środa, 9 października 2013

(51) 15. Piosenka & Niespodziewany gość.

Czasem trzeba spojrzeć na coś z innej perspektywy, aby dostrzec atuty całej tej sytuacji.” - Laura Marano.
*Oczami Laury.*
Ten dzień zapowiada się obiecująco. Po szkole Ross do mnie przychodzi i będziemy pracować nad piosenką na lekcję muzyki. Ostatnio dowiedziałam się, że on tak samo jak ja pisze własne piosenki, więc będzie nam łatwiej współpracować. Wstałam, jak co dzień, o 6:30 i podeszłam do szafki. Po 10 minutach poszukiwań wybrałam mój dzisiejszy strój do szkoły. Trzymając go w ręce poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w przygotowane ubranie. Zrobiłam sobie lekki makijaż i zeszłam na dół. Już na schodach czułam piękny zapach naleśników, okazało się, że zrobiła je moja mama. - Witaj córeczko, proszę jedz. - Dwa razy nie musiała mi powtarzać, gdyż od razu wzięłam się za konsumowanie posiłku. Gdy skończyłam była 7:15. Szybko weszłam na górę i wzięłam swoją torbę. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi, więc szybko zeszłam na dół. Otworzyłam je, a ku moim oczom ukazał się Ross. Pocałowałam go na przywitanie w policzek i ruszyłam razem z nim do szkoły. Byliśmy tam o 7:50. Wzięliśmy książki z szafek i udaliśmy się na lekcje. Godziny mijały spokojnie i szybko, więc nic dziwnego, że zanim się obejrzałam wracałam już z Rossem ze szkoły. Weszliśmy do mojego domu, a w salonie siedziała już cała moja rodzina. Przywitaliśmy się z nimi i poszliśmy do mojego pokoju. Tam usiedliśmy przy pianinie i zaczęliśmy tworzyć piosenkę.
- Ej Ross, a może coś takiego „Kiedy jesteś zdany na siebie, toniesz samotnie i potrzebujesz liny, która może cię wyciągnąć. Ktoś ją rzuci.”? - Zaproponowałam.
- To jest świetne Laura. A dalej może być I kiedy boisz się, że ktoś może cię złamać i potrzebujesz sposobu, by znów poczuć się silnym. Ktoś będzie go znał.? - Powiedział blondyn.
- Jasne, że tak Ross. - Po 30 minutach mieliśmy już gotową piosenkę.
Laura:
Kiedy jesteś zdany na siebie,
Toniesz samotnie
I potrzebujesz liny, która
Może Cię wyciągnąć.
Ktoś ją rzuci.
Ross:
I kiedy boisz się,
Że ktoś może Cię złamać
I potrzebujesz sposobu
By znów poczuć się silnym.
Ktoś będzie go znał.
Oboje:
I nawet gdy to boli najbardziej
To staraj się mieć odrobinę nadziei,
Że ktoś tutaj będzie
Kiedy ty nie, kiedy ty nie.
Jeśli chcesz płakać, będę twoim ramieniem,
Jeśli chcesz się śmiać, będę twoim uśmiechem,
Jeśli chcesz latać, będę twoim niebem,
Będę wszystkim czego potrzebujesz.
Jeśli chcesz się wspiąć, będę twoją drabiną.
Jeśli chcesz biec, będę twoją drogą.
Jeśli potrzebujesz przyjaciela, nieważne kiedy
Będę wszystkim czego potrzebujesz.
Możesz przyjść do mnie.
Laura:
Możesz przyjść to mnie.
Yeahhh”*
*Oczami narratora.*
W czasie gdy Ross i Laura myśleli nad tym co mogą zrobić, pozostała rodzina Lynch i Ell siedzieli właśnie w salonie na kanapie i oglądali telewizję jedząc popcorn. W pewnej chwili w całym domu rozległ się dzwonek do drzwi. - Riker, weź otwórz drzwi. - Powiedział Rocky rzucając w chłopaka prażoną kukurydzą.
