środa, 6 listopada 2013

(59) 23. Szpital & List.

Czas nie leczy wszystkich ran, on tylko przyzwyczaja nas do bólu.” - Ross Lynch.
*Oczami narratora.*
- O mój boże, Laura. Coś ty najlepszego zrobiła? - Powiedziała pani Ellen widząc swoją córkę całą we krwi. Sprawdziła jej tętno. - Żyje. - Odetchnęła z ulgą. - Damiano, dzwoń na pogotowie. - Rozkazała mężowi, a ten pospiesznie wybrał numer alarmowy. - Lauruniu, czemu? Czemu to zrobiłaś? - Zapytała kobieta klękając obok dziewczyny.
- Chyba znam odpowiedź. - Powiedział pan Marano czytając jeden z listów, który był zaadresowany do nich. Gdy skończył, podał go żonie, a ta gdy tylko go przeczytała, przeżyła szok. Oboje nie sądzili, że Laura tak postąpi. Po chwili przyjechali ratownicy i zabrali Laurę na noszach do karetki. Damiano i Ellen cały czas przy niej czuwali.
- Przepraszam, ale w karetce jest miejsce tylko dla jednej osoby. - Poinformował ich jeden z ratowników.
- Ellen, ty z nią jedź. Ja zaniosę Rossowi list, który Laura mu napisała i dojadę do ciebie. - Powiedział Damiano.
- Dobrze, kochanie. - Odpowiedziała kobieta i weszła do karetki. Zamknęły się za nią drzwi i już po chwili ambulans odjechał na sygnale do najbliższego szpitala. Pan Marano otarł łzę spływającą po jego policzku i szybkim krokiem podszedł do domu rodziny Lynch. Zadzwonił dzwonkiem i już po chwili w drzwiach znalazł się Ross, który jak co dzień od zerwania z Laurą był smutny.
- Pan Marano? Co pan tutaj robi? - Zapytał widocznie zdziwiony blondyn.
- Chciałem ci przekazać list, który Laura napisała do ciebie. Teraz wiozą ją do szpitala na 13 Street 12. Powinieneś o tym wiedzieć. - Odpowiedział i wręczył zaskoczonemu chłopakowi kopertę. - A teraz wybacz, ale muszę do niej jechać. - Powiedział i wyszedł, a Ross nadal zaskoczony całą tą sytuacją, nie wiedział co zrobić. Spojrzał szybko w stronę salonu, gdzie siedział Cody, Ell i pozostała rodzina Lynch. Zrobiło mu się na samą myśl smutno i wyszedł do ogrodu na tyłach domu, aby w spokoju przeczytać list. Usiadł na huśtawce przywiązanej do gałęzi drzewa i drżącą ręką otworzył kopertę. Wyjął z niej kartkę i zaczął czytać zamieszczony na niej tekst.
Kochany Ross!
Pewnie zgodnie z moją prośbą dostałeś ten list od moich rodziców. Zastanawiasz się pewnie co kierowało mną gdy podcinałam sobie żyły, albo w ogóle cię to nie interesuje. Jednak w imię tego co jeszcze tak nie dawno nas łączyło, chciałam, abyś wiedział, że nigdy nie przestałam cię kochać. Wiem, że zdradzając cię popełniłam największy i już nieodwracalny błąd na świecie, ale pisząc ten list nadal czułam, że jesteś miłością mojego życia. Za każdym razem gdy patrzyłam jak cierpisz, serce mi się krajało i właśnie dlatego nie wytrzymałam. Życzę ci szczęścia z Olivią i choć wiem, że już mnie nie kochasz, chciałabym, abyś choć od czasu do czasu o mnie pomyślał.
Kocham cię, Laura.
Podczas czytania tego krótkiego, aczkolwiek pełnego uczuć listu, Ross miał w oczach łzy. - Coś ty najlepszego zrobiła? - Szepnął z żalem do siebie, po czym bez chwili zwłoki zerwał się z miejsca i popędził do szpitala, w którym powinna być Laura. Chłopak, choć bardzo cierpiał po jej zdradzie nadal ją kochał najbardziej na świecie i doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Mimo wszystko próbował sobie wmówić, że to uczucie w nim umarło. W szpitalu był po kilku minutach. W recepcji dowiedział się, że Laura leży w sali 214 na drugim piętrze i nie jest z nią najlepiej. Szybko wbiegł po schodach i już po chwili znalazł się przy wskazanym miejscu. Przed salą zobaczył wyraźnie załamanych rodziców dziewczyny. - Co z Laurą? - Zapytał siadając obok nich.
- Ross? Co ty tu robisz? - Zapytała Ellen, nie ukrywając swojego zdziwienia.
- Przyszedłem, aby porozmawiać z Laurą, ale lepiej niech mi państwo powiedzą co z nią.
- Jeszcze nic nie wiemy. - Poinformował pan Damiano, jednak w tej chwili z sali Laury wyszedł jeden z lakarzy. - Panie doktorze, co z nią? - Zapytał mężczyzna w imieniu wszystkich.
- Nie jest z nią najlepiej, straciła bardzo dużo krwi i konieczna będzie transfuzja. - Zakomunikował doktor Daniels.
- Transfuzja? Ale jest jeden problem, nasza córka ma grupę 0 RH minus, a żadne z nas takiej nie ma. - Powiedział pan Marano ze smutkiem.
- Ja mam taką grupę, mogę jej pomóc. - Rzekł nawet bez chwili zastanowienia blondyn. W tej chwili nie myślał o tym co Laura mu zrobiła, myślał tylko o tym, aby ją uratować i sprawić, aby chociaż ona cieszyła się życiem.
- Ross, serio to zrobisz, po tym co ci zrobiła?
- Teraz nie liczy się to co zrobiła, tylko to, aby przeżyła. - Powiedział dumnie i udał się z lekarzem do oddzielnej sali, a której pobrali mu krew. Zadowolony wrócił na poprzednie miejsce i czekał na kolejne wieści. Po kilku minutach z sali wyszedł ten sam lekarz i powiedział, że szatynka się budzi i wejść do niej mogą jej rodzice.

