niedziela, 6 października 2013

(50) 14. Ujawnienie prawdy & Nowiny.

To jest coś co kocham tak samo jak muzykę, a teraz czuję, że gdy każdy o tym wie, to nie ma to najmniejszego sensu.” - Ross Lynch.
*Oczami narratora.*
W drzwiach wejściowych do dojo stał Cody, który miał na twarzy ironiczny uśmiech. Ross nie wiedział co zrobić. - Brawo, brawo ofermo. - Powiedział ironicznie Cody.
- Co tu robisz Cody? - Zapytał spokojnie blondyn, chociaż w głębi swojej duszy był przestraszony.
- A nic, tak sobie przechodziłem i cię zobaczyłem. - Powiedział po czym zniknął za drzwiami, a blondyn nie wiedział co ten chłopak kombinuje. Szybko przebrał się w strój, w którym przyszedł i żegnając się z Ryan'em opuścił budynek. Po zaledwie 10 minutach był już w swoim pokoju i miał w ręce telefon. Miał w głowie mętlik, czy powinien dzwonić do Olivii, która razem z Leo zna każdą jego tajemnicę. Chwilę się zastanawiał i w końcu przycisnął zieloną słuchawkę wybierając tym samym numer do blondynki. Już po chwili usłyszał w słuchawce jej głos.
- Cody już wie. - Powiedział na wstępie nawet się nie witając.
- Ale o czym wie? - Zapytała dziewczyna.
- O karate, widział mnie dzisiaj jak ćwiczyłem z Ryanem. Co ja mam teraz zrobić?
- Na pewno nie panikować, Ross prześpij się, a jutro na pewno wszystko będzie tak jak dawniej.
- Ok, masz rację. Dzięki.
- Proszę. - Ross się rozłączył i poszedł pod prysznic. Gdy krople letniej wody spływały po jego coraz wilgotniejszym ciel,e myślał o tej całej sprawie z Cody'm. Po kilku minutowej refleksji na jego temat doszedł do wniosku, że nie ważne co będzie, on nie podda się bez walki. Wyszedł spod prysznica i przebrany w piżamę zszedł na kolację. Usiadł wraz z rodziną przy stole w jadalni i delektował się pyszną potrawą zrobioną przez jego mamę.
- Ross. – Zaczął Riker, a blondyn spojrzał na niego. - Szukaliśmy tej piosenki „LOUD” w internecie i nigdzie jej nie było, możesz nam ją pokazać po kolacji? - Przez głowę Rossa przebiegła tylko jedna myśl. - „Dalej, teraz masz szansę podzielić się z nimi twoimi zainteresowaniami. No już, daj mu to o co prosi.” - Blondyn wyprostował się i biorąc głęboki wdech powiedział starszemu bratu.
- Tak, pokażę ją wam nawet teraz, czekajcie. - Szybko odszedł od rodziny i pobiegł do swojego pokoju i wyciągnął zza łóżka swój śpiewnik, a z szafy piosenki nagrane na płyty. Teraz był szczęśliwy, że będzie miał o jedną tajemnicę mniej przed swoją rodziną, a potem przyjaciółmi, bo im też zamierzał o tym powiedzieć. Zszedł na dół trzymając w obu rękach karton z płytami i śpiewnik. - Wolicie tekst piosenki, czy nagranie? - Zapytał, a pozostałym na jego widok szczęki opadły, aż do podłogi. Chłopak cicho się zaśmiał i przeszedł do salonu. Gdy reszta się „ogarnęła” uczyniła to samo. - To, którą wersję wybieracie? - Znów zapytał blondyn.
- Ale te wszystkie piosenki są twoje? - Zapytał zszokowany jeszcze Rocky.
- Nie, świętego mikołaja. - Odpowiedział z ironią brązowooki. - Oczywiście, że są moje. Macie, tylko ich nie pogubcie, a zeszyt ma do mnie wrócić w całości. - Dokończył i wręczając reszcie pudełko i zeszyt, udał się na górę. Położył się na łóżku i zaskakująco szybko zasnął. Następnego dnia wstał, jak zawsze, o 6. Nie będziemy wnikać w szczegóły co konkretnie robił w domu, więc przejdźmy od razu do momentu, w którym przekroczył próg szkoły. W tym momencie wszystkie oczy były skierowane w jego stronę, ale Ross zdążył się już do tego przyzwyczaić. Nagle podeszła do niego gromada chłopaków i jeden z nich powiedział.
- Ross, a gdzie twój czarny pas? Podobno kupiłeś go przez internet. - Ross to zignorował i poszedł dalej. Każdy kogo mijał mówił mu coś podobnego. Chłopak doskonale wiedział kto powiedział to wszystko. Już po chwili znalazł się przed osobą, która rozprowadziła plotkę.
- Cody. - Powiedział z wyrzutem. - Czemu powiedziałeś wszystkim o mnie i karate? I czemu kłamałeś?