- A czemu ja? - Oburzył się chłopak.
- Bo jesteś najstarszy. - Powiedział Ryland trzymając tym samym stronę szatyna.
- No ok, już idę. - Powiedział i wstał z kanapy. Podążył w kierunku drzwi i po ułamkach sekundy otworzył je. Przed sobą dostrzegł wysokiego chłopaka o brązowych włosach i jasnych oczach. Nigdy wcześniej blondyn go tutaj nie widział, ale szatyn doskonale wiedział do kogo właśnie się zwraca.
- Witaj. - Zaczął. - Mam na imię Cody i jestem przyjacielem Rossa. - Skłamał.
- Cześć, ja jestem Riker, a tam siedzi reszta rodziny, ale pewnie Ross ci o nas mówił.
- Tak ciągle o was opowiada. Jest może w domu?
- Nie, niestety nie, ale może mam mu coś przekazać. - Gdy szatyn upewnił się, że chłopaka nie ma w domu ucieszył się. Teraz znacznie łatwiej będzie mu wprowadzić jego plan w życie.
- Nie musisz, ale jak bym mógł mu coś zanieś do pokoju byłbym wdzięczny.
- Ok, proszę. - Blondyn wpuścił chłopaka do środka, a ten przywitał się z resztą rodziny i szybkim krokiem wszedł do pokoju Rossa. - „To będzie łatwiejsze niż myślałem.” - Pomyślał i już miał wyjść z pokoju gdy dostrzegł pudełko z napisem „Ważne.”. Wziął je do rąk i, choć nie powinien, zajrzał do środka. - „No nieźle, piszesz piosenki, gotujesz, ćwiczysz karate i jeszcze rysujesz. Jest jeszcze coś co robisz?” - Ironicznie zadał sobie w myślach to pytanie. Wyjął parę rysunków i schował je do kieszeni. Pudełko odłożył z powrotem na miejsce, a sam zszedł na dół.
- Dziękuję, do widzenia. - Powiedział choć tak naprawdę wiedział, że na tym się nie skończy.
- Cody, czekaj. - Powiedziała Stormie, a o to właśnie chodziło Cody'emu. - Może zostaniesz u nas na obiad? Przy okazji poznamy cię lepiej.
- Chętnie zostanę. - Powiedział i usiadł na jednym z wolnych foteli przed telewizorem. Przez kilkanaście minut oglądali film. Przez cały ten czas Cody podlizywał się wszystkim wokół. Wszyscy tam obecni zdążyli już sobie wyrobić o nim opinie, ale nie byli świadomi, że były one zupełnie sprzeczne z prawdą. O 15:00 wszyscy zasiedli do stołu w jadalni i delektowali się smakiem potrawy. Nagle w drzwiach pojawił się Ross, który nie był zadowolony widokiem, który zastał.
- Co ty tutaj robisz? - Zapytał oschle gościa.
- A nie widzisz? Jem. - Odpowiedział z udawaną radością, której nikt poza Rossem nie zauważył.
- No widzę, ślepy nie jestem, ale chyba ci się domy pomyliły, bo twój jest po drugiej stronie miasta.
- Ross, zachowuj się, Cody jest gościem, a w dodatku to twój przyjaciel. - Upomniał syna Mark.
- Taką bajeczkę im sprzedałeś? Mogłeś się bardziej wysilić. - Powiedział znudzony brązowooki.
- Ross!!! - Krzyknęła mama. - Za karę, obiad zjesz w swoim pokoju. - Powiedziała.
