta rodziny
dziewczyny była jeszcze w pracy. Ross pożegnał się z Laurą o
15:30 i szybko poszedł do swojego pokoju. Tam zjadł kolację i
biorąc torbę wyszedł z domu mówiąc, że idzie do kolegi. Rodzina
Rossa jest uczulona na sztuki walki, więc chłopak sądził, że jak
im powie, że trenuje od 9 roku życia to będą kazali mu odejść.
W dojo był punkt 16.
- Cześć Ross. - Powiedział sensei
Ryan.
- Witaj Ryan, a gdzie jest reszta? -
Zapytał chłopak.
- Do dnia zawodów mają wolne, bo
musisz mieć spokój.
- Ok, to co mam robić.
- Najpierw idź się przebrać w
kimono.
- Ok. - Jak powiedział tak zrobił.
Już po 5 minutach blondyn stał na macie przebrany i gotowy do
ćwiczeń. Sensei mówił mu co ma robić po kolei, a on to
wykonywał. Widać było, że chłopak ma prawdziwy potencjał. Gdy
Ross skończył wykonywać ostatnie polecenie, usłyszał, że ktoś
mu klaszcze, jednak nie był to jego sensei. Oboje spojrzeli w
kierunku drzwi, a w nich stał.....
********
Hej, hej. Mam nadzieję, że nowy rozdział wam się podoba. Następny wpis będzie jednocześnie 50 rozdziałem, a z tej okazji będę miała dla was niespodziankę. Mam nadzieję, że was ucieszy, ale o tym w następnej notce.
Całuski ;-* Marta Lynch.
Super kiedy next???
OdpowiedzUsuń6, ale jak na razie nie mogę dodać "w następnym rozdziale."
Usuńaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!!!!! już się nie mogę doczekać :)
UsuńSuper. Ten Cody to dupek.
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta <3
Super. Ten Cody to dupek.
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta <3
to było super. kiedy next :-):-):-):-):-):-)
OdpowiedzUsuńgenialny zresztą jak zawszę czekam na next :D
OdpowiedzUsuńJezuuu... Kobieto.! Pisz szybciej, bo dłużej nie wytrzymam.! Podnosisz mi ciśnienie.! Czekam na next. Z resztą jak zwykle ^^ <3 Kocham twój blog.! <3 Pozdrawiam.! :*
OdpowiedzUsuńDziękuję za nominację! :) Nominowałam Cię do Liebster Blog, po szczegóły zapraszam do mnie: http://forever-together-auslly.blogspot.com/ :) Gratuluję :)
OdpowiedzUsuńsuper rozdział czekam na next
OdpowiedzUsuńSuper<3!
OdpowiedzUsuńJak możesz to wejdź:):
http://rossilaura-love.blogspot.com/
http://austiniallly.blogspot.com/
Kocham Tego Bloga , jest bardzo romantyczny i muszę przyznać , że masz niesamowity talent i BARDZO BOGATĄ WYOBRAŹNIĘ , życzę dalszej weny i czekam na nexxta♥
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie :
http://ross-laura-niezapomniana-historia.blogspot.com/
Czytałam wiele blogów ale twój jest najlepszy po prosty kocham i nie wyobrażam sobie bez niego życia
OdpowiedzUsuńPLISS dodawaj częściej!!!!!!
Następny 6.10????
tak.
UsuńGenialny :)
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Liebster Award. Szczegóły tutaj: http://story-about-raura.blogspot.com/
Ona powiedziała :. lubisz mnie?"
OdpowiedzUsuń| On powiedział "nie".
| Myślisz ze jestem ładna? - zapytała.
| Znowu powiedział "nie".
| Zapytała wiec jeszcze raz:
| " Jestem w twoim sercu?"
| Powiedział "nie".
| Na koniec się zapytała: "Jakbym odeszła, to byś
| płakał za mną?" Powiedział, ze "nie".
| Smutne - pomyślała i odeszła.
| Złapał ja za rękę i powiedział: "Nie lubię Cię,
| kocham Cię. Dla mnie nie jesteś ładna,
| tylko piękna. Nie jesteś w moim sercu,
| jesteś moim sercem. Nie płakałbym za Tobą,
| tylko umarłbym z tęsknoty."
| Dziś o północy twoja prawdziwa miłość zauważy, że
| Cię kocha.
| Coś ładnego jutro miedzy 13-16 się zdarzy w Twoim
| życiu, obojętnie gdzie będziesz w domu, przy
| telefonie albo w szkole.
| Jeśli zatrzymasz ten łańcuszek, nie podzielisz się
| tą piękną historią - to nie znajdziesz szczęścia w
| 10 najbliższych związkach, nawet przez 10 lat.
| Jutro rano ktoś Cię pokocha.
| Stanie się to równo o 12.00.
| Będzie to ktoś
znajomy.
| Wyzna Ci miłość o 16.00
|Jeśli ci się nie uda wysłać tego do 20 komentarzy zostaniesz na zawsze sam
Hyhy. ^^ Jak zawsze świetny. Założę się, że w drzwiach stał Cody. XD Chociaż nie jestem do końca pewna. Dodawaj następne szybko, to rozkaz! ;3
OdpowiedzUsuń~Jo vuu.^^