„Na samym
dnie otchłani nazywanej przez wszystkich „miłością”
znajdziesz klucz do mojego serca.” - Ross Lynch.
*Oczami narratora.*
Ross wstał dzisiaj z zaskakującym
zadowoleniem, a to zasługa jednego snu, który zmienił jego
zapatrzenie na świat. Podszedł do szafy i wybrał z niej czarne
jeansy, biały podkoszulek w serek i czerwoną skórzaną kurtkę,
natomiast z szafki wyjął adidasy w kolorze kurtki. Ze strojem
wszedł do łazienki i wszedł pod prysznic. Gdy krople letniej wody
delikatnie spływały po jego ciele kalkulował, czy jego decyzja
odnośnie Laury jest właściwa. Kilka razy w ciągu sekundy zmieniał
zdanie, ale w końcu ustał na tym, że wybaczy szatynce. Zakręcił
prysznic i wyszedł spod niego. Ręcznikiem wytarł swoje wilgotne
ciało i założył na siebie wcześniej przygotowane ubrania.
Następnie podszedł do lustra i czesząc swoją blond grzywkę
popsikał się męskimi perfumami, które kiedyś dostał od Laury.
Gotowy wyszedł z łazienki i zszedł po schodach do kuchni. Tam
zrobił sobie kanapkę z serem, szynką, pomidorem i kiełkami
rzeżuchy. Gdy skończył ją jeść wyszedł z pomieszczenia, ale w
salonie zobaczył całą swoją rodzinę i Ell'a, którzy rozmawiali
przez Skype z Cody'm. - „Mieszkacie w tym samym mieście, a nie
możecie się spotkać?” - Zakpił z nich w myślach. - Wychodzę!
- Krzyknął będąc przy drzwiach na tyle głośno, że usłyszałby
to nawet umarły, ale jednak nikt go nie usłyszał. Reszta była
bardziej zajęta konwersacją z ich przyjacielem, a niżeli
odpowiedzeniem choćby krótkim „Ok”. - Dosyć tego. - Szepnął
do siebie. Wziął ze stolika laptopa i ignorując niezadowolenie
reszty, skierował ekran w swoją stronę. - Hejka Cody. - Powiedział
z udawaną radością. - Ostatnio nie miałem okazji się ciebie
zapytać, czy cieszysz się, że zabrałeś mi rodzinę, przyjaciół
i dziewczynę? - Dodał.
- Ross... - Zaczęła Stormie, ale Ross
pokazał jej gestem ręki, aby zamilkła, więc ona tak uczyniła.
- Nie wiem o co ci chodzi. - Odezwał
się Christian.
- Oczywiście, że nie wiesz. Przecież
ty nigdy nie wiesz o co może mi chodzić. - Rzekł ironicznie
blondyn.
- Ross, przestań! - Zwróciła mu
uwagę Stormie. Ross odstawił komputer z powrotem na stolik, po czym
go przymknął, ale niestety zrobił to tak, że Cody słyszał całą
ich rozmowę. - Czemu tak się zachowujesz? - Zapytała jego
rodzicielka.
- Jak ja się zachowuję? Jak wy się
zachowujecie? Wierzycie w każde jego słowo, które jest pełne
kłamstwa. Znacie go zaledwie kilka tygodni, a gdy powie coś co mnie
obciąża wierzycie mu, a nie osobie, którą znacie całe życie –
mi.
- Ross przecież wiesz, że to
nieprawda. - Powiedział Mark.