- To nie kara tylko wybawienie. - Powiedział po cichu chłopak i biorąc talerz ze spaghetti poszedł do swojego pokoju. W tym samym czasie Stormie przepraszała „przyjaciela” jej syna za jego zachowanie, a on z udawaną wyrozumiałością je przyjął. Po kilku minutach Ross zjadł obiad i zaniósł talerz do kuchni. Gdy wychodził zobaczył, że jego rodzina, Ell i Cody oglądają jakiś film. Zrobiło mu się smutno na samą myśl o tym, że przez Cody'ego wszyscy mogą go zostawić samego jak palec. - To tylko dobra mina do złej gry. - Szepnął bardzo cicho choć i tak wiedział, że nikt go nie usłyszy. Koniuszkiem kciuka otarł pojedynczą łzę, która zdążyła spłynąć po jego suchym policzku i z powrotem wrócił do swojego pokoju. W bezradności opadł na łóżko i patrzył bez żadnego większego celu w sufit myśląc nad tą całą sytuacją. - „Czemu to musiało spotkać akurat mnie?” - Zadał sobie to pytanie w głowie. Zaczęło mu się powoli nudzić, więc poszedł się umyć. Do pokoju wrócił po 15 minutach tym razem przebrany w piżamę. Według niego była wczesna pora, bo dopiero 19, więc usiadł na swoim ulubionym parapecie i patrzył na przepiękny zachód słońca. Znów myślał o rodzinie, przyjaciołach, swojej dziewczynie i Cody'm, który przez swoją nienawiść do blondyna może mu w ciągu kilku dnia zabrać wszystko na co pracował przez większość swojego życia. Ross nie jest typem chłopaka, który cierpi z jakiegoś błahego powodu. Dla tego nastolatka największym cierpieniem jest samotność spowodowana utratą bliskich. Na pewno każdy z nas cierpi gdy odejdzie od niego ukochana osoba i tak samo jest z Rossem. On po prostu chce mieć pewność, że osoby, które przy nim są, wspierają go i chcą jego szczęścia. Blondyn był tak pogrążony w swoich dywagacjach, że na dźwięk SMS'a o mało co nie dostał zawału. Wziął komórkę z biurka w pokoju i spojrzał na wyświetlacz. Wiadomość była od niezapisanego w kontaktach numeru, ale Ross od razu go poznał. Otworzył ją i przeczytał tekst, wcale nie był nim zaskoczony. „Witaj Ross, jakbyś nie wiedział, to ja Cody. Świetnie się dzisiaj bawiłem z twoją rodzinką i przyjacielem. Dowiedziałem się od nich, że jutro się przeprowadzacie, więc w niedzielę was odwiedzę, bo zostałem zaproszony. Teraz będziesz mieszkał na wprost swojej dziewczyny, więc będę mógł ją odwiedzić, heh. Mój plan idzie jak po maśle, nie muszę się starać, bo oni sami cię zostawią .” Ross szybko odpisał chłopakowi szybkim, ale treściwym SMS'em. „Możesz ich odwiedzać ile chcesz, ale na przyjaźń z moim rodzeństwem i Ell'em trzeba sobie zasłużyć. A jeśli tylko spróbujesz tchnąć Laurę to pożałujesz.” Cody już nic więcej nie napisał, więc Ross po wrażeniach z minionego dnia położył się z powrotem na łóżku. Jeszcze raz wziął do ręki telefon i napisał wiadomość, ale tym razem do Laury. „Hej Laura, kochanie. Mam dla ciebie niespodziankę, wszystkiego dowiesz się jutro.” Dziewczyna już po chwili mu odpisała. „Już się nie mogę doczekać, ale nie będę mogła dopiero tak po 12, bo razem z rodzicami i Vanessą idziemy powitać nowych sąsiadów. :-(” Chłopak za to odpisał jej pocieszającą wiadomość. „Nie martw się, spotkamy się szybciej niż myślisz.” Na tym skończyła się ich konwersacja esemesowa. Ross i Laura wyłączyli telefony i poszli spać. Śniła im się scena w parku, w której oboje przeżyli swój pierwszy pocałunek. Była to dla nich pamiętna chwila, ale jeszcze nie wiedzieli, że spotka ich coś strasznego, co zmieni ich nastawienie do siebie już na zawsze.
*W następnym rozdziale.*

