sobota, 26 października 2013

(56) 20. Kłótnia & Największy błąd.

Każdy zasługuje na drugą szansę, lecz nie każdy umie ją odpowiednio wykorzystać.” - Leo Howard.
*Oczami narratora.*
- Dryń, dryń, dryń!!! - Właśnie ten dźwięk budzika obudził brązowowłosą księżniczkę z głębokiego snu. Dziewczyna wstała z łóżka i podeszła do szafy, w której trzymała swoje ubrania i buty. Po kilku minutach wybrała odpowiedni strój do szkoły. Zaopatrzona w niego, udała się do łazienki. Tam wzięła szybki orzeźwiający prysznic i nałożyła na siebie odzienie. Potem usiadła przed toaletką i zrobiła sobie lekki, prawie niewidoczny na pierwszy rzut oka makijaż, a włosy uczesała i pozwoliła im swobodnie opadać. Nie ukrywając swojej euforii, zeszła na dół na śniadanie. Usiadła na krześle w jadalni i czekając na podanie posiłku przywitała się z tatą i starszą siostrą, którzy zdążyli do niej dołączyć. Po chwili pojawiła się także mama obu dziewczyn. Przywitała się z rodziną i podała każdemu po talerzu pięknie pachnącej i bardzo smacznej jajecznicy, a następnie sama zajęła miejsce obok swojego męża. - Laura? - Zaczął pan Damiano, a dziewczyna spojrzała na niego jednocześnie kończąc jeść śniadanie. - Może zaprosiłabyś dzisiaj do nas Rossa. Dawno go u nas nie było.
- Świetny pomysł, tato. Dzisiaj po zajęciach mam z nim próbę, więc wtedy go zaproszę, a teraz wybaczcie, ale muszę iść do szkoły. - Powiedziała i odeszła od stołu. Szybko weszła do swojego pokoju, wzięła torbę z książkami i zeszła z powrotem na dół. Pożegnawszy się z pozostałymi domownikami wyszła z domu. Szybko podbiegła do Rossa, który czekał na nią przed furtką i razem ruszyli do szkoły.
*Oczami Rossa.*
Pierwsza lekcja jaką była gra na instrumentach minęła mi spokojnie, poza tym, że cały czas dostawałem karteczki od Cody'ego. Nie chciałem ich otwierać, aby nie psuć sobie humoru, ale moją uwagę przykuła ostatnia z nich. Była, w przeciwieństwie do pozostałych, tylko lekko zwinięta co spowodowało, że było widać jakiś króciutki fragment tekstu. Pewnie zrobił to specjalnie, abym ją przeczytał, więc tak zrobiłem, bo może wtedy da mi spokój. „Nie ładnie ignorować moje wiadomości. Z tajemniczych źródeł dowiedziałem się, że pogodziłeś się z przyjaciółmi. Już moja w tym głowa, aby to długo nie potrwało. Przez jakiś czas pociesz się tym, że ich masz, bo sprawię, że zostawią cię samego jak palec.” Chciałem mu coś odpisać, ale akurat zadzwonił dzwonek oznajmujący rozpoczęcie się przerwy, co oznaczało, że wszyscy uczniowie, bez wyjątków, muszą opuścić salę. Tak też każdy z nas zrobił. Po lekcji udałem się na ganek obok szkoły i usiadłem pod drzewem, jednak po chwili musiałem wstać, bo podeszli do mnie moi przyjaciele. - Hej Ross. - Powiedział Calum w imieniu wszystkich.
- Cześć, coś się stało? - Zapytałem, gdyż wyczułem w głosie mojego rudowłosego przyjaciela podekscytowanie.
- Nic, tylko przychodzimy do ciebie, bo Cody zaprosił nas i ciebie do swojego domu. - Wyjaśniła Raini równie podekscytowana jak jej chłopak. Cała trójka zaczęła z zadowolenia podskakiwać, jednak mi nie było do śmiechu.
- Nie cieszysz się? - Zapytała Laura gdy tylko się uspokoiła.
- A z czego mam się cieszyć? Wy nadal ślepo wierzycie, że on się zmienił? A no tak, zapomniałem, przecież wy nie znacie go tak długo jak ja. - Odpowiedziałem z nieukrywanymi pretensjami.
- Ross, a ty znowu swoje. Nie możesz zaakceptować tego, że on się zmienił? - Tym razem odezwał się Calum.
- Właśnie, on chce się z tobą zaprzyjaźnić, a ty wszystko mu utrudniasz. On się zmienił, a ty albo jesteś ślepy, albo wszystkich okłamujesz. - Tym razem odezwała się Raini. Nie wytrzymałem i powiedziałem to co leży mi na sercu.