*Oczami Laura.*
Nagle zobaczyłam, że jestem w jakimś białym pokoju podłączona do kilkunastu maszyn. Jednak szybko się zreflektowałam, że ku mojemu rozczarowaniu wcale nie umarłam. W pewnym momencie do sali, w której leżałam weszli moi rodzice. - Witaj Laura. - Zaczęła moja mama. - Ale nas przestraszyłaś. - Dokończyła.
- I co z tego, nie zasłużyłam, aby żyć. Nikt mnie nie przekona, że jest inaczej. - Powiedziałam, a oni zamilkli, ale tylko na kilka sekund.
- To może dasz szansę temu kto uratował ci życie. - Powiedział mój tata, a po chwili w sali pojawił się zmieszany...... Ross?
- Ross? - Zapytałam zdziwiona. - Dlaczego to zrobiłeś? - Dokończyłam. Moi rodzice wyszli z sali, a Ross usiadł na krawędzi łóżka z mojej lewej trony.
- Bo chcę ci pomóc. - Rzekł z współczuciem w oczach.
- Nie zasługuję na pomoc, ani na to by żyć. - Mruknęłam.
- Poważnie? Czytałem twój list, ale powiedz mi czemu to zrobiłaś? Czemu chciałaś się zabić?
- Bo wiem, że ty i Olivia jesteście parą. Po prostu nie mogłam tego znieść.
- Ja i Liv nie jesteśmy parą. A jeśli chciałaś się zabić z takiego błachego powodu to.... - W tej chwili mu przerwałam.
- Ale ty nie wiesz co ja czuję. Przez swoją głupotę straciłam osobę, którą kochałam najbardziej na świecie – ciebie. Zmieniłam się, aby zapomnieć o poczuciu winy, ale ja nie potrafię, rozumiesz? Z każdym następnym dniem i nocą to uczucie rośnie, a ja nic nie mogę z tym zrobić.
- Uważasz, że nie wiem co czujesz? Mylisz się, wiem doskonale co czuje osoba, która straciła najważniejszą osobę w swoim życiu. Na własnej skórze przekonałem się, jak bardzo można cierpieć, gdy straci się rodzinę, przyjaciół i dziewczynę przez kłamstwa jednej osoby. Cody każdego następnego dnia coraz bardziej mnie zastępuje i nie mam w nikim wsparcia. Owszem, mam Olivię i Leo, ale oni mają też swoje własne życie i problemy. Jednak dzięki tobie dowiedziałem się jednej, ale ważnej rzeczy, czas nie leczy wszystkich ran, on tylko przyzwyczaja nas do bólu. Teraz nie mów mi, że nie wiem co czujesz, bo to ty nie masz pojęcia co ja mogę czuć przez cały ten czas. - Wygarnął mi, a ja poczułam ukłucie w sercu oraz wstyd. Przez cały ten czas patrzyłam tylko na co ja czuję i miałam, za przeproszeniem, gdzieś uczucia innych, w tym Rossa.
- Przepraszam. - Mruknęłam, a chłopak spojrzał mi w oczy. Widziałam z nich szczerość zmieszaną z troską i współczuciem.
- Nic nie szkodzi, ale obiecaj mi jedno.
- Co takiego?
- Że już nigdy nie będziesz chciała popełnić samobójstwa.
- Dobrze, obiecuję. - Powiedziałam i poprawiłam swoją szpitalną kołdrę.
- Laura? - Powiedział, a ja podniosłam głowę, patrząc tym samym w jego cudne czekoladowe oczy. - To co napisałaś w tym liście, było prawdą?
- Najszczerszą, wiem, że straciłeś do mnie zaufanie, ale chciałabym je za wszelką cenę odbudować, jeśli tylko dasz mi taką szansę.
- To nie jest dla mnie takie łatwe. Rozum mówi, abym nie ryzykował.
- A serce?
- Tego nie wiem, ale musisz dać mi trochę czasu. Ja po prostu nie umiem od tak o wszystkim zapomnieć i znów się z tobą przyjaźnić.
- Ok, rozumiem cię doskonale. - Jeszcze kilka godzin pogadaliśmy jak za starych dobrych czasów, ale czułam, że Ross próbuje wziąć mnie na dystans. W sumie nie dziwię mu się, sama na jego miejscu postąpiłabym tak samo. Okazało się, że muszę zostać na noc na obserwacji, więc Ross i moi rodzice opuścili szpital, a ja poszłam spać. Nawet nie zauważyłam kiedy znalazłam się w krainie morfeusza.