Rodzina Lynch przeprowadza się do innego domu. Laura o niczym nie wie, więc nic dziwnego, że jest zdziwiona całą tą sprawą. Następnego dnia dom Rossa odwiedza Cody, ale blondyn musi coś powiedzieć. Jak zareaguje Laura na wieść o przeprowadzce Rossa? Co i komu chłopak będzie musiał powiedzieć w czasie pobytu Cody'ego? Odpowiedzi znajdziecie w 16 rozdziale.
********
Hej wam. Dzisiejszy post dodaję na szybko, bo idę się uczyć i nadrobić odcinki Violetty.
Całuski ;-* Marta Lynch.

22 komentarze:

  1. Kiedy kolejny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  2. kiedy kolejny ? Już nie mogę się doczekać nie chcę żeby coś się między nimi zepsuło (rossem i laurom)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział ale proszę niech między ross'm a laurą wszystko będzie tak jak zawszę no chyba, że będą się bardziej kochać jeżeli to wogule możliwę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ssupermjak zwykle
    są już nowe odcinki Violetty ?

    OdpowiedzUsuń
  5. mam prośbę. czy w 3 sezonie byś mogła zrobić tak jak jest w ich życiu naprawdę, że R5 mają trasę koncertową, Laura jest tą ambasadorką, Ross spotyka Maię i się w niej znowu zakochuje... i wgl. ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, nie za bardzo, bo mam już opracowaną fabułę.

      Usuń
  6. tak nie jest naprawde. w rzeczywistości oni są razem (ross i laura)

    OdpowiedzUsuń
  7. on nie jest z maią michel bo on jej nie lubi i ona jest głupia
    Laura jest lepsza i w prawdziwym życiu ross jest z laurą

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niestety, ale on nie jest ani z jedną ani z drugą :( oczywiście nie lubię mai. kiedy next? :)

      Usuń
  8. Super rozdział.! Czekam na next.! :3 Kiedy kolejny.? :3

    OdpowiedzUsuń
  9. jest z laurą w prawdziwym życiu widziałam zdięcia jak poza filmem się całowali

    OdpowiedzUsuń
  10. Kiedy 16 rozdział? Kocham Twój blog ;D

    OdpowiedzUsuń
  11. Kofam twój blog
    http://img.besty.pl/upload/file/2653673.gif

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja uwielbiam maie.jest sto razy madrzejsza,ładniejsza i fajniejsza od laury

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tsa. Madrzejsza i piekniejsza od Laury to na pewno nie jest. -,- Maia w ogole nie ma talentu, jest gruba -,-,-,- Laura jest najlepsza, a skoro jej 'nie lubisz' to spadaj z tego bloga, bo to nie jest fun club Mai -.-

      Usuń
    2. Ja sama nie lubię Mai, ale chciałam żeby się trochę pozmieniało i wgl. dlatego napisałam żeby Ross się zakochał w Mai

      Usuń
  13. Świetny, oczywiście czekam na next.
    ~Jo vuu.^^

    OdpowiedzUsuń
  14. UWAGA #R5ers!
    W środę (16.10) o godzinie 18.00 na twitterze odbędzie się akacja #R5ComeToPoland. Musimy się sprężać, bo 23 października mają być wybrane państwa do trasy koncertowej w przyszłym roku, a my MUSIMY być wśród nich! Proszę, zachęcacie innych do tego spamu, podawajcie dalej, piszcie o tej akcji na tt albo blogach, SPAMUJCIE. Akcja musi się udać, to jest nasza szansa! Do dzieła! Liczę na was #R5family!

    SKOPIUJ I PODAJ DALEJ, TO NIE JEST TRUDNE, A JA BĘDĘ OGROMNIE WDZIĘCZNA <3

    OdpowiedzUsuń

Bardzo zależy mi na waszej opinii, więc pozostawcie po sobie ślad w formie komentarza. ;-)