sobota, 30 listopada 2013

(68) 32. Incydent & Odkrycie prawdy.

On wam to mówił od samego początku, a wy dopiero teraz odkryliście jaka jest prawda?” - Laura Marano.
*Oczami narratora.*
Laura usłyszała głos Rossa i..... Cody'ego. - „Co on tutaj robi?” - Pomyślała. Przekręciła się na prawy bok i słuchała o czym rozmawiają. - Powinieneś stąd wyjść. - Powiedział Ross, nie chcąc obudzić szatynki.
- Bo co mi zrobisz? - Odpowiedział Christian przyciskając go do ściany. - Jesteś tylko żałosnym małolatem i nie będziesz mi mówił co mam robić. - Dodał.
- Myślisz, że o tym nie wiem? Mogę ci mówić jedno, ale wiem, że ty i tak zrobisz co innego....... Wiesz co? Nawet mnie nie obchodzi co możesz mi zrobić, bo ty i tak zrobiłeś coś czego zapewne pragnąłeś – zabrałeś mi wszystko co kocham. Oni pewnie nigdy nie przekonają się, że zawsze miałem rację, ale co z tego? Ważne, że jesteś zadowolony ze swojego dzieła. - Powiedział blondyn na jednym tchu.
- Kłamiesz! - Krzyknął i uderzył go pięścią w twarz przez co pod okiem blondyna pojawiła się śliwa.
- Przestań Cody! - Tym razem krzyknęła Laura i stanęła na nogach. - Lepiej dla wszystkich będzie jak stąd wyjdziesz. - Dodała, a Cody nic więcej nie zrobił tylko opuścił pokój szatynki, a potem dom jej rodziców. - Poczekaj tu, zaraz przyjdę. - Powiedziała dziewczyna do blondyna i zniknęła w drzwiach. Po chwili wróciła z namoczonym ręcznikiem. - Usiądź na łóżku. - Chłopak wykonał polecenie. Dziewczyna zbliżyła ręcznik do rannego oka chłopaka, ale ten w ostatniej chwili ją zatrzymał.
- Nie musisz tego robić. - Powiedział patrząc jej w oczy.
- Nie muszę, ale chcę, a teraz nie ruszaj się. - Dziewczyna dokończyła wcześniej zaczętą czynność. Po czym zaniosła ręcznik z powrotem do łazienki. Po powrocie do swojego pokoju zastała Rossa, który patrzył przez okno na swój dom. Bezgłośnie podeszła do niego od tyłu i widziała, że obserwuje Cody'ego, który przed min stoi i rozmawia z całą rodziną Lynchów. Choć Laura nie miała o tym pojęcia, Ross właśnie w tej chwili przypominał sobie ile musiał się wycierpieć przez niego. Przypominał sobie z jakim bólem patrzył gdy on dobrze bawił się jego kosztem. Przypominał sobie co czuł gdy dowiedział się, że osoba, która poniżała go przez całe życie, znów będzie to robić. Jego uczuć nie dało się opisać jednym słowem. Pragnął jedynie wsparcia ze strony otoczenia, zrozumienia i rodzinnego ciepła. Czy to aż tak wiele? Oczywiście, że nie, ale dla niego to były najbardziej wartościowe życiowe dary, jakich można by było sobie zapragnąć. Wiedząc, że ma się dla kogo żyć jest się zupełnie innym człowiekiem, ale Ross nie czuł się tak. Blizna w jego sercu po zdradzie Laury nadal była za świeża, aby mógł jej wszystko wybaczyć. Fakt, minęło już trochę czasu od tego zdarzenia, ale on nadal nie potrafi zapomnieć. Czasami zdarza mu się, że ma te wszystkie zdarzenia przed oczyma i myśli sobie wtedy - „Dlaczego ja?” - Laura bez słowa przytuliła blondyna, a ten po chwili odwzajemnił jej gest. - Nie martw się. - Szepnęła mu do ucha. - To niedługo się skończy. - Dodała, a chłopak był zdezorientowany.
- Co masz na myśli? - Zapytał patrząc na nią wzrokiem pełnym ciekawości i niepewności.
- Zrobię absolutnie wszystko co w mojej mocy, aby twoja rodzina ci uwierzyła. - Odpowiedziała w pełni świadoma swoich słów. To było dla niej też czymś w rodzaju pomysłu na odzyskanie zaufania chłopaka, co oczywiście nie należało do najprostszych rzeczy, jednak brązowooka obiecała sobie, że nie podda się puki blondyn jej znów nie zaufa.
- Serio, zrobisz to dla mnie? - Zapytał chcąc nabrać pewności.
- Oczywiście, że tak, zależy mi na tobie i nie mogę patrzeć jak niesłusznie cierpisz z jego powodu.
- Dziękuję, kochana jesteś. - Powiedział i przytulił dziewczynę, a ona oczywiście odwzajemniła jego gest. - Wpadniesz dzisiaj do mnie? - Zapytał gdy się puścili.
- Bardzo chętnie, pasuje ci o 14:00?
- Oczywiście, że tak...... No nic, ja się już będę zbierał. Do zobaczenia za kilka godzin.
- Do zobaczenia. - Ross wyszedł, a Laura opadła na łóżko. Zaczęła dokładnie obmyślać plan, który pomoże jej najlepszemu przyjacielowi, którego darzyła tym szczególnym uczuciem nazywanym przez wszystkich „miłością”. Po kilku minutach miała już gotowy plan działania, wystarczyło go tylko wprowadzić w życie. Postanowiła, że nie będzie nic mówiła Rossowi, bo ten jeszcze odciągnie ją od tego pomysłu. Szatynka szybkim krokiem podeszła do szafy gdyż była jeszcze w piżamie. Po dłuższych poszukiwaniach wybrała jasne, kremowe spodnie rurki, jasno granatową bluzkę, czarną skórzaną kurtkę i jasnobrązowe buty na obcasie. Do tego włosy związała w koka na boku. Zrobiła sobie jeszcze lekki makijaż i była już w stu procentach gotowa. Spojrzała na zegarek, który wskazywał 13:30 i szybko zeszła na dół w celu zjedzenia spóźnionego śniadania. Weszła do kuchni, a tam zobaczyła wiszącą na drzwiach lodówki karteczkę zaadresowaną do niej.

