„Nie
potrafię udawać, że nic się nie stało. Za bardzo mnie to boli,
abym tak po prostu wam wszystko wybaczył.” - Ross Lynch.
*Oczami Rossa.*
Odwróciłem się, a tam zobaczyłem
wiewiórkę. Nie wiem czemu, ale poprawiła mi humor. Szybko wstałem
i zacząłem się jej przyglądać. Chyba musiała to zauważyć, bo
po chwili uciekła z powrotem w krzaki. Nie mam zielonego pojęcia
czemu, ale coś mi mówiło, abym poszedł tam gdzie ona. Jakiś
wewnętrzny głos podpowiadał mi, że dzięki temu humor poprawi mi
się jeszcze bardziej, więc bez chwili zwłoki udałem się tam
gdzie wcześniej nazywana przez wszystkich „Baśka”. Szedłem tak
przez kilka minut, aż dotarłem do pięknego miejsca. Widziałem
stąd całe Los Angeles i nie tylko. Usiadłem sobie na trawie i
myślałem. Głównym tematem moich refleksji był Cody, ale nie
chciałem sobie psuć humoru. Swój wzrok skierowałem przed siebie i
podziwiałem piękny widok. Nie wiem ile tak patrzyłem przed siebie,
ale skapnąłem się dopiero gdy spojrzałem na zegarek, który
wskazywał....... 15:50? O nie, zaraz spóźnię się na spotkanie z
Calumem. Chociaż to jemu powinno bardziej zależeć na tym, ale
powinienem być tam przed czasem. Zerwałem się z miejsca i
popędziłem przed siebie. Park był niewyobrażalnie daleko, ale
dzięki mojej kondycji byłem tam po 10 minutach, czyli o czasie. Od
razu zauważyłem rudą czuprynę przyjaciela i podszedłem do niego.
- Cześć Ross. - Powiedział.
- Witaj. Jeśli chcesz mnie przekonać,
abym wam wybaczył to lepiej już zacznij. - Powiedziałem prosto z
mostu.
- Ok, ale nie jestem tutaj sam. - Po
jego słowach zza drzew wyszła Laura i Raini. - Wiemy, że z każdym
z nas umówiłeś się na spotkanie, ale pomyśleliśmy, że możemy
cię przeprosić wspólnie.
- A Cody'ego z wami nie ma? - Zapytałem
sarkastycznie. - Ja przez cały ten czas próbuję się postawić na
waszym miejscu, ale teraz to wy postawcie się na moim. Nie jest mi
łatwo wam wybaczyć, choć bardzo za wami tęsknię. Chciałbym
zapomnieć o tym co było i po prostu was przytulić, ale nie mogę.
Jakiś wewnętrzny głos mówi mi, że to nie jest dobra droga. Ja po
prostu, nie
potrafię udawać, że nic się nie stało. Za bardzo mnie to boli,
abym tak po prostu wam wszystko wybaczył. To był dla mnie cios
prosto w serce, ale nie to, że byliście z nim, bo tego wam nie
zabronię, tylko to, że mnie okłamaliście. Jesteście dla mnie
bardzo ważni, kocham was, dlatego nie jest mi łatwo odstawić tego
w zapomnienie. - Powiedziałem czując ulgę. Calum, Raini i Laura
musieli to zauważyć, bo bez słowa mnie przytulili. Długo
zastanawiałem się czy odwzajemnić gest. Serce mówiło - „Tak,
przecież tego żałują” - a rozum mówił - „Nie rób tego.”
- I nagle przypomniałem sobie co sobie obiecałem jak straciłem
pamięć, zawsze słuchać serca, więc tak zrobiłem i odwzajemniłem
ich gest. - Dam wam ostatnią szansę, bo wierzę, że tego
żałujecie. - Powiedziałem gdy się puściliśmy. Cieszyli się z
tej informacji. Potem jeszcze porozmawialiśmy, a o 17:30 się
rozstaliśmy. Ja wróciłem z Laurą, a Calum z Raini. Przed jej
domem zadałem jej pytanie. - Chcesz może do mnie teraz wpaść?
