„Każdy
zasługuje na drugą szansę, lecz nie każdy umie ją odpowiednio
wykorzystać.” - Leo Howard.
*Oczami narratora.*
- Dryń, dryń, dryń!!! - Właśnie
ten dźwięk budzika obudził brązowowłosą księżniczkę z
głębokiego snu. Dziewczyna wstała z łóżka i podeszła do szafy,
w której trzymała swoje ubrania i buty. Po kilku minutach wybrała
odpowiedni strój do szkoły. Zaopatrzona w niego, udała się do
łazienki. Tam wzięła szybki orzeźwiający prysznic i nałożyła
na siebie odzienie. Potem usiadła przed toaletką i zrobiła sobie
lekki, prawie niewidoczny na pierwszy rzut oka makijaż, a włosy
uczesała i pozwoliła im swobodnie opadać. Nie ukrywając swojej
euforii, zeszła na dół na śniadanie. Usiadła na krześle w
jadalni i czekając na podanie posiłku przywitała się z tatą i
starszą siostrą, którzy zdążyli do niej dołączyć. Po chwili
pojawiła się także mama obu dziewczyn. Przywitała się z rodziną
i podała każdemu po talerzu pięknie pachnącej i bardzo smacznej
jajecznicy, a następnie sama zajęła miejsce obok swojego męża. -
Laura? - Zaczął pan Damiano, a dziewczyna spojrzała na niego
jednocześnie kończąc jeść śniadanie. - Może zaprosiłabyś
dzisiaj do nas Rossa. Dawno go u nas nie było.
- Świetny pomysł, tato. Dzisiaj po
zajęciach mam z nim próbę, więc wtedy go zaproszę, a teraz
wybaczcie, ale muszę iść do szkoły. - Powiedziała i odeszła od
stołu. Szybko weszła do swojego pokoju, wzięła torbę z książkami
i zeszła z powrotem na dół. Pożegnawszy się z pozostałymi
domownikami wyszła z domu. Szybko podbiegła do Rossa, który czekał
na nią przed furtką i razem ruszyli do szkoły.
*Oczami Rossa.*
Pierwsza lekcja jaką była gra na
instrumentach minęła mi spokojnie, poza tym, że cały czas
dostawałem karteczki od Cody'ego. Nie chciałem ich otwierać, aby
nie psuć sobie humoru, ale moją uwagę przykuła ostatnia z nich.
Była, w przeciwieństwie do pozostałych, tylko lekko zwinięta co
spowodowało, że było widać jakiś króciutki fragment tekstu.
Pewnie zrobił to specjalnie, abym ją przeczytał, więc tak
zrobiłem, bo może wtedy da mi spokój. „Nie ładnie
ignorować moje wiadomości. Z tajemniczych źródeł dowiedziałem
się, że pogodziłeś się z przyjaciółmi. Już moja w tym głowa,
aby to długo nie potrwało. Przez jakiś czas pociesz się tym, że
ich masz, bo sprawię, że zostawią cię samego jak palec.”
Chciałem
mu coś odpisać, ale akurat zadzwonił dzwonek oznajmujący
rozpoczęcie się przerwy, co oznaczało, że wszyscy uczniowie, bez
wyjątków, muszą opuścić salę. Tak też każdy z nas zrobił. Po
lekcji udałem się na ganek obok szkoły i usiadłem pod drzewem,
jednak po chwili musiałem wstać, bo podeszli do mnie moi
przyjaciele. - Hej Ross. - Powiedział Calum w imieniu wszystkich.
- Cześć, coś się stało? -
Zapytałem, gdyż wyczułem w głosie mojego rudowłosego przyjaciela
podekscytowanie.
- Nic, tylko przychodzimy do ciebie, bo
Cody zaprosił nas i ciebie do swojego domu. - Wyjaśniła Raini
równie podekscytowana jak jej chłopak. Cała trójka zaczęła z
zadowolenia podskakiwać, jednak mi nie było do śmiechu.