- Chcecie to ciągnąć to ok, ale radzę wam najpierw spojrzeć na siebie, bo ja jestem w stosunku do was całkowicie szczery, a wy skoro już raz mnie okłamaliście to równie dobrze mogliście to zrobić przy każdej możliwej okazji. Powiem wam jednak, że macie rację mówiąc, że byłem ślepy i głupi, bo gdzieś tam w głębi swojego serca wierzyłem, że po tym jak mnie okłamaliście zmienicie się. Możecie się z nim przyjaźnić, nie zabronię wam tego, ale gdy któregoś dnia przejrzycie na oczy, że jest zakłamanym manipulantem, nie przychodźcie do mnie i mnie nie przepraszajcie, bo nie ma szansy, że wam wybaczę. - Dokończyłem i ze łzami w oczach wróciłem do szkoły. Wyjąłem z szafki książki na zajęcia z historii muzyki i udałem się pod salę 211, w której mieliśmy mieć wspomnianą przeze mnie lekcję. Przez całe 45 minut nie mogłem się normalnie skupić na lekcji. Czego bym nie zrobił moje myśli jak bumerang wracały do dzisiejszego wydarzenia na ganku obok szkoły. - „Przyjaźnimy się już tak długo, a oni wierzą jakiemuś kłamcy, którego znają zaledwie kilka tygodni? - Pomyślałem. - Ale zaraz, zaraz. Wszystko jest tak samo jak w moim wczorajszym śnie, czyli, że to była jakiegoś rodzaju wiadomość. Teraz to ma sens, ale skoro ta kłótnia okazała się prawdą to znaczy, że dzisiaj zobaczę coś przez co będę nieszczęśliwy, tylko co to będzie?” - Byłem tak pogrążony swoimi przemyśleniami na temat mojego trudnego i wiecznie problemowego życia, że nawet nie zauważyłem, że stoi obok mnie nauczycielka.
- Ross wszystko w porządku? - Zapytała.
- Tak, przepraszam, że nie uważałem, ale po prostu się zamyśliłem to się więcej nie powtórzy, obiecuję.
- Wierzę ci, ale bardziej martwi mnie twój stan, jesteś blady jak ściana, dobrze się czujesz?
- Tak, a blady pewnie jestem, bo tutaj jest gorąco. - Powiedziałem zgodnie z prawdą.
- Ok, ale jak coś będzie nie tak to mi powiedz.
- Dobrze. - Nauczycielka wróciła z powrotem do biurka i kontynuowała lekcję, a ja przez cały czas czułem na sobie wzrok każdego ucznia siedzącego w klasie, jednak starałem się to ignorować. Równo z dzwonkiem poszedłem do szafki i wrzuciłem do niej książki z pierwszej lekcji, a wyjąłem strój na zajęcia taneczne. Wszedłem do męskiej szatni i przebrałem się w przygotowane wcześniej ubranie, jednak gdy miałem już zamiar wyjść, do szatni wszedł Cody i znów przycisnął mnie do ściany. Poczułem wtedy okropny ból w okolicy nadbrzusza, ale starałem się to ukryć.
- Lynch, słyszałem, że pokłóciłeś się z przyjaciółmi o mnie. Specjalnie im powiedziałem, że was zapraszam, bo wiedziałem, że wszystko tak wyjdzie. To wszystko jest prostsze niż myślałem, a ty tracisz wszystko mówiąc prawdę, ale cóż blondasku takie jest życie, nie zawsze ma się to czego się chce. - Powiedział, puścił mnie i wyszedł, a ja nadal czułem okropny ból w okolicy nadbrzusza, ale teraz z podwójną siłą. W pewnym momencie zaczęło mi się kręcić w głowie i upadłem na podłogę. Nie wiem ile byłem nieprzytomny może kilka minut, może kilka godzin, ale na pewno był to dość długi okres czasu.
- Ross, Ross!! - Usłyszałem nagle stłumiony męski głos, który jak się domyśliłem dobiegał z szatni, w której leżałem. Był przepełniony troską, ale jednocześnie także strachem. Po „wielkiej” walce w końcu otworzyłem ociężałe powieki i mogłem dostrzec co się dzieje i kto jest właścicielem owego głosu. Zobaczyłem nad sobą nauczyciela tańca pana Charlie'go Adamsa i stojącą za nim grupę uczniów, z którymi miał mieć zajęcia. - Ross, jak dobrze, że nic ci nie jest. - Lekko się podniosłem i usiadłem na podłodze.
- Co się stało? Ostatnie co pamiętam to okropny ból w okolicy nadbrzusza, a potem zemdlałem. - Powiedziałem nadal nie wiedząc co się stało.
- Jeden z uczniów cię tutaj znalazł i mnie o tym powiadomił. Jesteś blady, masz napij się wody, dobrze ci zrobi. - Powiedział i podał mi przeźroczystą ciecz w szklance.
- Dziękuję. - Powiedziałem i wypiłem napój z wielką chęcią. Od razu poczułem się lepiej. Pewnie brzuch rozbolał mnie z tego całego stresu.
- Ok Ross, wyglądasz już lepiej, ale dla pewności wolę abyś siedział dzisiaj na zajęciach na ławce i się nie przemęczał, zrozumiałeś?
