niedziela, 24 listopada 2013

(66) 30. Rozpacz & Alkohol

Ja naprawdę myślałem, że między nami będzie lepiej, że ta wojna się wreszcie skończy, ale jak widać ona robi absolutnie wszystko, abym ją znienawidził.” - Ross Lynch.

*Oczami narratora.*
- Dryń, dryń, dryń. - Ten dźwięk obudził brązowowłosą ślicznotkę imieniem Laura z błogiego snu. Wspomnienie jakie śniło się dziewczynie minionej nocy tylko utwierdziło ją w przekonaniu, że nigdy nie przestała kochać Rossa. Podniosła się z łóżka i podeszła do komody. Wyjęła z niej bieliznę, a następnie podeszła do szafy i zaczęła poszukiwania stroju, w którym powie Rossowi, że nadal coś do niego czuje i przeprosi go za wszystkie spięcia, jakie wywołała pomiędzy nimi. Zdecydowała się na krótką niebieską sukienkę z motywem kosmosu i złote buty na niskim obcasie. Z tym strojem weszła do łazienki i po wzięciu krótkiego prysznica, przebrała się w niego. Potem usiadła przy toaletce, a tam zrobiła sobie lekki makijaż. Włosy uczesała i pozwoliła im swobodnie opadać na plecy. Efekt końcowy był zadziwiający. Wyszła z łazienki i wracają do pokoju wyjęła swoją małą niebieską torebeczkę i schowała do niej to co zawsze, czyli telefon, portfel i błyszczyk. Zarzuciwszy ją na ramię opuściła pokój i zeszła na dół. - Dzień dobry rodzinko. - Powiedziała rozpromieniona siadając przy stole w jadalni.
- Witaj córeczko. - Powiedziała mama i podała nastolatce śniadanie.
- Coś się stało, Laura? - Zapytał nagle ojciec dziewczyny, a ona nie wiedziała o co chodzi.
- Nie wiem o czym mówisz, tato. - Powiedziała konsumując kanapkę.
- Wystroiłaś się i jesteś rozpromieniona. - Powiedział mężczyzna.
- Właśnie. - Potwierdziła Vanessa. - Czekaj, czekaj, znam ten wyraz twarzy.... Ty się zakochałaś. - Dodała.
- Nie da się ukryć. - Odpowiedziała dziewczyna.
- Kim jest wybranek twojego serca? - Zapytała Ellen dołączając się do rozmowy.
- Ktoś, kogo nigdy nie przestałam kochać, ale za bardzo żałowałam, że go skrzywdziłam do tego stopnia, że aż zaprzeczałam w moje uczucia. - Objaśniła.
- Córciu jestem z ciebie dumny, że w końcu przejrzałaś na oczy, że to właśnie Ross jest ci pisany. - Powiedział Damiano i pocałował swoją młodszą córkę w policzek. - Bo mówisz teraz o Rossie, prawda? - Zapytał patrząc jej w oczy, a dziewczyna wybuchła śmiechem.
- Tak tato, mówię o nim. - Odpowiedziała nadal się śmiejąc.
- To na co jeszcze czekasz? Biegnij i mu to powiedz. - Powiedział.
- Serio? - Zapytała.
- Tak. - Odpowiedział.
