"Smutek jest swego rodzaju okazem słabości, ale to łzy pokazują, że ty też masz uczucia."
*Oczami Rossa.*
O godzinie 11:00 zapukałem do drzwi Laury. Niemal od razu mi otworzyła. Przywitała mnie serdecznym uściskiem. Byłem zdziwiony jej postawą. "Jak mogła się tak gwałtownie zmienić w ciągu jednej nocy?" - Myślałem. Byłem w szoku, ale też podobała mi się ta zmiana. - Co się stało, że nie jesteś już smutna? - Zapytałem prosto z mostu.
- Zdałam sobie sprawę, że to ty cierpisz bardziej niż ja, więc wzięłam się w garść i chcę ci pomóc.
- Ale mi nie trzeba pomagać. - Skłamałem. Nie chcę nikomu mówić, że cierpię, bo byłbym największym egoistą na świecie.
- Ross przy mnie nie musisz niczego udawać.
- Laura, przestań proszę.
- Ok, ale pamiętaj, że zawsze służę pomocą.
- Dzięki, będę pamiętał.... Idziemy na stołówkę, coś głodny jestem.
- Oczywiście. - Poszliśmy na tą stołówkę i usiedliśmy obok Caluma i Raini. Oczywiście u naszej kochanej pary nie obeszło się bez całusów i przytulasów. Patrzyłem na nich myśląc. - "Ja też chcę mieć takie szczęście w życiu. Chcę znaleźć kogoś komu w pełni zaufam i kogoś kto mnie nie skrzywdzi. Czy oczekuję zbyt dużo?" Nigdy specjalnie nie miałem szczęścia w swoim życiu, a teraz cierpię jak jeszcze nigdy przedtem, ale to nie dlatego, że Maia mnie zdradziła. Teraz już nie chodzi o to. Cierpię ponieważ zrobiła to z moim, teraz już byłym, najlepszym przyjacielem. Nie potrafię jednym słowem opisać jak się w tej chwili czuję. Nadal patrzyłem na naszą zakochaną parę i nagle zobaczyłem za nimi Maię i Avana, którzy się całują. Nikt inny ich nie widział, oprócz mnie. W środku czułem złość, na nich, ale też na samego siebie. Na nich ponieważ udają, że nic się nie stało i obściskują się w miejscu publicznym. Na siebie z kolei jestem zły ponieważ bardzo żałuję, że nie uwierzyłem w te wszystkie komentarze od anonimowego nadawcy. Gdyby teraz ktoś mi powiedział, że to on przysyłał te wszystkie wiadomości, serdecznie bym mu podziękował i przeprosił, że je zignorowałem. Poczułem, że nie mogę już więcej tego wszystkiego znieść. Powiedziałem moim przyjaciołom, że muszę już iść i już po 5 minutach byłem w swoim pokoju. Usiadłem na parapecie i pogrążyłem się w swoich myślach. Miałem dosyć świata i ciągłego cierpienia. Chcę choć raz w życiu być naprawdę i szczerze szczęśliwy. Siedziałem tak godzinę, a gdy poczułem znudzenie, udałem się do parku. Musiałem się przewietrzyć i trochę dotlenić swój mózg.
*Oczami narratora.*
W czasie gdy Ross smutny krążył bez celu po parku, Laura, Raini i Calum bawili się w najlepsze. Wybrali się w trójkę na zakupy, a potem jak zawsze po wyczerpującym shoppingu, poszli na lody. W tym czasie zupełnie zapomnieli o załamaniu jakie przeżywa ich najlepszy przyjaciel Ross. Laura już zupełnie się pozbierała po zdradzie Avana, ale Ross jeszcze nie do końca pogodził się z faktem, iż Maia zrobiła to samo. Tak było przez cały następny tydzień. Ross musiał zdać się tylko i wyłącznie na siebie. Nie miał komu się zwierzyć. Coraz bardziej oddalał się od swoich przyjaciół. Przez te kilka dni stracił wszystko: miłość, najlepszego przyjaciela, przyjaciół, a nawet kontakt z rodzeństwem i rodziną. Nikt się nim nie interesował i nie zdawał sobie sprawy z tego co on teraz przeżywa. Jego życie straciło już sens. W środku czuł ból i cierpienie, jednak starał się tego nie okazywać. Nie schodził nawet na stołówkę tylko siedział u siebie w pokoju na parapecie i patrzył gdzieś w przestrzeń. Gdy nagrywali nowe odcinki serialu udawał szczęśliwego. W końcu był świetnym aktorem. Nadal mijały dni potem tygodnie, a nawet miesiące. Nawet gdy było rozpoczęcie roku szkolnego nikt się specjalnie nie kwapił do tego aby wesprzeć naszego blondyna w tym trudnym dla niego okresie. Spacerował samotnie po korytarzu, a na lekcjach siedział sam w ławce. Czuł się opuszczony, zapomniany i niechciany. Dopiero pewne wydarzenie sprawiło, że mógł być choć na chwilę szczęśliwy.