- Nie cieszysz się? - Zapytała Laura
gdy tylko się uspokoiła.
- A z czego mam się cieszyć? Wy nadal
ślepo wierzycie, że on się zmienił? A no tak, zapomniałem,
przecież wy nie znacie go tak długo jak ja. - Odpowiedziałem z
nieukrywanymi pretensjami.
- Ross, a ty znowu swoje. Nie możesz
zaakceptować tego, że on się zmienił? - Tym razem odezwał się
Calum.
- Właśnie, on chce się z tobą
zaprzyjaźnić, a ty wszystko mu utrudniasz. On się zmienił, a ty
albo jesteś ślepy, albo wszystkich okłamujesz. - Tym razem
odezwała się Raini. Nie wytrzymałem i powiedziałem to co leży mi
na sercu.
- Chcecie to ciągnąć to ok, ale
radzę wam najpierw spojrzeć na siebie, bo ja jestem w stosunku do
was całkowicie szczery, a wy skoro już raz mnie okłamaliście to
równie dobrze mogliście to zrobić przy każdej możliwej okazji.
Powiem wam jednak, że macie rację mówiąc, że byłem ślepy i
głupi, bo gdzieś tam w głębi swojego serca wierzyłem, że po tym
jak mnie okłamaliście zmienicie się. Możecie się z nim
przyjaźnić, nie zabronię wam tego, ale gdy któregoś dnia
przejrzycie na oczy, że jest zakłamanym manipulantem, nie
przychodźcie do mnie i mnie nie przepraszajcie, bo nie ma szansy, że
wam wybaczę. - Dokończyłem i ze łzami w oczach wróciłem do
szkoły. Wyjąłem z szafki książki na zajęcia z historii muzyki i
udałem się pod salę 211, w której mieliśmy mieć wspomnianą
przeze mnie lekcję. Przez całe 45 minut nie mogłem się normalnie
skupić na lekcji. Czego bym nie zrobił moje myśli jak bumerang
wracały do dzisiejszego wydarzenia na ganku obok szkoły. -
„Przyjaźnimy się już tak długo, a oni wierzą jakiemuś kłamcy,
którego znają zaledwie kilka tygodni? - Pomyślałem. - Ale zaraz,
zaraz. Wszystko jest tak samo jak w moim wczorajszym śnie, czyli, że
to była jakiegoś rodzaju wiadomość. Teraz to ma sens, ale skoro
ta kłótnia okazała się prawdą to znaczy, że dzisiaj zobaczę
coś przez co będę nieszczęśliwy, tylko co to będzie?” - Byłem
tak pogrążony swoimi przemyśleniami na temat mojego trudnego i
wiecznie problemowego życia, że nawet nie zauważyłem, że stoi
obok mnie nauczycielka.
- Ross wszystko w porządku? -
Zapytała.
- Tak, przepraszam, że nie uważałem,
ale po prostu się zamyśliłem to się więcej nie powtórzy,
obiecuję.
- Wierzę ci, ale bardziej martwi mnie
twój stan, jesteś blady jak ściana, dobrze się czujesz?
- Tak, a blady pewnie jestem, bo tutaj
jest gorąco. - Powiedziałem zgodnie z prawdą.
- Ok, ale jak coś będzie nie tak to
mi powiedz.
- Dobrze. - Nauczycielka wróciła z
powrotem do biurka i kontynuowała lekcję, a ja przez cały czas
czułem na sobie wzrok każdego ucznia siedzącego w klasie, jednak
starałem się to ignorować. Równo z dzwonkiem poszedłem do szafki
i wrzuciłem do niej książki z pierwszej lekcji, a wyjąłem strój
na zajęcia taneczne. Wszedłem do męskiej szatni i przebrałem się
w przygotowane wcześniej ubranie, jednak gdy miałem już zamiar
wyjść, do szatni wszedł Cody i znów przycisnął mnie do ściany.
Poczułem wtedy okropny ból w okolicy nadbrzusza, ale starałem się
to ukryć.