- Jasne. - Odpowiedział i uśmiechnęła
się promiennie, a ja odwzajemniłem ten gest, uśmiechając się
dzisiaj pierwszy raz. Weszliśmy do mojego domu i od razu
zauważyliśmy, że w jadalni siedzi moja rodzina, Ell i Cody.
- Witaj Laura. - Powiedziała moja
mama, a wszyscy zrobili to samo. - Może zjesz z nami kolację? -
Zapytała.
- Chętnie. - Odpowiedziała.
- To dobrze, Ross chcesz zrobić
kolację dla wszystkich? - Tym razem zapytał tata.
- Chętnie. - Powiedziałem z
wymuszonym uśmiechem. W duszy byłem zły na rodzinę, bo po moim
ostatnim wybuchu udają, że nic się nie stało. Laura usiadła obok
Cody'ego, bo tylko tam było wolne miejsce, co nie może świadczyć
o niczym dobrym, a ja udałem się do kuchni zrobić posiłek.
Zdecydowałem się przyrządzić pizzę z pieczarkami i serem. Po 30
minutach rozkładałem go każdemu na talerzu, jednak Cody'ego
zostawiłem na sam koniec. - Jedna porcja dla kłamcy, proszę. -
Powiedziałem i położyłem mu danie przed nosem. - Specjalnie dla
pana zrobiona ze złości i kłamstwa. Życzę udławienia się. -
Dokończyłem.
- Ross, przestań. - Upomniała mnie
Rydel.
- A co, znowu mam go przepraszać za
mówienie prawdy, czy przyznać się do czegoś czego nie zrobiłem?
- Zapytałem z wyrzutem i spojrzałem na Christiana.
- Ross, dosyć, kolację zjesz w swoim
pokoju. - Powiedział tata, ale myślał, że ja nic więcej nie
odpowiem. No cóż, przeliczył się.
- I tak nie ma tu dla mnie miejsca. -
Powiedziałem, a następne słowa skierowałem do Cody'ego. - Wiesz
co Cody, czasami zastanawiam się skąd bierzesz te wszystkie
bajeczki. Powinieneś zostać aktorem skoro każdy w nie wierzy.
Tylko czemu nie jesteś taki odważny i nie pogrozisz mi przy mojej
rodzinie? - Chyba go tym wkurzyłem i dobrze. Odsunął się na
krześle i wstając zmierzył mnie wzrokiem.
- Nie wiem o co ci chodzi. Ja po prostu
staram się być miły, a to ty wszystko komplikujesz. - Powiedział
chociaż jego wzrok mówił zupełnie co innego.
- Tak, tak i to na pewno ja wszystkich
okłamuję, tak? - Zapytałem ironicznie. - Wiesz co masz rację,
okłamuję ich, ale zaraz to się zmieni. - Powiedziałem i
skierowałem się do rodziny i przyjaciół. - Chodzę na karate i
rysuję. Karate ćwiczę od 9 roku życia. Dojo było dla mnie jak
mój drugi dom, ale ktoś mnie zmusił, abym odszedł. Nie dawno
wróciłem, a wczoraj miałem zawody. Te rysunki, które rzekomo
ukradłem są moje. - Po tym wyznaniu znów odwróciłem się do
Cody'ego. - Proszę, teraz jestem zupełnie czysty, a ty nadal
kłamiesz. - Na tym zakończyłem swoje pouczenia i bez jedzenia
kolacji wróciłem do swojego pokoju. Opadłem na łóżko, a po
jakiś 10 minutach do mojego pokoju bez pukania weszła Laura z
talerzem z pizzą w ręku.
- Przyniosłam ci, bo chyba jadłeś
dzisiaj tylko jabłko. - Powiedziała i usiadła obok mnie.