*W następnym rozdziale.*
Ross jest nadal samotny i nieszczęśliwy, ale w momencie, w którym zdarza się tragedia, staje się na jakiś czas szczęśliwy. W tym samym czasie Laura odkrywa coś co dusiła w sobie całe życie.
*********
Jest i rozdział. Mam nadzieję, że się wam podoba. Z góry przepraszam za to, że rozdział ten jest bardzo krótki, ale mam dla was dobrą wiadomość, następny rozdział będzie dłuższy. Napiszę wam jeszcze, że już maleńkimi kroczkami zbliżamy się do epickiego wydarzenia, sami zobaczycie jakiego. Mam nadzieję, że będziecie zadowoleni.
Do napisania <3
*Oczami Rossa.*
O godzinie 11:00 zapukałem do drzwi Laury. Niemal od razu mi otworzyła. Przywitała mnie serdecznym uściskiem. Byłem zdziwiony jej postawą. "Jak mogła się tak gwałtownie zmienić w ciągu jednej nocy?" - Myślałem. Byłem w szoku, ale też podobała mi się ta zmiana. - Co się stało, że nie jesteś już smutna? - Zapytałem prosto z mostu.
- Zdałam sobie sprawę, że to ty cierpisz bardziej niż ja, więc wzięłam się w garść i chcę ci pomóc.
- Ale mi nie trzeba pomagać. - Skłamałem. Nie chcę nikomu mówić, że cierpię, bo byłbym największym egoistą na świecie.
- Ross przy mnie nie musisz niczego udawać.
- Laura, przestań proszę.
- Ok, ale pamiętaj, że zawsze służę pomocą.
- Dzięki, będę pamiętał.... Idziemy na stołówkę, coś głodny jestem.
- Oczywiście. - Poszliśmy na tą stołówkę i usiedliśmy obok Caluma i Raini. Oczywiście u naszej kochanej pary nie obeszło się bez całusów i przytulasów. Patrzyłem na nich myśląc. - "Ja też chcę mieć takie szczęście w życiu. Chcę znaleźć kogoś komu w pełni zaufam i kogoś kto mnie nie skrzywdzi. Czy oczekuję zbyt dużo?" Nigdy specjalnie nie miałem szczęścia w swoim życiu, a teraz cierpię jak jeszcze nigdy przedtem, ale to nie dlatego, że Maia mnie zdradziła. Teraz już nie chodzi o to. Cierpię ponieważ zrobiła to z moim, teraz już byłym, najlepszym przyjacielem. Nie potrafię jednym słowem opisać jak się w tej chwili czuję. Nadal patrzyłem na naszą zakochaną parę i nagle zobaczyłem za nimi Maię i Avana, którzy się całują. Nikt inny ich nie widział, oprócz mnie. W środku czułem złość, na nich, ale też na samego siebie. Na nich ponieważ udają, że nic się nie stało i obściskują się w miejscu publicznym. Na siebie z kolei jestem zły ponieważ bardzo żałuję, że nie uwierzyłem w te wszystkie komentarze od anonimowego nadawcy. Gdyby teraz ktoś mi powiedział, że to on przysyłał te wszystkie wiadomości, serdecznie bym mu podziękował i przeprosił, że je zignorowałem. Poczułem, że nie mogę już więcej tego wszystkiego znieść. Powiedziałem moim przyjaciołom, że muszę już iść i już po 5 minutach byłem w swoim pokoju. Usiadłem na parapecie i pogrążyłem się w swoich myślach. Miałem dosyć świata i ciągłego cierpienia. Chcę choć raz w życiu być naprawdę i szczerze szczęśliwy. Siedziałem tak godzinę, a gdy poczułem znudzenie, udałem się do parku. Musiałem się przewietrzyć i trochę dotlenić swój mózg.