- Lynch, słyszałem, że pokłóciłeś
się z przyjaciółmi o mnie. Specjalnie im powiedziałem, że was
zapraszam, bo wiedziałem, że wszystko tak wyjdzie. To wszystko jest
prostsze niż myślałem, a ty tracisz wszystko mówiąc prawdę, ale
cóż blondasku takie jest życie, nie zawsze ma się to czego się
chce. - Powiedział, puścił mnie i wyszedł, a ja nadal czułem
okropny ból w okolicy nadbrzusza, ale teraz z podwójną siłą. W
pewnym momencie zaczęło mi się kręcić w głowie i upadłem na
podłogę. Nie wiem ile byłem nieprzytomny może kilka minut, może
kilka godzin, ale na pewno był to dość długi okres czasu.
- Ross, Ross!! - Usłyszałem nagle
stłumiony męski głos, który jak się domyśliłem dobiegał z
szatni, w której leżałem. Był przepełniony troską, ale
jednocześnie także strachem. Po „wielkiej” walce w końcu
otworzyłem ociężałe powieki i mogłem dostrzec co się dzieje i
kto jest właścicielem owego głosu. Zobaczyłem nad sobą
nauczyciela tańca pana Charlie'go Adamsa i stojącą za nim grupę
uczniów, z którymi miał mieć zajęcia. - Ross, jak dobrze, że
nic ci nie jest. - Lekko się podniosłem i usiadłem na podłodze.
- Co się stało? Ostatnie co pamiętam
to okropny ból w okolicy nadbrzusza, a potem zemdlałem. -
Powiedziałem nadal nie wiedząc co się stało.
- Jeden z uczniów cię tutaj znalazł
i mnie o tym powiadomił. Jesteś blady, masz napij się wody, dobrze
ci zrobi. - Powiedział i podał mi przeźroczystą ciecz w szklance.
- Dziękuję. - Powiedziałem i wypiłem
napój z wielką chęcią. Od razu poczułem się lepiej. Pewnie
brzuch rozbolał mnie z tego całego stresu.
- Ok Ross, wyglądasz już lepiej, ale
dla pewności wolę abyś siedział dzisiaj na zajęciach na ławce i
się nie przemęczał, zrozumiałeś?
- Oczywiście. - Wstałem z podłogi i
razem z uczniami i nauczycielem wszedłem do sali. Usiadłem na
jednej z ławek i na wszelki wypadek postawiłem obok siebie butelkę
wody. Swój wzrok skupiłem na tańczących uczniach i przyznam
szczerze, że mieli potencjał. Następne lekcje mijały mi już bez
żadnych przygód. Nawet Cody był dziwnie cicho. Gdy zadzwonił
dzwonek oznajmujący koniec lekcji podążyłem w kierunku sali prób,
w której miałem przećwiczyć piosenkę z Laurą na zajęcia
muzyki.
*Oczami narratora.*
Laura już od pół godziny siedziała
w sali prób, bo dzisiaj skończyła godzinę wcześniej niż jej
chłopak Ross. Sprawdziła czy ma wszystko co było jej potrzebne do
przećwiczenia piosenki ze swoim ukochanym. - „Nuty są, tekst
jest, mam wszystko.” - Wyliczyła sobie w głowie. W pewnej chwili
ktoś od tyłu zasłonił jej oczy i powiedział. - Zgadnij kto to. -
Dziewczyna szybko odpowiedziała.
- Hm, ktoś kogo kocham całym swoim
sercem? Ktoś kogo...... - W tej chwili urwała, bo odwróciła się
i dostrzegła przed sobą... Cody'ego. - Cody? Co ty tutaj robisz?
Myślałam, że to Ross.
- Jak widzisz nie jestem Rossem.
Widziałem jak on wychodzi ze szkoły i chyba zapomniał o waszym
spotkaniu. - Skłamał prosto w oczy.
- Co? Ale obiecał, że przyjdzie.