Laura musieliśmy pojechać z Vanessą do Las Vegas w sprawie jej nowego filmu. Zabralibyśmy ciebie ze sobą, ale słyszeliśmy, że umówiłaś się z Rossem na spotkanie. Powodzenia.
P. S. Jak chcesz to zaproś go do naszego domu na noc, bo my wrócimy dopiero jutro o 19:00.
Kocham cię, mama.”

Dziewczyna w głębi duszy cieszyła się z zaistniałej sytuacji, bo jeśli tylko Ross się zgodzi to spędzą romantyczną noc tylko we dwoje. Szybko wyjęła z lodówki chleb i potrzebne składniki do zrobienia kanapek. Po 5 minutach miała już gotowy posiłek. Spożyła go popijając w międzyczasie wodą mineralną. Po skończeniu śniadania, posprzątała po sobie i chwyciła swoją beżową torebkę wiszącą na chaczyku przy drzwiach, oraz klucze od domu. Wyszła z mieszkania i zamknęła go dokładnie na klucz. Patrząc najpierw w lewo, potem w prawo i znów w lewo i upewniając się, że nic nie jedzie, szatynka przeszła przez ulicę i zadzwoniła dzwonkiem do domu rodziny Lynch. Już po kilku sekundach ujrzała przed sobą blondyna, który skradł jej serce. - Cześć. - Powiedziała i uśmiechnęła się do niego.
- Witaj. - Powiedział i odpowiedział jej tym samym. Wpuścił ją do środka i bez słowa udali się do pokoju chłopaka. - Chcesz może coś do picia? - Zapytał uśmiechając się promiennie.
- Wodę, jeśli mogę prosić. - Odpowiedziała.
- Ok, zaraz ci przyniosę. - Powiedział i wyszedł ze swojego królestwa. Udał się do kuchni i przygotował dwie wysokie szklanki, po czym wlał do nich wodę mineralną.
- Jesteś idiotą. - Powiedział wściekły Cody, który właśnie wszedł do kuchni.
- Mi też miło cię widzieć. - Odpowiedział z wyczuwalną ironią w głosie.
- Och, daruj sobie. Ostatnim razem, ta twoja lalunia coś nam przerwała. - W tej chwili przy drzwiach pojawiła się Laura, która postanowiła pomóc Rossowi. Jednak gdy usłyszała o czym rozmawiają chłopaki stanęła przy drzwiach i próbowała zrobić coś, aby reszta domowników dowiedziała się jaki naprawdę jest Cody Christian. W końcu wpadła na świetny pomysł. Wzięła swoją komórkę i położyła ją w takim miejscu, aby wszystko było doskonale słychać. Wybrała numer do Rydel i czekała na efekty.
- Kto dzwoni? - Zapytał Ell swojej dziewczyny gdy usłyszał, że dzwoni jej telefon.
- To Laura, dziwne. Halo? - Powiedziała.
- Przełącz na głośny. - Tak jak powiedział, tak Delly uczyniła. Teraz mogli usłyszeć całą rozmowę prowadzoną w kuchni.
- Nie nazywaj tak Laury. - Odezwał się Ross.
- Bo co mi zrobisz? Jesteś tylko żałosnym małolatem, który dzięki mojej pomocy stracił wszystko. Z resztą, wiesz co? Twoja rodzinka jest o wiele gorsza. Oni naprawdę myślą, że spędzam z nimi czas z przyjemności. Nawet nie zauważają, że wszystko co im o mnie mówisz jest prawdą. - Powiedział Cody.
- I co z tego? Teraz to ty jesteś ich idolem i wymarzonym synem. Mnie już dawno przestali dostrzegać. Straciłem już nawet nadzieję, że jeszcze kiedyś powiedzą „Masz rację Ross, przepraszamy cię za wszystko.”. A to wszystko dzięki tobie, sprawiłeś, że teraz uważają mnie za nic niewartego małolatę, który jest kłamcą i złodziejem.
- Ja tam jestem bardzo zadowolony z mojego zwycięstwa, bo teraz przynajmniej jesteś nieszczęśliwy, a gdy widzę cię w takim stanie, miód leje mi się na serce. Najbardziej na świecie zależy ci na najbliższych i to właśnie jest coś co musiałem ci odebrać. Teraz jesteś nic niewartym zerem i miernotą.