- „Nieprawda”? Ok, skoro tak
uważacie to powiedzcie mi co działo się w moim życiu od przyjazdu
Cody'ego. - Powiedział, jednak tak jak myślał, wszyscy milczeli. -
Widzicie, przez cały ten czas nie zauważaliście, jak przychodziłem
do domu z siniakami, czy łzami w oczach, a wystarczyło tylko
zapytać „Co się stało?”. Dla was jednak zawsze był, jest i
będzie ważniejszy Cody. Nie obchodzi mnie, że mi nie wierzycie i
tak, może jestem największym egoistą na świecie, ale powiem wam wszystko, czego nie
chcieliście zauważyć. Kilka dni temu straciłem najważniejszą
osobę w moim życiu – Laurę, zdradziła mnie z tym kłamcą,
którego śmiecie nazywać „Cody”, a wczoraj chciała się zabić,
przez to, że myślała, że mam inną dziewczynę. W sumie to ja
powinienem być na jej miejscu, bo mam bardziej sensowne powody do
tego, aby nie żyć. Z resztą założę się, że byście nawet nie
zauważyli gdybym umarł, mam rację? - Dokończył i poczuł ulgę,
że wyznał im wszystko co leżało mu na sercu. Oni, jednak stali
jak zamrożeni w miejscu i nie odezwali się nawet słowem. - Dajcie
spokój. - Powiedział blondyn i wyszedł z domu. Miał w oczach łzy,
ale szybko je starł. Teraz starał się myśleć tylko o Laurze i o
tym, aby jej wybaczyć. W szpitalu był po kilku minutach, wszedł na
drugie piętro i skierował się w stronę sali, w której leżała
szatynka. Gdy miał złapać za klamkę, zobaczył przez szybę, że
Laurę ktoś odwiedził i nie był to byle kto, bo sam Cody
Christian. Siedział na skrawku jej łóżka, tak samo jak
poprzedniego dnia blondyn. Patrzył jej w oczy i gładził swoim
kciukiem jej blady policzek. - Może i mnie kocha, ale widać, że on
też nie jest jej obojętny. - Wyszeptał brązowooki mając w oczach
łzy. - Jeśli będzie z nim szczęśliwa to nie będę stawał na
drodze do jej szczęścia. - Chłopak spuścił głowę i po prostu
wyszedł ze szpitala. Był zbyt smutny, aby pomyśleć, że Cody robi
to, aby Ross był nieszczęśliwy. Na samym początku tej pełnej
spięć i sporów znajomości nie było dnia, w którym blondyn nie
zastanawiałby się czemu Cody za wszelką cenę chce uprzykrzyć mu
życie. Tak naprawdę nikt poza Christianem nie wiedział jaka jest
przyczyna jego nienawiści do Rossa. Blondyn będąc nie szczęśliwym
poszedł w swoje jeszcze tak nie dawno odkryte miejsce i tam patrząc
na Los Angeles i horyzont w oddali myślał nad swoim życiem. Jeśli
chodzi o Laurę, to sama nie wiedziała dlaczego, ale cieszyła się
z wizyty Cody'ego, chociaż gdyby tylko wiedziała, że chłopak nie
ma szczerych zamiarów, od razu skończyłaby tą znajomość. Sama
jeszcze o tym nie wiedziała, ale powoli się w nim zakochiwała, ale
czy to znaczy, że tak łatwo zapomni o Rossie, który jak sama
twierdziła jest „miłością jej życia”? Na to pytanie nikt nie
zna odpowiedzi, nawet serce dziewczyny, które choć czuje się
zagubione, jest delikatne niczym płatek róży unoszący się na
wietrze. Po dwóch godzinach rozmowy z Cody'm do sali wszedł lekarz
w wypisem. Dziewczyna złożyła podpis na papierach i poszła do
łazienki przebrać się w ubrania, które przynieśli jej rodzice.
Cody przez cały ten czas na nią czekał choć tak naprawdę od
samego początku miał w nosie to czy Laura życie, czy też nie. W
tej chwili dla niego liczył się tylko zysk z nieszczęścia Rossa
Lyncha. Laura założyła na siebie strój i ze spakowaną torbą
wyszła ze szpitalnego pokoju czystości.
- Idziemy? - Zapytał Cody pokazując,
aby złapała go pod ramię.
- Jasne. - Odpowiedziała brązowooka i
skorzystała z propozycji szatyna. Chłopak odprowadził dziewczynę
pod jej dom. - Może wejdziesz na chwilę? - Zapytał, choć już po
chwili tego pożałowała.
- Chętnie. - Odpowiedział i wszedł
wraz z szatynką do mieszkania.
- Witaj kochanie, mogłaś napisać, że
cię wypisują, przyjechalibyśmy po ciebie...... a to kto? -
Zapytała Ellen.
- To Cody, odwiedził mnie i
odprowadził do domu, a teraz wybaczcie, ale pójdziemy do mnie. -
Rzekła wymijająco i ciągnąc chłopaka za rękę udali się do
pokoju dziewczyny.
- Ellen, a to nie ten chłopak, który
pocałował Laurę na oczach Rossa? - Zapytał żonę Damiano.
- Tak, to chyba on. Musimy na niego
uważać. Ross jest dla niej odpowiedniejszym chłopakiem. -
Oznajmiła kobieta, a mąż się z nią zgodził. Tymczasem Laura
pokazywała Cody'emu swój pokój, a ten udawał, że go to
interesuje.
- To co robimy? - Zapytała, gdy
skończyli.
- Nie wiem, może obejrzymy jakiś
film.
- Ok, to ja zrobię nam popcorn, a ty
wybierz któryś z fimów. - Wskazała półkę nad telewizorem i
wyszła z pokoju. Weszła do kuchni i wstawiła do mikrofali woreczek
z kukurydzą. Po chwili go wyjęła i przesypała do dużej miski. Do
dwóch szklanek wlała sok jabłkowy i z całym zestawem wróciła do
swojego kolegi. - Dobra, mam wszystko, a ty, jaki film wybrałeś? -
Zapytała szatyna.
