„To jest
coś co kocham tak samo jak muzykę, a teraz czuję, że gdy każdy o
tym wie, to nie ma to najmniejszego sensu.” - Ross Lynch.
*Oczami narratora.*
W drzwiach wejściowych do dojo stał
Cody, który miał na twarzy ironiczny uśmiech. Ross nie wiedział
co zrobić. - Brawo, brawo ofermo. - Powiedział ironicznie Cody.
- Co tu robisz Cody? - Zapytał
spokojnie blondyn, chociaż w głębi swojej duszy był
przestraszony.
- A nic, tak sobie przechodziłem i cię
zobaczyłem. - Powiedział po czym zniknął za drzwiami, a blondyn
nie wiedział co ten chłopak kombinuje. Szybko przebrał się w
strój, w którym przyszedł i żegnając się z Ryan'em opuścił
budynek. Po zaledwie 10 minutach był już w swoim pokoju i miał w
ręce telefon. Miał w głowie mętlik, czy powinien dzwonić do
Olivii, która razem z Leo zna każdą jego tajemnicę. Chwilę się
zastanawiał i w końcu przycisnął zieloną słuchawkę wybierając
tym samym numer do blondynki. Już po chwili usłyszał w słuchawce
jej głos.
- Cody już wie. - Powiedział na
wstępie nawet się nie witając.
- Ale o czym wie? - Zapytała
dziewczyna.
- O karate, widział mnie dzisiaj jak
ćwiczyłem z Ryanem. Co ja mam teraz zrobić?
- Na pewno nie panikować, Ross
prześpij się, a jutro na pewno wszystko będzie tak jak dawniej.
- Ok, masz rację. Dzięki.
- Proszę. - Ross się rozłączył i
poszedł pod prysznic. Gdy krople letniej wody spływały po jego
coraz wilgotniejszym ciel,e myślał o tej całej sprawie z Cody'm.
Po kilku minutowej refleksji na jego temat doszedł do wniosku, że
nie ważne co będzie, on nie podda się bez walki. Wyszedł spod
prysznica i przebrany w piżamę zszedł na kolację. Usiadł wraz z
rodziną przy stole w jadalni i delektował się pyszną potrawą
zrobioną przez jego mamę.
- Ross. – Zaczął Riker, a blondyn
spojrzał na niego. - Szukaliśmy tej piosenki „LOUD” w
internecie i nigdzie jej nie było, możesz nam ją pokazać po
kolacji? - Przez głowę Rossa przebiegła tylko jedna myśl. -
„Dalej, teraz masz szansę podzielić się z nimi twoimi
zainteresowaniami. No już, daj mu to o co prosi.” - Blondyn
wyprostował się i biorąc głęboki wdech powiedział starszemu
bratu.
- Tak, pokażę ją wam nawet teraz,
czekajcie. - Szybko odszedł od rodziny i pobiegł do swojego pokoju
i wyciągnął zza łóżka swój śpiewnik, a z szafy piosenki
nagrane na płyty. Teraz był szczęśliwy, że będzie miał o jedną
tajemnicę mniej przed swoją rodziną, a potem przyjaciółmi, bo im
też zamierzał o tym powiedzieć. Zszedł na dół trzymając w obu
rękach karton z płytami i śpiewnik. - Wolicie tekst piosenki, czy
nagranie? - Zapytał, a pozostałym na jego widok szczęki opadły,
aż do podłogi. Chłopak cicho się zaśmiał i przeszedł do
salonu. Gdy reszta się „ogarnęła” uczyniła to samo. - To,
którą wersję wybieracie? - Znów zapytał blondyn.
- Ale te wszystkie piosenki są twoje?
- Zapytał zszokowany jeszcze Rocky.
- Nie, świętego mikołaja. -
Odpowiedział z ironią brązowooki. - Oczywiście, że są moje.
Macie, tylko ich nie pogubcie, a zeszyt ma do mnie wrócić w
całości. - Dokończył i wręczając reszcie pudełko i zeszyt,
udał się na górę. Położył się na łóżku i zaskakująco
szybko zasnął. Następnego dnia wstał, jak zawsze, o 6. Nie
będziemy wnikać w szczegóły co konkretnie robił w domu, więc
przejdźmy od razu do momentu, w którym przekroczył próg szkoły.
W tym momencie wszystkie oczy były skierowane w jego stronę, ale
Ross zdążył się już do tego przyzwyczaić. Nagle podeszła do
niego gromada chłopaków i jeden z nich powiedział.
- Ross, a gdzie twój czarny pas?
Podobno kupiłeś go przez internet. - Ross to zignorował i poszedł
dalej. Każdy kogo mijał mówił mu coś podobnego. Chłopak
doskonale wiedział kto powiedział to wszystko. Już po chwili
znalazł się przed osobą, która rozprowadziła plotkę.
- Cody. - Powiedział z wyrzutem. -
Czemu powiedziałeś wszystkim o mnie i karate? I czemu kłamałeś?