- Ok, to lecę. Papa. - Powiedziała i już jej nie było w domu. Chciała już przejść przez ulicę, ale w ostatniej chwili stchórzyła i pomyślała, że się przejdzie, a potem pójdzie do Rossa i mu wszystko powie. Poszła do parku, w którym często przesiadywała z blondynem, gdy jeszcze byli parą. Usiadła na jednej z ławek pod drzewem i podpierając rękami brodę patrzyła na powiewające na wietrze drzewa. W takiej pozycji spędziła kilka, kilkanaście może nawet kilkadziesiąt minut. Czas upływał, a ona nawet nie wstała z miejsca. Dopiero gdy nadeszła godzina szesnasta trzydzieści, dziewczyna zdała sobie sprawę, że już najwyższy czas stanąć twarzą w twarz ze swoim, w tej chwili, największym wrogiem, czyli powiedzeniem Rossowi, że nadal go kocha. Wstała z drewnianej ławki i zaczęła iść w kierunku domu brązowookiego. Jednak wychodząc z parku zobaczyła, że dobrze znana przez nią blond czupryna stoi pomiędzy drzewami we wschodnim skrzydle parku. Zaczęła iść w jego stronę szybkim krokiem, ale gdy była już od niego kilka metrów, zauważyła, że jest z nim Olivia. Schowała się za jednym z drzew i wystawiwszy głowę podsłuchiwała i podglądała przebieg rozmowy.
- Wczoraj gdy byłem w jej domu i rozmawiałem z panem Marano, wparowała tam i trzaskając drzwiami, wygarnęła mi wszystko. - Wyżalił się smutny blondyn, a Laurze zrobiło się go żal.
- Spokojnie Ross, jestem pewna, że teraz tego żałuje. - Powiedziała Olivia i głaskała go pocieszająco po ramieniu.
- Ale ty nic nie rozumiesz. Ja naprawdę myślałem, że między nami będzie lepiej, że ta wojna się wreszcie skończyła, ale jak widać ona robi absolutnie wszystko, abym ją znienawidził. - Teraz to Laura poczuła się jeszcze gorzej niż przedtem. Do tej chwili nie miała zielonego pojęcia, że aż tak bardzo skrzywdziła chłopaka, który był, jest i zawsze będzie miłością jej życia.
- Spokojnie Ross, nie myśl o niej. - Powiedziała blondynka i zaczęła się do Rossa zbliżać. Laura poczuła jak ktoś wbija jej nóż prosto w serce. Teraz już wie co czuł blondyn gdy zobaczył, że ona całuje się z Cody'm. - Sprawię, że o niej zapomnisz. - Powiedziała będąc już kilka milimetrów przed nim. Jednak Laurę najbardziej zabolało to, że Ross nic nie zrobił, nie odsunął się ani nic. Po prostu tam stał jak ten słup soli. Szatynka nie mogła na to patrzeć, więc niezauważona pobiegła z płaczem w jakieś nieznane dla niej miejsce. Gdyby jednak zobaczyła dalszy ciąg tej historii, może nie byłaby teraz w stanie silnego wzburzenia.
- Olivia, przepraszam, ale nie mogę. - Powiedział Ross i odsunął się od dziewczyny. Ona za to poczuła się głupio.
- Nie, to ja cię przepraszam, nie powinnam była tego robić. - Powiedziała zawstydzona.
- Spokojnie, nie masz za co przepraszać, ale muszę być z tobą w stu procentach szczery. - Powiedział.
- Nadal ją kochasz, prawda?
- Tak, dzisiaj w nocy zdałem sobie z tego sprawę. Chciałbym jej nie kochać, ale to uczucie jest silniejsze ode mnie. Po prostu nie potrafię zmusić się do znienawidzenia jej.
- Rozumiem.
- Nie gniewasz się na mnie?
- Ja? Na ciebie? Dlaczego? Kochasz ją, a dla mnie liczy się tylko to, abyś był szczęśliwy.
- Dzięki, kocham cię, oczywiście jak siostrę. - Powiedział i ją przytulił. Blondyn złapał ją pod ramię i odprowadził pod jej dom.