*Oczami narratora.*
W czasie gdy Ross smutny krążył bez celu po parku, Laura, Raini i Calum bawili się w najlepsze. Wybrali się w trójkę na zakupy, a potem jak zawsze po wyczerpującym shoppingu, poszli na lody. W tym czasie zupełnie zapomnieli o załamaniu jakie przeżywa ich najlepszy przyjaciel Ross. Laura już zupełnie się pozbierała po zdradzie Avana, ale Ross jeszcze nie do końca pogodził się z faktem, iż Maia zrobiła to samo. Tak było przez cały następny tydzień. Ross musiał zdać się tylko i wyłącznie na siebie. Nie miał komu się zwierzyć. Coraz bardziej oddalał się od swoich przyjaciół. Przez te kilka dni stracił wszystko: miłość, najlepszego przyjaciela, przyjaciół, a nawet kontakt z rodzeństwem i rodziną. Nikt się nim nie interesował i nie zdawał sobie sprawy z tego co on teraz przeżywa. Jego życie straciło już sens. W środku czuł ból i cierpienie, jednak starał się tego nie okazywać. Nie schodził nawet na stołówkę tylko siedział u siebie w pokoju na parapecie i patrzył gdzieś w przestrzeń. Gdy nagrywali nowe odcinki serialu udawał szczęśliwego. W końcu był świetnym aktorem. Nadal mijały dni potem tygodnie, a nawet miesiące. Nawet gdy było rozpoczęcie roku szkolnego nikt się specjalnie nie kwapił do tego aby wesprzeć naszego blondyna w tym trudnym dla niego okresie. Spacerował samotnie po korytarzu, a na lekcjach siedział sam w ławce. Czuł się opuszczony, zapomniany i niechciany. Dopiero pewne wydarzenie sprawiło, że mógł być choć na chwilę szczęśliwy.
*W następnym rozdziale.*
Ross jest nadal samotny i nieszczęśliwy, ale w momencie, w którym zdarza się tragedia, staje się na jakiś czas szczęśliwy. W tym samym czasie Laura odkrywa coś co dusiła w sobie całe życie.
*********
Jest i rozdział. Mam nadzieję, że się wam podoba. Z góry przepraszam za to, że rozdział ten jest bardzo krótki, ale mam dla was dobrą wiadomość, następny rozdział będzie dłuższy. Napiszę wam jeszcze, że już maleńkimi kroczkami zbliżamy się do epickiego wydarzenia, sami zobaczycie jakiego. Mam nadzieję, że będziecie zadowoleni.
Swietny <3
OdpowiedzUsuńsuper. czekam na next
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba i no cóż więcej mówić czekam na następny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńNie mogę się już doczekać <3 Szkoda mi Rossa ;c Pisz szybciutko następny :)
OdpowiedzUsuńświetny rozdział :3
OdpowiedzUsuńBiedny Ross :<
Czekam na kolejny, pisz szybko :3
Bisty czekam na next :)
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze rozłożył mnie na łopatki. martwię się o Ross'a. Dodaj szybko następny
OdpowiedzUsuńSPOKOJNIE ROSS W TYM OPOWIADANIU JESZCZE BARDZO DUŻO RÓŻNYCH ZDARZEŃ PRZEŻYJE
UsuńBłagam! Tylko, żeby nikomu nic się nie stało!
OdpowiedzUsuńNIE MOGĘ TEGO OBIECAĆ
UsuńA czego ja to piszę...
OdpowiedzUsuńRozdziały
7. Tragedia & Odkryte uczucia (22/06/13)
8. Śpiączka & Odwiedziny (24/06/13)
Mówią same za siebie... ;(
Szybko, dawaj Nextaaa! Nie mogę się doczekać! ;P