środa, 30 października 2013

(57) 21. Wsparcie & Zmiana.

"Cierpienie, samotność i żal, te wszystkie rzeczy były mi jeszcze tak niedawno zupełnie odległe i obce. Teraz są one dla mnie zwykłą, szarą codziennością. " Ross Lynch.
*Oczami Laury.*
Gdy Ross wyszedł nie wiedziałam co zrobić. Przez jakiś czas patrzyłam w miejsce, w którym jeszcze nie tak dawno stał blondyn. Jestem najgorszą osobą na świecie, zdradziłam go i to w dodatku z jego największym wrogiem. Nie chciałam tego, ale byłam zbyt oszołomiona żeby wykonać jakikolwiek ruch. Po chwili podeszła do mnie Olivia, a jej mina nie zdradzała żadnych emocji.
- Zrobiłaś coś czego Ross chciał za wszelką cenę uniknąć. - Powiedziała, a ja nic nie mówiąc zaniosłam się płaczem i wybiegłam z sali prób, a potem ze szkoły. W domu byłam po pięciu minutach. Wpadłam do niego jak torpeda i nie zważając na pytania rodziców typu „I co, Ross do nas dzisiaj przyjdzie?”, „Córciu, czemu płaczesz?” wbiegłam po schodach do pokoju. Opadłam na łóżko i dałam zbierającym się przez kilka minut pod moimi powiekami łzom swobodnie spływać. Byłam nieszczęśliwa, bo przez moją głupotę straciłam osobę, którą w końcu naprawdę i szczerze kochałam. Temu jestem winna tylko i wyłącznie ja, bo to ja mówiłam Rossowi, że Cody się zmienił choć znałam go ledwo kilka tygodni, a on całe życie. To ja uległam Cody'emu i z nim zaśpiewałam chociaż doskonale wiedziałam, że na jego miejscu powinien być Ross, a co najważniejsze, to ja nic nie zrobiłam gdy wróg Rossa mnie pocałował. Temu wszystkiemu jestem winna ja, nikt inny, tylko ja. Płakałam jeszcze jakiś czas aż usłyszałam, że do pokoju ktoś wchodzi.
- Odejdźcie, chcę zostać sama. - Powiedziałam nawet nie odwracając się w stronę gości.
- Lauruniu, kochanie, jeśli nam powiesz co się stało, będzie ci lepiej. - Usłyszałam ciepły matczyny głos. Usiadłam na łóżku i odwróciłam się w stronę całej trójki.
- Obiecujesz? - Zapytałam bardzo cicho, ale na tyle głośno, aby to usłyszała.
- Oczywiście. - Potwierdziła i usiadła obok mnie, po prawej stronie.
- Powiedz o co chodzi, coś z tobą i Rossem? - Zapytała Vanessa i zrobiła to co mama tylko, że ona zajęła miejsce po mojej lewej stronie.
- Tak, chodzi o zdradę. - Rzekłam, co widocznie zdenerwowało mojego tatę.
- Zabiję gnoja, zaufałem mu, a on tak perfidnie cię potraktował? Nie daruję mu. - Powiedział i już miał wyjść z pokoju, ale ja szybko krzyknęłam.
- Tato, on mnie nie zdradził! - Po tych słowach zastygł w miejscu i odwrócił się w moją stronę nie wiedząc o co chodzi. - To ja go zdradziłam. - Powiedziałam ciszej i z wstydu spuściłam głowę.
- Ale jak to się stało? - Zapytała moja rodzicielka, a ja spojrzałam na nią wzrokiem pełnym poczucia winy i żalu. Wzięłam głęboki oddech i opowiedziałam mojej rodzinie wszystko z najmniejszymi szczegółami. W czasie mówienia nie obyło się z mojej strony bez uronienia kilku słonych łez. Z każdym następnym słowem czułam coraz większe poczucie winy i złość na samą siebie. Gdy skończyłam to pełne uczuć i łez opowiadanie, rozpłakałam się jeszcze bardziej niż na samym początku. Moja mama i siostra przytuliły mnie, chcąc pocieszyć, jednak nic tym nie wskórały. Teraz tylko jedno, nawet krótkie, słowo wydobyte z ust Rossa i skierowane do mnie poprawiłoby mi humor.
- Laura, będzie dobrze, zobaczysz. Jeszcze kiedyś będziecie szczęśliwym małżeństwem z gromadką dzieci. - Powiedział tata chcąc mnie jakoś pocieszyć, ale jemu też to nie wyszło.
- Możecie mnie zostawić samą? - Poprosiłam, a wszyscy jak na zawołanie wyszli z mojego pokoju. Wyjęłam z szuflady pamiętnik z długopisem i zaczęłam w nim pisać.