- Oczywiście. - Wstałem z podłogi i razem z uczniami i nauczycielem wszedłem do sali. Usiadłem na jednej z ławek i na wszelki wypadek postawiłem obok siebie butelkę wody. Swój wzrok skupiłem na tańczących uczniach i przyznam szczerze, że mieli potencjał. Następne lekcje mijały mi już bez żadnych przygód. Nawet Cody był dziwnie cicho. Gdy zadzwonił dzwonek oznajmujący koniec lekcji podążyłem w kierunku sali prób, w której miałem przećwiczyć piosenkę z Laurą na zajęcia muzyki.
*Oczami narratora.*
Laura już od pół godziny siedziała w sali prób, bo dzisiaj skończyła godzinę wcześniej niż jej chłopak Ross. Sprawdziła czy ma wszystko co było jej potrzebne do przećwiczenia piosenki ze swoim ukochanym. - „Nuty są, tekst jest, mam wszystko.” - Wyliczyła sobie w głowie. W pewnej chwili ktoś od tyłu zasłonił jej oczy i powiedział. - Zgadnij kto to. - Dziewczyna szybko odpowiedziała.
- Hm, ktoś kogo kocham całym swoim sercem? Ktoś kogo...... - W tej chwili urwała, bo odwróciła się i dostrzegła przed sobą... Cody'ego. - Cody? Co ty tutaj robisz? Myślałam, że to Ross.
- Jak widzisz nie jestem Rossem. Widziałem jak on wychodzi ze szkoły i chyba zapomniał o waszym spotkaniu. - Skłamał prosto w oczy.
- Co? Ale obiecał, że przyjdzie.
- Nie martw się, ja mogę z tobą zaśpiewać. - Zaproponował i zaczął grać na keyboardzie melodię do piosenki. Po chwili zaczął także śpiewać.
When you’re on your own
Drowning alone
And you need a rope that
Can pull you in
Someone’ll throw it.”
Doskonale znał ten tekst, bo ukradł go niedawno Rossowi. Laura po chwili bardziej ośmielona stanęła obok chłopaka i także zaczęła śpiewać.
And when you’re afraid
That you’re gonna break
And you need a way
To feel strong again
Someone’ll know it.”
Przez cały ten czas wyobrażała sobie, że zamiast Cody'ego śpiewa Ross i to właśnie dlatego czuła się bardziej pewnie. W tej samej chwili w jednych drzwiach pojawił się Ross, a w drugich Leo i Olivia, jednak ta dwójka ich nie zauważyła. Kontynuowali dalsze śpiewanie.
And even when it hurts the most
Try to have a little hope
That someones gonna be there
When you don’t, when you don’t
If you wanna cry I’ll be your shoulder
If you wanna laugh I’ll be your smile
If you wanna fly, I will be your sky
Anything you need, that’s what I’ll be
If you wanna climb I’ll be your ladder
If you wanna run I’ll be your road
If you want a friend, doesn’t matter when
Anything you need, that’s what I’ll be
You can come to me.”
Dalszą część piosenki dokończyła Laura.
You can come to me
Yeahhh.”
Gdy skończyła, chciała przytulić chłopaka, ale zamiast tego potknęła się o kabel i prawie przewróciła, jednak teraz dzieliły ich tylko milimetry. Chłopak widząc, że Ross obserwuje całe zajście, aby złamać mu serce, wpił się w usta szatynki. Ona była tak oszołomiona, że ani drgnęła i to właśnie spowodowało, że w blondynie coś umarło. Tym czymś było zaufanie, którym darzył dziewczynę. Po ułamku sekundy Laura zauważyła chłopaka i odrywając się od Cody'ego podbiegła do niego. - Myślałem, że jesteś inna. - Zaczął chłopak mając w oczach łzy. - Każda moja dziewczyna go całowała zanim ja to zrobiłem, ale myślałem, że z tobą będzie inaczej, że mnie kochasz.
- Ross, ale to nie tak, to on mnie pocałował.
- Oczywiście, widziałem, ale ty nawet nie zareagowałaś. Przyznaj się, że tego chciałaś.
- Ross.... - Nie dokończyła, bo chłopak jej przerwał.
- Lepiej nic już nie mów. - Po tych słowach zwrócił się do triumfującego nad jego nieszczęściem Cody'ego. - Mam nadzieję, że jesteś z ciebie zadowolony Cody. Zabrałeś mi wszystko na czym mi zależało: rodzinę, przyjaciół, dziewczynę i szacunek do samego siebie, gratuluję, dopiąłeś swego. - Powiedział i wybiegł z sali. Nie oglądają się za siebie wybiegł ze szkoły i biegiem wrócił do domu. Miał szczęście, bo akurat nikogo nie było w domu. Wpadł do swojego pokoju jak torpeda i upadł na łóżko. Dopiero teraz dał upust swoim łzom. - Najgorszy dzień w moim życiu. - Wyszeptał i pod nadmiarem dzisiejszych wydarzeń zasnął, jednak śnił mu się Cody, który cieszy się z jego nieszczęścia.
*W następnym rozdziale.*