- Tak, dzięki. - Odpowiedziałem i
pocałowałem ją w policzek. Wziąłem od niej posiłek i zacząłem
go konsumować.
- To prawda? - Zapytał gdy skończyłem
jeść.
- Co takiego? - Nie wiedziałem o co
chodzi.
- Rysowanie i karate.
- Tak to prawda, ale nie chcę o tym
mówić.
- Ok, nie chcesz to nie mów.
- Laura?
- Tak?
- Co się z nami stało?
- Nie bardzo wiem o co ci chodzi. -
Wstałem i podchodząc do niej spojrzałem w jej cudne brązowe oczy.
Po raz pierwszy od pojawienia się Cody'ego zapomniałem o
problemach. Czułem, że cały świat przestał nagle istnieć i
jestem tylko ja i ona. Teraz dzieliły nas tylko milimetry, a ja bez
chwili zwłoki wpiłem się w jej usta. Widać było, że Laura była
zaskoczona, ale odwzajemniła pocałunek. Brakowało mi takiej
bliskości od wczoraj, ale teraz czuję, że ten pocałunek jest
szczery i czuły. Całowaliśmy się kilka sekund może kilka minut,
nie liczyłem, bo byłem zbyt szczęśliwy. Uśmiech jednak zszedł z
mojej twarzy gdy ta piękna chwila się skończyła, a ja
przypomniałem sobie o Cody'm. - Teraz już wiem o co ci chodzi. -
Powiedziała i mnie przytuliła, a ja odwzajemniłem ten gest. Laura
pobyła u nas jeszcze 2 godziny, a potem gdy się z nią pożegnałem
wróciłem do siebie do pokoju. Potem poszedłem się umyć i
przebrany w piżamę wskoczyłem do łóżka. Ze zmęczenia nawet nie
wiem kiedy zasnąłem. Śnił mi się koszmar, co mnie dziwi, że
dopiero teraz, bo złe sny powinienem mieć codziennie od pojawienia
się Cody'ego. „Pewien 17-letni blondyn idzie spokojnie do szkoły.
Dochodzi tam po niecałych 5 minutach, jednak nawet nie ma pojęcia,
że to będzie najgorszy dzień w jego życiu. Po odniesieniu książek
do szafki udaje się na pierwszą lekcję jaką jest gra na
instrumentach. Już na pierwszej przerwie kłóci się z
przyjaciółmi, którzy uważają go za kłamcę. Tematem tej
szybkiej wymiany zdań była zmiana zachowania największego wroga
blondyna – Cody'ego. Jego przyjaciele zawzięcie uważali, że
chłopak się zmienił choć nie znali go tak dobrze jak on. Chłopak
z kolei uważał, że tacy ludzie jak on nigdy się nie zmieniają. W
ten o to sposób rozstali się w kłótni i gniewie. To jednak nie
był koniec złego dnia. Na ostatniej przerwie po lekcjach chłopaka,
poszedł do jednej z sal, aby poćwiczyć piosenkę, jednak widok
jaki tam zastał sprawił, że stał się najnieszczęśliwszym
chłopakiem na świecie.” W tej chwili się obudziłem, ale to
chyba nie był normalny koszmar tylko jakiegoś rodzaju wiadomość i
pewnie muszę ją jakoś rozszyfrować, tylko jak? - „Zastanów się
Ross. - Pomyślałem. - Już wiem, może to jest jakaś wiadomość,
że to co było w tym śnie wydarzy się naprawdę, ale sam nie
wiem.” - Nie chcąc martwić się na zapas położyłem głowę z
powrotem na poduszce i momentalnie zasnąłem. Tym razem nie miałem
żadnego koszmaru, ale gdybym wiedział co wydarzy się następnego
dnia, nigdy bym do tego nie dopuścił.