Drogi pamiętniku!
Dzisiaj jest najgorszy dzień w całym moim życiu, ponieważ zdradziłam chłopaka, który był dla mnie najważniejszy i czuję, że jest miłością mojego życia. Nie chciałam tego pocałunku z Cody'm, ale byłam zbyt oszołomiona, aby się sprzeciwić. Wiem, że ta wymówka jest bezsensowna, ale to prawda. Jedyną osobą, z którą chcę się całować jest Ross. Do Cody'ego nic nie czuję i nic tego nie zmieni. Chyba nic nie sprawi, że poczuję się lepiej. Jestem temu wszystkiemu winna tylko ja. No nic muszę kończyć, bo wpadłam na pomysł, który pewnie innym się nie spodoba.
Love Laura.
Gdy skończyłam schowałam zeszyt z powrotem i podeszłam do szafy. - „Pora się zmienić.” - Pomyślałam i wyjęłam wybrany strój, a następnie poszłam z nim do łazienki. Tam wzięłam szybki prysznic i przebrałam się ubranie. Uczesałam włosy i pozwoliłam im opadać na plecy. Zrobiłam sobie makijaż, który był inny niż wszystkie, był mocniejszy i bardziej wyzywający. Spojrzałam na swoje
odbicie w lustrze i doznałam szoku. - „Oto nowa ja.” - Pomyślałam i wróciłam do pokoju. Stamtąd wzięłam czarną torebkę i włożyłam do niej telefon, portfel i pudełko gum do żucia, przy czym jedną wzięłam do buzi. Torebkę przerzuciłam sobie przez ramię i wyszłam z pomieszczenia.
*Oczami Rossa.*
Czy mieliście czasem tak, że w jednej krótkiej chwili przestało wam na czymkolwiek zależeć? Ja właśnie tak mam. Przez jeden głupi, może nieodwzajemniony, ale zawsze pocałunek straciłem osobę, na której mi zależało. Ciągle myślę o tym co zrobiła Laura i nadal nie mogę pojąć co spowodowało, że nawet go nie odepchnęła. Nie ma chwili, w której nie zadawałbym sobie jednego ważnego i podstawowego pytania. - „Czy ona mnie już nie kocha?” - W tamtej chwili gdy zobaczyłem ich razem, coś we mnie pękło, bez wątpienia było to zaufanie, którym darzyłem Laurę. Teraz wydaje mi się, że nigdy nie zaufam nikomu. Za dużo w życiu przecierpiałem, aby jeszcze mi dokładano. Zawsze w dzieciństwie gdy czułem wewnętrzny ból słyszałem od rodziców - „Bez odrobiny cierpienia nie zaznasz prawdziwego szczęścia.” - Zgadzam się z tą interesującą i pouczającą ideą, ale co oznacza ta „odrobina”? Teraz gdy cierpię po raz enty w życiu nie ma przy mnie osoby, która chociaż by mnie wysłuchała. Po przeżyciu w swoim jakże jeszcze krótkim i niedoświadczonym jeszcze życiu przyzwyczaiłem się do cierpieniu w samotności, ale to cierpienie jest zupełnie inne od poprzednich. Przez jedną osobę straciłem rodzinę, przyjaciół i dziewczynę, z którą w końcu miałem szansę zacząć wszystko od nowa. No nic, mam chociaż nadzieję, że Cody jest zadowolony ze swojego sukcesu, który osiągnął ludzkim nieszczęściem. Wczoraj był najgorszy dzień w moim życiu, ale wydarzenia jakie wtedy miały miejsce pomogły mi napisać nową piosenkę. Szkoda tylko, że musiałem tak bardzo cierpieć, aby mieć pomysł na nowy tekst. Aby choć trochę poprawić sobie humor, wszedłem do studia nagraniowego, wziąłem gitarę, włączyłem nagrywanie i zacząłem grać na instrumencie. Już po chwili z moich ust wydobyły się słowa odzwierciedlające moje uczucia.
Samotność wciąż mnie dotyka.
Nie chcę i nie potrafię tak dłużej żyć.
Moje serce cierpi, wiem! Twoje też.
Wiem, że ci jest ciężko.
Tak jak ja, tracisz nadzieję.
Czy znajdę tam ciebie?
Wiesz, tego nie wiem.
Każdego dnia wciąż błądzę w myślach.
Każdego dnia walczę z samotnością.
Chciałbym cię mieć w ramionach i być otulony miłością.
Jestem sam, a na to nie zasługuję, mam już tego dość.
Wiesz, fatalnie się czuję.
To najgorsze gdy nie ma tej osoby, przy której świat wyglądałby inaczej.
Te słowa teraz pisane w bólu. Proszę cię, daj mi tą szansę. X2