*Tymczasem u Laury.*
Dziewczyna biegła bardzo długo w nieznanym dla niej kierunku. Przebiegła przez kilka przecznic, aż zatrzymała się przed klubem o nazwie „Club 24h”. Nie myślała teraz racjonalnie, więc wytarła chusteczką resztki makijażu i weszła do środka. Pod wpływem emocji podeszła do pubu i zamówiła sobie szklankę piwa. To jej jednak nie wystarczyło, więc zamówiła jeszcze pięć drinków i 3 kieliszki wina. Po takiej ilości była już zupełnie pijana, więc nie wiedziała co robi. - Witaj Laura. - Odezwał się męski głos, jak się później okazało, był to Cody. Usiadł na wprost dziewczyny i zamówił sobie kufel piwa. - Co tu robisz? - Zapytał widząc, że dziewczyna jest zupełnie pijana.
- Piję, bo czuję się jakby ktoś wbił mi nóż w serce. - Odpowiedziała.
- Spokojnie, chodźmy do mnie, do domu. - Powiedział podwijając sukienkę dziewczyny i głaszcząc ją po udzie. Laura była już w takim stanie, że następnego dnia nic by nie pamiętała i Cody doskonale o tym wiedział. Chciał ją wykorzystać i był już tego blisko.
- Ok. - Odpowiedziała szatynka po dłuższej chwili milczenia. Oboje wstali i udali się do wyjścia. Laura miała już wsiąść do samochodu chłopaka, ale przystanęła na chwilę.
- Cody, nie zrobisz tego. - Usłyszeli głos za sobą. Chłopak odwrócił się i ujrzał w blasku księżyca postać chłopaka. Był nim nikt inny jak sam Ross.
- A co, zabronisz mi? To jej wybór, a ty się w to nie mieszaj. - Odpowiedział z wyrzutem Christian podchodząc do blondyna.
- Jak możesz próbować ją wykorzystać gdy jest pijana? Jesteś bezwzględny. Choć Laura. - Ostatnie słowa skierował do dziewczyny. Ona nie wiedziała co ma zrobić, stała w miejscu jak słup soli. Po chwili, jednak podeszła do Rossa i zaczęła z min iść w stronę domu.
- Przyznaj się, że jesteś zazdrosny, bo chciała to ze mną zrobić po kilku dniach chodzenia, a będąc z tobą kilka miesięcy, nawet nie pozwoliła ci na czulsze dotykanie! - Krzyknął, a Ross stanął w miejscu. Odwrócił się do chłopaka i podszedł do niego.
- To jej sprawa komu pozwala na okazywanie więcej czułości, a ty ani nikt inny nie masz prawa jej wykorzystywać. - Powiedział i wrócił do szatynki.
- Kocham cię. - Powiedziała ledwo trzymając się na nogach.
- Jak wytrzeźwiejesz to pogadamy. - Chciał jeszcze coś powiedzieć, ale dziewczynę uderzyła fala zmęczenia i zamykając oczy wpadła w ramiona blondyna. Ten ją wziął na ręce i przez dalszą część drogi niósł. Zaniósł ją jednak do swojego domu, bo tam nikogo nie było i nie chciał, aby rodzice dziewczyny widzieli ją w takim stanie. Położył ją na łóżku w swoim pokoju i przykrył kołdrą, a sam zszedł na dół i napisał wiadomość do pana Marano. „Proszę się nie martwić o Laurę. Ona jest teraz u mnie i śpi. Jutro ją przyprowadzę do domu.” Damiano odpisał mu szybkim „Ok, nie martwię się. Dziękuję, że mi o tym napisałeś.”, a Ross poszedł do łazienki i wszedł pod prysznic. - Czemu ona to zrobiła? - Zadawała sobie to pytanie zakładając na siebie piżamę. - Przecież gdyby z nim tam pojechała, obudziłaby się rano i zupełnie nic nie pamiętała. Żałowałaby tego do końca życia. - Powiedział i wyszedł z pokoju czystości. Wrócił do salonu i położył się na kanapie. Położył głowę na poduszce i przykrywając się kocem odpłynął w krainę snów. - Liczy się, że teraz jest bezpieczna. - Powiedział przez sen.