- Ross. - Zaczął chłopak. - Jeszcze
mało wiesz o życiu. Powiedziałem im prawdę, skłamałem tylko z
tym pasem, ale dzięki temu cię nie szanują. Pamiętaj najpierw
zabiorę ci fanów, a potem sam zobaczysz. - Dokończył i odszedł w
stronę sali, w której miał lekcję. Ross uczynił to samo. Każda
lekcja i przerwa mijała Rossowi tak samo. Każdy się z niego śmiał,
ale on starał się tym nie przejmować. Zdążył już wyjaśnić
wszystko przyjaciołom, a oni cieszyli się, że lubi to co robi.
Mało tego, powiedzieli nawet, że któregoś dnia go odwiedzą i
zobaczą go w akcji. Chłopak wracał do domu sam i nawet nie
spodziewał się, że to jeszcze nie koniec niespodzianek jak na
jeden dzień. O 19 gdy wrócił z treningu karate zasiadł wraz z
rodziną do kolacji. W pewnej chwili pan Mark powiedział do swoich
dzieci.
- Dzieci, razem z mamą musimy wam coś
powiedzieć....... my...... się przeprowadzamy.
- Co? Gdzie? - Zapytał przestraszony
Ross.
- Spokojnie, kto jak kto, ale ty na
pewno będziesz zadowolony, bo kupiliśmy dom na wprost Laury. Jest
większy od tego. Każdy z was będzie miał swój własny pokój i
Ross, ty będziesz mógł mieć nawet swoje własne mini studio
nagraniowe, bo twoje piosenki są świetne. Przeprowadzamy się w tą
sobotę, czyli za trzy dni. - Wyjaśniła Stormie.
- Tak Ross. Powinieneś pokazać je
światu. - Powiedział Riker.
- Dzięki, super, że się
przeprowadzamy....... Muszę iść. - Powiedział Ross i poszedł do
swojego pokoju. Z szuflady w biurku wyjął rysownik i zaczął
przeglądać swoje rysunki. Gdy skończył wyjął z szafy puste
pudełko i schował do niego swój rysownik, przybory do rysowania,
śpiewnik, który rodzeństwo zdążyło mu zwrócić i jeszcze parę
innych drobiazgów. Potem wyjął kolejny karton i włożył do niego
pozostałe rzeczy. Po 2 godzinach był już spakowany. Zostawił
sobie tylko rzeczy, których będzie używał przez te trzy dni.
Potem poszedł się umyć i spać. Następnego dnia obudził się
wcześniej niż miał to w zwyczaju, bo po 4 nad ranem. Było to
spowodowane tym, że nie mógł już dłużej spać. Usiadł na
parapecie i podziwiając widok za oknem myślał o wielu różnych
rzeczach. W szkole był jak zawsze o 7:40. W czasie lekcji nie
wydarzyło się nic wartego opowiedzenia, oprócz jednej z lekcji.
Była nią muzyka. W połowie lekcji nauczycielka stanęła na środku
klasy i powiedziała.
- Drodzy uczniowie, mam dla was
zadanie. Dobierzcie się w mieszane pary i napiszcie razem piosenkę.
W piątek za 3 tygodnie każda para przedstawi ją klasie. - Każdy
cieszył się z tej informacji i zaczął prosić drugą osobę o
współpracę. Ross zrobił to samo i zapytał Laurę.
- Będziemy razem w parze?
- Jasne. - Odpowiedziała dziewczyna.
Oboje cieszyli się tak samo z tego zadania, ale pewnie gdyby
wiedzieli co ich czeka, inaczej by na to wszystko patrzyli.
*W
następnym rozdziale.*
Ross i
Laura zaczynają pracować nad piosenką w domu dziewczyny, ale w tym
samym czasie w domu chłopaka pojawia się niespodziewany gość. Kto
to? Czy ten ktoś wpłynie na relacje rodziny z Rossem? Odpowiedzi w
następnym rozdziale.
********
Hejka, to znowu ja. Jest już 50 rozdział i bardzo mnie to cieszy. Nigdy nie myślałam, że uda mi się aż tyle napisać. Jeśli chodzi o niespodziankę, którą dla was przygotowałam, to pojawi się ona pomiędzy 17:00, a 18:30. Mam nadzieję, że was ucieszy, bo mnie samą bardzo raduje.
P. S. Od teraz znowu będę umieszczać zapowiedź nowego rozdziału na końcu posta, bo gdy zrobię inaczej wyskakuje mi jakiś błąd.
Supcio czekam na nexta
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńHej kiedy będzie kolejny rozdział chodzi o dokładną datę :)
OdpowiedzUsuńNapiszę w notce z niespodzianką.
Usuńok nie mogę się doczekać ;)
Usuńsuper kiedy next ?!
OdpowiedzUsuńbasia
Sto lat z okazji 50 rozdziału. Bardzo się cieszę. Cudny rozdział. Czekam na nexta <3
OdpowiedzUsuńRozdział cudny. <3 ;*
OdpowiedzUsuńZ chęcią temu Cody'emu powyrywałabym ręce, albo jeszcze gorzej. :3 No i gratuluję 50 rozdzialiku. <3
~Jo vuu.^^