*Oczami narratora.*
„Pewna siedemnastolatka imieniem Laura siedzi w parku na ławce pod drzewem. W pewnej chwili podchodzi do niej blondyn w tym samym wieku co ona, o imieniu Ross. Dziewczyna mówi mu dlaczego zachowywała się tak, a nie inaczej i wyznając mu miłość, zamyka oczy. Chłopak nie czekając ani chwili dłużej z miłością i czułością wpija się w usta szatynki, a ona odwzajemnia ten gest.” - W tej chwili Ross i Laura się obudzili. Choć byli w dwóch różnych miejscach, śnił im się ten sam sen, który był wspomnieniem. Dla nas może to jeden z tych zwykłych i nic nieznaczących snów, ale dla Rossa znaczył on bardzo dużo. Zdał sobie bowiem sprawę, że pomimo tego co zrobiła Laura, nadal kocha ją najbardziej na świecie. Przez cały ten czas próbował za wszelką cenę zapomnieć o tym uczuciu, ale przecież prawdziwej miłości nigdy się nie zapomina, nieprawdaż? Ten sen zmienił wszystko, do tego stopnia, że Ross podjął ważną decyzję, że wybaczy Laurze wszystko i znów będą razem.

*W następnym rozdziale.*

Ross idzie do szpitala z zamiarem wybaczenia Laurze zdrady. Jednak gdy widzi, że ktoś u niej jest ma pewne wątpliwości. Kto przyjdzie do Laury? Czy Ross wybaczy dziewczynie zdradę? Odpowiedzi znajdziecie w 24 rozdziale.
Premiera Już 10.11.13.

*********
Welcome, this is me. Heh. Podoba wam się rozdział? Spodziewaliście się takiego obrotu akcji? Uwierzcie mi, jeszcze dużo będzie się działo w ich życiu, nim odnajdą prawdziwe szczęście (nie powiedziane, że wspólne). Zdradzę wam, że napisałam już dawno 2 sezon i będzie tam miało miejsce jeszcze wiele zdarzeń.
Całuski ;-* Marta Lynch.

19 komentarzy:

  1. Awww,ale Rossy słodki,daj nexta szybko dostaje drgawek.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiedziałam, że Ross :3 a pewnie do Laury przyjdzie, za przeproszeniem ta świnia - Cody -_- xD Czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  3. oby nie przyszedl do niej Cody -,- ten ziom jest psychiczny o.O i mam nadzieje ze pomiedzy Laura i Rossem bedzie OK :) swietnie piszesz :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział boski!!!.Z resztą jak zwykle.Twój blog był pierwszym blogiem na jako wpadłam!Zaje@@@@ie piszesz ;***
    Wpadnij http://ross-and-laura-love-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Prosze niech ross będzie z laurą i niech do siebie wrócą

    OdpowiedzUsuń
  6. Błagam niech ross będzie z laurą

    OdpowiedzUsuń
  7. Nareszcie , czekam na next *^▁^*
    rossandlauraforever.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. czekam na next, jestem bardzo ciekawa:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Super rozdzial az sie poplakalam mysle ze laura znoeu spotka sie z codym i ross jej nie wybaczy. Czekam na next chyba juz jestem uzalezniona od tego bloga:-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo fajny rozdzial. Tylko zeby czasem rossowi nie przydzlo do glowy samobojstwo bo maja yaka samom grupe krwi i tak sie beda ratowac na wzajem:-):-):-):-):-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Super , czekam na next xdd

    OdpowiedzUsuń
  12. rozdział super jak zwykle
    zaczelam czytac twojego bloga na wakacjach i nie mogę sie od niego oderwać dodawaj czesciej posty prooooosze
    czekam na next
    :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Super !!!!!!!!!!!!!!!! i dzięki za końcówkę bo się popłakałam :) czekam na next :) ale nie zmieniaj planów i połącz RAURĘ :D !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  14. Pewnie głupek Cody mam nadzieje ze będą juz razem czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  15. Pliss niech ross będzie z laurą a i możesz zmienić specjalnie dla mnie scenariusz i spowodować by cody wpadł no nie wiem np. Pod auto xD PLISS PLISSSS

    OdpowiedzUsuń
  16. eee no kiedy w końcu next.

    OdpowiedzUsuń

Bardzo zależy mi na waszej opinii, więc pozostawcie po sobie ślad w formie komentarza. ;-)