Ref: Chcę mieć kogoś, kto będzie dla mnie wsparciem.
W życiu tak bardzo często przegrywałem na starcie.
O tym wszystkim teraz mówię otwarcie!
Wciąż żyję sam aż serce ściska, kiedy miłość była tak bliska.
To wszystko było chwilą, zostało wspomnieniem.
Piszę o tym co jest moim cierpieniem.

Siedzisz sam otoczony ścianami, żyjesz w tym momencie tymi wspomnieniami.
Odczuwam jej brak lecz nie chcę być z taką
co jest zakłamana i mówi, że mnie kocha, a tak naprawdę jest zupełnie inaczej.
Nie chce takiej! Co ma tylko pieniądz i szaleństwo w oczach,
miłość to dla mnie najważniejsze co może być.
Chcę powiedzieć jej jak wiele dla mnie znaczy.
Szukam cię, wypatruje jak gwiazdy na niebie lecz nie wiem czy cię znajdę.
Jesteś tylko gdzieś tam w moich marzeniach.
Szukam tej miłości, chyba za bardzo tego chcę.
Ale chcę odnaleźć to szczęście pośród zwykłych szarych dni.

Ref: Chcę mieć kogoś, kto będzie dla mnie wsparciem.
W życiu tak bardzo często przegrywałem na starcie.
O tym wszystkim teraz mówię otwarcie!
Wciąż żyję sam aż serce ściska, kiedy miłość była tak bliska.
To wszystko było chwilą, zostało wspomnieniem.
Piszę o tym co jest moim cierpieniem.