- To nieprawda, Ross jest najwspanialszą osobą na całym świecie. - Usłyszeli nagle głos. Spojrzeli w tamtym kierunku i zobaczyli, że w drzwiach stoi cała rodzina Lynch wraz z Ellingtonem i Laurą.
- Właśnie. - Potwierdził Ryland. - To właśnie on nauczył mnie jak dobrze rozmawiać z dziewczynami. Wiem, że zawsze mogę przyjść do niego w każdej sprawie, a on mnie przyjmie i nie wyśmieje, więc nawet nie waż się o nim mówić w ten sposób. - Zagroził.
- Nie wiem jak mogliśmy być tak głupi i mu nie wierzyć, przecież on zna cię całe życie, a my tyle co nic. - Dodał Riker.
- Jak widać, jednak mogliście. Teraz mi nie mówcie, że tego żałujecie, bo dobrze wiecie, że mogliście mi wierzyć od początku. - Powiedział Ross nie wierząc w to, że chyba bierze stronę Cody'ego. On w tym czasie zdążył już wyjść z ich domu.
- Ross, proszę wybacz nam..... - Zaczęła Stormie, ale chłopak jej przerwał.
- Wiecie, nawet największemu wrogowi nie życzyłbym tego co mi się przytrafiło. Przez cały ten czas nawet nie zapytaliście się co u mnie słychać. Traktowaliście mnie jakbym w ogóle nie istniał, albo był waszym wrogiem. Opuściliście mnie w momencie gdy najbardziej was potrzebowałem. Potrzebowałem wtedy waszego wsparcia, zrozumienia, troski, miłości. Czy to tak wiele? W tamtej chwili straciłem do was jakiekolwiek zaufanie, więc nie oczekujcie ode mnie, że wam przebaczę, bo po prostu nie umiem. Nie umiem zapomnieć o tym co było i wybaczyć wam wszystkie złe uczynki. - Powiedział i wyszedł tylnym wyjściem, zostawiając swoją rodzinę i przyjaciela z coraz większym poczuciem winy.
- Wiecie co? Ross ma rację, znowu. Nie byliście przy nim gdy was potrzebował, nie wiedzieliście nawet co się działo w jego życiu. Ja niestety też taka byłam, ale przynajmniej się staram, aby mi wybaczył, a wy? Chcecie żeby wam od razu wybaczył? On wam mówił od samego początku jaki naprawdę jest Cody, a wy dopiero teraz odkryliście jaka jest prawda? - Powiedziała Laura i nie czekając na odpowiedzi wyszła, tak samo jak Ross, i zaczęła go szukać. Sprawdziła każde znane jej miejsce, w którym mógłby być blondyn, ale niestety nie znalazła go. Pomyślała, że jak ochłonie to wróci do domu i wróciła do sobie.
- Laura, czekaj! - Usłyszała w oddali. Od razu poznała ten głos i jego właściciela. To Ross ją wołał. Gdy tylko go zobaczyła, podbiegła do niego i przytuliła z całych swoich sił. - Spokojnie, bo mnie udusisz. - Powiedział rozbawiony, a ta go od razu puściła.
- Wybacz, ale bałam się, że coś ci się stało. - Powiedziała na jednym tchu.
- Ale jak widzisz nic mi nie jest. Mam do ciebie wielką prośbę.
- Mów śmiało.
- Mogę u siebie przenocować tę jedną noc? Nie chcę jeszcze wracać do domu i słuchać jak bardzo mnie przepraszają.
- Będzie nawet lepiej jak będziesz spał u mnie, bo nie będę wtedy sama.
- Dzięki, a twojej rodziny nie ma.
- Nie, bo moja mama i tata pojechali z Vanessą do Las Vegas w sprawie jej nowego filmu.
- Aha. - Nic więcej nie mówiąc, weszli do domu rodziny Marano i zjedli tam obiad przygotowany przez Rossa. Potem pograli w różne gry, pooglądali filmy i około 23, poszli spać znowu w łóżku dziewczyny.