- Ross. - Zaczął chłopak. - Jeszcze mało wiesz o życiu. Powiedziałem im prawdę, skłamałem tylko z tym pasem, ale dzięki temu cię nie szanują. Pamiętaj najpierw zabiorę ci fanów, a potem sam zobaczysz. - Dokończył i odszedł w stronę sali, w której miał lekcję. Ross uczynił to samo. Każda lekcja i przerwa mijała Rossowi tak samo. Każdy się z niego śmiał, ale on starał się tym nie przejmować. Zdążył już wyjaśnić wszystko przyjaciołom, a oni cieszyli się, że lubi to co robi. Mało tego, powiedzieli nawet, że któregoś dnia go odwiedzą i zobaczą go w akcji. Chłopak wracał do domu sam i nawet nie spodziewał się, że to jeszcze nie koniec niespodzianek jak na jeden dzień. O 19 gdy wrócił z treningu karate zasiadł wraz z rodziną do kolacji. W pewnej chwili pan Mark powiedział do swoich dzieci.
- Dzieci, razem z mamą musimy wam coś powiedzieć....... my...... się przeprowadzamy.
- Co? Gdzie? - Zapytał przestraszony Ross.
- Spokojnie, kto jak kto, ale ty na pewno będziesz zadowolony, bo kupiliśmy dom na wprost Laury. Jest większy od tego. Każdy z was będzie miał swój własny pokój i Ross, ty będziesz mógł mieć nawet swoje własne mini studio nagraniowe, bo twoje piosenki są świetne. Przeprowadzamy się w tą sobotę, czyli za trzy dni. - Wyjaśniła Stormie.
- Tak Ross. Powinieneś pokazać je światu. - Powiedział Riker.
- Dzięki, super, że się przeprowadzamy....... Muszę iść. - Powiedział Ross i poszedł do swojego pokoju. Z szuflady w biurku wyjął rysownik i zaczął przeglądać swoje rysunki. Gdy skończył wyjął z szafy puste pudełko i schował do niego swój rysownik, przybory do rysowania, śpiewnik, który rodzeństwo zdążyło mu zwrócić i jeszcze parę innych drobiazgów. Potem wyjął kolejny karton i włożył do niego pozostałe rzeczy. Po 2 godzinach był już spakowany. Zostawił sobie tylko rzeczy, których będzie używał przez te trzy dni. Potem poszedł się umyć i spać. Następnego dnia obudził się wcześniej niż miał to w zwyczaju, bo po 4 nad ranem. Było to spowodowane tym, że nie mógł już dłużej spać. Usiadł na parapecie i podziwiając widok za oknem myślał o wielu różnych rzeczach. W szkole był jak zawsze o 7:40. W czasie lekcji nie wydarzyło się nic wartego opowiedzenia, oprócz jednej z lekcji. Była nią muzyka. W połowie lekcji nauczycielka stanęła na środku klasy i powiedziała.
- Drodzy uczniowie, mam dla was zadanie. Dobierzcie się w mieszane pary i napiszcie razem piosenkę. W piątek za 3 tygodnie każda para przedstawi ją klasie. - Każdy cieszył się z tej informacji i zaczął prosić drugą osobę o współpracę. Ross zrobił to samo i zapytał Laurę.
- Będziemy razem w parze?
- Jasne. - Odpowiedziała dziewczyna. Oboje cieszyli się tak samo z tego zadania, ale pewnie gdyby wiedzieli co ich czeka, inaczej by na to wszystko patrzyli.
*W następnym rozdziale.*
Ross i Laura zaczynają pracować nad piosenką w domu dziewczyny, ale w tym samym czasie w domu chłopaka pojawia się niespodziewany gość. Kto to? Czy ten ktoś wpłynie na relacje rodziny z Rossem? Odpowiedzi w następnym rozdziale.
********
Hejka, to znowu ja.  Jest już 50 rozdział i bardzo mnie to cieszy. Nigdy nie myślałam, że uda mi się aż tyle napisać. Jeśli chodzi o niespodziankę, którą dla was przygotowałam, to pojawi się ona pomiędzy 17:00, a 18:30. Mam nadzieję, że was ucieszy, bo mnie samą bardzo raduje.
Całuski ;-* Marta Lynch.
P. S. Od teraz znowu będę umieszczać zapowiedź nowego rozdziału na końcu posta, bo gdy zrobię inaczej wyskakuje mi jakiś błąd.

8 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej kiedy będzie kolejny rozdział chodzi o dokładną datę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. super kiedy next ?!
    basia

    OdpowiedzUsuń
  4. Sto lat z okazji 50 rozdziału. Bardzo się cieszę. Cudny rozdział. Czekam na nexta <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział cudny. <3 ;*
    Z chęcią temu Cody'emu powyrywałabym ręce, albo jeszcze gorzej. :3 No i gratuluję 50 rozdzialiku. <3
    ~Jo vuu.^^

    OdpowiedzUsuń

Bardzo zależy mi na waszej opinii, więc pozostawcie po sobie ślad w formie komentarza. ;-)