Wciąż to nie ta. Ja to mam pecha, aż odechciewa mi się żyć.
Proszę odnajdź mnie, bo ja gdzieś się zgubiłem.
Kiedy w końcu będę szczęśliwy??
Chcę patrzeć na ciebie i wiedzieć, że mi nic nie potrzeba
A czy tak będzie to czas pokaże.
Daj mi tą szansę! Nie skreślaj mnie.
Bo Ty nie wiesz jaki jestem i nie wiesz co mam w sercu.
Ta piosenka w ogóle mi nie pomogła. Wręcz przeciwnie, dobiła mnie jeszcze bardziej niż przypuszczałem. Wyszedłem ze studia i udałem się do kuchni. Próbowałem jakoś udawać, że wszystko ze mną w porządku, bo widziałem jak Cody wchodzi do naszego domu, a nie chciałem żeby czuł radość. To, że się starałem się udawać to nie powiedziane, że mi wychodziło. Nadal miałem czerwone od płaczu poliki i oczy, włosy sterczące we wszystkie strony świata, a moje ubranie było w o wiele gorszym stanie niż u bezdomnego. - „Ciekawe czy zauważą różnicę.” - Pomyślałem i wszedłem do salonu pod pretekstem zapytania, czy jedli już śniadanie. - Hej wam. - Powiedziałem, jednak nikt, poza Cody'm mnie nie słyszał . Byli zajęci oglądaniem telewizji. - Jedliście śniadanie? - Zapytałem, ale nic nie odpowiedzieli. Widziałem jak Cody się pod nosem uśmiecha, dodatkowo był zadowolony z mojego stanu. Miałem już wrócić do pokoju, ale TEN małolat mnie zatrzymał.
- Ross myślałem, że jesteś w swoim pokoju i płaczesz do poduszki. - Powiedział Cody, a wszyscy jak na zawołanie popatrzyli na mnie przerywając oglądanie filmu. - „Świetnie, teraz to na mnie patrzycie.” - Zakpiłem z nich w myślach. Jeśli chodzi o Cody'ego to ten uśmiechał się cwaniacko. - „Ok, niech zobaczy do czego odprowadził.” - Pomyślałem.
- Ja nie wstydzę się swoich uczuć. - Powiedziałem dumnie. - I obaj doskonale wiemy, co było tego powodem.
- Serio? To raczej nie moja wina, że przyjaciele i rodzina cię opuścili, a Laura cię zdradziła. - Właśnie uderzył w mój czuły punkt. Każdy z mojej rodziny oraz Ell miał w oczach zdziwienie. Zupełnie tak jakby nie widzieli mnie kilkanaście lat i dopiero teraz dowiedzieli się jakieś tajemnicy, którą skrywałem przez cały ten czas.
- Masz rację, w końcu to nigdy nie była twoja wina. - Zakpiłem. - To ja kazałem ci tutaj przyjechać i zabrać mi rodzinę, przyjaciół i dziewczynę, masz rację........ Ale wiesz co? Nawet swojemu największemu wrogowi nie życzyłbym takiego losu, który mnie spotkał. - Powiedziałem i nie oglądając się za siebie wróciłem do pokoju. Tam wyjąłem z szafy ubrania, w których zamierzałem wyjść i udałem się z nimi do łazienki.
Wziąłem krótki orzeźwiający prysznic i założyłem na siebie ubranie. Twarz opłukałem zimną wodą, a włosy uczesałem grzebieniem. Gotowy wróciłem do pokoju, schowałem portfel i telefon do kieszeni i wyszedłem z pomieszczenia. Schodząc po schodach słyszałem jak wszyscy obecni w salonie śmieją się z komedii lecącej w telewizji. Od razu przypomniało mi się jak w zeszłym roku, gdy jeszcze nagrywaliśmy 3 sezon serialu „Austin & Ally”, w domku babci z rodzeństwem, Ell'em i Laurą oglądałem horror. Jeszcze wtedy nie wiedziałem, że ta szatynka, przez którą teraz cierpię na zawsze zagości w moim sercu. Ale teraz, gdy mam tego świadomość, czuję, że mój dotychczas szczęśliwy i poukładany świat właśnie legł w gruzach. Przypominając sobie wczorajszą zdradę poczułem jak zaszkliły mi się oczy. W tej chwili odechciało mi się gdziekolwiek wychodzić. Wróciłem, więc do pokoju i znów opadłszy na łóżko, zamknąłem oczy, ale nie zasnąłem. Mniej więcej po kilkunastu minutach poczułem, że ktoś siada obok mnie na łóżku. Szybko podniosłem głowę i ujrzałem nad sobą Olivię. - Hej, co tutaj robisz? - Zapytałem i usiadłem obok niej.
- Hej, chciałam zobaczyć jak się czujesz i jak na razie widzę, że chyba nie za dobrze. - Odpowiedziała i spojrzała mi w oczy. Widziałem w jej brązowych ślepiach czułość, troskę, zrozumienie i blask, którego nie dostrzegałem wcześniej. Czułem, że na prawdę jest przejęta moim stanem.
- A jak mam się czuć? Cody zabrał mi wszystko na czym mi zależało; rodzinę, przyjaciół, dziewczynę. - Powiedziałem ocierając opuszkami palców mokre policzki. - Największemu wrogowi nie życzyłbym takiego losu. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że choć bardzo bym chciał zapomnieć, nie mogę, bo gdzie nie spojrzę, widzę wczorajsze wydarzenie i śmiejącą się twarz Cody'ego w tle. Czułaś się kiedyś tak samo źle jak ja? Nie sądzę.
- Wiem Ross i nie powiem ci, że wiem co czujesz, bo nie wiem, jednak jednego jestem pewna w stu procentach, Cody jest zakłamanym i dwulicowym małolatem, a jeśli twoja rodzina i przyjaciele tego nie widzą to są ślepi. Mam nadzieję, że prędzej czy później odkryją jaki on jest i przekonają się, że to ty mówiłeś prawdę od samego początku. - Jej słowa pomogły mi spojrzeć na tą sytuację pod zupełnie innym kątem. Dzięki niej zyskałem nadzieję na lepsze czasy. Jeszcze kilka sekund temu nawet nie brałem pod uwagę, że mogę zmienić zdanie, ale po tym co powiedziała zmieniłem je o sto osiemdziesiąt stopni.
- Dziękuję, dzięki tobie patrzę inaczej na tą sytuację. - Powiedziałem jednocześnie kończąc moje przemyślenia.
- Nie to ja ci dziękuję, że zawsze przy mnie jesteś i mnie wspierasz.
- Nie ma za co. - Powiedziałem i ją przytuliłem, a ona odwzajemniła ten gest. Potem jeszcze porozmawialiśmy kilka minut i się pożegnaliśmy. - Dzięki za dzisiejszą rozmowę, dała mi dużo do myślenia. - Powiedziałem gdy się żegnaliśmy.
- Nie ma za co, zawsze możesz na mnie liczyć. - Powiedziała i pocałowała mnie w policzek, po czym wyszła. Sam nie wiem czemu, ale podobał mi się jej gest. Sam nie wiem, może to dlatego, że tęsknię za Laurą. Była 20:30, więc poszedłem się umyć i przebrany w piżamę, przykryłem się kołdrą. Nawet nie wiem kiedy zasnąłem.
*W następnym rozdziale.*