*W następnym rozdziale.*

Przez ostatni dzień wolnego od szkoły, rodzina Rossa i Ellington robią absolutnie wszystko, aby chłopak im wybaczył. Następnego dnia do Rossa przychodzi Olivia, a kilka minut po niej Leo. Oboje potrzebują od niego porady w tej samej sprawie. Czy Ross wybaczy swoim bliskim? O co chodzi Olivii i Leo? Czy ma to jakiś związek z blondynem? Odpowiedzi szukajcie w 33 rozdziale.
PREMIERA JUŻ 1.12.13.

**********
Strasznie was przepraszam, że dodaję rozdziała z dwu dniowym opóźnieniem, ale uwierzcie, że naprawdę od czwartku nie miałam ani chwili wytchnienia i nie miałam nawet czasu napisać wam chociażby z telefonu krótkiej notki z terminem rozdziału. Zrozumiem jeżeli mnie przez to znienawidzicie, ale uwierzcie, że to naprawdę nie było moja wina. Starałam się jakoś szybko wyrobić, ale nie udawało mi się. Dlatego właśnie dopiero teraz możecie przeczytać ten rozdział.

Następny rozdział na pewno pojawi się 1.12.13, ale nie wiem jak będzie z następnymi, bo od wtorku do czwartku będę zwalniana wraz z innymi uczniami z lekcji na próbę do przedstawienia i nie wiem czy będę się wyrabiała, więc rozdział może pojawić się najpóźniej w piątek.
Całuski ;-* Marta Lynch.

18 komentarzy:

  1. Rozdział,zajebisty cudowny i normalnie Amejzing.Nareszcie cała prawda o Cody'm się wydała.Teraz niech Ross wybaczy im i będzie happy.Chyba.Już nie mogę się doczekać jutra.OMG

    OdpowiedzUsuń
  2. Mysle ze Leo i Olivi bedzie chodzic o to ze sie w sobie zakochali i przyjda do Rossa po rade co maja z tym zrobic :) no i nareszcie prawda o tym skurczybyku wyszla na jaw :) juz nie moge doczekac sie nexta :)) i wcale sie nie gniewamy ze rozdzial jest dodany z opoznieniem przynajmniej nie ja :)
    ~ twoja WIELKA fanka ~

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział świetny ja cię nie opuszczę .

    OdpowiedzUsuń
  4. BOOSKI MASZ TALENTTT ! ZAPRASZAM DO MNIE :p : http://stealyourheart123.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. czekam do jutra a rozdział świetny jak zawsze

    OdpowiedzUsuń
  6. CUDOWNY.! <3 Czekam na next.! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny, prawie się rozpłakałam...

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział Niesamowity! Po prostu ryczę przed laptopem i mówię do siebie: 'Ta dziewczyna ma wielki talent, którego każdy jej zazdrości i nie może go zmarnować...'
    Wiem że miałaś małe opóźnienie, ale mi to nawet nie przeszkadza, ponieważ cię rozumiem i wiem jak to jest. Teraz wiem że dla ciebie warto czekać kochana <3
    Kocham ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział jest niesamowity!!!!
    I warto czekać, doskonale cie rozumiem, bo też mam takie sytuacje;D
    Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ok nic sie niestalo juz jutro next czekam:-):-) klaudia

    OdpowiedzUsuń
  11. A jaki dlugi za to rozdzial:-):-):-):-):-):-):-):-):-):-):-):-):-):-):-):-)
    Klaudia

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudny roździał
    Super ze ta prawda o tym .... wyszla na jaw. Nie moge sue doczekac jutra
    Kocham Raure <3

    OdpowiedzUsuń
  13. swietny bardzo mi sie podobało koffam twój blog !!! czekam na next!!!

    OdpowiedzUsuń
  14. Szybko wyjęła z lodówki chleb i potrzebne składniki do zrobienia kanapek. - jedyne zastrzeżenie, chyba że ona serio trzyma chleb w lodówce xd to wtedy spoko, choć jak dla mnie to trochę dziwne :D

    OdpowiedzUsuń
  15. to weź może dodaj dziś 2 rozdziały :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Fuck yeh! :) Dodałaś rodział i dziś dasz :D

    OdpowiedzUsuń
  17. w moje urodziny :) urodziłam sie 30 listopada :) a rozdział świetny :) chciałabym, aby Raura wróciła :)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo zależy mi na waszej opinii, więc pozostawcie po sobie ślad w formie komentarza. ;-)