*W
następnym rozdziale.*
Sen
Rossa zaczyna się spełniać. Na początku kłóci się z
przyjaciółmi o Cody'ego, a potem widzi coś czego nigdy w życiu
nie chciałby zobaczyć. Co takiego zobaczy Ross? Jak bardzo wpłynie
to na jego psychikę? Odpowiedzi znajdziecie w 20 rozdziale.
*********
Hejka, to znowu ja. Co tam u was? Bo u mnie superancko. Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba.
Całuski ;-* Marta Lynch.
P. S. Nowy rozdział dodam 26.10.13.
Świetnie ci idzie pisanie! <3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny fascynujący rozdział. :P
Tytlko mi Raury nie rozdzielaj
OdpowiedzUsuńWłaśnie wtedy było by coś innego. Raura by I tak ostatecznie wygra a trochę rozłonki się przyda...
OdpowiedzUsuńRozdzial po prostu jest SUPER !!!!!!!!! XD
Noooooo nieeeeeeeeeeee !!! Blagam wszystko ale Raure zostaw !! Nwm napisz ze nikt nie wiezy Rossowi tylko Laura poznala juz prawdziwe obicze Codiego!! Ale zeby Laura nie zdradzila Rossa ... prosze,prosze tak bardzo ladnie prosze :)
OdpowiedzUsuńPs.i jestem WIELKA WIELKA fanka :*
Pysiek xD
Świetny rozdział czekam na next :)
OdpowiedzUsuńSuper byl juz nie moge sie doczekac nastepnego
OdpowiedzUsuńSuper rozdziałek :)
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny!
OdpowiedzUsuńMyślę, że Cody pocałuje Laurę. Ale nie wiem, nie wiem :D
Czekam na nexta!
Cudowny rozdział, jak każde na tym blogu.
OdpowiedzUsuńWeż dawaj, pisz następny rozdział. pliss. <3
czekam na next
OdpowiedzUsuńsuper!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Ania
Powiem tylko jedno koffam twój blog i opowiadania <3,:-)
OdpowiedzUsuńLaura ma być ideałem kobiety i ma być wierna Rossowi zrozumiano czy mam się pofatygować do ciebie? / Mati :*
OdpowiedzUsuńkiedy next?
Pewnie Cody pocałuje Laure :'(
OdpowiedzUsuńFajnie by bylo gdyby np. Ross wyzwal cody ego na pojedynek o Laure:-) czy cos tam takiego. Napewno wymyslisz cos lepszego
OdpowiedzUsuńNie no tylko mi raury nie rozdzielaj nie rub tego proooszę !!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńNie no serio !!!!!!!!!!! nie możesz rozdzielić raury !!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńkiedy kolejny
OdpowiedzUsuńZapraszam na bloga http://austinallystory.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńEj ale gdyby się pokłucili to daj np. coś takiego ja BBY się mieli pogodzić Laura:
OdpowiedzUsuńRoss chciałam cię przeprosić nie wiedziałam jaki naprawdę jest cody, i chciałam się z tobą pogodzić, nie musimy być kolegami przyjaciółmi a nawet do siebi... i gdy chciała to dokończyć to ją pocałował, wow czyli chcesz do mnie wrucić, Ross: oczywiście Laura zawsze cię kochał em i miałem nadzieje że w końcu zrozumiesz jaki jest cody.
A potem coś wymyślisz bo ty geniialnie piszesz, a i czekam na nexta
To trochę głupio bo cały czas cierpi Ross, nie muwie że ie lubię Laury tylko lepiej było by gdyby Laura zrozumiała jak cały czas czuje się Ross i trochę po cierpiała ale nie rozdzielają mi potem laury teraz możesz bo to był by taki zwrot akcji, ale potem już nie
OdpowiedzUsuńSpokojnie, Laura jeszcze swoje przecierpi.
UsuńMiało być raury
OdpowiedzUsuńNo to kiedy w końcu nowy
OdpowiedzUsuńwłaśnie kiedy dodasz ? :) ♥♥♥
Usuń