Laura zmienia się, ale na gorsze. Chcąc zapomnieć o bólu po stracie ukochanego staje się opryskliwa i zmienia swój ubiór. Czy to jeszcze nie koniec jej zmian? Co na to wszystko jej najbliżsi? Odpowiedzi poznacie w 22 rozdziale.
Premiera już: 03-11-13
************
Hej, o to nowy rozdział. Podoba wam się? Jak dla mnie jest taki nijaki, ale opinie pozostawiam wam.
Całuski ;-* Marta Lynch.

22 komentarze:

  1. Super <3 Rozdział NIE JEST NIJAKI!! Jest SUPER :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Bomba cudo czekam na nexta i jak się nazywa ta piosenka

    OdpowiedzUsuń
  3. Super!!
    Uwielbiam jak piszesz.
    Czekam na next!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie no popłakałam się ale tak to jest fajny tylko strasznie smutny :( no niestety :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Ile emocji... tak smutno, juz nie moge doczekać sie nexta!!!!
    PS rozdział cudowny, wybitny naprawdę emocjonalny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział jest najlepszy a jeśli ktoś mówi że jest nijaki to się myli!!!!!!

      Usuń
  6. Super byl juz nie moge sie doczekac nexta nastepnego.


    OdpowiedzUsuń
  7. Taki ckliwy taki pelen warazen a wiesz czemu twoje historie sa najlepsze? Bo opowiadasz o smutku radosci tesknocie zlosci... Ps. Noi ze sa bardzo dlugie i NIE sa nudne czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdzial zajebioza *_*.
    Uwielbiam twoj blog!.
    Jest cholernie ciekawy!
    A tego Codego to za jaja i na latarnie!!! :D.
    Czekam na next.
    Wbij do mnie : ross-i-laura-love-story.blogspot.com (pamietnik laury marano)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jaki tytuł jest tej piosenki ?

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeżeli zrobisz coś dla Laury lub dla Ross'a to cie osobiście ukatrupię, no chyba ,że to nie będzie AŻ takie straszne..xD Ale jeżeli tak to...DOWIEM SIĘ GDZIE MIESZKASZ:D Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Super ale niechce zeby ona byla zla

    OdpowiedzUsuń
  12. supcio! zapro do mnie rossilauranazawsze maja :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Zmień może motyw bo nic praktycznie nie można przeczytać..

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny zapraszam do mnie dopiero zaczynam przyda mi się jakas rada :*** http://readysetrocklovestars.blogspot.com/ Pozdrawiam LA Stars <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Twój blog jest cuuudowny:D czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo zależy mi na waszej opinii, więc pozostawcie po sobie ślad w formie komentarza. ;-)