- „Przystanek miłość”. -
Odpowiedział włączając film. Usiedli wygodnie na kanapie stojącej
na wprost telewizora i stawiając między siebie popcorn pogrążyli
się w oglądaniu seansu. Film po ponad godzinie się skończył, ale bardzo zaciekawił
Laurę. - Co teraz robimy? - Zapytał brązowooki zbliżając się do
dziewczyny.
- Nie mam pojęcia. - Odpowiedziała, a
chłopak delikatnie odgarnął jej włosy za ucho. Oczywiście była
to dopiero tak zwana „gra wstępna” i sam uważał, że na samym
dotyku się nie skończy. Po ciele dziewczyny przeszedł dreszcz, ale
taki przyjemny. W pewnej chwili chłopak zaczął się do niej
zbliżać, a ta walczyła z myślami czy go pocałować, czy nie. -
„Przyznaj, że Cody ci się podoba.” - Mówił głos w jej
głowie, jednak nim zdążyła cokolwiek zrobić, poczuła na swoich
wargach usta chłopaka. Zapominając o nadal żyjącym w jej sercu
uczuciu do Rossa, odwzajemniła pocałunek. Oderwali się od siebie
dopiero po kilku sekundach.
- Podobasz mi się. - Szepnął do jej
ucha szatyn. - Będziesz moją dziewczyną? - Zapytał już głośniej,
a dziewczyna nie wiedziała co zrobić.
- Tak. - Rzekła po dłuższej chwili,
chociaż chyba sama nie wierzyła w to co mówi. Aby zapomnieć o
wątpliwościach przytuliła Cody'ego, a ten uśmiechnął się
cwaniacko i odwzajemnił jej gest. Właśnie osiągnął to czego
chciał, dziewczyna Rossa najpierw go zdradziła, a potem się w nim
zakochała i jeszcze dodatkowo rodzina i przyjaciele nie wierzą
blondynowi, gdy mówi jaki jest Cody. Dla niego to był miód na
serce.
*W
następnym rozdziale.*
Wszyscy,
łącznie z Rossem, dowiadują się, że Cody i Laura są parą. Jak
zareagują? Czy Ross będzie z tego powodu nieszczęśliwy? A może
będzie przy nim osoba, dzięki której nie będzie o tym wszystkim
myślał? Odpowiedzi szukajcie w następnym rozdziale.
Premiera już 11.11.13.
********
Hejka dodaję dzisiaj rozdział na szybko, bo oglądam mecz. Mam nadzieję, że wam się podoba, bo kolejny już jutro.
Hejka dodaję dzisiaj rozdział na szybko, bo oglądam mecz. Mam nadzieję, że wam się podoba, bo kolejny już jutro.
Całuski ;-* Marta Lynch.
Nienawidzę Codyego!!! a i coraz mniej laure w twoim opowiadaniu ale jest ono świetne i uwielbiam tego bloga. pisz next:)
OdpowiedzUsuńA miałam nadzieje że Ross i Laura będą razem.Ty to mnie nakręciłaś.Rozdział boski.Nienawidzę codyego.Laura zwariowała do reszty.Niech się wszyscy ogarną.Rozdział Boski
OdpowiedzUsuńOsz ty ! Czemu to zrobiłaś ?! Jak mogłaś ?!
OdpowiedzUsuńNo nic mam nadzieję że Raura będzie szybko <3
Czekam na nexta :)
Biedny Ross :(
OdpowiedzUsuńOjj, Cody to świnia...*-*
OdpowiedzUsuńNo nic, zajebisty rozdział, zresztą jak zawsze. ;p
O matko czy Laure do reszty poje***lo?!!!!!
OdpowiedzUsuńMat swieta mam nadzieje ze tego Codyego ktos utopi w kiblu!
Tak ,ja też mam taką nadzieje xD
UsuńJakie wspaniałe zwroty w akcji. Czekam na next;)
OdpowiedzUsuńP.S. Zgadzam się z rozdziałami powyżej, ale i tak <3
hej nie dość, że skłóciłaś Raurę to jeszcze ustawiasz Lau z Codym nie wybaczę Ci tego znajdę Cię i uduszę :P
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział..
OdpowiedzUsuńRozdzial super ale ta laura coraz glupsza fajnie ze next juz jutro
OdpowiedzUsuńSuper rozdział.! Nienawidzę Cody'ego :D xD Czekam na next :3
OdpowiedzUsuńmi się nie podobał bo zrobiłaś z mojej ulubionej bohaterki wariatkę i powinni do siebie wrócić bo to z codym zaczyna się robić nudne
OdpowiedzUsuńProsze zrob zeby ross chodził z laura bo nie wyczymam tego ze laura chodzi z tym debilem codym bardzo cie prosze
OdpowiedzUsuńWiesz powiem ci, że mam łzy w oczach... (XD) Szkoda mi Ross'a, ale Laury też, bo jest "ofiarą" Cody'ego. Za bardzo się wczuwam w to opowiadanie ;D Rozdział świetny i czekam na next'a ;)
OdpowiedzUsuń