- Nie martw się, ja mogę z tobą
zaśpiewać. - Zaproponował i zaczął grać na keyboardzie melodię
do piosenki. Po chwili zaczął także śpiewać.
„When
you’re on your own
Drowning alone
And you need a rope that
Can pull you in
Someone’ll throw it.”
Drowning alone
And you need a rope that
Can pull you in
Someone’ll throw it.”
Doskonale znał ten tekst, bo ukradł
go niedawno Rossowi. Laura po chwili bardziej ośmielona stanęła
obok chłopaka i także zaczęła śpiewać.
„And
when you’re afraid
That you’re gonna break
And you need a way
To feel strong again
Someone’ll know it.”
That you’re gonna break
And you need a way
To feel strong again
Someone’ll know it.”
Przez cały ten czas wyobrażała
sobie, że zamiast Cody'ego śpiewa Ross i to właśnie dlatego czuła
się bardziej pewnie. W tej samej chwili w jednych drzwiach pojawił
się Ross, a w drugich Leo i Olivia, jednak ta dwójka ich nie
zauważyła. Kontynuowali dalsze śpiewanie.
„And
even when it hurts the most
Try to have a little hope
That someones gonna be there
When you don’t, when you don’t
If you wanna cry I’ll be your shoulder
If you wanna laugh I’ll be your smile
If you wanna fly, I will be your sky
Anything you need, that’s what I’ll be
If you wanna climb I’ll be your ladder
If you wanna run I’ll be your road
If you want a friend, doesn’t matter when
Anything you need, that’s what I’ll be
You can come to me.”
Try to have a little hope
That someones gonna be there
When you don’t, when you don’t
If you wanna cry I’ll be your shoulder
If you wanna laugh I’ll be your smile
If you wanna fly, I will be your sky
Anything you need, that’s what I’ll be
If you wanna climb I’ll be your ladder
If you wanna run I’ll be your road
If you want a friend, doesn’t matter when
Anything you need, that’s what I’ll be
You can come to me.”
Dalszą część piosenki dokończyła
Laura.
„You
can come to me
Yeahhh.”
Yeahhh.”
Gdy skończyła, chciała przytulić
chłopaka, ale zamiast tego potknęła się o kabel i prawie
przewróciła, jednak teraz dzieliły ich tylko milimetry. Chłopak
widząc, że Ross obserwuje całe zajście, aby złamać mu serce,
wpił się w usta szatynki. Ona była tak oszołomiona, że ani
drgnęła i to właśnie spowodowało, że w blondynie coś umarło.
Tym czymś było zaufanie, którym darzył dziewczynę. Po ułamku
sekundy Laura zauważyła chłopaka i odrywając się od Cody'ego
podbiegła do niego. - Myślałem, że jesteś inna. - Zaczął
chłopak mając w oczach łzy. - Każda moja dziewczyna go całowała
zanim ja to zrobiłem, ale myślałem, że z tobą będzie inaczej,
że mnie kochasz.
- Ross, ale to nie tak, to on mnie
pocałował.
- Oczywiście, widziałem, ale ty nawet
nie zareagowałaś. Przyznaj się, że tego chciałaś.
- Ross.... - Nie dokończyła, bo
chłopak jej przerwał.
- Lepiej nic już nie mów. - Po tych
słowach zwrócił się do triumfującego nad jego nieszczęściem
Cody'ego. - Mam nadzieję, że jesteś z ciebie zadowolony Cody.
Zabrałeś mi wszystko na czym mi zależało: rodzinę, przyjaciół,
dziewczynę i szacunek do samego siebie, gratuluję, dopiąłeś
swego. - Powiedział i wybiegł z sali. Nie oglądają się za siebie
wybiegł ze szkoły i biegiem wrócił do domu. Miał szczęście, bo
akurat nikogo nie było w domu. Wpadł do swojego pokoju jak torpeda
i upadł na łóżko. Dopiero teraz dał upust swoim łzom. -
Najgorszy dzień w moim życiu. - Wyszeptał i pod nadmiarem
dzisiejszych wydarzeń zasnął, jednak śnił mu się Cody, który
cieszy się z jego nieszczęścia.