*W następnym rozdziale.*

Laura budzi się i nie pamięta nic z poprzedniej nocy. Dopiero Ross jej wszystko wyjaśnia, ale zadaje jej pytanie, którego wolałaby uniknąć. - „Dlaczego się upiłaś?” - Czy dziewczyna powie mu prawdę? Jeśli tak, to czy Ross powie jej co tak naprawdę zaszło między nim, a Olivią? Odpowiedzi na te pytania szukajcie w następnym rozdziale.
PREMIERA JUŻ 26.11.13.

***********
Salut!* Moi kochani, jak wam się podoba new rozdział? Wstawiłam go trochę wcześniej, bo później mam do odrobienia lekcje, bo dałam koleżance zeszyty i nie wiem czy bym się wyrobiła. Mam nadzieję, że się na mnie nie gniewacie.
* - Po francusku oznacza "Cześć!".
Całuski ;-* Marta Lynch.

17 komentarzy:

  1. Yey,nie mogła się doczekać.Super że wstawiłaś go wcześniej.Jest zajefajny jak zwykle.Nie mogę się doczekać dalszych losów bohaterów.Rozdział bardzo mi się podoba i z niecierpliwością czekam na nexta
    Pozdrawiam
    Cherry

    OdpowiedzUsuń
  2. Super że wstawiłaś go wcześniej tulko szkoda że 26 :( No nic czekam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. O matko! Ale genialny rozdział <3 Kocham Twojego bloga :D

    Zapraszam też do mnie: rossyandlau.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. koffam Twoj blog jestem twoja fanka ... i czekam na next.. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. fantastic jak zawsze :-P

    OdpowiedzUsuń
  6. Boski ! jak zawsze ,czekam z niecierpliwością na next <33

    rossandlauraforever.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny, nie mogę się doczekać kolejnego :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny!
    Nic dodać, nic ująć...

    OdpowiedzUsuń
  9. Czekam na więcej takich akcji! Świetny rozdział;)
    Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  10. Super emocje. Ale wkurzylam sie na laure ze bie zostala wtedy do konca rozmowy olivi z rossem. Ale pozniej jakos wszystko sie samo ulozylo. Next juz we wtoreczek. Czekam z niecierpliwoscia klaudia

    OdpowiedzUsuń
  11. Narobiło się i to dużo. W twoim opowiadaniu jest wielki, co ja gadam?!? Ogromny plus!! Ty wszystko masz zaplanowane, masz fabułę, jako jedna z nielicznych dodajesz rozdziały "w terminie". Cieszy mnie też fakt, że jest w tym NIENAWIŚĆ, że są KŁÓTNIE. To bardzo mi się podoba. Są sceny, z życia wzięte. Piszesz "po polsku", co również bardzo mnie cieszy ;) Wiele osób, a w tym ja, zazdrości ci takiej smykałki do pisania. Mimo, że rok szkolny, ty dalej.trzymasz się planu i piszesz. To JEST dla mnie wielkie poświęcenie, które jak widzisz owocuje komentarzami, obserwatorami, czy po prostu wyświetlaniami. Myślę, że chociaż tym komentarzem, lub tymi których jest dużo, pod rozdziałami, wywołałam uśmiech ;). Tak uśmiech, bardzo, niee, strasznie się cieszę, że prowadzisz tego bloga i mogę go czytać!
    Pozdrawiam i weny życzę (która zawsze ci dopisuje, ale tam szczegół) ;**

    OdpowiedzUsuń
  12. Popieram tę panią na górze! Chciałabym tak pisać jak ty Marta <3 Czytam twojego bloga od samego początku, ale jakoś nigdy nie miałam czasu na komentarze ;(( Przepraszam Cię za to :c Ale mam nadzieje, że i tak moje komentarze zniknęły by gdzieś w innych... Polecam wszystkim, żeby czytali twój blog!!! C:

    OdpowiedzUsuń
  13. Dodasz Nexta? Kocham twój blog! <33

    OdpowiedzUsuń
  14. Witam nominowałam cię do LBA pytania są tutaj http://r5irauraczyliprawdziwahistoria.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Bardzo zależy mi na waszej opinii, więc pozostawcie po sobie ślad w formie komentarza. ;-)