Do załamanego Rossa przychodzi Olivia, która stara się go jakoś pocieszyć. W tym samym czasie Laura postanawia się zmienić. Czy Olivii uda się pocieszyć Rossa? A może Ross będzie w jeszcze gorszym stanie niż wcześniej? Czy Laura zmieni się na lepsze? Czy raczej na gorsze? Odpowiedzi szukajcie w następnym rozdziale.
Premiera już: 30.10.13.
***********
Witajcie, mam nadzieję, że rozdział wam się podoba. Wiem, że chcieliście, aby Raura była razem, ale po prostu musiałam ich rozdzielić, ale nie martwcie się, zrekompensuje wam to pod koniec sezonu mega wydarzeniem.
Całuski ;-* Marta Lynch.

17 komentarzy:

  1. poryczałam się chyba gorzej niż Ross,czemu to robisz.Biedny Rossy.SMUTAM i czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział........spodziewałam się, że Cody pocałuje Laure.......czekam na kolejny rozdział ♥
    ~ nikola~

    OdpowiedzUsuń
  3. Popłakałam się na końcu, dlaczego on musi tak cierpieć...
    czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  4. O jacież pierdziele <3
    Daj jeszcze dzisiaj next proszę Cię, jesteś moją ulubiona blogerką, błagam zrób o dla mnie <3

    OdpowiedzUsuń
  5. poryczalam sie czemu ty ich rozdzielilas ? czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  6. WOW w życiu nie czytałam takiego bloga...
    Piszesz po prostu historie jak z życia wzięte... z taką szczerością,rozpaczą,nadzieją.
    Po prostu nie znam nikogo kto by pisał tak realistyczne :3

    OdpowiedzUsuń
  7. super czekam na next
    Ania Fanka
    PS gogle straciło cos tam i nie mogłam się zalogować na konto

    OdpowiedzUsuń
  8. Super blog dzisiaj czekalam od 7.00 na nowy rozdzial ale oplacilo sie czekam tak samo na next

    OdpowiedzUsuń
  9. ZAJEBISTY.! Proszę dodaj szybciej rozdział :3 Tak jak zwykle: Czekam z niecierpliwością na next <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak mogłaś ?! serio !!!!!!!!!! Lau zdradza Rossa !!!!!!!!!!!!!!!!!!mam nadzieję, że szybko ich pogodzisz czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Omg!! Jesteś jedną z moich ulubionych blogerek, piszesz tak "realistyczne" ZAJEBISTY rozdział czekam na nexta :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Super , kocham tego bloga!!! Nie moge się doczekać na nowy !!!

    OdpowiedzUsuń
  13. Super rozdział , te historie są pełne emocji, są takie wiarygodne.
    Wielki talent!!!!!!!!!!!1
    Czekam na next;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Mówię ci z ręką na sercu że zamierzałam nie cztać 2 sezonu dopóki go nie skończysz, ale szlag oczywiscie to trafił bo nie mogłam wtytrzymać. Smutam bo nie ma Raury a myli taqcy słodcy xd Dokłądnie wszytsko przeczytam jak już bd po wszytskim żeby emocje we mnie nie studziły zapalu do nauki xd ale bd śledzic i przelatywac rodziały ( czyta szukając Raury ) :D

    OdpowiedzUsuń
  15. no dzisiaj miał być rozdział:-/:-/:-/

    OdpowiedzUsuń

Bardzo zależy mi na waszej opinii, więc pozostawcie po sobie ślad w formie komentarza. ;-)