*W
następnym rozdziale.*
Do
załamanego Rossa przychodzi Olivia, która stara się go jakoś
pocieszyć. W tym samym czasie Laura postanawia się zmienić. Czy
Olivii uda się pocieszyć Rossa? A może Ross będzie w jeszcze
gorszym stanie niż wcześniej? Czy Laura zmieni się na lepsze? Czy
raczej na gorsze? Odpowiedzi szukajcie w następnym rozdziale.
Premiera już: 30.10.13.
***********
Witajcie, mam nadzieję, że rozdział wam się podoba. Wiem, że chcieliście, aby Raura była razem, ale po prostu musiałam ich rozdzielić, ale nie martwcie się, zrekompensuje wam to pod koniec sezonu mega wydarzeniem.
Witajcie, mam nadzieję, że rozdział wam się podoba. Wiem, że chcieliście, aby Raura była razem, ale po prostu musiałam ich rozdzielić, ale nie martwcie się, zrekompensuje wam to pod koniec sezonu mega wydarzeniem.
Całuski ;-* Marta Lynch.
poryczałam się chyba gorzej niż Ross,czemu to robisz.Biedny Rossy.SMUTAM i czekam na nexta
OdpowiedzUsuńSuper rozdział........spodziewałam się, że Cody pocałuje Laure.......czekam na kolejny rozdział ♥
OdpowiedzUsuń~ nikola~
Popłakałam się na końcu, dlaczego on musi tak cierpieć...
OdpowiedzUsuńczekam na nexta
O jacież pierdziele <3
OdpowiedzUsuńDaj jeszcze dzisiaj next proszę Cię, jesteś moją ulubiona blogerką, błagam zrób o dla mnie <3
poryczalam sie czemu ty ich rozdzielilas ? czekam na next
OdpowiedzUsuńWOW w życiu nie czytałam takiego bloga...
OdpowiedzUsuńPiszesz po prostu historie jak z życia wzięte... z taką szczerością,rozpaczą,nadzieją.
Po prostu nie znam nikogo kto by pisał tak realistyczne :3
super czekam na next
OdpowiedzUsuńAnia Fanka
PS gogle straciło cos tam i nie mogłam się zalogować na konto
Super blog dzisiaj czekalam od 7.00 na nowy rozdzial ale oplacilo sie czekam tak samo na next
OdpowiedzUsuńZAJEBISTY.! Proszę dodaj szybciej rozdział :3 Tak jak zwykle: Czekam z niecierpliwością na next <3
OdpowiedzUsuńJak mogłaś ?! serio !!!!!!!!!! Lau zdradza Rossa !!!!!!!!!!!!!!!!!!mam nadzieję, że szybko ich pogodzisz czekam na next :)
OdpowiedzUsuńOmg!! Jesteś jedną z moich ulubionych blogerek, piszesz tak "realistyczne" ZAJEBISTY rozdział czekam na nexta :*
OdpowiedzUsuńSuper !! *.*
OdpowiedzUsuńSuper , kocham tego bloga!!! Nie moge się doczekać na nowy !!!
OdpowiedzUsuńSuper czekam !!!
OdpowiedzUsuńSuper rozdział , te historie są pełne emocji, są takie wiarygodne.
OdpowiedzUsuńWielki talent!!!!!!!!!!!1
Czekam na next;)
Mówię ci z ręką na sercu że zamierzałam nie cztać 2 sezonu dopóki go nie skończysz, ale szlag oczywiscie to trafił bo nie mogłam wtytrzymać. Smutam bo nie ma Raury a myli taqcy słodcy xd Dokłądnie wszytsko przeczytam jak już bd po wszytskim żeby emocje we mnie nie studziły zapalu do nauki xd ale bd śledzic i przelatywac rodziały ( czyta szukając Raury ) :D
OdpowiedzUsuńno dzisiaj miał być rozdział:-/:-/:-/
OdpowiedzUsuń